tej następuje misa: Para w nie zasuszonych gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako kryształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Chrysti! Pije do mnie, ja sobie po polsku tłumaczę, Że od głodu, za stołem, tylko nie zapłaczę. Więc co przytknie do
tej następuje misa: Para w nie zasuszonych gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako krzyształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Christi! Pije do mnie, ja sobie po polsku tłumaczę, Że od głodu, za stołem, tylko nie zapłaczę. Więc co przytknie do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Którymi ziemskie oświeca niziny, Temu wszytkiemu zębaty i srogi Nieprzeskoczone zakłada terminy
Czas, skaźca rzeczy. Kędy się podziały Teby, Ateny? gdzie Rzym, sława świata? Tamte się z ziemią pospołu zrównały, Tegoby dawne nie poznały lata.
Gdzie Sparta, Korynt? kędy zawołane Sławnego Cypru bogate struktury? Wszytko popiołem leży przysypane, Wszytko upływa, jak powodź, jak chmury
Wiatrem pędzone, jako cień zpoźdżony Pospołu z słońcem gasnącym niszczeje. Sam tylko jeden człowiek obroniony Od takiej skazy, sam jest tej nadzieje
Pełen, że tego co tu za żywota Czynił dobrego, nigdy nie zaginie Wieczna pamiątka. I stąd ci ochota Przed chorem corek mych
Ktorymi ziemskie oświeca niziny, Temu wszytkiemu zębaty i srogi Nieprzeskoczone zakłada terminy
Czas, skaźca rzeczy. Kędy się podziały Teby, Ateny? gdzie Rzym, sława świata? Tamte się z ziemią pospołu zrownały, Tegoby dawne nie poznały lata.
Gdzie Sparta, Korynt? kędy zawołane Sławnego Cypru bogate struktury? Wszytko popiołem leży przysypane, Wszytko upływa, jak powodź, jak chmury
Wiatrem pędzone, jako cień zpoźdźony Pospołu z słońcem gasnącym niszczeje. Sam tylko jeden człowiek obroniony Od takiej skazy, sam jest tej nadzieje
Pełen, że tego co tu za żywota Czynił dobrego, nigdy nie zaginie Wieczna pamiątka. I ztąd ci ochota Przed chorem corek mych
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 463
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zraniły niestoty: Przez twej ucieczki, towarzystwo spolne, I przez Dardańskie Bogi zobopolne: (Niechaj tak wszyscy co się z ciebie rodzą, Nieprzyjaciołów swoich za kark wodzą: Niech im Mars sprzyja bez najmniejszej szkody, Dając pomyślne w utarczkach zawody. Niech Askaniusz znak twego kochania, Lat swych na świecie fortunnie dogania, I przysypane śmiertelną rubieżą, Niech Anchizefa kości miękko leżą. Proszę, wybacz mi, wybacz i domowi, Któryć się daje jak Opiekunowi: Do grzechów żadnych, ani do przywary Nieznam się, tylko, że kocham bez miary. Rodu mojego dalekie Myceny, Dydony imię różne od Heleny: O tamtę się Mąż i z Bratem
zrániły niestoty: Przez twey ućieczki, towárzystwo spolne, Y przez Dárdáńskie Bogi zobopolne: (Niechay ták wszyscy co się z ćiebie rodzą, Nieprzyiáćiołow swoich zá kark wodzą: Niech im Mars sprzyiá bez naymnieyszey szkody, Dáiąc pomyślne w utarczkách záwody. Niech Askániusz znák twego kochánia, Lat swych ná świećie fortunnie dogania, Y przysypáne śmiertelną rubieżą, Niech Anchizefa kośći miękko leżą. Proszę, wybacz mi, wybacz y domowi, Ktoryć się dáie iák Opiekunowi: Do grzechow żadnych, áni do przywáry Nieznam się, tylko, że kocham bez miáry. Rodu moiego dálekie Myceny, Didony imię rożne od Heleny: O támtę się Mąż y z Brátem
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 97
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
bis senis condita vulturibus, Respicite Hudriacis extantia culmina in undis, Neptuno fuerat dignior iste labor. Dardanium nomen terris fatale regendis Si fuit et Phrigiis imperium exulibus, Ecce in Romuleae succedit fata senectae Gens Antenoreo nobilis exilio.
Po polsku przełożył J. T. T.
Iliackie popioły, mury zbudowane Ręką bogów, perzyną smutną przysypane, Przestańcie winić skargą mniej potrzebną nieba. Tak upaść od argolskiej ręki było trzeba, By zbiegły narod rządził na potym świat cały, I nad wolą boginiej Pergamy powstały. Jeśli nie dość na rzymskich murach założonych, Od Feba dwojgiem sześciu sępów wywrożonych, Patrzcie na Adriackiej wodzie, jak pałace Pyszne stoją, godniejsze
bis senis condita vulturibus, Respicite Hudriacis extantia culmina in undis, Neptuno fuerat dignior iste labor. Dardanium nomen terris fatale regendis Si fuit et Phrigiis imperium exulibus, Ecce in Romuleae succedit fata senectae Gens Antenoreo nobilis exilio.
Po polsku przełożył J. T. T.
Iliackie popioły, mury zbudowane Ręką bogow, perzyną smutną przysypane, Przestańcie winić skargą mniej potrzebną nieba. Tak upaść od argolskiej ręki było trzeba, By zbiegły narod rządził na potym świat cały, I nad wolą boginiej Pergamy powstały. Jeśli nie dość na rzymskich murach założonych, Od Feba dwojgiem sześciu sępow wywrożonych, Patrzcie na Adryackiej wodzie, jak pałace Pyszne stoją, godniejsze
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 87
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
niziny, Temu wszytkiemu, zębaty i srogi, Nieprzeskoczone zakłada terminy Czas, skaźca rzeczy. Kędy się podziały Teby? Ateny? Gdzie Rzym, głowa świata? Tamte się z ziemią po społu zrównały, Tego by dawne nie poznały lata. Gdzie Sparta? Korynt? Kędy zawołane Sławnego Cypru bogate struktury? Wszytko popiołem leży przysypane, Wszytko upływa jak powódź, jak chmury Wiatrem pędzone, jako cień spóźniony Po społu z słońcem gasnącym niszczeje. Sam tylko człowiek jeden obroniony Od takiej skazy, sam jest tej nadzieje Pełen, że tego, co tu za żywota Czynił dobrego, nigdy nie zaginie Wieczna pamiątka, i stąd-ci ochota Przed chorem córek innych mnie
niziny, Temu wszytkiemu, zębaty i srogi, Nieprzeskoczone zakłada terminy Czas, zkaźca rzeczy. Kędy się podziały Teby? Ateny? Gdzie Rzym, głowa świata? Tamte się z ziemią po społu zrównały, Tego by dawne nie poznały lata. Gdzie Sparta? Korynt? Kędy zawołane Sławnego Cypru bogate struktury? Wszytko popiołem leży przysypane, Wszytko upływa jak powódź, jak chmury Wiatrem pędzone, jako cień spóźniony Po społu z słońcem gasnącym niszczeje. Sam tylko człowiek jeden obroniony Od takiej skazy, sam jest tej nadzieje Pełen, że tego, co tu za żywota Czynił dobrego, nigdy nie zaginie Wieczna pamiątka, i stąd-ci ochota Przed chorem córek inych mnie
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 209
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
Siostry nie widziały. Przed śmiercią pokazał się jej Pan Jezus/ i rozmawiając z nią do nieśmiertelności onę przeniósł. Cuda tak częste i wielkie Bóg za żywota i po śmierci jej dał wręce jej i przyczynie świętej/ iż przenieść w lat siedmnaście ciało jej błogosławione naznaczono. A gdy odkopywano/ naleźli iż ziemia którą była przysypana/ nie dotykała się jej/ ale wzgórę zawieszona wisiała nad ciałem. A że jeden chciał nieco ciała jej błogosławionego nożem ukroić/ obaczył iż za ukrojeniem krew świeża wypłynęła. Otworzyła się też rana w boku jej cudownie od Krucyfiksa wyrażona/ z którego dobrowolnie olejek wielce zapachu wdziecznego na kształt balsamu wypływał. Nie było tego Historyka
Siostry nie widźiáły. Przed śmierćią pokazał się iey Pan Iezus/ y rozmawiáiąc z nią do nieśmiertelnośći onę przeniosł. Cudá ták częste y wielkie Bog zá żywotá y po śmierći iey dał wręce iey y przyczynie świętey/ iż przenieść w lat śiedmnaśćie ćiáło iey błogosłáwione náznáczono. A gdy odkopywano/ náleźli iż źiemiá ktorą byłá przysypána/ nie dotykałá się iey/ ále wzgorę záwieszona wiśiáłá nád ćiáłem. A że ieden chćiáł nieco ćiáłá iey błogosłáwionego nożem vkroić/ obaczył iż zá vkroieniem krew świeża wypłynęłá. Otworzyłá się też ráná w boku iey cudownie od Krucifixá wyrażona/ z ktorego dobrowolnie oleiek wielce zápáchu wdźiecznego ná kształt bálsámu wypływał. Nie było tego Historyká
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 23
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644