w sercu swoim zieżywszy/ rozerwany być do końca niechce/ i owszem/ onę w najdłuższy wieku swego termin za łaską i pomocą Bożą zachować uciłuje Nadto jako spoikone okrągłę i nierozerwane ogniwa/ takież i on im dalej tym więcej w przedsięwzięciu i zamysłach swoich okrągłość chęci i uprzejmości zachować w ogniwach się znajdują/ jednak przedsię do snadnego roztargnienia nie są skłonne/ tak i ten który ten Klejnot ofiaruje/ acz o różnych niebezpieczeństwach/ przygodach w przyjaźni zawziętej jest dobrze wiadomy/ do rozerwania jednak zaczęty nigdy skłonny nie jest. Jako tedy łańcuch jest ozdobą człowiekowi/ tak i ten który go ofiaruje/ ozdobą być jemu/ u którego sobie przyjaźni nabywa
w sercu swoim zieżywszy/ rozerwány bydź do końcá niechce/ y owszem/ onę w naydłuższy wieku swego termin zá łaską y pomocą Bozą zachowác vćiłuie Nádto iáko spoikone okrągłę y nierozerwane ogniwa/ takież y on im dáley tym więcey w przedsięwźięćiu y zamysłách swoich okrągłość chęci y vprzeymośći zachowáć w ogniwach sie znáyduią/ iednák przedśię do snádnego roztárgnienia nie są skłonne/ ták y ten ktory ten Kleynot ofiáruie/ ácż o rożnych niebeśpieczeństwách/ przygodách w przyiaźni záwźiętey iest dobrze wiadomy/ do rozerwánia iednak zácżęty nigdy skłonny nie iest. Iáko tedy łańcuch iest ozdobą cżłowiekowi/ ták y ten ktory go ofiáruie/ ozdobą bydź iemu/ v ktorego sobie przyiáźni nábywá
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: D4v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Nędzniku/ gdzież się podziejesz Ty zapamiętały Zarłoku i Pijaku? Zginąćci wiecznie!
Zaczym/ jako się już powiedziało/ iż Pijaństwo jest taką Matką złą/ która tak wiele złych porodziła Dziatek: więc się nim My Krześcianie/ jak Diabłem samym brzydzimy; gdyż z niego nic dobrego nie pochodzi.
Choć jednak temu tak: przedsię zawsze tacy na świecie bywali ludzie/ co się w nim (pijaństwie) srodze kochali.
Skąd tego dochodziemy/ że Pijaństwo/ które nic dobrego nie sprawuje/ jest (I.) Vitium antiquum: Występek stary/ który od onego Węża starodawnego poszedł: a nie dopiero teraz/ ale już dawno/ za czasów Krystusowych
Nędzniku/ gdźież śię podźiejesz Ty zapámiętáły Zárłoku y Pijaku? Zginąćći wiecznie!
Záczym/ jáko śię już powiedźiáło/ iż Pijáństwo jest táką Mátką złą/ ktora ták wiele złych porodźiłá Dźiatek: więc śię nim My Krześćiánie/ ják Dyjabłem sámym brzydźimy; gdyż z niego nic dobrego nie pochodźi.
Choć jednák temu ták: przedśię záwsze tácy ná świećie bywáli ludźie/ co śię w nim (pijáństwie) srodze kocháli.
Zkąd tego dochodźiemy/ że Pijáństwo/ ktore nic dobrego nie spráwuje/ jest (I.) Vitium antiquum: Występek stáry/ ktory od onego Wężá stárodawnego poszedł: á nie dopiero teraz/ ále już dawno/ zá czásow Krystusowych
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 11.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, iż tego roku odjechać nie miał, przeciwne) z strony odjazdu pozwolenia i ratunku, przytym nie tak daleko dla potęgi przeciwko niebezpieczeństwu jakiemu, jako raczej dla ozdoby, dostojeństwu pańskiemu należącej. To też oboje potwierdziło owych rozumienia i alegacjej moich, a dopiero za zahamowaniem się przez pp. senatory, że tego skryptu przedsię do wszytkiego senatu od którego tu do nas przyjechali, odemnie posłanego nie oddali i nie ukazali, choć się tego niektórzy z IMpp. senatorów domagali, tak bez pochyby rozumiejąc, że mieli tym sposobem ochronić IKM., a ono tym barziej te wszytkie rzeczy być niewątpliwe tym więcej pokazali i potwierdzili, bo co za
, iż tego roku odjechać nie miał, przeciwne) z strony odjazdu pozwolenia i ratunku, przytym nie tak daleko dla potęgi przeciwko niebezpieczeństwu jakiemu, jako raczej dla ozdoby, dostojeństwu pańskiemu należącej. To też oboje potwierdziło owych rozumienia i alegacyej moich, a dopiero za zahamowaniem się przez pp. senatory, że tego skryptu przedsię do wszytkiego senatu od którego tu do nas przyjechali, odemnie posłanego nie oddali i nie ukazali, choć się tego niektórzy z IMpp. senatorów domagali, tak bez pochyby rozumiejąc, że mieli tym sposobem ochronić JKM., a ono tym barziej te wszytkie rzeczy być niewątpliwe tym więcej pokazali i potwierdzili, bo co za
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 290
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
się w koronę obraca. NIe lubują ludzie przewrotni w rzeczy dobrej/ i do tej przeszkadzają pobożnym często. Widzieć to jawnie między dzisiejszym Książęciem i Męczennikiem Kijowskim Ihorem/ synem Olehowym/ a Wnękiem Swatosławowym/ i między Kijowskimi Bolarami (którzy gdy rzeczone Książę ustąpić ich chce calumniam i panowaniu na Kijowie podziękować/ a oblec Mniski przedsię bierze habit/ aby Panu Bogu w nim wolny od świeckich trudności wczęśnie usłużył) z Cerkwie go S^o^ Teodora/ w której Liturgiej świętej słuchał/ i z Monastyra tegoż S^o^ wywlekszy/ ubior Zakonny z Pana swego/ któremu tak wiele razów przysięgali/ zdarli; nawet i ostatnią włosiennicę zwlokszy/ prowadzili go na umęczenie
się w koronę obraca. NIe lubuią ludźie przewrotni w rzeczy dobrey/ y do tey przeszkadzáią pobożnym często. Widźiec to iáwnie między dźiśieyszym Xiążęćiem y Męczennikiem Kiiowskim Ihorem/ synem Olehowym/ á Wnękiem Swátosłáwowym/ y między Kiiowskimi Bolárámi (ktorzy gdy rzeczone Xiążę vstąpić ich chce calumniam y pánowániu ná Kiiowie podziękowáć/ á oblec Mniski przedsię bierze hábit/ áby Pánu Bogu w nim wolny od świeckich trudnośći wczęśnie usłużył) z Cerkwie go S^o^ Theodorá/ w ktorey Liturgiey świętey słuchał/ y z Monástyrá tegoż S^o^ wywlekszy/ vbior Zakonny z Páná swego/ ktoremu ták wiele rázow przyśięgáli/ zdárli; náwet y ostatnią włośiennicę zwlokszy/ prowádźili go ná vmęczenie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 100.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
którego rodzicielka nazwała Adamem/ snadź aby jako do pierwszego rozrosło się ludzkie plemię/ i od tego także Dom Ich Mci PP. Bajbuzów codzienne brał swe incrementa, Żyje to i dzisia dobrej nadziei dziecię/ w nauce tylko nie wiem jako i jakiej postępuje. I lubo tego wiele pamiętników z nabożnej Braci naszej jest/ Sam przedsię mianowany I. M. P. Simeon Bajbuza/ Rotmistrz Igo K. M. stał nad nim samym i Małżonką jego Cud/ przy wielu Zakonnikach dzisiejszemu naszemu Archimandrycie opowiedział/ który i ja słysząc/ między drugie Cuda w tę księgę wpisałem. Cuda i Paraeneses. Psalm 127. v. 3 . Traktatu wtórego
ktorego rodźićielká názwáłá Adámem/ snadź áby iáko do pierwszego rozrosło się ludzkie plemię/ y od tego tákże Dom Ich Mći PP. Báybuzow codźienne brał swe incrementa, Zyie to y dziśia dobrey nádźiei dziećie/ w náuce tylko nie wiem iáko y iákiey postępuie. Y lubo tego wiele pámiętnikow z nabożney Bráci nászey iest/ Sam przedsię miánowány I. M. P. Simeon Báybuzá/ Rotmistrz I^o^ K. M. sstał nád nim sámym y Małżonką iego Cud/ przy wielu Zakonnikách dźiśieyszemu nászemu Archimándryćie opowiedźiał/ ktory y ia słysząc/ między drugie Cudá w tę xięgę wpisałem. Cudá y Paraeneses. Psalm 127. v. 3 . Tráctatu wtorego
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 159.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
czasów Włoska ziemia tegoż pokoju do którego Sixtus powodem był z-wdzięcznym jego w-spominaniem zaziwa. Drugi przykład jako znosić okrutnym sposobem seditiosos, aut hostes Reip: mamy w-Sycyliej. Bo tam po wszytkiej insule gdy Gottów pełno było/ tak że z nimi Sicali co czynić niewiedzieli/ naostatek tę radę potajemnie przedsię wzięli/ aby na różnych miejscach leżących jednegoż czasu bić poczęli. Rozesławszy tedy potajemnie po wszytkiej Sycylii posłańców/ do tych miast kędy leżą mieli Goti/ zmówili się aby jednegoż dnia/ jednegoż wieczora bić tych którzyby u nich leżą mieli. I tak jednegoż wieczora na różnych miejscach około dziewiącidziesiąt tysięcy Gotów
czasow Włoska źiemia tegoż pokoiu do ktorego Sixtus powodem był z-wdźięcznym iego w-spominániem zaźywa. Drugi przykład iáko znośić okrutnym sposobem seditiosos, aut hostes Reip: mamy w-Sycyliey. Bo tam po wszytkiey insule gdy Gottow pełno było/ tak że z nimi Sicali co czynić niewiedźieli/ naostatek tę radę potaiemnie przedsię wźięli/ áby ná rożnych miescach leżących iednegoż czasu bić poczęli. Rozesławszy tedy potaiemnie po wszytkiey Sycyliey posłańcow/ do tych miast kędy leżą mieli Goti/ zmowili się aby iednegoż dnia/ iednegoż wieczora bić tych ktorzyby u nich leżą mieli. I ták iednegoż wieczora ná rożnych miescach około dźiewiąćidźieśiąt tyśięcy Gotow
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 87
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Niewczesną muzę a toć prezentuję. Lecz iż nikt winy tym nie zasługował, Że komu sprzyjał i kogo szanował, Dla tego śmiele tym cię gonię wierszem, Afektem dawnym a konceptem pierwszym, Winszując naprzod wojewodzie memu I z tobą wespół rycerstwu dzielnemu, Niech was Bóg stwierdza w tej tak świętej pracy, Coście ją wzięli przedsię, cni junacy. Niech wasze serca i wielkie nadzieje Duch święty swoim promieniem zagrzeje, I wszytkie razy, szwanki niebezpieczne, Ta, która słowo zrodziła przedwieczne, Która jest straszna, jako batalia Pogańskim ufom, niech od was odbija. Niech waszych oczu, żarliwych o bożą Krzywdę, nie zniosą, i niech się zatrwożą
Niewczesną muzę a toć prezentuję. Lecz iż nikt winy tym nie zasługował, Że komu sprzyjał i kogo szanował, Dla tego śmiele tym cię gonię wierszem, Afektem dawnym a konceptem pierwszym, Winszując naprzod wojewodzie memu I z tobą wespoł rycerstwu dzielnemu, Niech was Bog stwierdza w tej tak świętej pracy, Coście ją wzięli przedsię, cni junacy. Niech wasze serca i wielkie nadzieje Duch święty swoim promieniem zagrzeje, I wszytkie razy, szwanki niebezpieczne, Ta, ktora słowo zrodziła przedwieczne, Ktora jest straszna, jako batalia Pogańskim ufom, niech od was odbija. Niech waszych oczu, żarliwych o bożą Krzywdę, nie zniosą, i niech się zatrwożą
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 280
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła, szkodzić. Przez ciem, nędzna, z królestwa mego wypędzona, Gdzie nie będę podomno nigdy przywrócona. Przez ciem, co jest daleko więtsza, utraciła Dobrą sławę; bo chociam skutkiem nie zgrzeszyła, Przedsię ze mnie przyczyna i z mego tułania, Że cierpię obmówiska i złe domniemania.
XLII.
Każda za nic nie stoi i każda nie płaci, Która cnotę i która czystość raz utraci. To mi wadzi, żem młoda, i to, że mię mają Za gładką, lubo prawdę lub fałsz powiadają. Niestetyż
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła, szkodzić. Przez cięm, nędzna, z królestwa mego wypędzona, Gdzie nie będę podomno nigdy przywrócona. Przez cięm, co jest daleko więtsza, utraciła Dobrą sławę; bo chociam skutkiem nie zgrzeszyła, Przedsię ze mnie przyczyna i z mego tułania, Że cierpię obmówiska i złe domniemania.
XLII.
Każda za nic nie stoi i każda nie płaci, Która cnotę i która czystość raz utraci. To mi wadzi, żem młoda, i to, że mię mają Za gładką, lubo prawdę lub fałsz powiadają. Niestetyż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 157
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z bliska, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi Powiedzieć
człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z blizka, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi Powiedzieć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 160
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ludzie srodze psuje; Jego zwykłe pokarmy ciała nieostrożnych Są nieszczęsnych żeglarzów i ludzi podrożnych.
LXIX.
Już krokodyl na piasku leżał jadowity Podle portu, od braciej rodzonej zabity, I nie miał krzywdy Oryl żadnej w onej chwili, Że jednemu samemu dwaj razem szkodzili; Częstokroć go zdrapali na sztuki, na ćwierci, Ale go przedsię zabić nie mogli do śmierci: Lub mu rękę odetną lub nogę, on zdrową Przylepia ją do ciała tak, jako woskową.
LXX.
Nieraz mu po pierś Gryfon, nieraz mu po zęby Akwilant głowę dzieli, że mu lecą z gęby: On się z ich cięcia śmieje; oni się gniewają O to, że
ludzie srodze psuje; Jego zwykłe pokarmy ciała nieostrożnych Są nieszczęsnych żeglarzów i ludzi podrożnych.
LXIX.
Już krokodyl na piasku leżał jadowity Podle portu, od braciej rodzonej zabity, I nie miał krzywdy Oryl żadnej w onej chwili, Że jednemu samemu dwaj razem szkodzili; Częstokroć go zdrapali na sztuki, na ćwierci, Ale go przedsię zabić nie mogli do śmierci: Lub mu rękę odetną lub nogę, on zdrową Przylepia ją do ciała tak, jako woskową.
LXX.
Nieraz mu po pierś Gryfon, nieraz mu po zęby Akwilant głowę dzieli, że mu lecą z gęby: On się z ich cięcia śmieje; oni się gniewają O to, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 347
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905