słowy Dodaje słodkim pieszczotom przysmaku: „Jeśliże — mówi — śmierć twoja prawdziwa, Czemuś ty umarł, czemużem ja żywa?”
I już poczęła myślić, jaką raną Dać wolną drogę pięknej duszy z ciała,
Kiedy się śmierć jej ruszyła stroskaną Gładkością i mnie żyć znowu kazała; A ona z twarzą łzami sfarbowaną: „Żyj śmiele — rzekła — abym zawsze miała Zwycięstwa mego ten znak niewątpliwy, Że kto tak kona, dłużej będzie żywy.” DO CHŁOPCA
Nalej mi, chłopcze! Kiedy przyjaciele Wymówili się z wieczerzy, ja śmiele Tak jako z nimi i za ichże zdrowie Wypiję, póki pamięć będzie w głowie.
słowy Dodaje słodkim pieszczotom przysmaku: „Jeśliże — mówi — śmierć twoja prawdziwa, Czemuś ty umarł, czemużem ja żywa?”
I już poczęła myślić, jaką raną Dać wolną drogę pięknej duszy z ciała,
Kiedy się śmierć jej ruszyła stroskaną Gładkością i mnie żyć znowu kazała; A ona z twarzą łzami sfarbowaną: „Żyj śmiele — rzekła — abym zawsze miała Zwycięstwa mego ten znak niewątpliwy, Że kto tak kona, dłużej będzie żywy.” DO CHŁOPCA
Nalej mi, chłopcze! Kiedy przyjaciele Wymówili się z wieczerzy, ja śmiele Tak jako z nimi i za ichże zdrowie Wypiję, póki pamięć będzie w głowie.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 34
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota Płomienia, zbytniej, i wągla, miłości Wódki przepuszcza drogie i wonności; Poci się krwią sfarbowany: Wór, który pełen rubinów i złota, Wprzód, niż go gwoździe i żelazo podrze, Zapłatę grzechów ludzkich sypie szczodrze.
Poci się krwią niosąc brzemię: Grono dojrzałe, co bez depcącego Winiarza nogi i tłocznych kamieni Samo się przez się w słodkie wino mieni; Potem krwawym broczy ziemię: Balsam rozrzutnej wonności, z
, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota Płomienia, zbytniej, i wągla, miłości Wódki przepuszcza drogie i wonności; Poci się krwią sfarbowany: Wór, który pełen rubinów i złota, Wprzód, niż go gwoździe i żelazo podrze, Zapłatę grzechów ludzkich sypie szczodrze.
Poci się krwią niosąc brzemię: Grono dojrzałe, co bez depcącego Winiarza nogi i tłocznych kamieni Samo się przez się w słodkie wino mieni; Potem krwawym broczy ziemię: Balsam rozrzutnej wonności, z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 219
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Alpes. Góry są barzo wysokie, Włoską Ziemię od Niemieckiej i Francuskiej dzieląca. Mm Apenninus. Góra barzo wysoka, Włoską Ziemię dzieląca. Przemian Owidyuszowych Nn W ten czas Murzyńskich ludzi czarne farby pobrudziły. Poczernienie Etypów tu wspomina Poeta, i przyczynę jego. Były przedtym narody Murzyńskie białego ciała, ale w on czas czarno sfarbowani są: dla tego, że krew w cielech ich pod zwierzchnią skorą, w on czas ogniem była przypalona. Oo W ten czas Libickie kraje. Libia, kraina Afrycka, barzo sucha, rzeczona od Lbiej Nimfy, żony Epafowej. Pp Beotijska strona płacze Dytki. Dyrce jest stol w Beocji, nazwany od Dyrki żony
Alpes. Gory są bárzo wysokie, Włoską Ziemię od Niemieckiey y Fráncuskiey dźieląca. Mm Apenninus. Gorá bárzo wysoka, Włoską Ziemię dźieląca. Przemian Owidyuszowych Nn W ten czás Murzyńskich ludźi czarne fárby pobrudźiły. Poczernienie AEtypow tu wspomina Poetá, y przyczynę iego. Były przedtym narody Murzyńskie białego ćiáłá, ále w on czás czarno zfarbowani są: dla tego, że krew w ćielech ich pod zwierzchnią skorą, w on czás ogniem byłá przypalona. Oo W ten czás Libickie kráie. Libia, kráiná Afrycka, bárzo sucha, rzeczona od Lbiey Nimphy, żony Epáphowey. Pp Beotiyska stroná płácze Dytki. Dirce iest stol w Beotiey, názwány od Dyrki żony
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Oceana, wjechała na niebo wozem ciągnionym ode dwu ptaków kochanych sobie pawów: którym niedawno pióra umalowała była oczyma wybranymi z głowy Argusa zabitego, jako to jest wspomniano w pierwszej Księdze. Bo zarazem dwu innych ptaków tu wspomina: Kruka, o którym powieda, że pierwej był biały, ale dla pletliwości, było czarno sfarbowany. Będzie niżej wspominał i wronę, o której zmyśla, że też była człowiekiem. Z Nie dał przed sobą gęsiom/ zachować w całości mającym główny Gród Rzymski Dotyka tu Poeta, co Liuius in prima Decade wspomina: Bo gdy czasu jednego Senones Francuzowie, oblegli byli Rzymski Zamek, Capitolium rzeczony, nocnym fortelem jużby
Oceáná, wiecháłá na niebo wozem ćiągnionym ode dwu ptakow kochánych sobie pawow: ktorym niedawno piorá vmálowáłá byłá oczymá wybranymi z głowy Argusá zábitego, iako to iest wspomniano w pierwszey Kśiędze. Bo zárazem dwu innych ptakow tu wspomina: Kruká, o ktorym powieda, że pierwey był biały, ále dla pletliwośći, było czarno zfarbowany. Będźie niżey wspominał y wronę, o ktorey zmyśla, że też byłá człowiekiem. S Nie dał przed sobą gęśiom/ záchowáć w cáłośći máiącym głowny Grod Rzymski Dotyka tu Poetá, co Liuius in prima Decade wspominá: Bo gdy czásu iednego Senones Fráncuzowie, oblegli byli Rzymski Zamek, Capitolium rzeczony, nocnym fortelem iużby
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 81
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kościół w chwale Bożej z każdej miary/ dla porządku zakonników uczonych i w kazaniach wziętych. Ma od złota/ śrebra/ pereł/ i kamieni drogich klejnotów/ aparatów/ i inego sprzętu kościelnego dostatek: a osobliwie krzyż złoty w którym jest drzewo Krzyża ś. Jest i z Korony Pana Chrystusowej tarn jeden krwią jego naświętszą sfarbowany/ i innych relikwij wiele. Ma i kaplic kilkanaście z swym nadaniem od tych którzy tam pogrzeby swe mają. W kaplicy ku pułnocy na gorze jest ciało. Jacka ś. tegoż zakonu/ który od czterech set lat wielkiemi a prawie ustawicznemi cudami nietylko w Polsce i w przyległych krainach/ ale też we Włoszech
kośćioł w chwale Bożey z káżdey miáry/ dla porządku zakonnikow uczonych y w kazániách wźiętych. Ma od złotá/ śrebrá/ pereł/ y kámieni drogich kleynotow/ áppáratow/ y inego sprzętu kośćielnego dostátek: á osobliwie krzyż złoty w ktorym iest drzewo Krzyżá ś. Iest y z Korony Páná Chrystusowey tarn ieden krwią iego naświętszą zfárbowány/ y inych reliquiy wiele. Ma y káplic kilkánaśćie z swym nádániem od tych ktorzy tám pogrzeby swe máią. W káplicy ku pułnocy ná gorze iest ćiáło. Iácká ś. tegoż zakonu/ ktory od czterech set lat wielkiemi á práwie ustáwicznemi cudámi nietylko w Polscze y w przyległych kráinách/ ale też we Włoszech
Skrót tekstu: PrzewKoś
Strona: 40
Tytuł:
Przewodnik abo kościołów krakowskich [...] krótkie opisanie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Jakub Siebeneicher
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
i chmury nikczemne Rozpostarły w nich zasłony swe ciemne”.
„Rozraduj się już, serce troskliwe, Pojźrzycie jasno, oczy płaczliwe! Abowiem w zamianę trosk waszych kochane Pociechy słońce przywróci wam rane”. TRZECIA: CELERYNA
Widzisz, jako z ucieszną wiosną przyszły czasy, Jako zielonym listem okryły się lasy,
Łąka uciechy kwieciem sfarbowana daje, Ptaszymi rozlicznymi skargami brzmią gaje.
Słowik, wznowiwszy w sobie żal swój nieszczęśliwy, Zaczyna wielkim głosem lament przeraźliwy, Pola się uśmiechają, rzeki cichym pędem Mkną po gładkich kamieniach, leśne nimfy rzędem
Ująwszy się za ręce, różne stroją tany, Gdy satyrowie dzicy grają im w organy. Owo zgoła pociechy zewsząd wynikają
i chmury nikczemne Rozpostarły w nich zasłony swe ciemne”.
„Rozraduj się już, serce troskliwe, Pojźrzycie jasno, oczy płaczliwe! Abowiem w zamianę trosk waszych kochane Pociechy słońce przywróci wam rane”. TRZECIA: CELERYNA
Widzisz, jako z ucieszną wiosną przyszły czasy, Jako zielonym listem okryły się lasy,
Łąka uciechy kwieciem sfarbowana daje, Ptaszymi rozlicznymi skargami brzmią gaje.
Słowik, wznowiwszy w sobie żal swój nieszczęśliwy, Zaczyna wielkim głosem lament przeraźliwy, Pola się uśmiechają, rzeki cichym pędem Mkną po gładkich kamieniach, leśne nimfy rzędem
Ująwszy się za ręce, różne stroją tany, Gdy satyrowie dzicy grają im w organy. Owo zgoła pociechy zewsząd wynikają
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 104
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
że jako ciała beły spół złączone, Tak spół poszły w swe miejsca dusze obłapione.
CLXXX.
Potem zabił Malinda i Artemidora, Młodych książąt flanderskich; tych tegoż wieczora Cesarz beł na rycerstwo opasał, do sławnych Przydawszy jem lilie herbów starodawnych; Bo ich widział, kiedy się z mieczami swojemi Wracali od potrzeby, krwią sfarbowanemi, I obiecał jem beł wsi pod słonem jeziorem; I ziściłby beł, ale nie mógł przed Medorem.
CLXXXI.
Już się byli z cichemi mieczmi przybliżyli Do namiotów tych, które byli zatoczyli W koło około Karła cni wojewodowie, Pilnując na przemiany na cesarskie zdrowie, Kiedy miecze okrutne poganie ściągnęli I ustępować, póki
że jako ciała beły spół złączone, Tak spół poszły w swe miejsca dusze obłapione.
CLXXX.
Potem zabił Malinda i Artemidora, Młodych książąt flanderskich; tych tegoż wieczora Cesarz beł na rycerstwo opasał, do sławnych Przydawszy jem lilie herbów starodawnych; Bo ich widział, kiedy się z mieczami swojemi Wracali od potrzeby, krwią sfarbowanemi, I obiecał jem beł wsi pod słonem jeziorem; I ziściłby beł, ale nie mógł przed Medorem.
CLXXXI.
Już się byli z cichemi mieczmi przybliżyli Do namiotów tych, które byli zatoczyli W koło około Karła cni wojewodowie, Pilnując na przemiany na cesarskie zdrowie, Kiedy miecze okrutne poganie ściągnęli I ustępować, póki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 81
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ prochem śmiertelnym obsypali. Utraciłeś Jaśnie Oświecony Senacie Senatora takiego/ którego sława jako Cedr pod niebiosa wywyższona/ i po dziś dzień nie tylko po bystro płynących Niestrach/ i Dnieprach/ i inszych rzekach Polskich krwią nieprzyjacielską zbrodzonych; ale i po nieogranicznym Oceanie nieśmiertejlnej sławy szukając żegluje: I po nurtach tąż krwią nieprzyjacielską sfarbowanych umie się pławić. Utraciłaś Rzeczypospolita Patrem Patriae takiego/ od którego siły i potęgi Bułaty Turskie/ Burkalaby i Dzidy Tureckie tępiały. Zgubiłaś Ojczyzno takiego Syna/ którego ten Senatorski urząd nie na marach/ ale w Senacie miał się okazywać. Jednakże szczęśliwaś Korono: lubo bowiem tego Jaśnie Wielm: Wojewodę w
/ prochem śmiertelnym obsypáli. Vtráćiłeś Iásnie Oświecony Senaćie Senatorá tákiego/ ktorego sławá iáko Cedr pod niebiosá wywyższona/ y po dźiś dźień nie tylko po bystro płynących Niestrách/ y Dnieprách/ y inszych rzekách Polskich krwią nieprzyiaćielską zbrodzonych; ále y po nieogránicznym Oceanie nieśmierteylney sławy szukáiąc żegluie: Y po nurtách tąż krwią nieprzyiaćielską zfárbowánych vmie się pławić. Vtráćiłáś Rzeczypospolita Patrem Patriae tákiego/ od ktorego śiły y potęgi Bułaty Turskie/ Burkálaby y Dźidy Tureckie tępiáły. Zgubiłáś Oyczyzno tákiego Syná/ ktorego ten Senatorski vrząd nie ná márách/ ále w Senaćie miał się okázywáć. Iednákże szczęśliwaś Korono: lubo bowiem tego Iásnie Wielm: Woiewodę w
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 147
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644