zwykło bywać w chorobnym utrapieniu obrzekany przybywa/ a żąda Boskiego nad sobą zmiłowania/ obficie je z uciechą przyjąwszy/ zwraca się. Jawnie t odosyć nad wielą wypełniło się/ jawnie i nad dzisiejszym Janem Miedzwieckim/ Młynarzem we wsi rzeczonej Hnidyn/ który ciężką i wielką złożony będąc chorobą/ gdy już u drzwi ciemnej śmierci prawie przywołany odeszcia czekał/ i odziany ostatnim czechłem naziemi położony/ patrząc rychłoby otworzone były leżał; Małżonka jego przyszedszy jako mądra/ aby w ostatnim krysię nie zaturbowała białogłowskim wrzaskiem schodzącego/ dla żalu nieutulonego z izby wyszła/ płacząc lamentując/ osierocenie dziatek i swoje/ opłakując/ ucieka się do Rodzicielki Chrysta Pana/
zwykło bywáć w chorobnym vtrapieniu obrzekány przybywa/ á żąda Boskiego nád sobą zmiłowánia/ obfićie ie z vćiechą przyiąwszy/ zwraca się. Iáwnie t odosyć nád wielą wypełniło się/ iáwnie y nád dźiśieyszym Ianem Miedzwieckim/ Młynárzem we wśi rzeczoney Hnidyn/ ktory ćiężką y wielką złożony będąc chorobą/ gdy iuż v drzwi ciemney śmierći práwie przywołány odeszcia czekał/ y odźiany ostátnim czechłem náźiemi położony/ patrząc rychłoby otworzone były leżáł; Małżonká iego przyszedszy iáko mądra/ áby w ostátnim krysię nie záturbowáłá białogłowskim wrzaskiem zchodzące^o^/ dla żalu nieutulone^o^ z izby wyszłá/ płácząc lámentuiąc/ ośierocenie dźiatek y swoie/ opłákuiąc/ vćieka się do Rodźicielki Chrystá Páná/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 156.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
widzę, wychodzi, Co się na lewem brzegu nad Renem urodzi, Pan co wszytkich, o których mówią albo piszą, Przejdzie dzielnością, jakiej na świecie nie słyszą. Astrea przezeń światu będzie przywrócona I owszem martwa znowu będzie ożywiona I wszytkie święte cnoty, społem z nią wygnane, Od niego będą na świat znowu przywołane.
XXVI.
Za te jego zasługi chcą mocni bogowie, Że nie tylko koronę poniesie na głowie Przesławnego cesarstwa, którą póki żyli, Augustus, Trajan, Markus, Sewerus nosili, Ale i obu krajów świata ostatecznych, Które nigdy nie znają promieni słonecznych, I już pod tem cesarzem, skoro świat osiędzie, Jedna tylko
widzę, wychodzi, Co się na lewem brzegu nad Renem urodzi, Pan co wszytkich, o których mówią albo piszą, Przejdzie dzielnością, jakiej na świecie nie słyszą. Astrea przezeń światu będzie przywrócona I owszem martwa znowu będzie ożywiona I wszytkie święte cnoty, społem z nią wygnane, Od niego będą na świat znowu przywołane.
XXVI.
Za te jego zasługi chcą mocni bogowie, Że nie tylko koronę poniesie na głowie Przesławnego cesarstwa, którą póki żyli, Augustus, Trajan, Markus, Sewerus nosili, Ale i obu krajów świata ostatecznych, Które nigdy nie znają promieni słonecznych, I już pod tem cesarzem, skoro świat osiędzie, Jedna tylko
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 336
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Sapiehy, generała artylerii lit., rad by się był odrzekł remisy swojej z konsystorza janowskiego do trybunału otrzymanej, wynaleźli pierwszy raz w trybunale praktykowany sposób, że na tych kartach w regestrach trybunalskich, które niewiele placu zajmowały, a omyłki na nich pozapisywane były, aktoraty swoje wyżej daleko powpisywali. Tak
dalece, że nazajutrz przywołane adwersarzów alias napaśników naszych aktoraty przeciwko nam być mogły.
Nie spodziewając się takowego podstępku, do żadnej sprawy nie mieliśmy gotowości. Trzeba się było dać kondemnować. Westchnąwszy do Pana Boga, pobiegłem do przyjaciół Zabiełły, marszałka kowieńskiego, którzy wiadomi byli o afekcie jego dla mnie. Pobiegłem do Radoszyńskiego, niegdyś faworyta
Sapiehy, generała artylerii lit., rad by się był odrzekł remisy swojej z konsystorza janowskiego do trybunału otrzymanej, wynaleźli pierwszy raz w trybunale praktykowany sposób, że na tych kartach w regestrach trybunalskich, które niewiele placu zajmowały, a omyłki na nich pozapisywane były, aktoraty swoje wyżej daleko powpisywali. Tak
dalece, że nazajutrz przywołane adwersarzów alias napaśników naszych aktoraty przeciwko nam być mogły.
Nie spodziewając się takowego podstępku, do żadnej sprawy nie mieliśmy gotowości. Trzeba się było dać kondemnować. Westchnąwszy do Pana Boga, pobiegłem do przyjaciół Zabiełły, marszałka kowieńskiego, którzy wiadomi byli o afekcie jego dla mnie. Pobiegłem do Radoszyńskiego, niegdyś faworyta
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 134
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
motu agitowana była. Przyjechał książę Radziwiłł, naówczas hetman polny, teraźniejszy wielki lit., brat księżny starościny buskiej, z wojskową gromadną asystencją. Zebrali się, ile mogli, w asystencji przyjaciół i ludzi nadwornych Sapiehowie: koadiutor wileński i teraźniejszy podkanclerzy lit. Z tym wszystkim była w trybunale nieprzełamana pluralitas deputatów przyjaciół Radziwiłłowskich. Przywołana ta sprawa in accessorio, poszła do namowy. Massalski, marszałek trybunalski, przyjaciel Sapieżyński, widząc oczewistą przegraną per plu-
ralitatem adversam Sapieżyńską, przez trzy dni i przez trzy nocy turnum do decydowania dać nie chciał, a przyjaciele Sapieżyńscy, ich asystencja i ludzie nadworni po blisku będący przez ten cały czas, nawet ksiądz
motu agitowana była. Przyjechał książę Radziwiłł, naówczas hetman polny, teraźniejszy wielki lit., brat księżny starościny buskiej, z wojskową gromadną asystencją. Zebrali się, ile mogli, w asystencji przyjaciół i ludzi nadwornych Sapiehowie: koadiutor wileński i teraźniejszy podkanclerzy lit. Z tym wszystkim była w trybunale nieprzełamana pluralitas deputatów przyjaciół Radziwiłłowskich. Przywołana ta sprawa in accessorio, poszła do namowy. Massalski, marszałek trybunalski, przyjaciel Sapieżyński, widząc oczewistą przegraną per plu-
ralitatem adversam Sapieżyńską, przez trzy dni i przez trzy nocy turnum do decydowania dać nie chciał, a przyjaciele Sapieżyńscy, ich asystencja i ludzie nadworni po blisku będący przez ten cały czas, nawet ksiądz
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 185
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sprawa nasza z Grabowskim i Parowińską barzo bliska do wołania, wybiegłem z Wilna konno, o godzinie drugiej z południa w sobotę, a nazajutrz na godzinę dziesiątą w nocy stanąłem w Mińsku; biegąc barzo spieszno i na jednym koniu w godzin 32 mil wielkich 27 upadłem.
Zastałem w Mińsku już sprawę moją przywołaną i już po produktach będącą.” Wstrzymywał długo marszałek trybunalski przywołanie tej sprawy, oczekując na przyjazd mój z Drui, ale gdy w tymże regestrze był niższy wpis Tyzenhauza, starosty Wiłkomirskiego, z urzędnikami tegoż powiatu o to, że go na sejmiku przepędzili, który mocno nalegał o przywołanie swego wpisu i przez tę
sprawa nasza z Grabowskim i Parowińską barzo bliska do wołania, wybiegłem z Wilna konno, o godzinie drugiej z południa w sobotę, a nazajutrz na godzinę dziesiątą w nocy stanąłem w Mińsku; biegąc barzo spieszno i na jednym koniu w godzin 32 mil wielkich 27 upadłem.
Zastałem w Mińsku już sprawę moją przywołaną i już po produktach będącą.” Wstrzymywał długo marszałek trybunalski przywołanie tej sprawy, oczekując na przyjazd mój z Drui, ale gdy w tymże regestrze był niższy wpis Tyzenhauza, starosty Wiłkomirskiego, z urzędnikami tegoż powiatu o to, że go na sejmiku przepędzili, który mocno nalegał o przywołanie swego wpisu i przez tę
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 187
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Sapiehy kanclerza, stamtąd tylko czerw, zł 4 mając, powróciwszy do Rasnej, wybrałem się potem z Czemer do Wilna i zajechawszy do Michała Buchowieckiego rotmistrza, pożyczyłem u niego czerw. zl 100, i tak dalej jechałem do Wilna. Przyjechawszy do Wilna, zaraz doczekałem się sprawy, ale gdy była przywołana, począłem chorować, alem jeszcze chodził i jeździł. Wtem jednej nocy, gdyśmy się położyli spać, skoro zasnąłem, zaczęły mię mdłości brać. Obudziłem się, zacząłem wołać, wstałem z łóżka, chciałem iść, a wtem padłem i zemdlałem. Brat mój, pułkownik teraźniejszy
Sapiehy kanclerza, stamtąd tylko czerw, zł 4 mając, powróciwszy do Rasnej, wybrałem się potem z Czemer do Wilna i zajechawszy do Michała Buchowieckiego rotmistrza, pożyczyłem u niego czerw. zl 100, i tak dalej jechałem do Wilna. Przyjechawszy do Wilna, zaraz doczekałem się sprawy, ale gdy była przywołana, począłem chorować, alem jeszcze chodził i jeździł. Wtem jednej nocy, gdyśmy się położyli spać, skoro zasnąłem, zaczęły mię mdłości brać. Obudziłem się, zacząłem wołać, wstałem z łóżka, chciałem iść, a wtem padłem i zemdlałem. Brat mój, pułkownik teraźniejszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 269
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ruskie — Chrapowickiemu, staroście szuneliskiemu, teraźniejszemu szwagrowi memu.
Ruszczyć, starosta porojski, w roku przeszłym 1751 przed św. Janem umarł, siostrę moją w wielkich długach zostawił, która miała wiele spraw w trybunale. Musiałem wtedy w Wilnie się zabawić dla spraw jej, sam jej dokumenta układając. Tymczasem sprawa jej była przywołana z Swinarskim o Bołdzieje, a jeszcze gotowości do tej sprawy nie było i jeszcze zupełnego dziedzictwa tychże dóbr Bołdziejów nieboszczyk szwagier mój nie miał, aż ja musiałem Mohuczemu haereditatem zapłacić, dawszy mu parę sukien i 6 czerw, zł moich, a moja siostra dała mu zł 100. Że tedy gotowości nie było,
ruskie — Chrapowickiemu, staroście szuneliskiemu, teraźniejszemu szwagrowi memu.
Ruszczyc, starosta porojski, w roku przeszłym 1751 przed św. Janem umarł, siostrę moją w wielkich długach zostawił, która miała wiele spraw w trybunale. Musiałem wtedy w Wilnie się zabawić dla spraw jej, sam jej dokumenta układając. Tymczasem sprawa jej była przywołana z Swinarskim o Bołdzieje, a jeszcze gotowości do tej sprawy nie było i jeszcze zupełnego dziedzictwa tychże dóbr Bołdziejów nieboszczyk szwagier mój nie miał, aż ja musiałem Mohuczemu haereditatem zapłacić, dawszy mu parę sukien i 6 czerw, zł moich, a moja siostra dała mu zł 100. Że tedy gotowości nie było,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 339
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
o matkę moją konkurował. Kazał przywołać sprawę, a nie wiedział, że matka moja patrona nie miała. Widząc to, wicemarszałek uczynił się chorym. Było to na poobiednich sądach i kazał odwołać sądy, a potem zaprosiwszy mojej matki do siebie i patronów sprowadziwszy, sam konferencją z nimi z produkowanych dokumentów uczynił, a potem przywołaną tęż ex continuatione sprawę z dobrym dla mojej matki sukcesem utrzymał. A co do sprawy o jarmark, tylko tymczasem na manifestach się naówczas przeciwko wojewodzie podlaskiemu zaniesionych zakończyło.
Z tym wszystkim błogosławieństwo boskie nadgradzało te decesa. Ociec mój przez długi czas nie bywał w Wysokiem u wojewody podlaskiego. Tandem raz wojewoda podlaski, mając upodobanie
o matkę moją konkurował. Kazał przywołać sprawę, a nie wiedział, że matka moja patrona nie miała. Widząc to, wicemarszałek uczynił się chorym. Było to na poobiednich sądach i kazał odwołać sądy, a potem zaprosiwszy mojej matki do siebie i patronów sprowadziwszy, sam konferencją z nimi z produkowanych dokumentów uczynił, a potem przywołaną tęż ex continuatione sprawę z dobrym dla mojej matki sukcesem utrzymał. A co do sprawy o jarmark, tylko tymczasem na manifestach się naówczas przeciwko wojewodzie podlaskiemu zaniesionych zakończyło.
Z tym wszystkim błogosławieństwo boskie nadgradzało te decesa. Ociec mój przez długi czas nie bywał w Wysokiem u wojewody podlaskiego. Tandem raz wojewoda podlaski, mając upodobanie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 397
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wysławszy konie moje przodem do Mira, a mając od księcia hetmana dane sobie konie, pobiegłem spieszno do Wilna. A że aktorat nasz przeciwko Kuro-
wiokiemu, Idzikowskiemu i Ostrowskiemu o tumult sejmikowy był bliski do wołania, za czym jeszcze z Nieświeża wysłałem Rutkowskiego, służącego mego, przodem spieszno do Wilna, ażeby jeżeli przywołany ten aktorat nasz będzie, nim ja przyjadę, wziął agent nasz na godzinę.
Tymczasem książę kanclerz, widząc, że się serio staramy o nasz interes, najprzód obawiając się, aby Potocki, starosta trembowolski, jako mu powiedziano, że chciał Szymka Gińczuka i żonę jego nabyć od Jana Witanowskiego, a potem nam prawa swoje
wysławszy konie moje przodem do Mira, a mając od księcia hetmana dane sobie konie, pobiegłem spieszno do Wilna. A że aktorat nasz przeciwko Kuro-
wiokiemu, Idzikowskiemu i Ostrowskiemu o tumult sejmikowy był bliski do wołania, za czym jeszcze z Nieświeża wysłałem Rutkowskiego, służącego mego, przodem spieszno do Wilna, ażeby jeżeli przywołany ten aktorat nasz będzie, nim ja przyjadę, wziął agent nasz na godzinę.
Tymczasem książę kanclerz, widząc, że się serio staramy o nasz interes, najprzód obawiając się, aby Potocki, starosta trembowolski, jako mu powiedziano, że chciał Szymka Gińczuka i żonę jego nabyć od Jana Witanowskiego, a potem nam prawa swoje
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 556
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em i gdy byłem u Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego, tedy przy ekskuzacji swojej pokazał mi list księcia kanclerza do siebie pisany w ten sens, jakom wyżej wyraził, fortissime pisany. Oddałem list księcia hetmana instancjalny za mną księciu miecznikowi i musiałem opowiedzieć, jak chociaż tak barzo spieszyłem, jednak po przywołanym już naszym aktoracie przyjechałem. Począł się książę miecznik gniewać o to na Abramowiczów, ale ja, potrzebując ich łaski, ubłagałem dla nich księcia miecznika. Jakoż choćbym był i wcześniej przyjechał, tedy gdyby się od księcia kanclerza spytano o gotowość do tegoż aktoratu, nie mógłbym jej pokazać, bo
em i gdy byłem u Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego, tedy przy ekskuzacji swojej pokazał mi list księcia kanclerza do siebie pisany w ten sens, jakom wyżej wyraził, fortissime pisany. Oddałem list księcia hetmana instancjalny za mną księciu miecznikowi i musiałem opowiedzieć, jak chociaż tak barzo spieszyłem, jednak po przywołanym już naszym aktoracie przyjechałem. Począł się książę miecznik gniewać o to na Abramowiczów, ale ja, potrzebując ich łaski, ubłagałem dla nich księcia miecznika. Jakoż choćbym był i wcześniej przyjechał, tedy gdyby się od księcia kanclerza spytano o gotowość do tegoż aktoratu, nie mógłbym jej pokazać, bo
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 557
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986