duszu," i t. d. Wszystko dobrze było, tylko jedna rzecz nie dobra, żem się z pewną osobą źle rozjechał. NB. Wtorek. Daj Boże lepiej się przywitać. Księżnej córce mojej darowałem pięknego tureckiego konia: niech się jej do stada powodzi.
Do Mińska jechałem 1 Martii dla roczków sądzenia, alem ich nie sądził, bo przeszkoda od pułków moskiewskich nadchodzących była, dla których szlachta ab metum zabierania koni, także dla stancji pozajmowanych nie mogłaby comparere; sądy tedy odwołane. Ip. Pociej wojewoda witebski. Nowosielski kasztelan nowogrodzki, przyjechał do Mińska, z któremi przez dni cztery hulałem. Przyjechał
duszu," i t. d. Wszystko dobrze było, tylko jedna rzecz nie dobra, żem się z pewną osobą źle rozjechał. NB. Wtorek. Daj Boże lepiéj się przywitać. Księżnéj córce mojéj darowałem pięknego tureckiego konia: niech się jéj do stada powodzi.
Do Mińska jechałem 1 Martii dla roczków sądzenia, alem ich nie sądził, bo przeszkoda od pułków moskiewskich nadchodzących była, dla których szlachta ab metum zabierania koni, także dla stancyi pozajmowanych nie mogłaby comparere; sądy tedy odwołane. Jp. Pociéj wojewoda witebski. Nowosielski kasztelan nowogrodzki, przyjechał do Mińska, z któremi przez dni cztery hulałem. Przyjechał
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 152
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
litewskiego zaczął się in termino, marszałkiem ip. Sapieha starosta wilkowski. Na tym trybunale primo exemplo nie dopuszczono ipp. dysydentom zasiadać in collegio tribunalitio, i razem ich siedmiu odjechało do domów. Nawet inhibicje zaszły po powiatach, aby gdzie znajdowali się Acatholici sędziami w ziemstwie lub w grodach, nie ważyli się sądzić roków ani roczków. Anno 1718.
Ten trybunał zaczął się w Wilnie plausibiliter, et cum gloria na kadencji mińskiej nieco szwankować i mankować na reputacji począł. Na tejże kadencji pięć było egzekucyj przez kata. 1^o^ czeladnika ip. Teodora Wołodkowicza, który pod Zdzięciołem z uczty jadącego pana pańskąż zakłół szpadą. 2^o^ ip. Pawlukowskiej
litewskiego zaczął się in termino, marszałkiem jp. Sapieha starosta wilkowski. Na tym trybunale primo exemplo nie dopuszczono jpp. dyssydentom zasiadać in collegio tribunalitio, i razem ich siedmiu odjechało do domów. Nawet inhibicye zaszły po powiatach, aby gdzie znajdowali się Acatholici sędziami w ziemstwie lub w grodach, nie ważyli się sądzić roków ani roczków. Anno 1718.
Ten trybunał zaczął się w Wilnie plausibiliter, et cum gloria na kadencyi mińskiéj nieco szwankować i mankować na reputacyi począł. Na tejże kadencyi pięć było egzekucyj przez kata. 1^o^ czeladnika jp. Teodora Wołodkowicza, który pod Zdzięciołem z uczty jadącego pana pańskąż zakłół szpadą. 2^o^ jp. Pawlukowskiéj
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 347
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
czynią w Nowogródku lub w Mińsku.
KrólESTWO POLSKIE prócz tych namienionych Trybunałów ma wiele innych Sądów jako SĄDY ZADWORNE, które sądzą Kanclerzowie, lub Podkanclerzowie, Koronne Koronni i Litewskie Liewscy. SĄDY RELACJALNE SĄ- DY KURLANDZKIE, które abo sam Król z Senatorami sądzi tak jako SĄDY SEJMOWE, abo Pieczętarzom zda Jurysdykcją. SĄDY ZIEMSKIE zwane ROCZKI w Województwach, o których wyżej pod Urzędnikami Ziemskiemi. SĄDY GRÓDZKIE w Grodowych Miastach, jako wyżej pod Sedziami Grodzkiemi. RZĄD POLSKI. O ORDERACH.
W Polsce żadnych Orderów Staropolska cnota nazwana AEQUALITAS nie cierpiała, tak jako i Księstw, i Grastw Cudzoziemskich, ale się zawsze kontentowała dystynkcją żaług, i Urzędów w własnej Ojczyźnie
czynią w Nowogródku lub w Mińsku.
KROLESTWO POLSKIE prócz tych namienionych Trybunałów ma wiele innych Sądów jako SĄDY ZADWORNE, które sądzą Kanclerzowie, lub Podkanclerzowie, Koronne Koronni i Litewskie Liewscy. SĄDY RELACYALNE SĄ- DY KURLANDZKIE, które abo sam Król z Senatorami sądźi tak jako SĄDY SEYMOWE, abo Pieczętarzom zda Jurysdykcyą. SĄDY ZIEMSKIE zwane ROCZKI w Województwach, o których wyżey pod Urzędnikami Ziemskiemi. SĄDY GRODZKIE w Grodowych Miastach, jako wyżey pod Sedźiami Grodzkiemi. RZĄD POLSKI. O ORDERACH.
W Polszcze żadnych Orderów Staropolska cnota nazwana AEQUALITAS nie ćierpiała, tak jako i Xięstw, i Grasstw Cudzoźiemskich, ale śię zawsze kontentowała dystynkcyą załug, i Urzędów w własney Oyczyźnie
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 265
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
samą wesołość, która na tym miejscu przy ludzkości i przywiązaniu przyjaźni do podczaszego kowieńskiego, barzo od wszystkich estymowanego, bezprzestannie trwała.
Powróciłem do Stokliszek i więcej się polowaniem pieszym z strzelcami stokliskimi na wielkiego zwierza aniżeli gospodarstwem, na którym się cale nie znałem, książek też czytania nie opuszczając, bawiłem.
Nastąpiły roczki decembrowe kowieńskie, na które wydawszy pozwy Dołnarowi i Dołnarowiczowi pojechałem. Na tych roczkach, a pierwej w Czerwonym Dworze, wesołej zażywałem kom-
panii i mogę mówić, że te tylko najweselsze w życiu moim dni były.
Przypadła tandem sprawa z Dołnarem, który niegdyś był w palestrze trybunalskiej. Taka tedy była śmieszna okoliczność
samą wesołość, która na tym miejscu przy ludzkości i przywiązaniu przyjaźni do podczaszego kowieńskiego, barzo od wszystkich estymowanego, bezprzestannie trwała.
Powróciłem do Stokliszek i więcej się polowaniem pieszym z strzelcami stokliskimi na wielkiego zwierza aniżeli gospodarstwem, na którym się cale nie znałem, książek też czytania nie opuszczając, bawiłem.
Nastąpiły roczki decembrowe kowieńskie, na które wydawszy pozwy Dołnarowi i Dołnarowiczowi pojechałem. Na tych roczkach, a pierwej w Czerwonym Dworze, wesołej zażywałem kom-
panii i mogę mówić, że te tylko najweselsze w życiu moim dni były.
Przypadła tandem sprawa z Dołnarem, który niegdyś był w palestrze trybunalskiej. Taka tedy była śmieszna okoliczność
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 110
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
barzo od wszystkich estymowanego, bezprzestannie trwała.
Powróciłem do Stokliszek i więcej się polowaniem pieszym z strzelcami stokliskimi na wielkiego zwierza aniżeli gospodarstwem, na którym się cale nie znałem, książek też czytania nie opuszczając, bawiłem.
Nastąpiły roczki decembrowe kowieńskie, na które wydawszy pozwy Dołnarowi i Dołnarowiczowi pojechałem. Na tych roczkach, a pierwej w Czerwonym Dworze, wesołej zażywałem kom-
panii i mogę mówić, że te tylko najweselsze w życiu moim dni były.
Przypadła tandem sprawa z Dołnarem, który niegdyś był w palestrze trybunalskiej. Taka tedy była śmieszna okoliczność, że podstarości grodzki Kossakowski, mój wielki przyjaciel, w sądzeniu i prawie był niepraktyk
barzo od wszystkich estymowanego, bezprzestannie trwała.
Powróciłem do Stokliszek i więcej się polowaniem pieszym z strzelcami stokliskimi na wielkiego zwierza aniżeli gospodarstwem, na którym się cale nie znałem, książek też czytania nie opuszczając, bawiłem.
Nastąpiły roczki decembrowe kowieńskie, na które wydawszy pozwy Dołnarowi i Dołnarowiczowi pojechałem. Na tych roczkach, a pierwej w Czerwonym Dworze, wesołej zażywałem kom-
panii i mogę mówić, że te tylko najweselsze w życiu moim dni były.
Przypadła tandem sprawa z Dołnarem, który niegdyś był w palestrze trybunalskiej. Taka tedy była śmieszna okoliczność, że podstarości grodzki Kossakowski, mój wielki przyjaciel, w sądzeniu i prawie był niepraktyk
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 110
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
inkwizycja i weryfikacja poczynionych szkód przez Dołnara uznana była, ale zaraz kazał go sąd wziąć pod wartę moją, którą ja miałem, poczęstowawszy lipcem unteroficera artylerii lit., który był w Kownie przy armatach wziętych przez Moskwę z cekauzu wileńskiego i w Kownie po wyjściu Moskwy zostawionych.
Powstał o takowy sąd fremitus między szlachtą na roczki zgromadzoną. Ja wziąłem pod wartę Dołnara mimo ten hałas, aleśmy się prędko potem postrzegli wszyscy, żeśmy mimo prawo skwapliwie postąpili. Ja chciałem Dołnara uwolnić spod mojej warty, ale on wyniść nie chciał i jeszcze mię pieniać odgrażał się. Ja, jako nie umiejący prawa i nie mogący prawnego dobrego zasięgnąć
inkwizycja i weryfikacja poczynionych szkód przez Dołnara uznana była, ale zaraz kazał go sąd wziąć pod wartę moją, którą ja miałem, poczęstowawszy lipcem unteroficera artylerii lit., który był w Kownie przy armatach wziętych przez Moskwę z cekauzu wileńskiego i w Kownie po wyjściu Moskwy zostawionych.
Powstał o takowy sąd fremitus między szlachtą na roczki zgromadzoną. Ja wziąłem pod wartę Dołnara mimo ten hałas, aleśmy się prędko potem postrzegli wszyscy, żeśmy mimo prawo skwapliwie postąpili. Ja chciałem Dołnara uwolnić spod mojej warty, ale on wyniść nie chciał i jeszcze mię pieniać odgrażał się. Ja, jako nie umiejący prawa i nie mogący prawnego dobrego zasięgnąć
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 111
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się prędko potem postrzegli wszyscy, żeśmy mimo prawo skwapliwie postąpili. Ja chciałem Dołnara uwolnić spod mojej warty, ale on wyniść nie chciał i jeszcze mię pieniać odgrażał się. Ja, jako nie umiejący prawa i nie mogący prawnego dobrego zasięgnąć consilium, począłem się go sam bać. Poszła w rejektę na drugie roczki sprawa i musiałem go do Stokliszek odesłać. Sam zaś pojechałem do Czerwonego Dworu, przywiązawszy się szczerym afektem do podczaszego, teraźniejszego marszałka kowieńskiego, i tam więcej tygodnia zabawiłem. Dołnar zaś, stęskniwszy sobie w Stokliszkach polityczny areszt, nie czekając powrotu mego z Kowna, odjechał z Stokliszek do domu swego
i uwolnił
się prędko potem postrzegli wszyscy, żeśmy mimo prawo skwapliwie postąpili. Ja chciałem Dołnara uwolnić spod mojej warty, ale on wyniść nie chciał i jeszcze mię pieniać odgrażał się. Ja, jako nie umiejący prawa i nie mogący prawnego dobrego zasięgnąć consilium, począłem się go sam bać. Poszła w rejektę na drugie roczki sprawa i musiałem go do Stokliszek odesłać. Sam zaś pojechałem do Czerwonego Dworu, przywiązawszy się szczerym afektem do podczaszego, teraźniejszego marszałka kowieńskiego, i tam więcej tygodnia zabawiłem. Dołnar zaś, stęskniwszy sobie w Stokliszkach polityczny areszt, nie czekając powrotu mego z Kowna, odjechał z Stokliszek do domu swego
i uwolnił
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 111
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
szczerym afektem do podczaszego, teraźniejszego marszałka kowieńskiego, i tam więcej tygodnia zabawiłem. Dołnar zaś, stęskniwszy sobie w Stokliszkach polityczny areszt, nie czekając powrotu mego z Kowna, odjechał z Stokliszek do domu swego
i uwolnił mię od ambarasu tej sprawy; i jako on według odkazywania się swego w trybunale, tak ja na roczkach kowieńskich więcej tej sprawy nie popierałem ani z nim, ani z Dołnarowiczem — i tak skwapliwym postępkiem tego aresztu utraciłem sprawę dobrą, lubobym podobno na gołym niewiele ugonił.
Powracałem już do Stokliszek sankami z Kowna, jednym koniem w dyszelku, który że mi się zdawał przyleniwym, ujechawszy trzy mile do
szczerym afektem do podczaszego, teraźniejszego marszałka kowieńskiego, i tam więcej tygodnia zabawiłem. Dołnar zaś, stęskniwszy sobie w Stokliszkach polityczny areszt, nie czekając powrotu mego z Kowna, odjechał z Stokliszek do domu swego
i uwolnił mię od ambarasu tej sprawy; i jako on według odkazywania się swego w trybunale, tak ja na roczkach kowieńskich więcej tej sprawy nie popierałem ani z nim, ani z Dołnarowiczem — i tak skwapliwym postępkiem tego aresztu utraciłem sprawę dobrą, lubobym podobno na gołym niewiele ugonił.
Powracałem już do Stokliszek sankami z Kowna, jednym koniem w dyszelku, który że mi się zdawał przyleniwym, ujechawszy trzy mile do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 112
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em na to oblig, choć prawdziwie cienko barzo około mnie było. Pojechałem tedy z Warszawy po 500 czerw, zł do ojca mego, które z łaski jego wziąwszy, powróciłem na święta Bożego Narodzenia do Warszawy i tak kredens na pisarstwo grodzkie brzeskie wziąwszy, powróciłem do Rasny.
Były determinowane w roku 1739 roczki marcowe, na których miałem być na pisarstwo grodzkie instalowanym, ale gdy kanclerz Sapieha jako starosta brzeski jeszcze nie powrócił z Warszawy do Kodnia, tedy odłożono roczki do maju.
Konferowane mi pisarstwo grodzkie brzeskie obruszyło barzo adwersarzów naszych, osobliwie Grabowskiego, sędziego grodzkiego brzeskiego, który z innymi swymi przyjaciółami szukał sposobów, jakoby mię
em na to oblig, choć prawdziwie cienko barzo około mnie było. Pojechałem tedy z Warszawy po 500 czerw, zł do ojca mego, które z łaski jego wziąwszy, powróciłem na święta Bożego Narodzenia do Warszawy i tak kredens na pisarstwo grodzkie brzeskie wziąwszy, powróciłem do Rasny.
Były determinowane w roku 1739 roczki marcowe, na których miałem być na pisarstwo grodzkie instalowanym, ale gdy kanclerz Sapieha jako starosta brzeski jeszcze nie powrócił z Warszawy do Kodnia, tedy odłożono roczki do maju.
Konferowane mi pisarstwo grodzkie brzeskie obruszyło barzo adwersarzów naszych, osobliwie Grabowskiego, sędziego grodzkiego brzeskiego, który z innymi swymi przyjaciołami szukał sposobów, jakoby mię
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 138
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jego wziąwszy, powróciłem na święta Bożego Narodzenia do Warszawy i tak kredens na pisarstwo grodzkie brzeskie wziąwszy, powróciłem do Rasny.
Były determinowane w roku 1739 roczki marcowe, na których miałem być na pisarstwo grodzkie instalowanym, ale gdy kanclerz Sapieha jako starosta brzeski jeszcze nie powrócił z Warszawy do Kodnia, tedy odłożono roczki do maju.
Konferowane mi pisarstwo grodzkie brzeskie obruszyło barzo adwersarzów naszych, osobliwie Grabowskiego, sędziego grodzkiego brzeskiego, który z innymi swymi przyjaciółami szukał sposobów, jakoby mię do przysięgi na pisarstwo nie dopuścić. Wynalazł tedy sposoby, ale wszystkie niesprawiedliwe, to jest otrzymał na mnie trzy kondemnaty bez podania pozwów. Jedną w trybunale skarbowym
jego wziąwszy, powróciłem na święta Bożego Narodzenia do Warszawy i tak kredens na pisarstwo grodzkie brzeskie wziąwszy, powróciłem do Rasny.
Były determinowane w roku 1739 roczki marcowe, na których miałem być na pisarstwo grodzkie instalowanym, ale gdy kanclerz Sapieha jako starosta brzeski jeszcze nie powrócił z Warszawy do Kodnia, tedy odłożono roczki do maju.
Konferowane mi pisarstwo grodzkie brzeskie obruszyło barzo adwersarzów naszych, osobliwie Grabowskiego, sędziego grodzkiego brzeskiego, który z innymi swymi przyjaciołami szukał sposobów, jakoby mię do przysięgi na pisarstwo nie dopuścić. Wynalazł tedy sposoby, ale wszystkie niesprawiedliwe, to jest otrzymał na mnie trzy kondemnaty bez podania pozwów. Jedną w trybunale skarbowym
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 138
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986