nie żądam Słyszeć ją, uważając na to się oglądam: Nuż jako mnie, tak drugim będzie powierzona, Ci żonom; gdzież tajemnic dotrzymuje żona? Bo każda białagłowa, jako trupa morze, Jeśli gębą nie gada, bokiem się jej porze. Trudno w dziurawym dzbanie wody, trudno maku Nosić; oboje ginie w rozprutym sajdaku. Nuż przyjdę w podejźrenie i do nienawiści? Tyleż będzie z pańskiego sekretu korzyści.” Lecz kiedy się ów uprze, choć jako przez dzięki, Rad nierad słucham, co ma za tak twarde sęki. Prawi mi, potwierdzając palcem każde słowo, Wsparty na ścienie, mnie stać i słuchać niezdrowo, Co stanęło
nie żądam Słyszeć ją, uważając na to się oglądam: Nuż jako mnie, tak drugim będzie powierzona, Ci żonom; gdzież tajemnic dotrzymuje żona? Bo każda białagłowa, jako trupa morze, Jeśli gębą nie gada, bokiem się jej porze. Trudno w dziurawym dzbanie wody, trudno maku Nosić; oboje ginie w rozprutym sajdaku. Nuż przyjdę w podejźrenie i do nienawiści? Tyleż będzie z pańskiego sekretu korzyści.” Lecz kiedy się ów uprze, choć jako przez dzięki, Rad nierad słucham, co ma za tak twarde sęki. Prawi mi, potwierdzając palcem każde słowo, Wsparty na ścienie, mnie stać i słuchać niezdrowo, Co stanęło
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 243
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chustki nie ma, przeto jeśli który Chce go utrzeć, to z nosem do lamparciej skóry; Kieszeni pasz, w zanadrzu niebezpieczne na nie, Żeby utarszy, wąsów nie nawszył, schowanie. Toż skoro obiad zjedzą i wina do głowy Naleją, wstawszy, proszą koniom na podkowy. Podobniej by, pomyślę, patrząc na rozpruty, Niżeli koniom, sobie prosić wam na boty. 510. GORZAŁKA
Dosyć by się miał z czego na sądny dzień chełpić, Że robić i nauczył gorzałki diabeł pić, Która w ludziach wątrobę pali, głowę błaźni, Że im jeszcze w niej podał nowej sposób łaźni I wymyślił przedpiekle, gdy, jak na brytwannie,
chustki nie ma, przeto jeśli który Chce go utrzeć, to z nosem do lamparciej skóry; Kieszeni pasz, w zanadrzu niebezpieczne na nie, Żeby utarszy, wąsów nie nawszył, schowanie. Toż skoro obiad zjedzą i wina do głowy Naleją, wstawszy, proszą koniom na podkowy. Podobniej by, pomyślę, patrząc na rozpruty, Niżeli koniom, sobie prosić wam na boty. 510. GORZAŁKA
Dosyć by się miał z czego na sądny dzień chełpić, Że robić i nauczył gorzałki diabeł pić, Która w ludziach wątrobę pali, głowę błaźni, Że im jeszcze w niej podał nowej sposób łaźni I wymyślił przedpiekle, gdy, jak na brytwannie,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 501
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987