—
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest-ci drugie, lecz tylko na to pozostało, Żeby mi szczerze płakać matki pomagało. Za tobą wszystkie poszły pociechy mężowe, Jako tu ma być głowa, jako serce zdrowe? Poszły, ach, umiejętne i łagodne słowa, Którym miejsce dawała sfrasowana głowa, Poszła już ona dobra, nigdy nie widana, Poszła ta miłość nigdy nie słychana, Nad zwyczaj posłuszeństwo i poszanowanie I twoje mężowego wczasu przestrzeganie: Pobożność, skromność, mądrość, ludzkość, obyczaje Jedno za drugim poszło, bo to, co ten daje, Bogie jest, a cokolwiek tu od Niego mamy,
—
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest-ci drugie, lecz tylko na to pozostało, Żeby mi szczerze płakać matki pomagało. Za tobą wszystkie poszły pociechy mężowe, Jako tu ma być głowa, jako serce zdrowe? Poszły, ach, umiejętne i łagodne słowa, Którym miejsce dawała sfrasowana głowa, Poszła już ona dobra, nigdy nie widana, Poszła ta miłość nigdy nie słychana, Nad zwyczaj posłuszeństwo i poszanowanie I twoje mężowego wczasu przestrzeganie: Pobożność, skromność, mądrość, ludzkość, obyczaje Jedno za drugim poszło, bo to, co ten daje, Bogie jest, a cokolwiek tu od Niego mamy,
Skrót tekstu: LeszczALirBar_I
Strona: 580
Tytuł:
Lament Imści Pana Andrzeja z Lesna
Autor:
Andrzej Leszczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1639
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, i jeśli co znacznego sprawił. Ale jak skoro słońce sferę oświeciło W zwierzęciu, które Fryksa na sobie nosiło, I kiedy zasię znowu Zefirowie mili Piękną, wesołą wiosnę na świat wprowadzili, Wychodziły pospołu z sobą zioła nowe I wielkie, zawołane dzieła Orlandowe.
LXXXIII.
Po górach i równinach jedzie, utroskany I barzo sfrasowany, grabia zawołany, Gdy wjeżdżając do lasu jednego, wołanie I żałosne usłyszy jakieś narzekanie. Bierze, szablę i konia zwiera ostrogami I skąd on dźwięk wychodzi, obraca wodzami - Ale wam teraz o tem niechaj nie powiadam, Bo to wszytko do drugiej pieśni wam odkładam.
KONIEC PIEŚNI JEDENASTEJ. PIEŚŃ DwunasTA. ARGUMENT.
, i jeśli co znacznego sprawił. Ale jak skoro słońce sferę oświeciło W źwierzęciu, które Fryksa na sobie nosiło, I kiedy zasię znowu Zefirowie mili Piękną, wesołą wiosnę na świat wprowadzili, Wychodziły pospołu z sobą zioła nowe I wielkie, zawołane dzieła Orlandowe.
LXXXIII.
Po górach i równinach jedzie, utroskany I barzo sfrasowany, grabia zawołany, Gdy wjeżdżając do lasu jednego, wołanie I żałosne usłyszy jakieś narzekanie. Bierze, szablę i konia zwiera ostrogami I skąd on dźwięk wychodzi, obraca wodzami - Ale wam teraz o tem niechaj nie powiadam, Bo to wszytko do drugiej pieśni wam odkładam.
KONIEC PIEŚNI JEDENASTEJ. PIEŚŃ DWANASTA. ARGUMENT.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 247
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jutro bodaj żywy, nie umie śmierć przepuścić – lub młody, lub siwy. Kto o śmierci rozmyśla, dziw, że się raduje, bacząc, iże śmierć ludzi namniej nie brakuje. Gdzie się człowiek obróci, nie wie, zawieszony, skąd niektóry tak mówi o sobie uczony: “Gdy o śmierci rozmyślam, płaczę sfrasowany, wiem, iż umrę, lecz czasu nie wiem, opłakany. Nawet nie wiem, do których przyłączą nędznego, lecz żebym był z dobrymi, proszę Boga mego”. Kiedy truny wierzch będzie nad nos położony, świat, to bacząc, pomiata ucieszne pawony; natenczas się, szalejąc, żaden nie raduje,
jutro bodaj żywy, nie umie śmierć przepuścić – lub młody, lub siwy. Kto o śmierci rozmyśla, dziw, że się raduje, bacząc, iże śmierć ludzi namniej nie brakuje. Gdzie się człowiek obróci, nie wie, zawieszony, skąd niektóry tak mówi o sobie uczony: “Gdy o śmierci rozmyślam, płaczę sfrasowany, wiem, iż umrę, lecz czasu nie wiem, opłakany. Nawet nie wiem, do których przyłączą nędznego, lecz żebym był z dobrymi, proszę Boga mego”. Kiedy truny wierzch będzie nad nos położony, świat, to bacząc, pomiata ucieszne pawony; natenczas się, szalejąc, żaden nie raduje,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 46
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
znowu serca dobrego dodała, Bo się niebezpieczeństwa stąd nie obawiała, Wiedząc, iże się krewni długo więc zbierają, Gdy na potrzebę drugich wyprawić się mają. Leciała znowu w pole, a słuchać kazała Pilno i rozkazanie dawne przypomniała. Tego dnia nikt nie przyszedł na żniwo wezwany, Wyszedł k’wieczoru z synem sam pan sfrasowany. Rzekł do syna: „Darmo się na krewne spuszczamy, Abo dobrych przyjaciół pomocy czekamy; Dziś z wieczora dwa sierpy sobie zgotujemy, Nie czekając nikogo, to zboże pożniemy”. Co dzieci usłyszawszy, kiedy się wróciła Matka, powiedziały jej, a ta się strwożyła. Rzekła dzieciom: „Jużci, źle
znowu serca dobrego dodała, Bo się niebezpieczeństwa stąd nie obawiała, Wiedząc, iże się krewni długo więc zbierają, Gdy na potrzebę drugich wyprawić się mają. Leciała znowu w pole, a słuchać kazała Pilno i rozkazanie dawne przypomniała. Tego dnia nikt nie przyszedł na żniwo wezwany, Wyszedł k’wieczoru z synem sam pan sfrasowany. Rzekł do syna: „Darmo się na krewne spuszczamy, Abo dobrych przyjaciół pomocy czekamy; Dziś z wieczora dwa sierpy sobie zgotujemy, Nie czekając nikogo, to zboże pożniemy”. Co dzieci usłyszawszy, kiedy się wróciła Matka, powiedziały jej, a ta się strwożyła. Rzekła dzieciom: „Jużci, źle
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 91
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
z Galenem uczyniwszy/ łatwie każdy obaczyć może/ którym się ludziom jakowa wanna może zgodzić. Pierwsza/ która jest umiarkowana dobrze/ pożyteczna jest ludziom suchym Cholerycznym i gorącym/ także tym którzy w gorąco wielkie jachali/ albo od słońca upaleni są. Do tego pragnącym barzo jest pożyteczna/ także którzy nie mogą spać/ i sfrasowanym/ gniewem wysuszonym/ albo Wenerą/ odżywiając ich przystojnie/ w wannie się kąpiące barzo ratuje. Takowasz wanna barzo jest pomocna tym którzy albo Hecticã sebre, albo też Phrysim, to jest suchoty mają/ gdyż w tych chorobach potrzeba odwilżać/ jednak nie ziębić/ ani też rozgrzewać barzo. Wtóra wanna/ która bywa
z Galenem vcżyniwszy/ łatwie káżdy obacżyć może/ ktorym się ludziom iakowa wanná może zgodźić. Pierwsza/ ktora iest vmiarkowána dobrze/ pożytecżna iest ludźiom suchym Cholerycżnym y gorącym/ tákże tym ktorzy w goraco wielkie iachali/ albo od słońcá vpaleni są. Do tego pragnącym barzo iest pożytecżna/ tákże ktorzy nie mogą spać/ y zfrasowanym/ gniewem wysuszonym/ álbo Venerą/ odżywiáiąc ich przystoynie/ w wannie się kąpiące barzo rátuie. Takowasz wanná barzo iest pomocna tym ktorzy albo Hecticã sebre, álbo też Phrysim, to iest suchoty maią/ gdyż w tych chorobach potrzeba odwilżać/ iednák nie źiębić/ áni też rozgrzewáć bárzo. Wtora wanná/ ktora bywa
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 44.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
a wszędzie. Czwarta żebyś też wojsko rozerwał i rozdwoił. Piąta racja żebyś ty sam marnie z wojskiem i skarby zgubił/ i na wodach i przeprawach gdzie utonał/ bo wszędzie Polacy lody rąbią i mosty na rzekach i jeziorach dla przeprawy naszych psują. Szósta racja/ tyś człek chory/ nie wojenny/ sfrasowany/ i na niewczas w takie śniegi i mrozy niesposobny. Siódma/ że wszędzie koło Stolice Miasteczka i wsi popalone/ i zniesione/ gdziebyś mógł mieć koniõ i sobie odpoczynek i wczas. Ośma że wozami i Taborem uchodzić nie możesz/ bo by cię postrzeżono i obskoczywszy oblężono/ i gorzejby było. Dziewiąta
á wszędźie. Czwarta żebyś też woysko rozerwał y rozdwoił. Piąta rácya żebyś ty sam márnie z woyskiem y skárby zgubił/ y ná wodách y przepráwách gdźie vtonáł/ bo wszędźie Polacy lody rąbią y mosty ná rzekách y ieźiorach dla przepráwy nászych psuią. Szosta rácyá/ tyś cżłek chory/ nie woienny/ zfrasowány/ y ná niewcżás w tákie śniegi y mrozy niesposobny. Siodmá/ że wszędźie koło Stolice Miástecżká y wśi popalone/ y znieśione/ gdźiebyś mogł mieć koniõ y sobie odpocżynek y wcżás. Osma że wozámi y Táborem vchodźić nie możesz/ bo by ćię postrzeżono y obskoczywszy oblężono/ y gorzeyby było. Dźiewiąta
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: A4
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
wnętrzności/ Z Ojcem i Duchem na wieków wieczności. Symfonie Symfonia Trzydziesta.
Skarżył Józef na Anioła ze snu wzbudzony/ Ze mu kazał wskok uchodzić w dalekie strony. Na myśl mu przychodzi/ Heród na to godzi/ Zabić Chrystusa. Długo myśląc nagotował osła własnego/ By z dzieciątkiem Pannę wsadzieł smutną na niego. Jechał sfrasowany/ A miedzy pogany/ Ta święta dusza. Mając w sercu dla Dzieciątka nie małą trwogę/ Siła użył niebezpieczeństw przez całą drogę/ Staruszek chudzina/ Ni przyjaciół nie ma/ Skarb ten prowadząc. Do Egiptu przyjechawszy nie miał gospody/ Któż wyliczy Józefowe w ten czas przygody: Maria z Dzieciątkiem/ Józef zaś z oślątkiem
wnętrznośći/ Z Oycem y Duchem ná wiekow wiecżnośći. Symphonie Symphonia Trzydźiesta.
SKárzył Iozeph ná Aniołá ze snu wzbudzony/ Ze mu kazał wskok vchodźić w dálekie strony. Ná myśl mu przychodźi/ Herod ná to godźi/ Zábić Chrystusá. Długo myśląc nágotował osłá własnego/ By z dźiećiątkiem Pánnę wsádźieł smutną ná niego. Iechał sfrásowány/ A miedzy pogány/ Tá święta duszá. Máiąc w sercu dla Dźiećiątká nie máłą trwogę/ Siła vżył niebeśpiecżeństw przez cáłą drogę/ Stáruszek chudźiná/ Ni przyiaćioł nie ma/ Skarb ten prowádząc. Do Egyptu przyiecháwszy nie miał gospody/ Ktoż wylicży Iozephowe w ten cżás przygody: Márya z Dźiećiątkiem/ Iozeph záś z oślątkiem
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: E3v
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
kończyn ziemie/ i aż do kończyn ziemie: tamże służyć będziesz Bogom cudzym/ którycheś nie znał/ ty i Ojcowie twoi/ drewnu i kamieniowi. 65. A miedzy onymi narodami nie wytchniesz sobie/ ani będzie miała odpoczynku stopa nogi twojej/ dać też PAN tamże serce lękliwe/ i oczy zemdlone/ i myśl sfrasowaną: 66. I będzie żywot twój jakoby i zawieszony przed tobą: i będziesz się lękał w nocy i we dnie/ i nie będziesz pewien żywota twego. 67. Rano rzeczesz/ któż mi da wieczor? a wieczor rzeczesz/ któż mi da zaranie? dla trwogi serca twego/ którą się zatrwożysz/ i
końcżyn źiemie/ y áż do końcżyn źiemie: támże służyć będźiesz Bogom cudzym/ ktorycheś nie znał/ ty y Ojcowie twoji/ drewnu y kámieniowi. 65. A miedzy onymi narodámi nie wytchniesz sobie/ áni będźie miáłá odpocżynku stopá nogi twojey/ dać też PAN támże serce lękliwe/ y ocży zemdlone/ y myśl zfrásowáną: 66. Y będźie żywot twoj jákoby y záwieszony przed tobą: y będźiesz śię lękał w nocy y we dnie/ y nie będźiesz pewien żywotá twego. 67. Ráno rzecżesz/ ktoż mi da wiecżor? á wiecżor rzecżesz/ ktoż mi da záránie? dla trwogi sercá twego/ ktorą śię zátrwożysz/ y
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 216
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Syn: iści się lament opisany. Zołci podobną pracą jestem obciążony: Z wołaniem i z modlitwą moją zarzucony. I tak pociechy prożen/ znowu do kochanych Wraca się zwolenników/ snem twardym związanych. Zawrzały powiekami zapłakane oczy: Niepochybna się postać sieroctwa ich toczy. Sny/ malują wizerunk troski nie błaganej: Przydawając ciężaru duszy sfrasowanej. Różne myśli/ różne się fantazje roją/ Wymówki im nie staje/ wstydzą się i boją. Co postrzegszy Zbawiciel/ litością ujęty/ Molestować ich niechce: Ale zaś do świętej Nawraca się modlitwy: w niebo ręce wznosi/ Upada na oblicze/ już potrzecie prosi: Już/ jeśliże Ojcze mój/ ten
Syn: iśći się láment opisány. Zołći podobną pracą iestem obćiążony: Z wołániem y z modlitwą moią zárzucony. I ták poćiechy prożen/ znowu do kochánych Wraca się zwolennikow/ snem twárdym związánych. Záwrzáły powiekámi zápłákáne oczy: Niepochybna się postáć śieroctwá ich toczy. Sny/ máluią wizerunk troski nie błagáney: Przydawáiąc ćiężaru duszy zfrásowáney. Rożne myśli/ rożne się fántázye roią/ Wymowki im nie sstáie/ wstydzą się y boią. Co postrzegszy Zbáwićiel/ litośćią vięty/ Molestowáć ich niechce: Ale záś do świętéy Náwraca się modlitwy: w niebo ręce wznośi/ Vpada ná oblicze/ iuż potrzećie prośi: Iuż/ iesliże Oycze moy/ ten
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 9.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
bolesna rozprawo: Strzał hartownych i mieczów ostrych pełno prawo. Oczekiwając końca/ tysiąckroć boleje Smętkiem dusza/ schnie serce/ i wszystko niszczeje. Psal: 27. Siedm słów ostatnich P. Jezu Chrysta Zbawiciela naszego. 1. Pater dimitte illis non enim sciunt, quid faciunt. Luc: 23.
KTo pragnie uweselić uszy sfrasowane/ Przystąp się; opowiadam rzeczy niesłychane. Jest ogród nie pojętą rozkoszą sadzony: Od czeladnego Ojca Rajem pomieniony. Paradisus. Pamiątka
Tam są dwie rosłe drzewa. W jednym skryte wrota Do nieodwrotnej śmierci/ w drugim do żywota. Na pierwszym śmiertelną pieśń zdradliwy wąż kszyka: Śliczny łabęć/ na drugim wdzięczną pieśń wykrzyka.
bolesna rozpráwo: Strzał hártownych y mieczow ostrych pełno práwo. Oczekiwáiąc końcá/ tyśiąckroć boleie Smętkiem duszá/ schnie serce/ y wszystko niszczeie. Psal: 27. Siedm słow ostátnich P. Iezu Chrystá Zbáwicielá naszego. 1. Pater dimitte illis non enim sciunt, quid faciunt. Luc: 23.
KTo prágnie vweselić vszy zfrásowáne/ Przystąp się; opowiádam rzeczy niesłycháne. Iest ogrod nie poiętą roskoszą sádzony: Od czeládnego Oyca Ráiem pomieniony. Paradisus. Pámiątká
Tám są dwie rosłe drzewá. W iednym skryte wrotá Do nieodwrotney śmierći/ w drugim do żywotá. Ná pierwszym śmiertelną pieśń zdrádliwy wąż kszyka: Sliczny łábęć/ ná drugim wdźięczną pieśń wykrzyka.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 81.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610