bliskie Herculaneum, i Pompejanum kamieńmi i popiołem z Obywatelami precz zasypane. A co większa jak pisze Dio Cassius, że Pliniusz Starszy, żyjący około Roku Pańskiego 72, Naturalnej Historyj Autor, będąc Admirałem na ten czas, gdy dotego zajęcia i ognia strasznego, łodką zbliżywszy się, upatruje przyczyn, kamieni i popiołów mnóstwem przytłuczony, dymem uduszony, z wielką Reipublicae Literatae szkodą; jako Pliniusz Mlodszy, Wnuk jego opisał w Liście do Tacita Koło Góry tej wszystkie Pola dziwnej są żyzności, co sprawują popioły tłuste: Na samym wierzchołku równina jest próżna, Roku Pańskiego 1638. Atanazy Kircher Soc: IESU wielki rzeczy skrytych Badacz zlustrował personaliter i zawołał:
bliskie Herculaneum, y Pompeianum kamieńmi y popiołem z Obywatelami precz zasypane. A co większa iak pisze Dio Cassius, że Pliniusz Starszy, żyiący około Roku Pańskiego 72, Naturalney Historyi Autor, będąc Admirałem na ten czas, gdy dotego zaięcia y ognia strasznego, łodką zbliżywszy się, upatruie przyczyn, kamieni y popiołow mnostwem przytłuczony, dymem uduszony, z wielką Reipublicae Literatae szkodą; iako Pliniusz Mlodszy, Wnuk iego opisał w Liście do Tacita Koło Gory tey wszystkie Pola dziwney są żyzności, co sprawuią popioły tłuste: Na samym wierzchołku rownina iest prożna, Roku Pańskiego 1638. Atanazy Kircher Soc: IESU wielki rzeczy skrytych Badacz zlustrował personaliter y zawołał:
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 550
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Lub to ziół panaceej nie zna i dyktamu, Drogich plastrów nieświadom z lekarskiego kramu. Tak rzekł i do kościółka biegł sporo małego, Gdzie Boga modlitwami błaga wszechmocnego.
CIX.
Stamtąd skoro się wrócił, śmiały i wesoły, Na utrapione wejrzał mile przyjacioły. Potem w imię najświętszej i nierozdzielonej Trójce u nogi bliżej stanął przytłuczonej: O cudo niesłychane! rana wprzód przykrego Zbywa bólu, on zdrowia dostaje pierwszego. Sobryn, co dotąd z naszych ceremonij szydzi, Zdumiewa się, gdy wielki cud okiem swem widzi, II.
CX.
Okiem mdłem, bo i jego rany takie były, Iż mu widomą śmiercią koniecznie groziły. Zaczem skruchą ujęty
, Lub to ziół panaceej nie zna i dyktamu, Drogich plastrów nieświadom z lekarskiego kramu. Tak rzekł i do kościółka biegł sporo małego, Gdzie Boga modlitwami błaga wszechmocnego.
CIX.
Stamtąd skoro się wrócił, śmiały i wesoły, Na utrapione wejrzał mile przyjacioły. Potem w imię najświętszej i nierozdzielonej Trójce u nogi bliżej stanął przytłuczonej: O cudo niesłychane! rana wprzód przykrego Zbywa bolu, on zdrowia dostaje pierwszego. Sobryn, co dotąd z naszych ceremonij szydzi, Zdumiewa się, gdy wielki cud okiem swem widzi, II.
CX.
Okiem mdłem, bo i jego rany takie były, Iż mu widomą śmiercią koniecznie groziły. Zaczem skruchą ujęty
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 306
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ścisnął żylistemi Rękoma, Anteusa jak Alcyd swojemi. Potem prawą swą goleń, trochę pochylony, Pod kolana podłożył, z którego czerwony Ciekł strumień i wzniówszy go, tak puścił na ziemię, Iż swą tłucze haniebnie twarz, czoło i ciemię.
CXXVIII.
Ciemieniem wprzód, łopatką potem padł surowy Sarracen: krew mu pryska z przytłuczonej głowy I ziemię chciwie zlewa, jako potok jaki, Co od źrzódła gościniec udziałał trojaki. Rugier szczęścia będąc już mistrz własny lepszego, Na Rodomonta wpada bez zwłoki srogiego I jedną ręką gardziel żmie, ściska odkryty, Drugą puinał wyrwał żartko jadowity.
CXXIX.
Jako w jamach, gdzie złoto Węgrowie kopają, Lubo ci,
ścisnął żylistemi Rękoma, Anteusa jak Alcyd swojemi. Potem prawą swą goleń, trochę pochylony, Pod kolana podłożył, z którego czerwony Ciekł strumień i wzniówszy go, tak puścił na ziemię, Iż swą tłucze haniebnie twarz, czoło i ciemię.
CXXVIII.
Ciemieniem wprzód, łopatką potem padł surowy Sarracen: krew mu pryska z przytłuczonej głowy I ziemię chciwie zlewa, jako potok jaki, Co od źrzódła gościniec udziałał trojaki. Rugier szczęścia będąc już mistrz własny lepszego, Na Rodomonta wpada bez zwłoki srogiego I jedną ręką gardziel żmie, ściska odkryty, Drugą puinał wyrwał żartko jadowity.
CXXIX.
Jako w jamach, gdzie złoto Węgrowie kopają, Lubo ci,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 396
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905