zapłać — wziąwszy wór — Dyjogenesie! Śpi bezpiecznie, każeszli oganiać się muchom, I w tym, i w czym cię inszym ochotnie usłucham.” Twojać to piękna dziewka, nie bez złota worek, Tak cię trudzi, sąsiedzie; czemuż nas na wtorek Ostatni gdzieś odkładasz, i w nocy, i we dnie Pracujący, aż ci twarz od niewczasu zblednie?
Myć, gdy każesz, pojedziem, ale zaraz strzeże, Który z twoim niewczasem takie worki rzeże. Zruć z żerdzi tę, przykładem filozofa, wiechę, Będziesz miał cały pokój, w przydatku pociechę. Ciśni na nas tym workiem, nie chciej się z nim drożyć, A
zapłać — wziąwszy wór — Dyjogenesie! Śpi bezpiecznie, każeszli oganiać się muchom, I w tym, i w czym cię inszym ochotnie usłucham.” Twojać to piękna dziewka, nie bez złota worek, Tak cię trudzi, sąsiedzie; czemuż nas na wtorek Ostatni gdzieś odkładasz, i w nocy, i we dnie Pracujący, aż ci twarz od niewczasu zblednie?
Myć, gdy każesz, pojedziem, ale zaraz strzeże, Który z twoim niewczasem takie worki rzeże. Zruć z żerdzi tę, przykładem filozofa, wiechę, Będziesz miał cały pokój, w przydatku pociechę. Ciśni na nas tym workiem, nie chciej się z nim drożyć, A
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 49
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chmurami dżdżystymi I mór na bydło nieuchronny puści Ani ludzkiemu zdrowiu nie przepuści; Ale urodzaj będzie hojny wina I każde pole zrodzi jak nowina. Jeśli w dom Runa wstąpi bogatego, Wytruje stada bydła rogatego, Gwałtowną zniszczy zboża niepogodą, Ale oliwę okryje jagodą. Jeśli się z Bracią Heleny przywita, Bakchus obfity i Ceres sowita Pracującego oracza spanoszy; Ale powietrze miasta wypustoszy I z kosą śmierci na panów się rzuci I miły pokój za miedzę wyrzuci. Na koniec, jeśli na niebieskiej włości Miesiąc się w domu u Raka rozgości, Wysuszy ziemię i wilgoć wrodzoną Z wierzchu zasklepi skorupą spaloną I tak upiększy zboża, oprócz szkody, Przywiedzie ciężkie z niedostatku głody
chmurami dżdżystymi I mór na bydło nieuchronny puści Ani ludzkiemu zdrowiu nie przepuści; Ale urodzaj będzie hojny wina I każde pole zrodzi jak nowina. Jeśli w dom Runa wstąpi bogatego, Wytruje stada bydła rogatego, Gwałtowną zniszczy zboża niepogodą, Ale oliwę okryje jagodą. Jeśli się z Bracią Heleny przywita, Bakchus obfity i Ceres sowita Pracującego oracza spanoszy; Ale powietrze miasta wypustoszy I z kosą śmierci na panów się rzuci I miły pokój za miedzę wyrzuci. Na koniec, jeśli na niebieskiej włości Miesiąc się w domu u Raka rozgości, Wysuszy ziemię i wilgoć wrodzoną Z wierzchu zasklepi skorupą spaloną I tak upiększy zboża, oprócz szkody, Przywiedzie ciężkie z niedostatku głody
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 157
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w-trunie Bał się ciebie, i nie śmiał blisko przystepować, Lubo byli którzy cię Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlacheckiego zgube: O! krzywdeć w-tym czynili. Chciałeś raczej w-klube Swą wprawiwszy, zapał ten zawsze podejzrzany I grożący Ojczyźnie, wywrzeć na Pogany, Dań sromotną wymazać, i pracującemu W ciężkim razie dopomoc Chrześcijaństwu swemu. A uprzedzić przed czasem lepi to złe było, Niż się teraz na karki same nam zwaliło. Za Twego panowania, z-naszej próżno głowy Włos nie upadł, i jako wiek on Saturnowy Kwitnął złoty: przetożeś na swoim nas łonie Tak rozpieścił piastując, żeśmy o obronie, A
w-trunie Bał sie ćiebie, i nie śmiał blisko przystepowáć, Lubo byli ktorzy ćie Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlácheckiego zgube: O! krzywdeć w-tym czynili. Chćiałeś raczey w-klube Swą wprawiwszy, zapał ten zawsze podeyzrzany I grożący Oyczyźnie, wywrzeć na Pogany, Dań sromotną wymazać, i pracuiącemu W ćieszkim raźie dopomoc Chrześćiaństwu swemu. A uprzedźić przed czasem lepi to złe było, Niż sie teraz na karki same nam zwaliło. Zá Twego pánowánia, z-nászey prożno głowy Włos nie upadł, i iáko wiek on Saturnowy Kwitnął złoty: przetożeś na swoim nas łonie Tak rozpieśćił piástuiąc, żeśmy o obronie, A
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
obłowu Z-reku tak kosztownego nie upuścił próżno, Który już był ozionął pozawodził różno, Obleżenie gotując, Półki insze w-koło, A sam z Hanem pospołu wszytko zaległ czoło. Na Książęcia Koreckiego impet Królewska prezencja i odważne Mestwo. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Tandem Nieprzyjaciel spuszcza
W takim ten dzień, (o! nazbyt pracującym długi!) Zszedł opale, jaki snadź nie był wPolszcze drugi Nigdy przedtym widziany, jeźli się z-dziejami Zniesiem o tym, ani ów tam pod Chojnicami; Gdzie acz przegrał potrzebe, wszakże za dodaniem Konia sobie drugiego, Król przynamniej na niem Zdrowie uniósł. Tu nie chciał tak już ogarniony, I tylko
obłowu Z-reku tak kosztownego nie upuśćił prożno, Ktory iuż był oźionął pozawodźił rożno, Obleżenie gotuiąc, Połki insze w-koło, A sam z Hánem pospołu wszytko zaległ czoło. Na Xiążećia Koreckiego impet Krolewska prezencya i odwazne Mestwo. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEJ Tandem Nieprzyiáciel spuszcza
W takim ten dzień, (o! nazbyt pracuiącym długi!) Zszedł opale, iaki snadź nie był wPolszcze drugi Nigdy przedtym widźiany, ieźli sie z-dzieiami Zniesiem o tym, áni ow tam pod Choynicámi; Gdźie acz przegráł potrzebe, wszákże zá dodániem Konia sobie drugiego, Krol przynamniey na niem Zdrowie uniosł. Tu nie chćiał ták iuż ogarniony, I tylko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 86
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
a Mciwemu Panu, P. JANOWI LAHODOWSKIE^u^ z Lahodowa, Kasztelanowi Wołyńskiemu. etc. etc. Panu swemu Mściwemu, WACLAW KUNICKI z wielkich Kunic/ Obraz Szlachcica Polskiego oddaje i ofiaruje.
DIogenes Sinopeńczyk, wielkiej nauki, i przedziwnej mądrości człowiek, Wielmożny Panie Wołyński Panie mnie Miłościwy, gdy pilnie dla zdrowia Ojczyzny swej Ateńczyków pracujących, i rozmaicie onej zasługujących się, obaczył, niechciał też w tej mierze ostatnim być i żadnym, ale chęć swą uprzejmą przeciw nim oświadczając, kadź tę, która mieszkaniem jego była, i tam, i sam tak długo przed wszytkimi obracał, ażby wdzięczność swą wiadomą uczynił. Tak ja, mając wiele przed
á Mćiwemu Pánu, P. IANOWI LAHODOWSKIE^u^ z Láhodowá, Kásztellanowi Wołyńskiemu. etc. etc. Pánu swemu Mśćiwemu, WACLAW KVNICKI z wielkich Kunic/ Obraz Szláchćicá Polskiego oddáie y ofiáruie.
DIogenes Sinopeńczyk, wielkiey náuki, y przedźiwney mądrośći człowiek, Wielmożny Pánie Wołyński Pánie mnie Miłośćiwy, gdy pilnie dla zdrowia Oyczyzny swey Atheńczykow prácuiących, y rozmáićie oney zásługuiących się, obaczył, niechćiał też w tey mierze ostátnim bydź y zádnym, ále chęć swą vprzeymą przećiw nim oświadczáiąc, kadź tę, ktora mieszkániem iego byłá, y tám, y sám ták długo przed wszytkimi obrácał, áżby wdźięczność swą wiádomą vczynił. Ták ia, máiąc wiele przed
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: 3
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
swemi drzwiami umiecie, wszytko miasto chędogie będzie.
Kto konia niema, wolno mu pieszo chodzić. (królewskie prawo)
Spać po obiedzie, rzadko się powiedzie.
Kto niema pieniędzy, nacierpi się nędzy.
Przyjaciele bądź wmiarę, kto tego pilnuje, Mniej się w prawdzie weseli, lecz i mniej frasuje.
Pracującym Bóg pomaga.
Lekarza o zabój nie pozywają.
Złota w ogniu nie probują.
Kto ręczy, tego Kłopot męczy.
Pstrzy panowie, nie długo panują.
Im kota barziej głaszczesz, tym barziej ogon wznosi.
Kto muruje buduje; Kto z drzewa Kleci, ogień nieci.
Czego się wstydziemy, to radzi kryjemy.
Sen
swemi drzwiami umiećie, wszytko miasto chędogie będzie.
Kto konia niema, wolno mu pieszo chodzić. (krolewskie prawo)
Spać po obiedzie, rzadko śię powiedzie.
Kto niema pieniędzy, nacierpi śię nędzy.
Przyjaciele bądź wmiarę, kto tego pilnuje, Mniey śię w prawdzie weseli, lecz y mniey frasuie.
Pracującym Bog pomaga.
Lekarza o zaboy nie pozywają.
Złota w ogniu nie probują.
Kto ręczy, tego Kłopot męczy.
Pstrzy panowie, nie długo panują.
Im kota barziey głaszczesz, tym barziey ogon wznośi.
Kto muruje buduje; Kto z drzewa Kleći, ogień nieci.
Czego śię wstydziemy, to radźi kryjemy.
Sen
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 168
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
vero Aurum et Argentum ad se trahit. Lipsiusz także in Monitis mówi: Nil tam Mortiferum ingeniis, quam libido,
PROŻNIAKOM też in Rebuspublicis nie masz miejsca, ponieważ otium jest Pulvinar Diaboli, tumultów Matka, sił utrata, bo Ferrum rubigo, a ludzi otium consumit. Wyjadają te Fuci, albo tronty słodycz dla gorzko pracujących: gotują gęby te wróble na gotową pszenicę. U Spartańczyków obrzydzeni Pruźniacy i do kompanii nie mieli żadnego akcesu, jak trędowaci; Otiosi ut Leprosi. Starych i Młodych nie chcieli widzieć Proźniaków Rzymianie poty chwalebni, póki młodych wagusów nie widzieli po rynkach, według Cicerona. Za Marka Aureliusza do publicznych prac brano, których widziano
vero Aurum et Argentum ad se trahit. Lipsiusz także in Monitis mowi: Nil tam Mortiferum ingeniis, quam libido,
PROŻNIAKOM też in Rebuspublicis nie masz mieysca, ponieważ otium iest Pulvinar Diaboli, tumultow Matka, sił utrata, bo Ferrum rubigo, a ludzi otium consumit. Wyiadaią te Fuci, albo tronty słodycz dla gorzko pracuiących: gotuią gęby te wroble na gotową pszenicę. U Spártańczykow obrzydzeni Pruźniacy y do kompanii nie mieli żadnego akcesu, iak trędowaci; Otiosi ut Leprosi. Starych y Młodych nie chcieli widzieć Proźniakow Rzymianie poty chwalebni, poki młodych wagusow nie widzieli po rynkach, według Cicerona. Za Marka Aureliusza do publicznych prac brano, ktorych widziano
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 364
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
kopyta uderzeniem oznajmywał, jak pieś siadał. Magister jego był Jerzy Kunsticb, z Miasteczka Jeveven, w Hrabstwie Oldenburskim w Brandenburgii. Była klacz taka u Szlachcica Polskiego która listy różne i drobiazgi na sobie do konfidenta sama nosiła, respons przynosząca, nikomu złowić się niedająca Na Rusi zaś był Koń 36 lat żyjący, 27 lat pracujący, resztę życia w Domu Pana wdzięcznego zasług jego kontynu- o Zwierzętach różnych
jący. O czym Historia Naturalis Curiosa Regni Poloniae świadczy. Figlarz jeden Konia wycwiczył tańcować, na zadzie siadać, nalewkę do umywania trzymać. Scaliger. Słyszałem z relacyj pewnej to, że ś p. Imść P. PREBENDOWSKI Podskarbi W.K
kopyta uderzeniem oznaymywał, iak pieś siadał. Magister iego był Ierzy Kunsticb, z Miasteczka Ieveven, w Hrabstwie Oldenburskim w Brandeburgii. Była klacz taka u Szlachcica Polskiego ktora listy rożne y drobiazgi na sobie do konfidenta sama nosiła, respons przynosząca, nikomu złowić się niedaiąca Na Rusi zaś był Koń 36 lat żyiący, 27 lat pracuiący, resztę życia w Domu Pana wdzięcznego zasług iego kontynu- o Zwierzętach rożnych
iący. O czym Historya Naturalis Curiosa Regni Poloniae świadczy. Figlarz ieden Konia wycwiczył tańcować, na zadzie siadać, nalewkę do umywania trzymać. Scaliger. Słyszałem z relacyi pewney to, że ś p. Imść P. PREBENDOWSKI Podskarbi W.K
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 579
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
DWUDZIESTY PIERWSZY TEJ KIĘGI. MALEGO ŚWIATA WIELKIE CUDA Tojest O LUDZIACH MIRABILIA
Człowiek u Greków zowie się Microcosmus, tojest Mały świat; że co w Wielkiej świata admirujemy Fabryce, to w małej człeka znajdujemy strukturze. Mały jest, ale wielkiego Architekta BOGA Dzieło, który ani w świata tworzeniu więcej, ani w formowaniu człeka mniej pracujący mniej Wszechmocny, mniej Mądry: Lecz in utroq Omnipotens, Mirabilis. Świat wielki ma Luminarze; świat mały człowiek ma dwie oczy: świat i człowieka cztery składają elementa, i czynią sibi similes. Ten tedy mały świat człowiek enarret następujące o sobie Mirabilia. Tych jakom się naczytał w Jonstonie, Rawisiuszu, Berchoriuszu, Majo-
DWUDZIESTY PIERWSZY TEY KIĘGI. MALEGO SWIATA WIELKIE CUDA Toiest O LUDZIACH MIRABILIA
Człowiek u Grekow zowie się Microcosmus, toiest Mały świat; że co w Wielkiey świata admiruiemy Fabryce, to w małey człeka znayduiemy strukturze. Mały iest, ale wielkiego Architekta BOGA Dzieło, ktory ani w świata tworzeniu więcey, ani w formowaniu człeka mniey pracuiący mniey Wszechmocny, mniey Mądry: Lecz in utroq Omnipotens, Mirabilis. Swiat wielki ma Luminarze; świat mały człowiek ma dwie oczy: świat y człowieka cztery składaią elementa, y czynią sibi similes. Ten tedy mały świat człowiek enarret następuiące o sobie Mirabilia. Tych iakom się naczytał w Ionstonie, Rawisiuszu, Berchoriuszu, Maio-
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 680
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tymże pułkownikostwem praemiatusnagrodzony. Wszak najostatniejszemu człowiekowi za zasługi suche dni płacą. Lecz gdybyśmy najbarziej zbogaceni i wywyższeni łaską JOKsięcia IMci byli, cóż by nam teraz było po wszystkim bez honoru, a przecież effatumsłowo boskie napomina: „Ne laedas servum in veritate operantem et dantem animam suam” Nie krzywdź sługi rzetelnie pracującego i oddającego się zajęciom z całej duszy (nieścisły cytat z Mądrości Syracha, czyli Eklezjastyka, 7, 20).
Możemy z dopuszczenia boskiego, którego incomprehensibilia są iudicianiepojęte są wyroki, za te zapozwanie IKsięcia IMci być karani, jeżeli jest kara za co, że kto nie ze złości, nie z fomentu, ale
tymże pułkownikostwem praemiatusnagrodzony. Wszak najostatniejszemu człowiekowi za zasługi suche dni płacą. Lecz gdybyśmy najbarziej zbogaceni i wywyższeni łaską JOKsięcia JMci byli, cóż by nam teraz było po wszystkim bez honoru, a przecież effatumsłowo boskie napomina: „Ne laedas servum in veritate operantem et dantem animam suam” Nie krzywdź sługi rzetelnie pracującego i oddającego się zajęciom z całej duszy (nieścisły cytat z Mądrości Syracha, czyli Eklezjastyka, 7, 20).
Możemy z dopuszczenia boskiego, którego incomprehensibilia są iudicianiepojęte są wyroki, za te zapozwanie JKsięcia JMci być karani, jeżeli jest kara za co, że kto nie ze złości, nie z fomentu, ale
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 561
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986