się teraz jedynie tylko do światowości i mody garną. Ułożenie powierzchowne celem jest teraz i najpierwszym i czasem jedynym wychowania Panieńskiego. Ledwo co tylko dziewcze chodzić poczyna, zaraz jej obroź żelazną na szyję kładą, i w tym stanie jak dzikie zwierze pod Mistrzem tańcu zaczyna się uczyć wielorakiego rodzaju pląsów. Zwierciadło w którym się ustawicznie przeglądać i wdzięczyć musi, zabiera miejsce książek sposobiących ją do nabycia potrzebnych w dalszym stanie przymiotów, jak ma być towarzyszką i wspomożycielką męża; gospodynią w domu; matką dzieciom. Gdy co przewini, grożba i połajanie na tym się kończy, iż się W. M. Panna Kawalerom nie podobasz i za mąż nie pójdziesz,
się teraz iedynie tylko do światowości y mody garną. Ułożenie powierzchowne celem iest teraz y naypierwszym y czasem iedynym wychowania Panieńskiego. Ledwo co tylko dziewcze chodzić poczyna, zaraz iey obroź żelazną na szyię kładą, y w tym stanie iak dzikie zwierze pod Mistrzem tańcu zaczyna się uczyć wielorakiego rodzaiu pląsow. Zwierciadło w ktorym się ustawicznie przeglądać y wdzięczyć musi, zabiera mieysce xiążek sposobiących ią do nabycia potrzebnych w dalszym stanie przymiotow, iak ma bydź towarzyszką y wspomożycielką męża; gospodynią w domu; matką dzieciom. Gdy co przewini, grożba y połaianie na tym się kończy, iż się W. M. Panna Kawalerom nie podobasz y za mąż nie poydziesz,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 80
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
przestanku, Siedzący w ubrukanym na głowie baranku, Zwierciadło twa zabawka; w sobie, jako w tęczy, Wzrok pasiesz, nawieszawszy na szyi obręczy. Moja droga Krystyno, zgadni: kto cię wyda? Ty nic; zwierciadło za cię i ciebie się wstyda. Gnojem twarz okładają, skubą panny brale; Ty dla lica przeglądać chciej się w urynale. 475. O PANNIE, CO FUTRO JADAŁA
Słysząc dziewczyna o tym doktorski rozsądek, Że trzeba na każdy dzień zagrzewać żołądek — Cóż w ciepłocie nad futro, więc gdzie go dopadła, Jaki taki kawalec na każdy dzień zjadła; Skąd choć wielkie cierpiała zdrowia niedostatki, Przyznać się i nie chciała tym
przestanku, Siedzący w ubrukanym na głowie baranku, Zwierciadło twa zabawka; w sobie, jako w tęczy, Wzrok pasiesz, nawieszawszy na szyi obręczy. Moja droga Krystyno, zgadni: kto cię wyda? Ty nic; zwierciadło za cię i ciebie się wstyda. Gnojem twarz okładają, skubą panny brale; Ty dla lica przeglądać chciej się w urynale. 475. O PANNIE, CO FUTRO JADAŁA
Słysząc dziewczyna o tym doktorski rozsądek, Że trzeba na każdy dzień zagrzewać żołądek — Cóż w ciepłocie nad futro, więc gdzie go dopadła, Jaki taki kawalec na każdy dzień zjadła; Skąd choć wielkie cierpiała zdrowia niedostatki, Przyznać się i nie chciała tym
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 396
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i dla dostojeństwa WKMci gotowiśmy zdrowie swoje położyć. A teraz, aby nam WKM. miłościwie rękę swą do pocałowania dać raczył, uniżenie prosiemy«.
Na co odpowiedział IMksiądz kanclerz w te słowa: »Żeście się WM. za chęcią wolności niewiadomie unieśli do tych, którzy Rzpltą na takową mieszaninę nawiedli, przeglądać tego miłościwie IKM. raczy, słysząc, żeście WM. tego nie z uporu ku IKMci, panu swemu, nie z chęci, nie kwoli odmianie jakiej, ale jako powiadacie, za żądzą swobód czynili, która jako gorąca bywa, tak w dziwne prowadzi ludzie afekty i ćmi na czas zdrowe consilia. Pewien tego
i dla dostojeństwa WKMci gotowiśmy zdrowie swoje położyć. A teraz, aby nam WKM. miłościwie rękę swą do pocałowania dać raczył, uniżenie prosiemy«.
Na co odpowiedział JMksiądz kanclerz w te słowa: »Żeście się WM. za chęcią wolności niewiadomie unieśli do tych, którzy Rzpltą na takową mieszaninę nawiedli, przeglądać tego miłościwie JKM. raczy, słysząc, żeście WM. tego nie z uporu ku JKMci, panu swemu, nie z chęci, nie kwoli odmianie jakiej, ale jako powiadacie, za żądzą swobód czynili, która jako gorąca bywa, tak w dziwne prowadzi ludzie afekty i ćmi na czas zdrowe consilia. Pewien tego
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 166
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
ukontentowanie, któregośmy już od kilku lat uczestnikami nie byli. Strawiliśmy całe pół dnia nad naszą flaszą wina. Nie chcieliśmy sobie przypominać naszych poniesionych nieszczęśliwych przypadków. Lecz niepodobno było. Zdało się, jakby nam wielkiego nie dostawało ukontentowania, żebyśmy ciekawym choć na jeden moment okiem, naszego jednostajnego nieszczęścia uważać i przeglądać nie mieli. Powtarzaliśmu je, jakbyśmy sobie o nich jeszcze nie byli powiadali, W naszych żalach cieszyliśmy się tą prawdą, że łaskawy i mądry Bóg ten wyrok na nas włożył, i że naszej nędzy lepiej ulżyć nie możemy, jak wyrokom Jego cierpliwie się poddawszy, ażby raczył lub nieszczęście, lub życie
ukontentowanie, ktoregośmy iuż od kilku lat uczestnikami nie byli. Strawiliśmy całe poł dnia nad naszą flaszą wina. Nie chcieliśmy sobie przypominać naszych poniesionych nieszczęśliwych przypadkow. Lecz niepodobno było. Zdało śię, iakby nam wielkiego nie dostawało ukontentowania, żebyśmy ćiekawym choć na ieden moment okiem, naszego iednostaynego nieszczęścia uważać i przeglądać nie mieli. Powtarzaliśmu ie, iakbyśmy sobie o nich ieszcze nie byli powiadali, W naszych żalach cieszyliśmy śię tą prawdą, że łaskawy i mądry Bog ten wyrok na nas włożył, i że naszey nędzy lepiey ulżyć nie możemy, iak wyrokom Jego ćierpliwie śię poddawszy, ażby raczył lub nieszczęście, lub życie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 90
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
o jakiż to wzór miły prawdziwej podczciwości w nim jest dla nas wystawiony. Czemu? bo z Religią. II. CZĘSC
Do póki Marcin Święty w stanie niedowiarstwa i zabobonności Pogańskiej zostawał, nie sądził się zapewne być prawdziwie podczciwym człowiekiem. Rozum sam jego z wiecznego przeznaczenia, do przyjęcia prawdziwego światła wiary Świętej powoli dysponowany przeglądać nie co począł do jasności z poszrodka grubych obłoków i ciemnoty, któremi go obrzydliwe bałwochwalstwo, i Pogańskie dzikie zwyczaje okrywały.
Patrzał on się nie bez litości wzruszenia na męki i prześladowania Chrześcijan za wiarę dobrą, i za cnotę. Uważał on, i poważał to w nich, co i innym do porzucenia bałwochwalstwa rozumniejszym początek
o iakiż to wzor miły prawdziwey podczciwości w nim iest dla nas wystawiony. Czemu? bo z Religią. II. CZĘSC
Do poki Marcin Swięty w stanie niedowiarstwa y zabobonności Pogańskiey zostawał, nie sądził się zapewne być prawdziwie podczciwym człowiekiem. Rozum sam iego z wiecznego przeznaczenia, do przyięcia prawdziwego światła wiary Swiętey powoli dysponowany przeglądać nie co począł do iasności z poszrodka grubych obłokow y ciemnoty, ktoremi go obrzydliwe bałwochwalstwo, y Pogańskie dzikie zwyczaie okrywały.
Patrzał on się nie bez litości wzruszenia na męki y prześladowania Chrześcian za wiarę dobrą, y za cnotę. Uważał on, y poważał to w nich, co y innym do porzucenia bałwochwalstwa rozumnieyszym początek
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 34
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
.k.m. godziło się na zaszczyt i obronę swoję, aby nieprzyjaciel ostatka kraju impune nie spustoszył, na koń wsiadać województwom pobliższym ruskiemu, bełskiemu, wołyńskiemu i ziemi chełmskiej, których ta contagio najbardzi afficit.
Imp. podskarbi litewski: „Mówić nie umiem i nie chcę de circumstantiis niedoszłego sejmu, wolę tylko przeglądać się i zapatrywać in sensus ichmpp. kolegów. Quo ad puncta consilii, tak wiele ichm. przede mną mówiący satis abunde locuti. Względem pospolitego ruszenia, to relinquo woli i upodobaniu w.k.m., wszakże to Rzpta et lex publica in dispositionem w.k.m. zostawiła. Miałby
.k.m. godziło się na zaszczyt i obronę swoję, aby nieprzyjaciel ostatka kraju impune nie spustoszył, na koń wsiadać województwom pobliższym ruskiemu, bełskiemu, wołyńskiemu i ziemi chełmskiej, których ta contagio najbardzi afficit.
Jmp. podskarbi litewski: „Mówić nie umiem i nie chcę de circumstantiis niedoszłego sejmu, wolę tylko przeglądać się i zapatrywać in sensus ichmpp. kolegów. Quo ad puncta consilii, tak wiele ichm. przede mną mówiący satis abunde locuti. Względem pospolitego ruszenia, to relinquo woli i upodobaniu w.k.m., wszakże to Rzpta et lex publica in dispositionem w.k.m. zostawiła. Miałby
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 199
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
uczyniwszy ligę z sobą i zgodę: i zgoła musim przyznać/ jeślismy się Królowi Polskiemu/ tak trzynaście lat temu/ pod Chocimiem/ mając siedmkroć stotysięcy wojska/ i po dwakroć stotysięcy Tatarów/ nieoparli; jakożby się mieli wszytkim Chrześcijanów oprzeć: trzeba nam to zawsze na dobrym baczeniu mieć/ i jak we źwierciedle się przeglądać/ gdyż gorszy Polak niż diabeł/ jak doznawamy zawsze w każdej utarczce z nimi/ także i Tatarowie: a to się wojska nasze wlokły przez cały tydzień przez Konstantynopole i imo miasto/ i postronach wszędzie/ a wżdy wątpimy byśmy co wygrali: bo niewiemy co wszyscy Gaurowie myślą i co knują/ gdyż
vcżyniwszy ligę z sobą y zgodę: y zgołá muśim przyznáć/ ieślismy sie Krolowi Polskiemu/ ták trzynaśćie lat temu/ pod Choćimiem/ máiąc śiedmkroć stotyśięcy woyská/ y po dwákroć stotysięcy Tátárow/ nieopárli; iákożby sie mieli wszytkim Chrześćiánow oprzeć: trzebá nam to záwsze ná dobrym bacżeniu mieć/ y iák we źwierćiedle sie przeglądáć/ gdyż gorszy Polak niż diabeł/ iák doznawamy záwsze w każdey vtarćżce z nimi/ tákże y Tátárowie: á to sie woyská násze wlokły przez cáły tydźień przez Konstántynopole y imo miásto/ y postronách wszędźie/ á wżdy wątpimy bysmy co wygrali: bo niewiemy co wszyscy Gaurowie myślą y co knuią/ gdyż
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: D2
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
.
Kiedy swe nagość zakryła przedemną, Rzecze: czemu chcesz mnie widzieć grzesznicę? Uciekać będziesz, pomówiwszy ze mną; Wzrok stracisz, boć się zarażą źrzenice; Bazyliszkiem mię osądzisz z wejrzenia, Gdyś sprośniejszego nie widział stworzenia. Patrzę z bojaźnią, bo to na mnie wiele, W Twarzy Anielskiej długo się przeglądać; Strach grzesznym w Święte oczy spojrzeć śmiele, W prżód Ich przyczyny, o tę łaskę żądać, Żeby nas grzesznych znali swej urody, Przez Boską miłość i pokutne wody. Więcej świadectwa szukać mi nie trzeba O dobrej Duszy, sam na ziemię padam, Już widzę jawnie, że nią rządzą Nieba, Głęboką prośbę przy
.
Kiedy swe nágość zákryła przedemną, Rzecze: czemu chcesz mnie widzieć grzesznicę? Uciekać będziesz, pomowiwszy ze mną; Wzrok stracisz, boć się zárażą źrzenice; Bázyliszkiem mię osądzisz z weyrzenia, Gdyś sprośnieyszego nie widział stworzenia. Pátrzę z boiaźnią, bo to ná mnie wiele, W Twárzy Anielskiey długo się przeglądać; Strach grzesznym w Swięte oczy spoyrzeć śmiele, W prżod Ich przyczyny, o tę łáskę żądać, Zeby nas grzesznych ználi swey urody, Przez Boską miłość y pokutne wody. Więcey świadectwa szukać mi nie trzeba O dobrey Duszy, sam ná ziemię padam, Już widzę iawnie, że nią rządzą Nieba, Głęboką proźbę przy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 163
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
też w nas mało/ abo nic poprawy widziemy a ta być doskonała nie może jeżeli z krzyża nie będzie. I twardy marmur nic się nie świecie/ jeżeli się ostrym żelazem nie porównawszy/ twardym kamieniem nie wygładź;. długoż go trzeba wycierać/ kto go tak świetnym sobie życzy/ żeby się mógł w nim przeglądać. IV. NIe jest czas myślić Dziecięciu o regime ntach/ które choć w stajni zaraz odbiera nieprzyjacielskie prędko łupy; przecię radniejsze gdy mu przed oczy/ bicze i rózgi stawiają: aby pokazał/ że pierwszy na sobie począł poprawę/ przyjmując bicze od Ojca niebieskiego/ niżeli drugich przywodził do poprawy/ gdyż to napirrwsza
też w nas máło/ ábo nic popráwy widźiemy á tá być doskonáłá nie może ieżeli z krzyżá nie będźie. Y twárdy mármur nic się nie świećie/ ieżeli się ostrym żelázem nie porownawszy/ twárdym kámieniem nie wygładź;. długoż go trzebá wyćieráć/ kto go ták świetnym sobie życzy/ żeby się mogł w nim przeglądáć. IV. NIe iest czás myślić Dźiećięćiu o regime ntach/ ktore choć w stáyni záraz odbiera nieprzyiaćielskie prędko łupy; przećię radnieysze gdy mu przed oczy/ bicze y rozgi stawiáią: áby pokazał/ że pierwszy ná sobie począł popráwę/ przyimuiąc bicze od Oycá niebieskiego/ niżeli drugich przywodźił do popráwy/ gdyż to napirrwsza
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 161
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ku jego dobru, lubo czasem z jego niesmakiem zażywa, potrzebuje jednak aby jego uleczył chorobę. Bo utrapienie rozum i upamiętanie wielom daje, którym je było szczęście odjęło. daje wzgardę rzeczy ziemskich, do końca nabycia na któryśmy stworzeni zachęca. Sprawiedliwości też Boskiej przez utrapienie nasze dosyć się stawa. A człowiek też zwykł przeglądać sumnienie swoje patrząc czym na to karanie zasłużył, i żeby znowu nie był karany grzechu się strzeże. pożądliwości też cielesne utrapionemu się nie przykrzą: pycha na stronie stoi, i ludzi innych wzgarda etc. utrapienie jest jako sól, która zachowuje rzeczy od zgniłości, jest prasa która wino wyciska z jagód. Jest deszcz żyzną
ku iego dobru, lubo czásem z iego niesmákiem záżywa, potrzebuie iednák áby iego uleczył chorobę. Bo utrapienie rozum y upámiętánie wielom dáie, ktorym ie było szczęśćie odięło. dáie wzgárdę rzeczy zięmskich, do końcá nábyćia ná ktoryśmy stworzęni záchęca. Spráwiedliwośći też Boskiey przez utrapienie násze dosyć się stawa. A człowiek też zwykł przeglądáć sumnięnie swoie patrząc czym ná to karánie zásłużył, y żeby znowu nie był kárany grzechu się strzeże. pożądliwośći też ćielesne utrapionemu się nie przykrzą: pycha ná stronie stoi, y ludzi innych wzgárda etc. utrápienie iest iáko sol, ktora zachowuie rzeczy od zgniłośći, iest prásá ktorá wino wyćiská z iágod. Iest deszcz żyzną
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 324
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692