mu zwad i swarów przybędzie, Myśląc uprzątnąć drogi, żeby mu przez dzięki Inszy koń, okrom tego, nie przyszedł do ręki; I myśliła już o niem. - Ale już Niezgodę Zostawię, a do karła znowu was powiodę. PIEŚŃ XVIII.
XXXVIII.
Skoro cesarz pohańca wyparł i zajęte Ognie zgasił, pożogi uśmierzył rozczęte, Wszytkie ludzie, co ich miał, w rzędy swoje sprawił, A część na słabszych miejscach tam i sam zostawił; Ostatek, chcąc grę wygrać onę, jako tuszył, Przeciwko Sarracenom nie mieszkając ruszył, Puściwszy ich bramami razem dwojem torem Między świętem Germanem, a świętem Wiktorem.
XXXIX.
I rozkazał do bramy Marcella
mu zwad i swarów przybędzie, Myśląc uprzątnąć drogi, żeby mu przez dzięki Inszy koń, okrom tego, nie przyszedł do ręki; I myśliła już o niem. - Ale już Niezgodę Zostawię, a do karła znowu was powiodę. PIEŚŃ XVIII.
XXXVIII.
Skoro cesarz pohańca wyparł i zajęte Ognie zgasił, pożogi uśmierzył rozczęte, Wszytkie ludzie, co ich miał, w rzędy swoje sprawił, A część na słabszych miejscach tam i sam zostawił; Ostatek, chcąc grę wygrać onę, jako tuszył, Przeciwko Sarracenom nie mieszkając ruszył, Puściwszy ich bramami razem dwojem torem Między świętem Germanem, a świętem Wiktorem.
XXXIX.
I rozkazał do bramy Marcella
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 46
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
skłoni, Lecą pobite trupy i spadają z koni; Temu łeb, temu rękę, temu utnie ramię, Temu przez gębę srogie zostawuje znamię. PIEŚŃ XVIII.
CXIV.
I Astolf i Sansonet, którzy tam z nią byli Pospołu, ubrawszy się we zbroje, przybyli, Chocia tam nie dla tego byli przyjachali; Widząc rozczętą zwadę, hełmy pospuszczali I konie przypuszczali, niosąc drzewa w toku, Na lud gęsty i potem dostawszy od boku Ostrych mieczów i siekąc z tej i z owej strony Gęste gminy, plac sobie czynili przestrony.
CXV.
Rycerze cudzoziemscy, którzy uwiedzieni Sławą, na te gonitwy beli zgromadzeni, Wielki rozterk i wielkie widząc niepokoje
skłoni, Lecą pobite trupy i spadają z koni; Temu łeb, temu rękę, temu utnie ramię, Temu przez gębę srogie zostawuje znamię. PIEŚŃ XVIII.
CXIV.
I Astolf i Sansonet, którzy tam z nią byli Pospołu, ubrawszy się we zbroje, przybyli, Chocia tam nie dla tego byli przyjachali; Widząc rozczętą zwadę, hełmy pospuszczali I konie przypuszczali, niosąc drzewa w toku, Na lud gęsty i potem dostawszy od boku Ostrych mieczów i siekąc z tej i z owej strony Gęste gminy, plac sobie czynili przestrony.
CXV.
Rycerze cudzoziemscy, którzy uwiedzieni Sławą, na te gonitwy beli zgromadzeni, Wielki rozterk i wielkie widząc niepokoje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 65
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
poczynał niebieskie zagony, Kiedy niewieście gminy on plac napełniły, Aby na koniec boju strasznego patrzyły, Jako więc napełniają pszczoły ule swoje, Kiedy na wiosnę nowe rozczynają roje.
LXXXIII.
W bębny, trąby i surmy uderzyć kazały, A dźwięki się nakoło wszędzie rozlegały, Dawając znać, aby się wrócił, Gwidonowi I koniec rozczętemu dał pojedynkowi. Już stali pogotowiu Akwilant z Gryfonem, Ubrani w świetne zbroje, i Astolf z Gwidonem, Sansonet i Marfiza; ci konno, a owi Inszy pieszo, do przyszłej potrzeby gotowi.
LXXXIV.
Kto chciał z pałacu morza i portu dojachać, Musiał koniecznie poprzek przez on plac przejachać; Żadnej drogi, lub
poczynał niebieskie zagony, Kiedy niewieście gminy on plac napełniły, Aby na koniec boju strasznego patrzyły, Jako więc napełniają pszczoły ule swoje, Kiedy na wiosnę nowe rozczynają roje.
LXXXIII.
W bębny, trąby i surmy uderzyć kazały, A dźwięki się nakoło wszędzie rozlegały, Dawając znać, aby się wrócił, Gwidonowi I koniec rozczętemu dał pojedynkowi. Już stali pogotowiu Akwilant z Gryfonem, Ubrani w świetne zbroje, i Astolf z Gwidonem, Sansonet i Marfiza; ci konno, a owi Inszy pieszo, do przyszłej potrzeby gotowi.
LXXXIV.
Kto chciał z pałacu morza i portu dojachać, Musiał koniecznie poprzek przez on plac przejachać; Żadnej drogi, lub
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 134
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
że zbroje mieli doskonałe, Że wżdy piersi za niemi zachowali całe. Pod Sansonetem dzielny koń poległ, zabity, Pod Marfizą padł, spisem przez szyję przebity, A wtem książę angielskie sam rzecze do siebie: „A ja w jakiej swej trąby użyję potrzebie? Spatrzę, kiedy miecz mało sprawił, jeśli mogę Trąbą samą rozczętą ubezpieczyć drogę”.
LXXXVIII.
Jako się we złem razie każdy więc ratuje, Jako może, tak Astolf trąbę w czas wyjmuje I przykłada do gęby: dźwięki straszne wstają, Które ziemię i morze i niebo mieszają; Wszytek świat drży, lud, srogiem strachem przerażony, Chcąc uciekać, na sobie pada obalony, Niewiasty
że zbroje mieli doskonałe, Że wżdy piersi za niemi zachowali całe. Pod Sansonetem dzielny koń poległ, zabity, Pod Marfizą padł, spisem przez szyję przebity, A wtem książę angielskie sam rzecze do siebie: „A ja w jakiej swej trąby użyję potrzebie? Spatrzę, kiedy miecz mało sprawił, jeśli mogę Trąbą samą rozczętą ubezpieczyć drogę”.
LXXXVIII.
Jako się we złem razie każdy więc ratuje, Jako może, tak Astolf trąbę w czas wyjmuje I przykłada do gęby: dźwięki straszne wstają, Które ziemię i morze i niebo mieszają; Wszytek świat drży, lud, srogiem strachem przerażony, Chcąc uciekać, na sobie pada obalony, Niewiasty
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 135
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ziemi I brat bity i Gwidon, co bieżał za niemi. PIEŚŃ XXII.
LXXXVI.
I tam i sam, gdzie kogo blask zastał, padają; Bo nie tylko wzrok, ale zmysły odbierają Promienie przeraźliwsze i jaśniejsze słońca. Rugier, który nie widzi boju jeszcze końca, Obraca koń i szable dobywa w obrocie I rozczęty bój kończyć chce w zwykłej ochocie I nie widzi nikogo zgoła przeciw sobie: Wszyscy beli, jak martwi, padli przeciw sobie.
LXXXVII.
Rycerze, co na koniech beli przyjachali, I pieszy, co się byli dziwować zebrali, I białegłowy leżą po ziemi i konie I tam i sam, ci na tej, ci
ziemi I brat bity i Gwidon, co bieżał za niemi. PIEŚŃ XXII.
LXXXVI.
I tam i sam, gdzie kogo blask zastał, padają; Bo nie tylko wzrok, ale zmysły odbierają Promienie przeraźliwsze i jaśniejsze słońca. Rugier, który nie widzi boju jeszcze końca, Obraca koń i szable dobywa w obrocie I rozczęty bój kończyć chce w zwykłej ochocie I nie widzi nikogo zgoła przeciw sobie: Wszyscy beli, jak martwi, padli przeciw sobie.
LXXXVII.
Rycerze, co na koniech beli przyjachali, I pieszy, co się byli dziwować zebrali, I białegłowy leżą po ziemi i konie I tam i sam, ci na tej, ci
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 191
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
skoczy, Sił mi znacznie przybywa; wszytkie zmysły we mnie Młodną i już mi się śmierć zaleca daremnie. Niechże Bóg, który słowem może światy tworzyć, Że wam serca, mnie zdrowia, raczył sam przysporzyć, Wiecznie będzie pochwalon! i wam, wdzięczna młodzi, Dziękuję, że was żaden niewczas nie odwodzi Od rozczętego dzieła; jeszcześmy nie poty W głodzie, żebyśmy mieli psy jeść albo koty, Albo trupy pogańskie; acz tego są jasne Przykłady, że jadali ludzie swoje własne, Przyciśnieni potrzebą, kędy naprzód starce, Potem niewiasty, potem dzieci kładli w garce. Tak się długo Rzymianom bronili Francuzi. Nam pewnie dla nikczemnej
skoczy, Sił mi znacznie przybywa; wszytkie zmysły we mnie Młodną i już mi się śmierć zaleca daremnie. Niechże Bóg, który słowem może światy tworzyć, Że wam serca, mnie zdrowia, raczył sam przysporzyć, Wiecznie będzie pochwalon! i wam, wdzięczna młodzi, Dziękuję, że was żaden niewczas nie odwodzi Od rozczętego dzieła; jeszcześmy nie poty W głodzie, żebyśmy mieli psy jeść albo koty, Albo trupy pogańskie; acz tego są jasne Przykłady, że jadali ludzie swoje własne, Przyciśnieni potrzebą, kędy naprzód starce, Potem niewiasty, potem dzieci kładli w garce. Tak się długo Rzymianom bronili Francuzi. Nam pewnie dla nikczemnej
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 237
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
jest radością wewnątrz zapalony.
XIII.
Pływa serce cesarskie w pociechach, iż swego Snadno nieprzyjaciela związał potężnego; Lekce waży Bułgarów, już się ich nie boi, Pełen rozkoszy nowej, śmiech z weselem dwoi; Tak więc na pojedynku tuszy wygrać sobie, Gdy już kto zdrajcy swemu utnie ręce obie. Nie może myślą objąć rozczętej nadzieje, Która mu w piersi radość z pociechami leje.
XI
Niemniej się Leon cieszy, niemniej i weseli, Słysząc od różnych wielu swoich przyjacieli, Iż do więzienia wzięto męża serdecznego, Który mu się w serce wkradł dla męstwa dziwnego; Chce się w niem kochać, myśli zniewolić go sobie Dobrodziejstwem i łaską swą w
jest radością wewnątrz zapalony.
XIII.
Pływa serce cesarskie w pociechach, iż swego Snadno nieprzyjaciela związał potężnego; Lekce waży Bulgarów, już się ich nie boi, Pełen rozkoszy nowej, śmiech z weselem dwoi; Tak więc na pojedynku tuszy wygrać sobie, Gdy już kto zdrajcy swemu utnie ręce obie. Nie może myślą objąć rozczętej nadzieje, Która mu w piersi radość z pociechami leje.
XI
Niemniej się Leon cieszy, niemniej i weseli, Słysząc od różnych wielu swoich przyjacieli, Iż do więzienia wzięto męża serdecznego, Który mu się w serce wkradł dla męstwa dziwnego; Chce się w niem kochać, myśli zniewolić go sobie Dobrodziejstwem i łaską swą w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 338
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
milczeniem zbyć miał najwdzięczniejszych gości, I już chce odpowiadać, lecz trzykroć wrócony Hamuje słowa język, niewczasem zemdlony.
XXXII.
Potem przez dzięki mówi: „O, gdybyś znał tego, Leonie, co mu życzysz tak wiele dobrego, Bez chyby w gniewy przykre, tęgie, niepojęte Obróciłbyś te swoje miłości rozczęte! Wiedzże, żem ja jest Rugier nienawisny tobie, Którego śmierci pragniesz w stokrotnem sposobie; Jam jest Rugier, co w państwo umyślniem wpadł twoje, Abym krwią twoją jady mógł ugasić moje.
XXXIII.
Najukochańsza dziewka tego jest jedyną Z swojemi rodzicami sprawą i przyczyną: Słyszałem, iż ci
milczeniem zbyć miał najwdzięczniejszych gości, I już chce odpowiadać, lecz trzykroć wrócony Hamuje słowa język, niewczasem zemdlony.
XXXII.
Potem przez dzięki mówi: „O, gdybyś znał tego, Leonie, co mu życzysz tak wiele dobrego, Bez chyby w gniewy przykre, tęgie, niepojęte Obróciłbyś te swoje miłości rozczęte! Wiedzże, żem ja jest Rugier nienawisny tobie, Którego śmierci pragniesz w stokrotnem sposobie; Jam jest Rugier, co w państwo umyślniem wpadł twoje, Abym krwią twoją jady mógł ugasić moje.
XXXIII.
Najukochańsza dziewka tego jest jedyną Z swojemi rodzicami sprawą i przyczyną: Słyszałem, iż ci
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, które nie tylko do rąk zacnych twych abo do wiadomości nigdy godnem nie jest przybycia, ale żadnego napodlejszego kondycji, nie zamykaj im gąb wszetecznych: niech równo ze psy szczekają i wyją, a ty to nieszczęście baczeniem (które obfite w tobie) znieś, nic się nie wstydając cnych spraw twych, i owszem one rozczęte dokonywaj, da Pan Bóg, do szczęśliwego portu; niech ci męskiego animuszu nie trwoży ten ich bezecny triumf, otrzymany na wieczną zgubę a ohydę, jako swej sławy, tak i potomków swych wieczną. Ja na takowe wszeteczeństwa tych smrodliwych kolegów twoich, którzy cnotę, powinności przeciwko Bogu, przeciw ojczyźnie, przeciwko królowi,
, które nie tylko do rąk zacnych twych abo do wiadomości nigdy godnem nie jest przybycia, ale żadnego napodlejszego kondycyej, nie zamykaj im gąb wszetecznych: niech równo ze psy szczekają i wyją, a ty to nieszczęście baczeniem (które obfite w tobie) znieś, nic się nie wstydając cnych spraw twych, i owszem one rozczęte dokonywaj, da Pan Bóg, do szczęśliwego portu; niech ci męskiego animuszu nie trwoży ten ich bezecny tryumf, otrzymany na wieczną zgubę a ohydę, jako swej sławy, tak i potomków swych wieczną. Ja na takowe wszeteczeństwa tych smrodliwych kolegów twoich, którzy cnotę, powinności przeciwko Bogu, przeciw ojczyźnie, przeciwko królowi,
Skrót tekstu: ReskryptSzlachCz_II
Strona: 59
Tytuł:
Reskrypt ślachcica jednego na ów skrypt, który przeciwko Zebrzydowskiemu, wojewodzie krakowskiemu, jakiś gregoryanek wydał: »Otóż tobie rokosz«.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
niefortuna szkodzić. By więc i wiele wzięła? więcej przecię zbędzie: Bojaźń/ dostatki moje przewyższyły wszędzie. Dajcie? w tak wielu synów/ źle się może co stać? Jednakże/ o dwóch samych nie przydzie mi zostać. Preczże od ofiar: bobki z głów rzućcie przeklęte. Składają/ i ofiary puższczają rozczęte; Gdzie wżdy mogą/ pocichu cześć Latonie dają. Jak daleko siroctwa/ ta zswą była zgrają. Tak sięw ten czas Bogini cięszko rozbolała/ I przed dziećmi na Cyncie w ten kształt żałowała. Otom rodzica wasza/ was dwojkiem stojąca: Boginiej/ krom Junony/ żadnej nieważąca. Czym Bogini? rozpaczam. straszą
niefortuná szkodźić. By więc y wiele wźięłá? więcey przećię zbędźie: Boiaźń/ dostátki moie przewyższyły wszędźie. Dayćie? w tak wielu synow/ źle się może co sstáć? Iednákże/ o dwoch samych nie przydźie mi zostáć. Preczże od ofiar: bobki z głow rzuććie przeklęte. Skłádáią/ y ofiáry puszsczáią rozczęte; Gdźie wżdy mogą/ poćichu cześć Látonie dáią. Iák dáleko śiroctwá/ tá zswą byłá zgráią. Ták sięw ten czás Bogini ćięśzko rozboláłá/ Y przed dźiećmi ná Cynćie w ten kształt żáłowáłá. Otom rodźicá wászá/ was dwoykiem stoiąca: Boginiey/ krom Iunony/ żadney nieważąca. Czym Bogini? rospaczam. strászą
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 143
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636