dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić urody; Ale próżno, nieboże, bo do twego lica Tak przypadła, jako więc do guza pętlica Niżej glanku węgierskiej przyszyta delurze.
Jeszcze bym rzekł: czupryną, bo rośnie ku górze, Z okna coś, z zastola ktoś; skoro stanie równo, Jakby też kto bróg dźwignął, a pod brogiem gówno. 210 (F). DO PANA BEKOKORNUTA
Jeśli tak z grobu wstanie każdy, jako lęże, Radzęć to, umierając,
dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić urody; Ale próżno, nieboże, bo do twego lica Tak przypadła, jako więc do guza pętlica Niżej glanku węgierskiej przyszyta delurze.
Jeszcze bym rzekł: czupryną, bo rośnie ku górze, Z okna coś, z zastola ktoś; skoro stanie równo, Jakby też kto bróg dźwignął, a pod brogiem gówno. 210 (F). DO PANA BEKOKORNUTA
Jeśli tak z grobu wstanie każdy, jako lęże, Radzęć to, umierając,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kościół najstarszy w Warszawie, Gdzie święty żołnierz, żeby nie zmarzł goły Zebrak, płaszczem się podziela na poły), Ale idź prosto, gdzie Ewangelisty Kościół i drużby jego, który czysty Chrzest na świat przyniósł; tu, jak u swej fary, Król w święta słucha Najświętszej Ofiary. A podle zaraz, jakoby przyszyci, Ojcowie mają konwent jezuici; Mijaj precz, takich nie przyjmą tu gości, Choć polityki pełni i ludzkości, Ale swawolą zawsze rózgą straszą I wiersze w księgach bezpieczne wałaszą. Stamtąd w rynkowym już staniesz obwodzie
I marszałkowskiej spytasz o gospodzie; Ale nie pytaj, tylko patrz, gdzie krwawy Grunt białej potok przedziera Śreniawy I
kościół najstarszy w Warszawie, Gdzie święty żołnierz, żeby nie zmarzł goły Zebrak, płaszczem się podziela na poły), Ale idź prosto, gdzie Ewangelisty Kościół i drużby jego, który czysty Chrzest na świat przyniósł; tu, jak u swej fary, Król w święta słucha Najświętszej Ofiary. A podle zaraz, jakoby przyszyci, Ojcowie mają konwent jezuici; Mijaj precz, takich nie przyjmą tu gości, Choć polityki pełni i ludzkości, Ale swawolą zawsze rózgą straszą I wiersze w księgach bezpieczne wałaszą. Stamtąd w rynkowym już staniesz obwodzie
I marszałkowskiej spytasz o gospodzie; Ale nie pytaj, tylko patrz, gdzie krwawy Grunt białej potok przedziera Śreniawy I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 75
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przez trzpienia i węglaste z cewkami bczynic dać/ i szerokie/ coby w nie wodze mogły zawlecone być/ i do tych przęcek/ rzemień wzdłuż jako cugiel do Kawecana taki być ma/ i jeden onego koniec do popręgu przypięty. A na drugim onego rzemienia końcu/ na dwie piędzi wzdłuż/ każda na swej połowicy przyszyta przęcka i zawlecona na wodzach pomykać się będzie. Za czym wodzą przez przęcki/ głowę wyciągnąwszy wsparzać nie będzie/ chociaż w takim wyciągnieniu/ co i przeskoczyć i przepłynąc będzie mógł. Czego w Kawecanie/ abo w vździenicy podpiętej nie uczyni żaden. Wodze kształt. Koni. 37.
Koń gdy się zasadza abo z miejsca
przez trzpieniá y węgláste z cewkámi bczynic dáć/ y szerokie/ coby w nie wodze mogły záwlecone bydź/ y do tych przęcek/ rzemień wzdłusz iáko cugiel do Káwecaná táki bydź ma/ y ieden onego koniec do popręgu przypięty. A ná drugim onego rzemieniá końcu/ ná dwie piędźi wzdłusz/ káżda ná swey połowicy przyszyta przęcká y záwlecona ná wodzách pomykáć sie będźie. Zá czym wodzą przez przęcki/ głowę wyćiągnąwszy wsparzáć nie będźie/ choćiasz w tákim wyćiągnieniu/ co y przeskoczyć y przepłynąc będźie mogł. Czego w Káwecanie/ ábo w vźdźienicy podpiętey nie vczyni żaden. Wodze kształt. Koni. 37.
Koń gdy sie zásadza ábo z mieyscá
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 20
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
świadczy Fromondus in Meteorologicis. Inni to mają za rzecz do wiary niepodobną. Pioruny mają do siebie, że obiecta twarde psują, kruczą, bo ich penetrare sua subtilitate nie mogą; drugie rzeczy palą: rzeczy zaś rzadkie wskroś przeszywają; szkody mało zrobiwszy: Na Skrzynie z Sukniami uderzywszy, u niej guziki topią do sukni przyszyte, i haftki, materię sukni tylko ośmaliwszy. Szablę szpadę w pochwach stopią, pochwy całe zostawiwszy. Złoto, srebro wpopioł obrócą, worka nietykawszy: Wino wysuszą, beczki nienaruszywszy, czasem beczkę spalą, wino konserwując gorącością swoją, i jakąś lipkością klejowatą go otoczywszy jak błonką. Czasem włosy tylko opalą, człeka
swiadczy Fromondus in Meteorologicis. Inni to maią za rzecż do wiary niepodobną. Pioruny maią do siebie, że obiecta twarde psuią, kruczą, bo ich penetrare sua subtilitate nie mogą; drugie rzeczy palą: rzećzy żaś rzadkie wskroś przeszywaią; szkody mało zrobiwszy: Na Skrzynie z Sukniami uderzywszy, u niey guziki topią do sukni przyszyte, y háftki, materyę sukni tylko osmaliwszy. Szablę szpadę w pochwach ztopią, pochwy cáłe zostawiwszy. Złoto, srebro wpopioł obrocą, worka nietykawszy: Wino wysuszą, beczki nienaruszywszy, czasem beczkę spalą, wino konserwuiąc gorącością swoią, y iakąś lipkoscią kleiowatą go otoczywszy iak blonką. Czasem włosy tylko opalą, człeka
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 164
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Tomu 3. rocznych dziejów Kapucyńskich, także świadczy o kończastym kapturze, chowanym do tychczas w Rzymie w Kościele Z. Marcella, drugi B. Rufina w Kościele Z. Klary w Asyżu. W Pizie mieście Włoskim u OO. Conventuales, alias Franciszkanów, jest w zakrystyj habit Z. Franciszka z kapicą piramidalną do habitu przyszytą. Kardynał także Vitriacus (podczas Krucjaty alias wojny Świętej) w Egipcie widział Z. Franciszka z Ludwikiem Z. Królem Francuskim, tam będącego w kapturze. Musi tedy być kaptura usus jeszcze od niego. Ja żadnej tu nie kładę decyzyj, abym synów Z. Franciszka zakochanych w Chrystusie, nie pobudził ad bella nullos
Tomu 3. rocznych dzieiow Kapucynskich, także swiadcży o końcżastym kapturze, chowanym do tychcżas w Rzymie w Kościele S. Marcella, drugi B. Ruffina w Kościele S. Klary w Assyżu. W Pizie mieście Włoskim u OO. Conventuales, alias Franciszkanow, iest w zakrystyi habit S. Franciszká z kapicą piramidalną do habitu przyszytą. Kardynał także Vitriacus (podczas Krucyaty alias woyny Swiętey) w Egypcie widział S. Franciszka z Ludwikiem S. Krolem Francuskim, tam będącego w kapturze. Musi tedy bydź kaptura usus ieszcze od niego. Ia żadney tu nie kładę decyzyi, abym synow S. Franciszka zakochanych w Chrystusie, nie pobudził ad bella nullos
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 84
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
schizmy przydali. Za to wszyscy wygnani z Moskwy, ale mała to kara dla godnych ognia i tortur Będąc wygnani, najpierwej osiedli w Rzeczyckim Powiecie przy Chalcu za Homlem i pod Łojowem, stamtąd w Polskie Ukraińskie zbliżyli się kraje. Strzygą się jak Laicy w Zakonach, nigdy nie golą, na plecach do koszuli mają łatę przyszytą nakształt kaptura, pod szyją koszulę rozerzniętą, w białych siermięgach chodzą. W Cerkwiach Schizmatyckich i Uniackich nie bywają: krzyża ni wody święconej nietykają. Język mają Rusko Moskiewski i ritus niby Graecos. Z Dziewkami zmarłemi, by w panieństwie na świat tamten nieszły. wszeteczność wywierają. G. G. G.
schizmy przydali. Za to wszyscy wygnani z Moskwy, ale mała to kara dla godnych ognia y tortur Będąc wygnani, naypierwey osiedli w Rzeczyckim Powiecie przy Chalcu za Homlem y pod Łoiowem, ztamtąd w Polskie Ukrainskie zbliżyli się kraie. Strzygą się iak Laicy w Zakonach, nigdy nie golą, na plecach do koszuli maią łatę przyszytą nakształt kaptura, pod szyią koszulę rozerzniętą, w białych siermięgach chodzą. W Cerkwiach Schizmatyckich y Uniackich nie bywaią: krzyża ni wody swięconey nietykaią. Ięzyk maią Rusko Moskiewski y ritus niby Graecos. Z Dziewkami zmarłemi, by w panieństwie na swiat tamten nieszły. wszeteczność wywieraią. G. G. G.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 632
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
M. i Duchownych nałupili/ i suknie sobie nim obili/ i majętności naskupowali/ niechby na konia i inszy rysztunek obrócili. dobra Tatarczukowi szabla żelazem miasto śrebra/ a mosiądzem miasto złota oprawna. Do tego też jeśli im pozwolimy w sukni salendyszowej chodzić/ przynamniej niechby z skóry baraniej abo koziej kołnierz do suknie przyszyty nosili; także barani abo kozi szłyk/ żeby znaczni byli od Chrześcijan (jako żydzi we Włoszech w żółtych kapeluszach chodzą/ dla różności od Chrześcijan) żeby pamiętali w jakiej kożuchowej barwie tu są przygnani. byliby trochę skromniejszymi/ i nie byliby tak bucznymi jako teraz: gdy ubrawszy się w strojne szaty/ żadnej
M. y Duchownych náłupili/ y suknie sobie nim obili/ y máiętnośći náskupowáli/ niechby ná koniá y inszy rysztunek obroćili. dobra Tatarcżukowi száblá żelázem miásto śrebrá/ á mośiądzem miásto złotá opráwna. Do tego też ieśli im pozwolimy w sukni sálendyszowey chodźić/ przynamniey niechby z skury bárániey ábo koźiey kołnierz do suknie przyszyty nośili; tákże báráni abo koźi szłyk/ żeby znacżni byli od Chrześćian (iáko żydźi we Wloszech w żołtych kapeluszach chodzą/ dla roznośći od Chrześćian) żeby pámiętáli w iákiey kożuchowey bárwie tu są przygnáni. byliby trochę skromnieyszymi/ y nie byliby ták bucżnymi iáko teraz: gdy vbrawszy się w stroyne száty/ żadney
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 45
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
GŁUPI Z PROSTAKIEM DWAJ BRACIA RODZENI
Widząc prostak w kościele, to srebrem, to złotem, I z wosku lane członki zawieszone wotem, Jako ręce i nogi, abo kto był głuchy, Uszy, oczy i zęby, na ostatek brzuchy, Skoro mu członek wrzody opanują skryty, Ulawszy z wosku, prosi, żeby był przyszyty. Nie gardzi ksiądz szlachcica owego prostotą: „Gdybyś — rzecze — złotniczą odlał go robotą, Nagradzając sromotę, z wosku nie ma to być, Pewnie żebyć pomogło, kiedyby się zdobyć. Z tego będą dwie świece do lichtarzów spore; Co ma wisieć daremnie, lepiej ci, że zgore.”
GŁUPI Z PROSTAKIEM DWAJ BRACIA RODZENI
Widząc prostak w kościele, to srebrem, to złotem, I z wosku lane członki zawieszone wotem, Jako ręce i nogi, abo kto był głuchy, Uszy, oczy i zęby, na ostatek brzuchy, Skoro mu członek wrzody opanują skryty, Ulawszy z wosku, prosi, żeby był przyszyty. Nie gardzi ksiądz szlachcica owego prostotą: „Gdybyś — rzecze — złotniczą odlał go robotą, Nagradzając sromotę, z wosku nie ma to być, Pewnie żebyć pomogło, kiedyby się zdobyć. Z tego będą dwie świece do lichtarzów spore; Co ma wisieć daremnie, lepiej ci, że zgore.”
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 654
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nostrae, od Książąt prawdziwych tràhentes originem, z temi Tytułami porodzili się/ i przytychże Tytułach ab omnibus ordinibus Reipublicae są żostawieni. I są te Tytuły właśnie domowe/ et intra viscera Reipublicae płynące. Owych tedy postronnych każał się August obawiać: (a słuśnie się trzeba obawiać/ zwłaszcza tych do których/ przy znacznej Potencyjej przyszyta jest Ordynacja żeby za kilkadziesiąt Tysięcy złotych/ na każdy Rok Szlacheckich majetności PP. Tytułaci przykupowali) ale nie tych domowych Książęcych/ Prawem pospołitym utwierdżonych; i których possessores non solum omnem substantiam, sed et vitam propiam, pro salute Patriae profundere semper erantet sunt parati. Owe postronne Tytuły słuśnie burzyć: ale te
nostrae, od Xiążąt práwdźiwych tràhentes originem, z temi Tytułami porodźili się/ y przytychźe Tytułách ab omnibus ordinibus Reipublicae są żostawieni. I są te Tytuły właśnie domowe/ et intra viscera Reipublicae płynące. Owych tedy postronnych káźáł się August obawiáć: (á słuśnie się trzebá obawiać/ zwłaszcza tych do ktorych/ przy znaczney Potęncyiey przyszytá iest Ordynacyá żeby zá kilkádźieśiąt Tyśięcy złotych/ ná káżdy Rok Szlácheckich maietnośći PP. Tytułaci przykupowáli) ále nie tych domowych Xiążęcych/ Práwęm pospołitym vtwierdźonych; y ktorych possessores non solum omnem substantiam, sed et vitam propiam, pro salute Patriae profundere semper erantet sunt parati. Owe postronne Tytuły słuśnie burzyć: ále te
Skrót tekstu: BielejObrona
Strona: B3v
Tytuł:
Obrona tytułów książęcych od Rzeczypospolitej uchwałą sejmową pozwolonych
Autor:
Jeremiasz Bielejowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
barszczowym. J. nr. 345. Kobierzec na dnie białym w kwiaty różnego koloru ciemne, frązla u niego zielona ze złotym kręcona, podszyty arganisem barszczowym. J. nr. 346. Kobierzec pojedynkowy, niewielki, na dnie czerwonym z blaszką złotą i srebrną, w kwiaty aksamitne, wzorzyste, różnych kolorów, Ijsztwa przyszyta wkoło na dnie białym, z frązlą jedwabną, karmazynową, kręconą, pułatłasem w prąszki podszyty. J. nr. 347. Kobierzec karmazynowy, pułjedwabny, z brzegami pstrymi, we środku na kształt kadzielniczki, z frązlą jedwabną, zieloną. K. nr. 348. Kobierzec wielki, samo jedwabny, po którym różnego
barszczowym. J. nr. 345. Kobierzec na dnie białym w kwiaty różnego koloru ciemne, frązla u niego zielona ze złotym kręcona, podszyty arganisem barszczowym. J. nr. 346. Kobierzec pojedynkowy, niewielki, na dnie czerwonym z blaszką złotą y srebrną, w kwiaty axamitne, wzorzyste, różnych kolorów, Iisztwa przyszyta wkoło na dnie białym, z frązlą jedwabną, karmazynową, kręconą, pułatłasem w prąszki podszyty. J. nr. 347. Kobierzec karmazynowy, pułjedwabny, z brzegami pstrymi, we środku na kształt kadzielniczki, z frązlą jedwabną, zieloną. K. nr. 348. Kobierzec wielki, samo jedwabny, po którym różnego
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 57
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937