śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów diasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go pojmać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści, co i w zębach trzymać. Rękawice w śnieg wdeptał, odrzekłbym się łowu, Wiązać się niepodobna, bo ów więzień znowu Garnie się do mnie, nie chcąc zostać tu noclegiem, Że mi go przyszło garścią odgarnować z śniegiem. Kiedy zaś onąż garścią cugiel w zęby kładę, Zostawiłem na wąsie, ale nie pomadę. Wsiąść w polu
śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów dyjasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go poimać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści, co i w zębach trzymać. Rękawice w śnieg wdeptał, odrzekłbym się łowu, Wiązać się niepodobna, bo ów więzień znowu Garnie się do mnie, nie chcąc zostać tu noclegiem, Że mi go przyszło garścią odgarnować z śniegiem. Kiedy zaś onąż garścią cugiel w zęby kładę, Zostawiłem na wąsie, ale nie pomadę. Wsieść w polu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Naszej jednak zdobyczą będzie, da Bóg, broni. Samej mi tylko, radzę-ć, nie tykaj Śreniawy, Której nurt nieraz bywał krwią pogańską krwawy; Niechaj ją Zefir wiecznie powiewając chłodzi, Niech jej wód zbytnią suszą krople nie odchodzi, Niech spokojnie w ozdobę tej ojczyźnie płynie I przy nadgrodzie jako zasłużonej słynie. RĘKAWICE
Ukradła serce, dusze mię zbawiła Pieszczona ręka i zaraz się skryła W perfumowaną rzymską rękawicę: Tę w te gorąca nałazła piwnicę, Tę i lodownią, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy
Naszej jednak zdobyczą będzie, da Bóg, broni. Samej mi tylko, radzę-ć, nie tykaj Śreniawy, Której nurt nieraz bywał krwią pogańską krwawy; Niechaj ją Zefir wiecznie powiewając chłodzi, Niech jej wód zbytnią suszą krople nie odchodzi, Niech spokojnie w ozdobę tej ojczyźnie płynie I przy nadgrodzie jako zasłużonej słynie. RĘKAWICE
Ukradła serce, dusze mię zbawiła Pieszczona ręka i zaraz się skryła W perfumowaną rzymską rękawicę: Tę w te gorąca nałazła piwnicę, Tę i lodownią, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 177
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ć, nie tykaj Śreniawy, Której nurt nieraz bywał krwią pogańską krwawy; Niechaj ją Zefir wiecznie powiewając chłodzi, Niech jej wód zbytnią suszą krople nie odchodzi, Niech spokojnie w ozdobę tej ojczyźnie płynie I przy nadgrodzie jako zasłużonej słynie. RĘKAWICE
Ukradła serce, dusze mię zbawiła Pieszczona ręka i zaraz się skryła W perfumowaną rzymską rękawicę: Tę w te gorąca nałazła piwnicę, Tę i lodownią, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy na lesie dowodzi, W odmiennej sukni i w maszkarze chodzi; Ja-ć się o kradzież
ć, nie tykaj Śreniawy, Której nurt nieraz bywał krwią pogańską krwawy; Niechaj ją Zefir wiecznie powiewając chłodzi, Niech jej wód zbytnią suszą krople nie odchodzi, Niech spokojnie w ozdobę tej ojczyźnie płynie I przy nadgrodzie jako zasłużonej słynie. RĘKAWICE
Ukradła serce, dusze mię zbawiła Pieszczona ręka i zaraz się skryła W perfumowaną rzymską rękawicę: Tę w te gorąca nałazła piwnicę, Tę i lodownią, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy na lesie dowodzi, W odmiennej sukni i w maszkarze chodzi; Ja-ć się o kradzież
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 177
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały im płaty,
Z których dołoman, także kazjaka będzie, Kurta, delura, żupan, a co od tych zbędzie, Na drobiazg przybędzie:
Rękawice i kołpak, magierskie ubranie, Jeszcze na szarafanik krawcowej zostanie, Bo to u nich tanie.
Nuż karwasze na łokcie, do dołu okładki, Na kiełbaski do kitel przydadzą się płatki, Bramować karwatki.
I szlak się u nich zejdzie i wąziuchne krajki, Aksamit, adamaszek i sztuczki kitajki, Od podszywki bajki.
Jeśli
nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały im płaty,
Z których dołoman, także kazyaka będzie, Kurta, delura, żupan, a co od tych zbędzie, Na drobiazg przybędzie:
Rękawice i kołpak, magierskie ubranie, Jeszcze na szarafanik krawcowej zostanie, Bo to u nich tanie.
Nuż karwasze na łokcie, do dołu okładki, Na kiełbaski do kitel przydadzą się płatki, Bramować karwatki.
I szlak się u nich zejdzie i wąziuchne krajki, Aksamit, adamaszek i sztuczki kitajki, Od podszywki bajki.
Jeśli
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 16
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
pięknie na wojnie. Seneka mówi: Miles fortior è confragoso venit, toiest: nie zgładysza gładszy Żołnierż, którego nie muszki, ale ciosy twarz ozdobiły; którego garb od pracy, nie piękny Stanik kształci; którego ręce popadane gnoim końskim i prochem, a nie mydłem śmierdzą. Nie lubi Mars Łosich, tylko zbrojne rękawice, ani delikatnych koszulek, tylko żelazny Pancerż i zbroje. Kato od roli in Arenam Martis brać radzi: Ex Agricolis, et Viri fortissimi,et Milites strenuissimi gignuntur. Nie żal im giuąć, bo żadnych nieznają rozkoszy; Nie Dobra,nie Folwarki, nie cudne Dworki, jak u Szlachty retardant; umrzeć chwalebnie
pięknie na woynie. Seneka mowi: Miles fortior è confragoso venit, toiest: nie zgładysza gładszy Zołnierż, ktorego nie muszki, ale ciosy twarż ozdobiły; ktorego garb od pracy, nie piękny Stanik kształci; ktorego ręce popadane gnoim końskim y prochem, a nie mydłem śmierdzą. Nie lubi Mars Łosich, tylko zbroyne rękawice, ani delikatnych kosżulek, tylko żelazny Pancerż y zbroie. Kato od roli in Arenam Martis brać radzi: Ex Agricolis, et Viri fortissimi,et Milites strenuissimi gignuntur. Nie żal im giuąć, bo żadnych nieznaią roskoszy; Nie Dobra,nie Folwarki, nie cudne Dworki, iak u Szlachty retardant; umrzeć chwalebnie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 429
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
do Niemców o Imperium Rzymsko Niemieckim: Series Cesarzów
przeniesione, aby ci, nie inni do obierania Cesarza Jus mieli, co Grzegorz tenże pro perpetua Lege potwierdził Annô Domini 998. Nawiedził w Gnieźnie w Polsce Grób Z. Wojciecha, Koronę Bolesławowi Królewską, do tychczas Książęciu przyniósł Muneris loco. W leciech 30 umarł, rękawicami zarażony od Zony owego Krescencjusza, bez potomny Annô Domini 1002. Hasło jego było: Vis unita valet.
15. HENRYK II. Książę Bawaryj, ze krwi jednak Sasów, Formą ELECTIONIS, od Ottona III. postanowioną obrany, od Wigilisa Kołodziejczyka Mogunckiego Arycy Biskupa i Elektora, na tę pamiątkę Koło w Herbie cum succesoribus
do Niemcow o Imperium Rzymsko Niemieckim: Series Cesarzow
przeniesione, aby ci, nie inni do obierania Cesarza Ius mieli, co Grzegorz tenże pro perpetua Lege potwierdził Annô Domini 998. Nawiedził w Gnieźnie w Polszcze Grob S. Woyciecha, Koronę Bolesławowi Krolewską, do tychczas Xiążęciu przyniosł Muneris loco. W leciech 30 umarł, rękawicami zarażony od Zony owego Krescencyusza, bez potomny Annô Domini 1002. Hasło iego było: Vis unita valet.
15. HENRYK II. Xiąże Bawaryi, ze krwi iednak Sasow, Formą ELECTIONIS, od Ottona III. postanowioną obrany, od Wigilisa Kołodzieyczyka Mogunckiego Arycy Biskupa y Elektora, ná tę pamiątkę Koło w Herbie cum succesoribus
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 514
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Insygnia Pasy Rycerskie Balteos, od słowa Gotskiego Baliba, tojest śmiały zwane, życząc im, i wmawiając w nich, żeby byli Virtutibus praecincti. Pasy te Hiszpani żowią de Bonda, Francuzi de la Bande, albo de Escarpe, alias Szarpa opasanie.
Zaczasem potym do Miecza generalnego Insygne Kawalerskiego, Karol Wielki Cesarz przydał Rękawice, dalsze wieki przyczynili Ostrogi.
Pierwszym Inwentorem i Institutorem ORDERÓW, zdaje się być Konstantyn Wielki, na Niebie widzący Krzyż z napisem: In hoc Signo Vincis, gdy się wybierał na Maksencjusza Tyrana. Więc Krzyżem siebie i Wojsko, potym Kościoły ozdobił. O Wierze Kaktolickiej, którą zdobią Ordery
PREPARACJA do poczytania w Regestr Kawalerów
Insignia Pasy Rycerskie Baltheos, od słowa Gotskiego Baliba, toiest śmiały zwane, życząc im, y wmawiaiąc w nich, żeby byli Virtutibus praecincti. Pasy te Hiszpani żowią de Bonda, Francuzi de la Bande, albo de Escarpe, alias Szarpa opasanie.
Zaczasem potym do Miecza generalnego Insigne Kawalerskiego, Karol Wielki Cesarz przydał Rękawice, dalsze wieki przyczynili Ostrogi.
Pierwszym Inwentorem y Institutorem ORDEROW, zdaie się bydź Konstantyn Wielki, na Niebie widzący Krzyż z napisem: In hoc Signo Vincis, gdy się wybierał na Maxencyusza Tyrana. Więc Krzyżem siebie y Woysko, potym Kościoły ozdobił. O Wierze Kaktolickiey, ktorą zdobią Ordery
PREPARACYA do poczytania w Regestr Kawalerow
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1043
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
On będąc Królem Francuskim i Cesarzem, upadłe już podźwignął Królestwo. Wiele Kościołów fundował, wiele nacyj do Wiary Z. pociągnął. Leży w Akwisgranie w Niemczech, w grobie przez czterech Aniołów trzymanym. Tamże jest Jego Pas Rycerski, Szpada, i Ewangelia złotemi literami pisana, a w Norymberdze Mieście Dalmatyka Jego, i rękawice, które stamtąd zawsze komportują, na miejsce koronacyj Cesarza każdego. Z Niemieckigo Cárolus znaczy śmiałego.
KAZIMIERZA Z. Jagiellończyka Herbu Snopka Królewicza Polskiego Patrona Korony Polskiej, i czystości, 4. Marca. Umarł Roku 1484. lat mając 25. kanonizowany Roku 1521. Leży w Wilnie Stolicy Litewskiej w Katedrze swojej, marmurowej Kaplicy
On będąc Krolem Fráncuzkim y Cesarzem, upadłe iuż podźwignął Krolestwo. Wiele Kościolow fundowáł, wiele nácyi do Wiáry S. pociągnął. Leży w Akwisgranie w Niemczech, w grobie przez czterech Aniołow trzymánym. Támże iest Iego Pas Rycerski, Szpada, y Ewángelia złotemi literámi pisána, a w Norymberdze Mieście Dalmátyka Iego, y rękáwice, ktore ztámtąd zawsze komportuią, ná mieysce koronacyi Cesarza káżdego. Z Niemieckigo Cárolus znáczy śmiałego.
KAZIMIERZA S. Iagiellończyká Herbu Snopká Krolewiczá Polskiego Pátrona Korony Polskiey, y czystości, 4. Márcá. Umárł Roku 1484. lat máiąc 25. kánonizowány Roku 1521. Leży w Wilnie Stolicy Litewskiey w Kátedrze swoiey, mármurowey Kaplicy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 169
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
o minerze każdej wody ciepłej. Sam tylko Seneka o tym napisał/ którego słowa odprawiwszy/ wprzód Arystotelem będziemy roztrzęsać. Andreas Baccius/ ten sam jeden zbija to mniemanie Arystotelis, że nic może się ostać. Naprzód/ że takowe pomieszanie smaku wody byłoby coś podobne onemu/ gdy kto położy czapkę albo co innego na rękawicach perfumowanych/ i ona czapka będzie pachnąć chwile/ ale przecię nie długo: i przeto takowych wód zapach i wonność z trafunku by była/ nie wedle intencji przyrodzenia. Do tego jeszcze znajduje się wiele wód takowych/ które albo zapach mają jaki znaczny/ albo smak/ albo też jakową moc i władzą: a przecie żadnego
o minerze każdey wody ćiepłey. Sam tylko Seneka o tym nápisał/ ktorego słowa odprawiwszy/ wprzod Aristotelem będźiemy rostrzęsać. Andreas Baccius/ ten sam ieden zbija to mniemanie Aristotelis, że nic może się ostáć. Naprzod/ że takowe pomieszánie smaku wody byłoby coś podobne onemu/ gdy kto położy cżapkę álbo co innego ná rękawicach perfumowánych/ y oná cżapká będzie pachnąć chwile/ ale przećię nie długo: y przeto tákowych wod zapách y wonność z trafunku by byłá/ nie wedle intenciey przyrodzenia. Do tego ieszcże znáiduie się wiele wod takowych/ ktore álbo zapách máią iáki znacżny/ álbo smak/ albo też iákową moc y władzą: a przećie żadne^o^
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 56.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
. Nogi jako u gęsi, a oczy jako u pło- cice; z nosów puklad do rydwana barzo dobry, pierze twarde i ni do czego. Były też tam na tej wyspie króliki, tylko o dwu nogach wysokich, nie barzo prędkie, wełna na nich jak łabędzi kwap; robią z niej pończochy, koszulki, rękawice i dziany.
Od P. Nieboraczkowskiego do P. Gałęzowskiego. Mci P. Gałęzowski kubanie, abo chcę rzec kompanie, z którym w Toruniu u P. Musidła podpijałem za swoje pieniądze; Wmci Osłowa żywiła. Piszę z Krzemieńca jako do tego, któryś wszytkie miasta osabarkał. Jest ówdzie Żyd Iśko młody, jako
. Nogi jako u gęsi, a oczy jako u pło- cice; z nosów puklad do rydwana barzo dobry, pierze twarde i ni do czego. Były też tam na tej wyspie króliki, tylko o dwu nogach wysokich, nie barzo prędkie, wełna na nich jak łabędzi kwap; robią z niej pończochy, koszulki, rękawice i dziany.
Od P. Nieboraczkowskiego do P. Gałęzowskiego. Mci P. Gałęzowski kubanie, abo chcę rzec kompanie, z którym w Toruniu u P. Musidła podpijałem za swoje pieniądze; Wmci Osłowa żywiła. Piszę z Krzemieńca jako do tego, któryś wszytkie miasta osabarkał. Jest ówdzie Żyd Iśko młody, jako
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 326
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950