bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz być przewieziony l na drugiem być brzegu rzeki wysadzony, Obiecaj mi, że niż ten miesiąc, który idzie Po teraźniejszem, spełna minie i wynidzie, Że się z irlandzkiem królem, który się gotuje I na morze armatę możną wyprawuje, Złączysz pospołu wyspę Ebudę wojować, Nad którą sroższej niemasz, i wscząt ją zepsować.
XII
bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz być przewieziony l na drugiem być brzegu rzeki wysadzony, Obiecaj mi, że niż ten miesiąc, który idzie Po teraźniejszem, spełna minie i wynidzie, Że się z irlandzkiem królem, który się gotuje I na morze armatę możną wyprawuje, Złączysz pospołu wyspę Ebudę wojować, Nad którą sroższej niemasz, i wscząt ją zepsować.
XII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 174
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
darował. Albowiem gdy Venetowie z Królem Syczylyiskim pokoj uczynili/ na co rozgniewany Cesarz Grecki/ lecz także od nich przeto do pokoju przywiedziony i przeproszony/ onym trzy wielkie darował Columny/ z których dwie do tych czas przed Z. Markiem stoją/ trzecią dla zbytniej wielkości i długości swojej/ żadną miarą niemogła być przewieziona. Zaś tych dwóch gdy żaden nieumiał postawić/ dali Wenetowie wywołać/ i ogłosić wszędzie/ gdzieby się Mistrz znalazł/ coby je postawił/ temu obiecowali wszelaką wolność/ jaką sobie sam upodoba. I tak przyszedł jeden Lombarczyk/ szyje i zdrowie swoje fantując/ że je postawi/ tylko żeby mu należyty do
dárował. Albowiem gdy Venetowie z Krolem Syczylyiskim pokoy vczynili/ ná co rozgniewány Cesarz Grecki/ lecz tákże od nich przeto do pokoiu przywiedźiony y przeproszony/ onym trzy wielkie dárowáł Columny/ z ktorych dwie do tych czas przed S. Márkiem stoią/ trzećią dla zbytniey wielkośći y długośći swoiey/ zadną miárą niemogłá bydź przewieźiona. Záś tych dwuch gdy żaden nieumiał postáwić/ dáli Wenetowie wywołáć/ y ogłośić wszędźie/ gdźieby się Mistrz ználazł/ coby ie postawił/ temu obiecowáli wszeláką wolność/ iáką sobie sam vpodoba. I ták przyszedł ieden Lombárczyk/ szyie i zdrowie swoie fántuiąc/ że ie postáwi/ tylko żeby mu należyty do
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 18
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
przez tak wielki przeciąg moc jej choćby miała jaką, do nasby się rozciągnąć mogła? Czujemyż jej ciepło, lub zimno, suchość lub wilgotność, albo inne własności i przymioty? Cóż tedy? izali nieszydzilibyśmy z owego człowieka, któryby upornie utrzymywał, iż rabarbarum, które rośnie w Tartaryj wielkiej, lubo nieprzewiezione do Europy, purguje chorych w Paryżu, że kawa, którą Sułtan Turecki pije, pomaga do strawności i uwolnienia głowy odhumorów obywatelom Warszawskim. Ta rzecz jednak podobniejsza do prawdy, bo i rabarbarum, i kawa mają moc czynienia tych skutków, i odległość ich milionami mil mniejsza, od odległości komety od ziemi.
Lecz
przez tak wielki przeciąg moc iey choćby miała iaką, do nasby się rozciągnąć mogła? Czuiemyż iey ciepło, lub zimno, suchość lub wilgotność, albo inne własności y przymioty? Coż tedy? izali nieszydzilibyśmy z owego człowieka, ktoryby upornie utrzymywał, iż rabarbarum, ktore rośnie w Tartaryi wielkiej, lubo nieprzewiezione do Europy, purguie chorych w Paryżu, że kawa, ktorą Sułtan Turecki piie, pomaga do strawności y uwolnienia głowy odhumorow obywatelom Warszawskim. Ta rzecz iednak podobnieysza do prawdy, bo y rabarbarum, y kawa maią moc czynienia tych skutkow, y odległość ich millionami mil mnieysza, od odległości komety od ziemi.
Lecz
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 252
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, częścią że za żywota królowej Leonory, Michała króla żony, a siostry swojej, nieco drugą królową koronować za rzecz niesłuszną poczytał.
Przed tą koronacyją, zwyczajem dawnym król dniem jednym czyli drugim pieszo do kościoła Stanisława świętego na Skałkę chodził, potym dnia ostatniego stycznia pogrzeby i egzekwie dwóch królów polskich, Jana Kazimierza z Paryża przewiezionego do Polski Rok 1676
i Michała króla, aprobował. Na których egzekwiach sam i z senatorami, także ze wszystkimi posłami i rycerstwem obecny będąc, sumptem królewskim tę ceremoniję odprawował.
Jednegoż dnia stały oboje ciała królewskie na majestacie poważnym podle siebie, a potym pogrzebione ciało Jana Kazimierza w kaplicy od siebie ufundowanej bogato, ciało
, częścią że za żywota królowej Leonory, Michała króla żony, a siostry swojej, nieco drugą królową koronować za rzecz niesłuszną poczytał.
Przed tą koronacyją, zwyczajem dawnym król dniem jednym czyli drugim pieszo do kościoła Stanisława świętego na Skałkę chodził, potym dnia ostatniego stycznia pogrzeby i egzekwie dwóch królów polskich, Jana Kazimierza z Paryża przewiezionego do Polski Rok 1676
i Michała króla, aprobował. Na których egzekwiach sam i z senatorami, także ze wszystkimi posłami i rycerstwem obecny będąc, sumptem królewskim tę ceremoniję odprawował.
Jednegoż dnia stały oboje ciała królewskie na majestacie poważnym podle siebie, a potym pogrzebione ciało Jana Kazimierza w kaplicy od siebie ufundowanej bogato, ciało
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 442
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
a potem i ludzi jego przeprawowali; uczyniwszy sobie dobry wprzód z nich pożytek, bo zgłodniałym przez dni kilka w dzikich polach przywozili na łodziach suchary, a pokruszonych jak wiele może nabrać w obiedwie ręce, po czerwonemu złotemu przedawali, od przewozu także wielką sumę złota musiał wyliczyć król szwedzki. Ledwie co Szwedzi i Polacy przewiezieni byli, aż przyszła za nimi pogoń Moskwy 6 tysięcy, lecz już nie zastali nad przewozem tylko Kozaków mazepińskich kilka set, którzy, że ich tak prędko przewieść nie możono, rzucili szańczyk nad Dnieprem i kilka godzin bronili się w nim Moskwie; przewozu nie mogli im dodać Turcy, a gdy Moskwa zsiedli z koni,
a potém i ludzi jego przeprawowali; uczyniwszy sobie dobry wprzód z nich pożytek, bo zgłodniałym przez dni kilka w dzikich polach przywozili na łodziach suchary, a pokruszonych jak wiele może nabrać w obiedwie ręce, po czerwonemu złotemu przedawali, od przewozu także wielką sumę złota musiał wyliczyć król szwedzki. Ledwie co Szwedzi i Polacy przewiezieni byli, aż przyszła za nimi pogoń Moskwy 6 tysięcy, lecz już nie zastali nad przewozem tylko Kozaków mazepińskich kilka set, którzy, że ich tak prędko przewieść nie możono, rzucili szańczyk nad Dnieprem i kilka godzin bronili się w nim Moskwie; przewozu nie mogli im dodać Turcy, a gdy Moskwa zsiedli z koni,
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 147
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849