słońca, Z ostatnim aże światem dzieł swych czeka końca. Przeczże, mężny Piroe, takich słońc woźniku, Jakoby cię kto spętał, jakbyś chodził w łyku, Jakby cię owałaszył, jakbyć rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do
słońca, Z ostatnim aże światem dzieł swych czeka końca. Przeczże, mężny Piroe, takich słońc woźniku, Jakoby cię kto spętał, jakbyś chodził w łyku, Jakby cię owałaszył, jakbyć rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: głody i powietrza częste w każdej krainie i po miastach: i w wojsku naszemu we wszytkim namniej się nieszczęści. To Patriarcha Antiocheński. Posłuchajmyż o tymże i Patriarchy Konstantynipolskiego Gennadyusza Scholariusza/ do swych Greków/ już po wzięciu przez Turki Konstantynopola piszącego/ i mówiącego/ Carogród wzięto: płakać i wołać i ryczeć/ tylo wspomniawszy na to muszę. Ołtarze pomazano/ Cerkwie poburzono/ krew roźlano/ Mniszki posromocono/ Panny pokażono/ Dzieci wyścinano/ Pany wybito/ Mnichy/ Kapłany/ i niewiasty: Malżeństwa porozrywano/ naczynia Z. połamano/ obrazy prześliczne podeptano i ślinami poszpecono. O ja nieszczęśliwy i nędzny/ a kto może ten
: głody y powietrza cżęste w káżdey kráinie y po miastách: y w woysku nászemu we wszytkim namniey sie nieszczęśći. To Pátryárchá Antyocheński. Posłuchaymyż o tymże y Pátryárchy Konstántinipolskiego Gennádyuszá Scholáryusza/ do swych Grękow/ iuż po wźięćiu przez Turki Konstántinopolá piszącego/ y mowiącego/ Cárogrod wźięto: płakáć y wołáć y rycżeć/ tylo wspomniawszy ná to muszę. Ołtarze pomázano/ Cerkwie poburzono/ krew roźlano/ Mniszki posromocono/ Pánny pokáżono/ Dźieći wyśćinano/ Pány wybito/ Mnichy/ Kápłany/ y niewiásty: Malżeństwá porozrywano/ naczynia S. połamano/ obrázy prześlicżne podeptano y ślinámi poszpecono. O ia nieszcżęśliwy y nędzny/ á kto może ten
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 193
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, a z ciałem rozstanie uproście nędznej! A któż będzie tak szczęśliwy, że ten wyrok opowie żądzom mym życzliwy? Ten sam niechaj me serce swym mieczem przebije, niech w nektarze na mą śmierć truciznę zakryje; niech mię w oliwie smaży, niechaj pokazuje krzywy hak – mnie tym wszytkim namniej nie sturbuje. Niech i ryczeć nauczę wołu miedzianego, wsadzona weń z przydatkiem ognia żarzystego; niechbym – lubo wstyd żądać – i z wilkami wyła, jako Grekom niekiedy Cyrces wyrządziła! Dalej wytrwać nie można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos nie przypisuje okrucieństwa,
, a z ciałem rozstanie uproście nędznej! A któż będzie tak szczęśliwy, że ten wyrok opowie żądzom mym życzliwy? Ten sam niechaj me serce swym mieczem przebije, niech w nektarze na mą śmierć truciznę zakryje; niech mię w oliwie smaży, niechaj pokazuje krzywy hak – mnie tym wszytkim namniej nie sturbuje. Niech i ryczeć nauczę wołu miedzianego, wsadzona weń z przydatkiem ognia żarzystego; niechbym – lubo wstyd żądać – i z wilkami wyła, jako Grekom niekiedy Cyrces wyrządziła! Dalej wytrwać nie można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos nie przypisuje okrucieństwa,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 151
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
panować będą, a ludzi okrutnie mordować, trzęsienia będą miasta obalały i pożerały; w słońcu, miesiącu będą niewidane znaki na wielką na ziemi odmianę, pokazując, iż już ostatnie lata, już koniec świata; obłoki krwawy deszcz będą spuszczały, a gwiazdy z nieba na ziemię padały; zwierzęta z lasów do ludzi wynidą i ryczeć będą; wiatry gwałtowne, srogie będą wiały, szum niesłychany w morzu sprawowały, powietrze zawsze tak się będzie zdało, jakby płakało. 2Tess. 2,(4) Mat. 24,(24) Luc. 21,(11) Luc. 21,(11) Mat. 24,(29)
panować będą, a ludzi okrutnie mordować, trzęsienia będą miasta obalały i pożerały; w słońcu, miesiącu będą niewidane znaki na wielką na ziemi odmianę, pokazując, iż już ostatnie lata, już koniec świata; obłoki krwawy deszcz będą spuszczały, a gwiazdy z nieba na ziemię padały; zwierzęta z lasów do ludzi wynidą i ryczeć będą; wiatry gwałtowne, srogie będą wiały, szum niesłychany w morzu sprawowały, powietrze zawsze tak się będzie zdało, jakby płakało. 2Thess. 2,(4) Matth. 24,(24) Luc. 21,(11) Luc. 21,(11) Matth. 24,(29)
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 50
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
miłościwy, Boże prawdziwy!”. O, jako wszyscy weseli zostaną, kiedy wiecznego królestwa dostaną, jaka ich radość, jakie winszowanie, siebie witanie! Źli zaś, widząc to, schnąć będą z żałości, ciężko bolejąc od wielkiej zazdrości, że święci szczęścia takiego nabyli – ci je zgubili. Nie płakać, ale ryczeć wszyscy będą, łez prawie krwawych z oczu swych dobędą, mówiąc: “Jakośmy wiecznie pobłądzili, nieba chybili!”. O, jaki rozdział rodziców z dziatkami, krewnych ubogich z świata bogaczami: ubodzy teraz wielkimi królami – ci nędznikami. Krzykną bogacze: “Oniż to wzgardzeni, co jak robacy byli poniżeni
miłościwy, Boże prawdziwy!”. O, jako wszyscy weseli zostaną, kiedy wiecznego królestwa dostaną, jaka ich radość, jakie winszowanie, siebie witanie! Źli zaś, widząc to, schnąć będą z żałości, ciężko bolejąc od wielkiej zazdrości, że święci szczęścia takiego nabyli – ci je zgubili. Nie płakać, ale ryczeć wszyscy będą, łez prawie krwawych z oczu swych dobędą, mówiąc: “Jakośmy wiecznie pobłądzili, nieba chybili!”. O, jaki rozdział rodziców z dziatkami, krewnych ubogich z świata bogaczami: ubodzy teraz wielkimi królami – ci nędznikami. Krzykną bogacze: “Oniż to wzgardzeni, co jak robacy byli poniżeni
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 56
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
malevolo Tiberiusz powiedział: In Republica liberas ese lingvas oportet: quia nihil ibi liberum est, cui lingva libera non est. Tyran jeden gdy w Państwie swoim pod gardłem Poddaństwu gadać zakazał, a oni miganiem i mruganiem na siebie jeszcze się rozmawiali, rąk ucięciem oczu wyłupieniem ukarał, ale im nie zabroniwszy legem naturae płakać i ryczeć aż pod Niebiosa (lachymae pondera vocis habent) dał okazją, że viritim skonfederowawszy się, na Tyrana vindicem manum podnieśli i zabili. Tę prerogatywę Sacrosancte zawsze obserwowali Polacy; którzy są potentes sermone et opere Rzymskim Tulliuszom, Greckim Demostenesom nie ustępują w elokwencyj. Mówią intrepide, cum discrimine Sejmików i Sejmów utinam ex Patriae commodo
malevolo Tiberyusz powiedział: In Republica liberas ese lingvas oportet: quia nihil ibi liberum est, cui lingva libera non est. Tyran ieden gdy w Państwie swoim pod gardłem Poddaństwu gadać zakazał, a oni miganiem y mruganiem na siebie ieszcze się rozmawiali, rąk ucięciem oczu wyłupieniem ukarał, ale im nie zabroniwszy legem naturae płakać y ryczeć aż pod Niebiosa (lachymae pondera vocis habent) dał okazyą, że viritim skonfederowawszy się, na Tyrana vindicem manum podnieśli y zabili. Tę prerogatywę Sacrosancte zawsze obserwowali Polacy; ktorzy są potentes sermone et opere Rzymskim Tulliuszom, Greckim Demostenesom nie ustępuią w elokwencyi. Mowią intrepide, cum discrimine Seymikow y Seymow utinam ex Patriae commodo
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 368
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
ugasili.
FREJDEGUNDA Królowa Francuska/ gdy się dowiedziała iż Gilbert ciągnął z wojskiem/ ona też zebrawszy lud/ narąbała gałęzi/ i dała uczynić jakoby las/ który przed wojskiem ludzie nieśli: bydła tam nagnawszy. Na świtaniu lekko szła z ludem swoim/ a gdy nie daleko wojska nieprzyjacielskiego byli/ a bydło w onym lesie ryczeć poczęło. Wyrwali się do niego na łup niektórzy: oni gałęzie porzuciwszy/ nieprzyjaciela niegotowego porazili.
ARRIA Perska/ gdy jej mąż Hetmanem będąc na wojnę jachał/ prosiła go aby ją wziął z sobą/ abo żeby ją zabił. On do niej cicho viachał/ ale ona dopadszy konia dogoniła go/ i biła się
vgáśili.
FREYDEGVNDA Krolowa Fráncuska/ gdy się dowiedźiáłá iż Gilbert ćiągnął z woyskiem/ oná też zebrawszy lud/ nárąbáłá gáłęźi/ y dáłá vcżynić iákoby lás/ ktory przed woyskiem ludźie nieśli: bydłá tám nágnawszy. Ná świtániu lekko szłá z ludem swoim/ á gdy nie dáleko woyská nieprzyiacielskiego byli/ á bydło w onym leśie rycżeć pocżęło. Wyrwáli się do niego ná łup niektorzy: oni gáłęźie porzućiwszy/ nieprzyiaćielá niegotowego poráźili.
ARRIA Perska/ gdy iey mąż Hetmánem będąc ná woynę iáchał/ prośiłá go áby ią wźiął z sobą/ ábo żeby ią zábił. On do niey ćicho viáchał/ ále oná dopadszy koniá dogoniłá go/ y biłá się
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 152
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
się nań spieszy, Czyli po żywot, czy po śmierć, którą mu Za przyściem groził Marynarz do domu O jego eksces. Więc się bojąc tego, Żeby na gardło nie nastąpił jego, Tedy nieborak, ciężkim żalem zdjęty, Pod sztabą siedząc łańcuchem przypięty, Począł serdecznie z gwałtownym łez laniem Płakać i ryczeć z wielkiem narzekaniem Tak, aż w okręcie same kwilił ściany I żal swój głosił uszom niesłychany, Że niemal wszyscy ludzie z nim płakali, A z jego łzami swoje łzy mieszali. Których gdy długo dla żalu wielkiego Wstrzymać nie mogli, w ostatku do niego Wyszedszy — pośli z dobrej woli sami Do Marynarza z wielkiemi
się nań spieszy, Czyli po żywot, czy po śmierć, którą mu Za przyściem groził Marynarz do domu O jego eksces. Więc się bojąc tego, Żeby na gardło nie nastąpił jego, Tedy nieborak, ciężkim żalem zdjęty, Pod sztabą siedząc łańcuchem przypięty, Począł serdecznie z gwałtownym łez laniem Płakać i ryczeć z wielkiem narzekaniem Tak, aż w okręcie same kwilił ściany I żal swój głosił uszom niesłychany, Że niemal wszyscy ludzie z nim płakali, A z jego łzami swoje łzy mieszali. Których gdy długo dla żalu wielkiego Wstrzymać nie mogli, w ostatku do niego Wyszedszy — pośli z dobrej woli sami Do Marynarza z wielkiemi
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 198
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Zyta jak żywoć nie zborguje wnowe/ Aż mu pieniądze położysz gotowe/ Aż naostatek da z wielkim kłopotem/ I to dwojako zapłacisz napotem. Winien ci co Pan/ czekaj mu aż przeda/ Drugi też będzie co do śmierci nie da. Ty jeśliś winien próżna i obmowa/ Zaraz we dworze będzie ryczeć krowa. Ale kiedy się co urodzi chłopu/ Wyprządz mu wołu/ wziąć z obory skopu/ Dwa taki jest tych Panów pożytek/ I człowiek nie swój/ i każdy zbior wszytek. Bierzeli też Pan dziesięcinne snopy/ Co naprzedniejsze powybiera z kopy/ Nie zostawiwszy (tak rzekę po prostu) Tylko kęs miotły
Zytá iák żywoć nie zborguie wnowe/ Aż mu pieniądze położysz gotowe/ Aż náostátek da z wielkim kłopotem/ Y to dwoiako zápłáćisz nápotem. Winien ći co Pan/ czekay mu aż przeda/ Drugi też bedzie co do śmierći nie da. Ty iesliś winien prozna y obmowa/ Záraz we dworze będzie ryczeć krowá. Ale kiedy się co vrodźi chłopu/ Wyprządz mu wołu/ wźiąć z obory skopu/ Dwa táki iest tych Pánow pożytek/ Y człowiek nie swoy/ y káżdy zbior wszytek. Bierzeli też Pan dźieśięćinne snopy/ Co naprzednieysze powybiera z kopy/ Nie zostáwiwszy (ták rzekę po prostu) Tylko kęs miotły
Skrót tekstu: LamChłop
Strona: A2
Tytuł:
Lament chłopski na pany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1618 a 1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1624
zborguje w nowe, Aż mu pieniądze położysz gotowe, Aż na ostatek da z wielkim kłopotem — I to dwojako zapłacisz na potem.
Winien ci co pan, czekaj mu, aż przeda, Drugi też będzie, co do śmierci nie da. Ty, jeśliś winien, próżna i obmowa — Zaraz we dworze będzie ryczeć krowa.
Ale kiedy się co urodzi chłopu — „Wyprząc mu woły, wziąć z obory skopu!” Owa — taki jest tych panów pożytek. I człowiek nie swój, i każdy zbiór wszytek.
Bierze li też pan dziesięcinne snopy, Co naprzedniejsze powybiera z kopy,
Nie zostawiwszy (tak rzekę po prostu),
zborguje w nowe, Aż mu pieniądze położysz gotowe, Aż na ostatek da z wielkim kłopotem — I to dwojako zapłacisz na potem.
Winien ci co pan, czekaj mu, aż przeda, Drugi też będzie, co do śmierci nie da. Ty, jeśliś winien, próżna i obmowa — Zaraz we dworze będzie ryczeć krowa.
Ale kiedy się co urodzi chłopu — „Wyprząc mu woły, wziąć z obory skopu!” Owa — taki jest tych panów pożytek. I człowiek nie swój, i każdy zbiór wszytek.
Bierze li też pan dziesięcinne snopy, Co naprzedniejsze powybiera z kopy,
Nie zostawiwszy (tak rzekę po prostu),
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 645
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965