, i ryba, która go już w się połknęła była, znowu go nazad z siebie cało wyrzuciła. Szklanej tylko jest u mnie szklanne morze wiary, bo nic skrycie nie wlezie w przeźroczyste szpary; wtąż groby Libityny już wiary nie mają, bo i z tych kości zgniłe często wyglądają. Jaskinie też kamieńmi z góry przyrzucone swym podziemnym bywają szumem ogłoszone. Straciły kredyt lasy i kniej ciemnych cienie, bo mi wielkie po sobie dały podejrzenie. Omylne morze, ziemia, jaskinie i nieba i owej wierzać drodze na niebie nie trzeba – Ty sam tylko tej głowie dasz słuszną obronę, gdy pioruny w łaskawość będą przemienione. XIII
Czyliż dni moje
, i ryba, która go już w się połknęła była, znowu go nazad z siebie cało wyrzuciła. Szklanej tylko jest u mnie szklanne morze wiary, bo nic skrycie nie wlezie w przeźroczyste spary; wtąż groby Libityny już wiary nie mają, bo i z tych kości zgniłe często wyglądają. Jaskinie też kamieńmi z góry przyrzucone swym podziemnym bywają szumem ogłoszone. Straciły kredyt lasy i kniej ciemnych cienie, bo mi wielkie po sobie dały podejrzenie. Omylne morze, ziemia, jaskinie i nieba i owej wierzać drodze na niebie nie trzeba – Ty sam tylko tej głowie dasz słuszną obronę, gdy pioruny w łaskawość będą przemienione. XIII
Czyliż dni moje
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 62
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
pewne struktury od Z. HELENY erygowane. Na tejże stronie jest Nagrobek albo Piramida wysoka łokci 20. od Absalona sobie stante vita erygowana, Manus Absalom nazwana, niby Dzieło doskonale ręki Ludzkiej; gdzie kazał chować siebie, ale inaczej się stało, bo za prześladowanie Ojca Dawida zabity, w dół wrzucony, mogiłą kamieni przyrzucony, której i podziśdzień przybywa przez rzucanie kamieni od Pogan i Pielgrzymów, ze złorzeczeniem Absalona, Ojcowi rebelizującego.
MIEJSCA ZACHODNIE Przedmieścia Jerozolimskiego te są. GÓRA KALWARIA, po Hebrajsku Golgotha, albo Goatha, to jest Trupia głowa, od kości wielu, gdyż to miejsce było na ukaranie winowajców, miejsce skaliste, miernie wysokie
pewne struktury od S. HELENY erygowáne. Ná teyze stronie iest Nágrobek albo Pyrámida wysoka łokci 20. od Absaloná sobie stante vita erygowána, Manus Absalom názwaná, niby Dźieło doskonále ręki Ludzkiey; gdźie kazáł chowáć siebie, alé ináczey się stało, bo zá prześladowánie Oyca Dáwida zábity, w doł wrzucony, mogiłą kamieni przyrzucony, ktorey y podźiśdzień przybywá przez rzucanie kámieni od Pogan y Pielgrzymow, ze złorzeczeniem Absaloná, Oycowi rebellizuiącego.
MIEYSCA ZACHODNIE Przedmieścia Ierozolimskiego te są. GORA KALWARYA, po Hebráysku Golgotha, albo Goatha, to iest Trupia głowá, od kości wielu, gdyż to mieysce było ná ukaránie winowáycow, mieysce skáliste, miernie wysokie
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 562
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
tkniona Krasą boską/i raną w zajemną chluśniona. Zatym Ausońską włością/ niesprawiedliwego Amula Żołnierz władnie: a utraconego Państwa/ stary Numitor przez wnuki dostawa: I w Sabas Palilijski mur miejski przystawa. Tatius/ i Sabini w bój zachodzą srogi/ I Tarpetowna w ząmek/ za otwarcie drogi/ Godnie ostygła; tarczy przyrzucona/ gwałtem. A zatym Kuretowie cicho wilczym kształtem/ Głosy usty ściskają/ i tak uderzają Na ludzie snem zmorzone/ i dobram się mają Te był zatarasował Romul: odsunęła Jednę Juno/ że ani zawiasą skrzypnęła. Wenus otwór postrzegszy /zamknąć znowu chciała; Lecz boska sprawa Bogom proć sienie poddała. Miejsca pobliżu Jana
tkniona Krasą boską/y ráną w záiemną chluśniona. Zátym Ausońską włośćią/ niesprawiedliwego Amulá Zołnierz władnie: á vtráconego Páństwá/ stáry Numitor przez wnuki dostawa: Y w Sábás Páliliyski mur mieyski przystawa. Tátius/ y Sábini w boy záchodzą srogi/ Y Tárpetowná w ząmek/ zá otwárćie drogi/ Godnie ostygłá; tarczy przyrzucona/ gwałtem. A zátym Kuretowie ćicho wilczym kształtem/ Głosy vsty śćiskáią/ y ták vderzáią Ná ludźie snem zmorzone/ y dobram się máią Te był zátarasował Romul: odsunęłá Iednę Iuno/ że áni záwiásą skrzypnęłá. Wenus otwor postrzegszy /zámknąć znowu chćiáłá; Lecz boska spráwá Bogom proć sięnie poddała. Mieyscá poblizu Iáná
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 372
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
sosnowe, w słupki mieszane, bez przyciesi, o dwojgu drzwiach prostych z delików wyciesywanych, na biegunach drewnianych, z wszystkim zły.
Karmik w deliki sosnowe, bardzo lichy, chłopską robotą.
Sklepik tak w słupy, jako i w deliki sosnowe, i to bardzo lichy; dachu nie masz na nim, tylko ziemią przyrzucony, o jednych drzwiach na zawiasach żelaznych, także wrzecądz żelazny, ale drzwi prostą robotą.
Podwórze w deliki sosnowe i w słupki sosnowe wkopywane, prostą chłopską robotą obłankowane, ale niezupełnie skończone, tak jakby przynależało, bo nie masz murłatów ani delików zupełnych. Wrota
u podwórza jedne, na biegunach drewnianych. Przy tych wrotach
sosnowe, w słupki mieszane, bez przyciesi, o dwojgu drzwiach prostych z delików wyciesywanych, na biegunach drewnianych, z wszystkim zły.
Karmik w deliki sosnowe, bardzo lichy, chłopską robotą.
Sklepik tak w słupy, jako i w deliki sosnowe, i to bardzo lichy; dachu nie masz na nim, tylko ziemią przyrzucony, o jednych drzwiach na zawiasach żelaznych, także wrzecądz żelazny, ale drzwi prostą robotą.
Podwórze w deliki sosnowe i w słupki sosnowe wkopywane, prostą chłopską robotą obłankowane, ale niezupełnie skończone, tak jakby przynależało, bo nie masz murłatów ani delików zupełnych. Wrota
u podwórza jedne, na biegunach drewnianych. Przy tych wrotach
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 128
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959