spadają deszcze. Iż znowu ziemia ewaporuje humory, słońce ciągnie w góre ekshalacje, z których się na Atmosferze nieustanną alternatą rodzą chmury, deszcze, i inne meteora. Tak dla tejże ustawicznej alternaty generacyj i korupcyj rzeczy ziemnych, w swojej porze utrzymuje się ziemia.
XV. Po miedzy piecami podziemnemi ognistemi, jedne w równi, drugie wyżej są kanały wód podziemnych, jednych do morza płynących, drugich z morza wypadających. Czego eksperiencja uczy; ponieważ to w Zupach, to w innych sodynach górnicy kopiąc głęboko minerały, wody i rzek obszernych się dokopują. I za kruszcami pod same wody głębiej się podkopują. Same rzeki biorąc w początkach swoich,
spádáią deszcze. Iż znowu ziemiá ewaporuie chumory, słońce ciągnie w gore exchálácye, z ktorych się ná Atmosferze nieustanną álternátą rodzą chmury, deszcze, y inne meteorá. Ták dlá teyże ustáwiczney álternáty generácyi y korrupcyi rzeczy ziemnych, w swoiey porze utrzymuie się ziemia.
XV. Po miedzy piecami podziemnemi ognistemi, iedne w rowni, drugie wyżey są kánáły wod podziemnych, iednych do morżá płynących, drugich z morza wypádáiących. Czego experyencyá uczy; ponieważ to w Zupach, to w innych sodynách gornicy kopiąc głęboko minerały, wody y rzek obszernych się dokopuią. Y zá kruszcámi pod sáme wody głębiey się podkopuią. Sáme rzeki biorąc w początkách swoich,
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
ja z ostatkiem wojska W. K. Mści puściłem się dziś ku Grudziądzowi przechodzić mu drogę: bo z kilka języków i znacznych, których P.Budziszowski w samym obozie nieprzyjacielskim pod Kwidzynem wczora przed wieczorem porwał, baczy się to, że nieprzyjaciel tę imprezę teraźniejszą na Grudziądz obrócił; zaczem idę z nim w równi, Wisłę między sobą mając. Radbym poprzedził, ale mnie za temi powodziami bardzo ciężka od Nowego do Grudziądza przeprawa trudni: chodzim jednak koło robienia przepraw z wielką pilnością. Most się też dzisiejszego dnia rozumiem pewnie dokończy pod Grudziądzem; nieprzyjaciela też przeprawy wszędzie popsowane zatrzymać muszą. Zaczem aza zdarzy P. Bóg, iż
ja z ostatkiem wojska W. K. Mści puściłem się dziś ku Grudziądzowi przechodzić mu drogę: bo z kilka języków i znacznych, których P.Budziszowski w samym obozie nieprzyjacielskim pod Kwidzynem wczora przed wieczorem porwał, baczy się to, że nieprzyjaciel tę impressę terazniejszą na Grudziądz obrócił; zaczém idę z nim w równi, Wisłę między sobą mając. Radbym poprzedził, ale mnie za temi powodziami bardzo ciężka od Nowego do Grudziądza przeprawa trudni: chodzim jednak koło robienia przepraw z wielką pilnością. Most się też dzisiejszego dnia rozumiem pewnie dokończy pod Grudziądzem; nieprzyjaciela też przeprawy wszędzie popsowane zatrzymać muszą. Zaczém aza zdarzy P. Bóg, iż
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 109
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
na trzy, albo na cztery Cale. Po czwarte: Przy B, i D, ma mieć przywiązane drewno gibkie, przestające aż do palca R; któreby podniesione od tegoż palca R, za każdym obrotem koła L, uderzało w palec C, i dawało znać o zupełnym obrocie koła L, odmierzającego na równi, łokci 5. Nakoniec: Przy rękojeściach T związania, niech ma nóżki M, dla sposobniejszego stawiania. PRZESTROGA 1. Aby Kołodziej nie chybił miary obwodu wpięć łokci: niech z pilnością przestrzega wysokości na łokci półtora, i na dwa cale, i nad to na dwie części, na jakich XI. ma być
ná trzy, álbo ná cztery Cale. Po czwarte: Przy B, y D, ma mieć przywiązáne drewno gibkie, przestáiące áż do pálcá R; ktoreby podnieśione od tegoż pálcá R, zá káżdym obrotem kołá L, vderzáło w pálec C, y dawáło znáć o zupełnym obroćie kołá L, odmierzáiącego ná rowni, łokći 5. Nákoniec: Przy rękoieśćiách T związánia, niech ma nożki M, dla sposobnieyszego stáwiánia. PRZESTROGA 1. Aby Kołodźiey nie chybił miáry obwodu wpięć łokći: niech z pilnośćią przestrzega wysokośći ná łokći połtora, y ná dwá cale, y nád to ná dẃie częśći, ná iákich XI. ma bydź
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 6
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
wschodzą i ugór się spiecze; Aż zaraz drugi: „Nie masz na to zgody — rzecze — Sucha trzeba, deszcz by mi przeszkodził stawarce.” Tak jadą precz, wypiwszy gorzałki po czarce. W drugą znowu niedzielę ten dżdża, ów chce sucha, Ten prosa siła nasiał, tamtemu młyn spucha. Jedni w równi, a drudzy mieszkając na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że
wschodzą i ugór się spiecze; Aż zaraz drugi: „Nie masz na to zgody — rzecze — Sucha trzeba, deszcz by mi przeszkodził stawarce.” Tak jadą precz, wypiwszy gorzałki po czarce. W drugą znowu niedzielę ten dżdża, ów chce sucha, Ten prosa siła nasiał, tamtemu młyn spucha. Jedni w równi, a drudzy mieszkając na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jedynowłactwo, niby nie jedynowłactwo. Ale to tak tłumaczy Tostatus; Przeto to wspominają Aarona, quia tamen erat unus de honoratissimus in toto populo, fit mentio de ipso cum Moyse. że był Aaron najzacniejszy ze wszytkiego ludu przeto wspominają go z-Mojzeszem. Mojżeszu, chocieś ty wódz ludu Bożego, trzebać przedcię mieć jak zarównią Aarona, nie przeto tylko, żeście się porodzili bracią sobie, żeście jednegoż narodu, ale i przeto, że honoratissimus in populo, między całym ludem najwydatniejszy, najpierwszy honoratissimus de populo. Pierwszy po rządzącym, o bok rządzi, mocnyś Atlasie, ale przy poplecniku Herkulesie. Co jaśniejszego nad słońce,
iedynowłactwo, niby nie iedynowłactwo. Ale to ták tłumáczy Tostatus; Przeto to wspomináią Aároná, quia tamen erat unus de honoratissimus in toto populo, fit mentio de ipso cum Moyse. że był Aáron nayzacnieyszy ze wszytkiego ludu przeto wspomináią go z-Moyzeszem. Moyzeszu, choćieś ty wodz ludu Bożego, trzebáć przedćię mieć iák zárownią Aároná, nie przeto tylko, żeśćie się porodźili bráćią sobie, żeśćie iednegoż narodu, ále i przeto, że honoratissimus in populo, między cáłym ludem naywydátnieyszy, naypierwszy honoratissimus de populo. Pierwszy po rządzącym, o bok rządźi, mocnyś Atláśie, ále przy poplecniku Herkuleśie. Co iáśnieyszego nád słońce,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 47
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
że ci ludzie mają swoje Zenit i Nadyr w Equatorze, tak za tym idzie, że Słońce dwakroć na rok przez ich Zenit i Nadyr przechodzi. Takowi ludzie mają i to dla siebie osobliwszego, iż wszystkie gwiazdy i wszystkie części świata za porządnym obrotem niebios widzieć mogą.
SFERA RównOODLEGŁA wtedy się nazywa, kiedy Horyzon w równi jest z Equatorem, a bieguny świata nic się nie różnią od Zenit i Nadyr. W takiej pozycyj mieszkający ludzie, mają pół roku dnia, pół roku nocy, a to stąd, iż przez sześć miesięcy mają Słońce na swoim Horyzoncie, po których skończonych, Słońce na inszy Horyzon przenosi się, gdzie drugie sześć miesięcy
że ci ludzie maią swoie Zenit y Nadyr w Equatorze, tak za tym idzie, że Słońce dwakroć na rok przez ich Zenit i Nadyr przechodzi. Takowi ludzie maią y to dla siebie osobliwszego, iż wszystkie gwiazdy i wszystkie części świata za porządnym obrotem niebios widzieć mogą.
SFERA ROWNOODLEGŁA wtedy się nazywa, kiedy Horyzon w rowni iest z Equatorem, a bieguny świata nic się nie rożnią od Zenit y Nadyr. W takiey pozycyi mieszkaiący ludzie, maią poł roku dnia, poł roku nocy, a to ztąd, iż przez sześć miesięcy maią Słońce na swoim Horyzoncie, po ktorych skończonych, Słońce na inszy Horyzon przenosi się, gdzie drugie sześć miesięcy
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 263
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
z połowicą głowy róg jeleni; Pochodnia zapalona herbem klarenckiego, A to drzewo książęcia jest eborackiego.
LXXIX.
Drzewo na swej chorągwi, na troje złamane, Rozwija z Norfocjej książę zawołane; Piorun, co z nieba spada, jest grabie z Kancjej, Gryfa ma na proporcu grabia z Pembrocjej. Książę sufolckie szale, w równi postawione, Grabia z Esny ma węże, w jarzmo zaprzężone, W modrem polu zaś wieniec, ze złota uwity, Ma grabia z Norbelandy, rycerz znamienity.
LXXX.
Ta zaś, która po lewej następuje stronie, A ma na sobie łódkę, co na morzu tonie, Jest grabie z Aryndelu, ta margrabie z
z połowicą głowy róg jeleni; Pochodnia zapalona herbem klarenckiego, A to drzewo książęcia jest eborackiego.
LXXIX.
Drzewo na swej chorągwi, na troje złamane, Rozwija z Norfocyej książę zawołane; Piorun, co z nieba spada, jest grabie z Kancyej, Gryfa ma na proporcu grabia z Pembrocyej. Książę sufolckie szale, w równi postawione, Grabia z Esny ma węże, w jarzmo zaprzężone, W modrem polu zaś wieniec, ze złota uwity, Ma grabia z Norbelandy, rycerz znamienity.
LXXX.
Ta zaś, która po lewej następuje stronie, A ma na sobie łódkę, co na morzu tonie, Jest grabie z Aryndelu, ta margrabie z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 216
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nazwaną, Mirrą i pachniącemi kadzidły nadaną, Którą sobie mieszkaniem ze wszystkiego świata Feniks obrał, co żyje nieprzetrwane lata, Aż przyjechał do wody, która zatopiła Faraona i z jego ręki wyzwoliła Uchodzące z niewolej izraelskie plemię; Potem wjechał na piękną bohatyrów ziemię.
XL.
Nad rzeką Trojanową jedzie na swem koniu, Co sobie równia nie ma na świecie, po błoniu, Który tak lekki i tak żartki jest, że znaku W piasku jego kopyta nie znać ani szlaku. Traw i śniegów ledwie się dotyka na ziemi I po wodzieby bieżał nogami suchemi, A gdy się w zawód puści, pozad zostawąją Wiatry i mniejszem pędem pioruny spadają;
XLI
nazwaną, Mirrą i pachniącemi kadzidły nadaną, Którą sobie mieszkaniem ze wszystkiego świata Feniks obrał, co żyje nieprzetrwane lata, Aż przyjechał do wody, która zatopiła Faraona i z jego ręki wyzwoliła Uchodzące z niewolej izraelskie plemię; Potem wjechał na piękną bohatyrów ziemię.
XL.
Nad rzeką Trojanową jedzie na swem koniu, Co sobie równia nie ma na świecie, po błoniu, Który tak lekki i tak żartki jest, że znaku W piasku jego kopyta nie znać ani szlaku. Traw i śniegów ledwie się dotyka na ziemi I po wodzieby bieżał nogami suchemi, A gdy się w zawód puści, pozad zostawąją Wiatry i mniejszem pędem pioruny spadają;
XLI
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 340
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
śmiały I książę z Eboraku, Fieramunt wspaniały, Więc cne książę z Klarence, Henryk zawołany, Więc grabia z Warwecjej, Rykardus nazwany, Na czoło Mataliście i Follikonowi Z ich pułkami wielkiemi i Barykundowi; Pierwszy miał Almerią, a drugi sprawował Granatę, w Majoryce Barykund panował.
LXVIII.
Wielką chwilę straszliwa bitwa w równi trwała I jedna strona więcej nad drugą nie miała. To szły, to się wracały wojska zapędzone, Jako zboża majowem wiatrem uderzone, Albo morze przy brzegu, które to przychodzi, Nigdy w miejscu nie stojąc, to zasię odchodzi; Nakoniec, gdy fortuna chwilę poigrała, Od prawdy się na szkody pogańskie wracała.
śmiały I książę z Eboraku, Fieramunt wspaniały, Więc cne książe z Klarence, Henryk zawołany, Więc grabia z Warwecyej, Rykardus nazwany, Na czoło Mataliście i Follikonowi Z ich pułkami wielkiemi i Barykundowi; Pierwszy miał Almeryą, a drugi sprawował Granatę, w Majoryce Barykund panował.
LXVIII.
Wielką chwilę straszliwa bitwa w równi trwała I jedna strona więcej nad drugą nie miała. To szły, to się wracały wojska zapędzone, Jako zboża majowem wiatrem uderzone, Albo morze przy brzegu, które to przychodzi, Nigdy w miejscu nie stojąc, to zasię odchodzi; Nakoniec, gdy fortuna chwilę poigrała, Od prawdy się na szkody pogańskie wracała.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 374
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
stanąłem w austerii pod miasteczkiem Valcimare nazwanym, od noclegu mil włoskich siedymnascie, od Tolentinu zaś mil siedym. 46
Nocleg zaś mil włoskich 10 w miasteczku Muccia.
Dnia 12. Pokarm w miasteczku Casenove, mil 13 od noclegu. W mieście zaś Foligno nocleg, miasto porządne i wielkie.
Stamtąd miedzy górami, ale równią piękną, miedzy winnicami wszytko i wesołemi pagórkami od miasteczek i chłopów osiadłemi, z piękną przysadą, mil włoskich 18.
Dnia 13. Stanąłem na pokarm w mieście Spoleto nazwanym, na górze wysokiej. Miasto główne, w pałace i kościoły barzo piękne obfite, także też ludzi zacnych, kawalerów, dam strojniejszych mało gdzie
stanąłem w austeriej pod miasteczkiem Valcimare nazwanym, od noclegu mil włoskich siedymnascie, od Tolentinu zaś mil siedym. 46
Nocleg zaś mil włoskich 10 w miasteczku Muccia.
Dnia 12. Pokarm w miasteczku Casenove, mil 13 od noclegu. W mieście zaś Foligno nocleg, miasto porządne i wielkie.
Stamtąd miedzy górami, ale równią piękną, miedzy winnicami wszytko i wesołemi pagórkami od miasteczek i chłopów osiadłemi, z piękną przysadą, mil włoskich 18.
Dnia 13. Stanąłem na pokarm w mieście Spoleto nazwanym, na górze wysokiej. Miasto główne, w pałace i kościoły barzo piękne obfite, także też ludzi zacnych, kawalerów, dam strojniejszych mało gdzie
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 186
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004