; aż Ociec Święty dał na siebie asekuracją iż takiej niemiał intencyj, tylko nawiedzenia. O trzeciej godzinie w noc dał znać Gwardian Ojcu Z, że wszelka jest sposobność wejścia do grobu. Poszli tedy cicho, Ociec Święty, Jakub Opat, i Piotr Nocetti Sekretarz; blisko ku onemu miejscu, znaleźli mur jeden gruby przekowany. Tą wszedłszy dziurą, szli po pod ziemię gankiem zasklepionym, aż się zbliżyli do jednej bramy marmurem ozdobionej, a we srzodku pod zasklepieniem było troje drzwi mosiężnych, misternie zrobionych, trzema kłodkami zawartych, gdzie też trzy były słupy z łańcuchami poprzek przewleczonemi; które Gwardian podniósł, i drzwi otworzył, z kąd wonność przyjemna
; aż Ociec Swięty dał na siebie assekuracyą iż takièy niemiał intencyi, tylko nawiedzenia. O trzecièy godzinie w noc dał znać Gwardyan Oycu S, że wszelka iest sposobność weyscia do grobu. Poszli tedy cicho, Ociec Swięty, Iakub Opat, y Piotr Nocetti Sekretarz; blisko ku onemu mieyscu, znaleźli mur ieden gruby przekowány. Tą wszedłszy dziurą, szli po pod ziemię gankiem zasklepionym, aż się zbliżyli do iednèy bramy marmurem ozdobionèy, á we srzodku pod zasklepieniem było troie drzwi mosiężnych, misternie zrobionych, trzema kłòdkami zawartych, gdzie też trzy były słupy z łańcuchami poprzek przewleczonemi; ktore Gwardian podniosł, y drzwi otworzył, z kąd wonność przyiemna
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 8
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
co więtsza i co mię najbarziej do tej teraźniejszej sprawoty mej pobudziło, kiedybym nie był tym, którym się na wszytkie konkluzje zjazdów, co jedno w tym roku extraordinarie bywały, podpisował i do akt publicznych imię moje na wieczną pamiątkę podał, które to zjazdy i konkluzje ich są teraz przez KiM. zbrojną ręką przekowane i przez te, co tego KiMci pomagali, dekretem jakimsi w obozie jego naganione i uszczypliwie do akt publicznych na wieczną także pamiątkę podane z wielką i nieśmiertelną zmazą nas, którzyśmy się na te zjazdy podpisowali, w których ci ludzie takowym postępkiem swoim prawie jako każdego imieniem własnym jego czasom potomnym podali, za nieprzyjaciele
co więtsza i co mię najbarziej do tej teraźniejszej sprawoty mej pobudziło, kiedybym nie był tym, którym się na wszytkie konkluzye zjazdów, co jedno w tym roku extraordinarie bywały, podpisował i do akt publicznych imię moje na wieczną pamiątkę podał, które to zjazdy i konkluzye ich są teraz przez KJM. zbrojną ręką przekowane i przez te, co tego KJMci pomagali, dekretem jakimsi w obozie jego naganione i uszczypliwie do akt publicznych na wieczną także pamiątkę podane z wielką i nieśmiertelną zmazą nas, którzyśmy się na te zjazdy podpisowali, w których ci ludzie takowym postępkiem swoim prawie jako każdego imieniem własnym jego czasom potomnym podali, za nieprzyjaciele
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 210
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
sponsa concubinam fovere liceat, pieniądze żołnierzom ad opprimendam nobilitatem składać się nie wstydzą. Ciż socii in digni lesu z kościołów dawnych fundacji fararze abo plebany wyrzuciwszy, twirdze, baszty przy murzech miast przedniejszych budują, sklepy pod nimi jedne na drugich zakładając, w które czasu rozterków jakich wyjazdem z nich przez fórtki, w murzech przekowane, mogą kilkadziesiąt tysięcy ludzi zachować, a jeszcze ulice całe w mieściech zakupują, a w głównych zawsze mieściech, do tego sub specie misericordiae fraternitatis wszelakiego stanu ludzie zaciągając, na każdy tydzień sumy wielkie zbierają. Po miastach koronnych i ks. Litewskiego, z których sumy wielkie zebrawszy, jedne na skupowanie majętności szla- checkich,
sponsa concubinam fovere liceat, pieniądze żołnierzom ad opprimendam nobilitatem składać się nie wstydzą. Ciż socii in digni lesu z kościołów dawnych fundacyej fararze abo plebany wyrzuciwszy, twirdze, baszty przy murzech miast przedniejszych budują, sklepy pod nimi jedne na drugich zakładając, w które czasu rozterków jakich wyjazdem z nich przez fórtki, w murzech przekowane, mogą kilkadziesiąt tysięcy ludzi zachować, a jeszcze ulice całe w mieściech zakupują, a w głównych zawsze mieściech, do tego sub specie misericordiae fraternitatis wszelakiego stanu ludzie zaciągając, na każdy tydzień summy wielkie zbierają. Po miastach koronnych i ks. Litewskiego, z których sumy wielkie zebrawszy, jedne na skupowanie majętności szla- checkich,
Skrót tekstu: PismoPotwarzCz_II
Strona: 47
Tytuł:
Na pismo potwarzające ludzie cnotliwe pod tytułem »Otóż tobie rokosz«, wydane na ohydę rycerstwa na rokoszu będącego, prawdziwa i krótka odpowiedź.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, jakoż ta ochota Skutek wzięla, gdy złudził ten zdradny niecnota, I samego Cesarza, po przedanym wstydzie, Udając, co mógł zmyślić, ku Polskiej ohydzie. Co się jaśniej wyrazi, gdy czas będzie temu Jako interesowi zaszkodził naszemu, Jak zamięszał Cesarza, jak i państwa stany Wskroś przewrócił ten zdrajca, złotem przekowany. Złośliwe ich zamysły. Poselstwa Wielkiego do Turek. Krom Achmet Beja, który wracał na Bender i interesów Szwedzkich, promocyj się podjął. Wysłany Polak z Benderu; aby uprzedził I. P. Posłado Stambułu, i tam popierał zleconej Bejowi fakcyj.
Lecz mało jeszcze natym było Karolowi: Ze swój, i adherentów
, iákoż ta ochota Skutek wżięlá, gdy złudźił ten zdradny niecnota, I sámego Cesárzá, po przedánym wstydźie, Udáiąc, co mogł zmyślić, ku Polskiey ochydzie. Co się iáśniey wyrázi, gdy czás będźie temu Jáko interessowi zászkodził nászemu, Ják zámięszał Cesárza, iák y páństwá stány Wskroś przewrocił ten zdráyca, złotem przekowany. Złośliwe ich zamysły. Poselstwá Wielkiego do Turek. Krom Achmet Beia, ktory wracał na Bender y interessow Szwedzkich, promocyi się podiął. Wysłány Polak z Benderu; aby uprzedził I. P. Posłado Stambułu, y tam popierał zleconey Beiowi fakcyi.
Lecz mało ieszcze nátym było Károlowi: Ze swoy, y adherentow
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 68
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
żółtej. Stół ich suto zastawiony bywa, który mądremi przyprawują dyskursami, trunku zażywają ziela Te. Miasto nożów i łyżek mają instrumenciki ze złota, srebra, drzewa drogiego, widełki do brania potraw, które wprzód w kuchni, z kości obrane bywają. Drogi mają wszytkie kamieniem usłane, doły porównane, góry demoliwane, skały przekowane: Co staj 10. Slup stoi kamienny, przy każdym stoją Kurierowie, aby jeden drugiemu podając Pocztę, prędzej mógł Cesarski mandat exequi: Miasta prawie wszytkie murują w kwadrat: Na wielu miejscach gładkich. zażywają wozków letkich pod żaglem, i wożą się, gdy wiatry pomyślne sterują, teste Ioanne Barro. AZJA. O
żołtey. Stoł ich suto zástawiony bywa, ktory mądremi przypráwuią dyskursami, trunku záżywaią źiela The. Miasto nożow y łyżek maią instrumenciki ze złota, srebrá, drzewá drogiego, widełki do bránia potráw, ktore wprzod w kuchni, z kości obráne bywáią. Drogi maią wszytkie kamieniem usłane, doły porownáne, gory demoliwáne, skały przekowáne: Co stay 10. Slup stoi kámienny, przy każdym stoią Kuryerowie, áby ieden drugiemu podáiąc Pocztę, prędzey mogł Cesarski mandát exequi: Miastá práwie wszytkie muruią w kwádrat: Ná wielu mieyscach głádkich. záżywaią wozkow letkich pod żaglem, y wożą się, gdy wiatry pomyślne steruią, teste Ioanne Barro. AZYA. O
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 609
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
o zwierzynę zwłaszcza o ptactwo nie trudno w tym kraju, niemniej też o figowe drzewa których prawie najwięcej. Oliwy także i poma granatowych drzew.
19 Julii. Szliśmy piechoto z gospody do barki na jedno jezioro, które jest na drugiej stronie góry tego miasteczka St. Chamas, do którego jest góra od miasteczka skalista przekowana i jako sklepienie nakształt bramy uczyniona, według góry nie nazbyt długo idzie to przekowanie, może się minąć wozów dwa albo i trzy.
Wsiadszy tedy na barkę jachaliśmy swą robotą bez wiatru godzin dwie albo trzy, konie wyprawiwszy z rzeczami prosto, tylko że dla srogich, złych niecnotliwych, kamienistych dróg, dla wczasu
o zwierzynę zwłaszcza o ptactwo nie trudno w tym kraju, niemniej też o figowe drzewa których prawie najwięcej. Oliwy także i poma granatowych drzew.
19 Julii. Szliśmy piechoto z gospody do barki na jedno jezioro, które jest na drugiej stronie góry tego miasteczka St. Chamas, do którego jest góra od miasteczka skalista przekowana i jako sklepienie nakształt bramy uczyniona, według góry nie nazbyt długo idzie to przekowanie, może się minąć wozów dwa albo i trzy.
Wsiadszy tedy na barkę jachaliśmy swą robotą bez wiatru godzin dwie albo trzy, konie wyprawiwszy z rzeczami prosto, tylko że dla srogich, złych niecnotliwych, kamienistych dróg, dla wczasu
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 109
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
tłoczy: Włosy sklijone/ krwią zawrzały oczy: Mózg tarnie zbodło/ i głowę zorało/ Ciało stłuczone/ i krwią zasiniało. Na twarzy zbitej/ ciężkiej ręki szlaki/ Chwieją się zęby/ ból nie ladajaki.
VIII. Szyja swojego miejsca wysadzona/ Drzewo złamało plecy/ i ramiona. Ręce/ i nogi/ srodze przekowane/ Rumienieją się/ krwią zafarbowane: Bok przekopany strasznym rowem zieje/ Szarłatna struga/ krew rumianą leje. Potargały się rozciągnione żyły/ Stawy rozpięte z czaszek wyskoczyły: Miłości Bożej.
IX. Kości/ i palce/ wszystkie zgruchotano/ Członki stłuczone/ piersi skołatano. Ciało wiatr zwarzył/ siły wyniszczone/ Krew uszła/
tłoczy: Włosy skliione/ krwią záwrzały oczy: Mozg tarnie zbodło/ y głowę zoráło/ Ciało stłuczone/ y krwią zaśiniáło. Ná twarzy zbitey/ ćiężkiey ręki szláki/ Chwieią sie zęby/ bol nie ládaiáki.
VIII. Szyiá swoiego mieysca wysadzoná/ Drzewo złamało plecy/ y rámioná. Ręce/ y nogi/ srodze przekowáne/ Rumienieią sie/ krwią záfárbowáne: Bok przekopány strásznym rowem zieie/ Szárłatna strugá/ krew rumiáną leie. Potárgáły sie rośćiągnione żyły/ Stáwy rospięte z czászek wyskoczyły: Miłośći Bożey.
IX. Kośći/ y pálce/ wszystkie zgruchotano/ Członki stłuczone/ pierśi skołátano. Ciáło wiátr zwárzył/ śiły wynisczone/ Krew vszła/
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: D
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628