/ da nam Pan Bóg w siebie przyść/ i poznać samych siebie/ ponieważ nie zdomniemania dobrej wiary człowiek/ ale prawdziwie takiej zbawienia swego jest bezpieczen: i to w miłości/ bez której może być człowiek wiernym/ i prawowiernym/ ale martwowiernym/ i żadnej nadzieje zbawienia nie mającym. Może być i męczony/ sieczony/ palony/ ale zbawiony być nie może. Jeśliż takiej słabości jest wiara bez miłości/ jakiej będzie marności/ gdzie ni wiary/ ni miłości? Cóż rzeczemy o tym gdzie pod płaszczem wiary błędy Herezje i bluźnierstwa? Gal. Do Narodu Ruskiego. 1. Thess. c. 5. 1. Ioan.
/ da nam Pan Bog w śiebie przyść/ y poznáć sámych śiebie/ ponieważ nie zdomniemánia dobrey wiáry człowiek/ ále prawdźiwie tákiey zbáwienia swego iest bespiecżen: y to w miłośći/ bez ktorey może bydź człowiek wiernym/ y práwowiernym/ ále martwowiernym/ y żadney nádźieie zbáwienia nie máiącym. Może bydź y męcżony/ śieczony/ palony/ ále zbáwiony bydź nie może. Jeśliż tákiey słábośći iest wiárá bez miłośći/ iákiey będźie márnośći/ gdźie ni wiáry/ ni miłośći? Coż rzecżemy o tym gdźie pod płaszczem wiáry błędy Haerezye y bluźnierstwá? Gal. Do Narodu Ruskiego. 1. Thess. c. 5. 1. Ioan.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 25
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
drogi, Jako rodzoną gdy się krwią spluskają Lwi erymantscy ślepo wypadają.
Nic cymerejskie cienie ich nie straszą, Nie wody czarne pragnienia ugaszą, Ale poboje, i sprosnej posoki. Wbród wytarzane konie ich po boki. A wielki Andrzej wojewoda w radzie Krajów wołyńskich, na stos silny kładzie Ciężkie ich łupy, kołem gdzie sieczone, Głów bisurmańskich pale tkwią natknione. Nigdy żyzniejszy drogiem Nilus błotem, Ani bogatszy swojem Tagus złotem, Jako co rzadko mieszkane gdzie beły, Bracławskie dzicze za niego kwitnęły. Póżniej już widzieć w Wołoszech Michała: O która kiedy śmałość porównała! Które i serce podobne i siły, O taki drugi szaniec się ważyły? On
drogi, Jako rodzoną gdy się krwią spluskają Lwi erymantscy ślepo wypadają.
Nic cymmerejskie cienie ich nie straszą, Nie wody czarne pragnienia ugaszą, Ale poboje, i sprosnej posoki. Wbród wytarzane konie ich po boki. A wielki Andrzej wojewoda w radzie Krajów wołyńskich, na stos silny kładzie Ciężkie ich łupy, kołem gdzie sieczone, Głów bisurmańskich pale tkwią natknione. Nigdy żyzniejszy drogiem Nilus błotem, Ani bogatszy swojem Tagus złotem, Jako co rzadko mieszkane gdzie beły, Bracławskie dzicze za niego kwitnęły. Póżniej już widzieć w Wołoszech Michała: O która kiedy śmałość porównała! Które i serce podobne i siły, O taki drugi szaniec się ważyły? On
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 53
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
urągania, hańby, sromoty i zamordowania. Słyszę, źli, potwarz, którą nań wleczecie, słyszę, jako Go wszyscy lżyć będziecie. Nóżeczki śliczne, ręczynki kochane, wyż to macie być gwoźdźmi przewierciane? O boczku śliczny, boczku uzłocony, ty li żelazem masz być otworzony? Członeczki śliczne, wy to tak sieczone, wy to będziecie z stawów poruszone? Ozdobo świętych, główko uwielbiona, więc ty tak ostrym cierniem rozkrwawiona, ty katowana, ty będziesz zelżona? 9
. KOŁYSKI DZIECIĘCE I.
Dzieciąteczko noworodne, skąd wezmę pieśni tak godne, co by uszy Twe lubiły albo Cię w płaczu tuliły? Przychodź, senku, przydź do
urągania, hańby, sromoty i zamordowania. Słyszę, źli, potwarz, którą nań wleczecie, słyszę, jako Go wszyscy lżyć będziecie. Nóżeczki śliczne, ręczynki kochane, wyż to macie być gwoźdźmi przewierciane? O boczku śliczny, boczku uzłocony, ty li żelazem masz być otworzony? Członeczki śliczne, wy to tak sieczone, wy to będziecie z stawów poruszone? Ozdobo świętych, główko uwielbiona, więc ty tak ostrym cierniem rozkrwawiona, ty katowana, ty będziesz zelżona? 9
. KOŁYSKI DZIECIĘCE I.
Dzieciąteczko noworodne, skąd wezmę pieśni tak godne, co by uszy Twe lubiły albo Cię w płaczu tuliły? Przychodź, senku, przydź do
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 57
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Cypru. 40. Ale Paweł obrawszy sobie Sylę wyszedł/ będąc poruczony łasce Bożej od braci. 41. I przechodził Syrią i Cylicją/ utwirdzając Zbory. Rozdział XVI. Paweł obrzezał Tymoteusza. 12. W Filipis mieszkając, Lidyą na wiarę nawrócił. 16. Wieszczego Ducha z dzieweczki wypędził. 20. Dla tego rozgamy sieczony. 24. i z Sylą do więzienia podany. 27. Cieminica się otworzyła. 31. Troż uwierzył w Chrystusa. 35. A Paweł Sylas wypuszczeni. 40. weszli w dom Lidyej. 1
. I Przyszedł do Derby i do Listry. A oto tam był uczeń niektóry imieniem Tymoteusz/ syn niektórej niewiasty Żydowki
Cypru. 40. Ale Páweł obrawszy sobie Sylę wyszedł/ będąc porucżony łásce Bożey od bráći. 41. Y przechodźił Syryą y Cylicyą/ utwirdzájąc Zbory. ROZDZIAL XVI. Páweł obrzezał Tymoteuszá. 12. W Filippis mieszkájąc, Lydyą ná wiárę nawroćił. 16. Wieszcżego Duchá z dźiewecżki wypędźił. 20. Dla tego rozgámy śieczony. 24. y z Sylą do więźienia podány. 27. Cieminica śię otworzyłá. 31. Troż uwierzył w Chrystusa. 35. A Paweł Sylás wypuszcżeni. 40. weszli w dom Lydyey. 1
. Y Przyszedł do Derby y do Listry. A oto tám był ucżeń niektory imieniem Tymoteusz/ syn niektorey niewiásty Zydowki
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 143
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
dederit in annô, Decimam det DEO . Mszy Z. nie słuchający w Święto, ten ma na siebie rigor ekstendowany: Ut vapulet, et publicè depiletur. W Piątek mięso jedzący: Per unam hebdomadam ieiunet inclusus. Gadające w Kościele Zacne Osoby wypędzeniem były karane; niższej kondycyj ludzie, za tenże eksces biczami byli sieczeni przed Kościołem, albo dysciplinami. Bluźnierca Kleryk od Beneficjum był odsądząny; Świecka zaś Osoba Szlachetna pierwszy raz 25. drugi raz 50. czerwonemi złotemi była karana, trzeci raz utratą Szlachectwa. Podłej kondycyj człek bluźniący, był więzieniem karany. BB. i ŚWIĘTYCH płci Męskiej WĘGIERSKA Korona wydała Światu 192. Płci zaś białej Błogosławionych
dederit in annô, Decimam det DEO . Mszy S. nie słuchaiący w Swięto, ten ma ná siebie rigor extendowány: Ut vapulet, et publicè depiletur. W Piątek mięso iedzący: Per unam hebdomadam ieiunet inclusus. Gadáiące w Kościele Zácne Osoby wypędzeniem były karáne; niższey kondycyi ludźie, zá tenże exces biczami byli sieczeni przed Kościołem, albo dysciplinámi. Bluźnierca Kleryk od Beneficium był odsądząny; Swiecka zaś Osoba Szláchetná pierwszy ráz 25. drugi ráz 50. czerwonemi złotemi była karána, trzeci ráz utrátą Szlachectwá. Podłey kondycyi człek bluźniący, był więzieniem karány. BB. y SWIĘTYCH płci Męskiey WĘGIERSKA Koroná wydáła Swiatu 192. Płci zaś białey Błogosławionych
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 432
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
, et cum ludibrio Regiae Maiestatis, in medio duorum Latronum Cruci affigite; i Lictor expedi Cruces. Drekseliusz zaś mniema, że temi słowy wypadł na CHRYSTUSA Dekret: IESUM Nazarenum Regem Iudaeorum Crucifigi iubeo, gdyż inskypcja nad Krzyżem musiała być z Dekretu formowana. Tam CHRYSTUS w przysionku od żołnierzów do słupa przywiązany, okrutnie biczmi sieczony, w płaszcz purpurowy odziany, Cierniem koronowany, za berło trzciny do rąk podaniem despektowany. Na pamiątkę takich boleści, Chrześcijanie tu byli wystawili Kościół. Stoi ten Pałac na szerokiej ulicy, gdzie Rządcy Jerozolimscy Turcy albo Subbaszowie rezydują. Był od tego Pałacu Krużganek wysoki na kształt mostu arkadami na ulicę obrócony, ciągnący się aż
, et cum ludibrio Regiae Maiestatis, in medio duorum Latronum Cruci affigite; i Lictor expedi Cruces. Drexeliusz zaś mniema, że temi słowy wypadł ná CHRYSTUSA Dekret: IESUM Nazarenum Regem Iudaeorum Crucifigi iubeo, gdyż inskypcya nád Krzyżem musiala bydź z Dekretu formowána. Tam CHRYSTUS w przysionku od źołnierzow do słupa przywiązány, okrutnie biczmi sieczony, w płaszcz purpurowy odźiany, Cierniem koronowány, zá berło trzciny do rąk podániem despektowány. Ná pamiątkę takich boleści, Chrześcianie tu byli wystawili Kościoł. Stoi ten Pałác ná szerokiey ulicy, gdźie Rządcy Ierozolimscy Turcy albo Subbaszowie rezyduią. Był od tego Páłacu Krużganek wysoki ná kształt mostu árkadami ná ulicę obrocony, ciągnący się aż
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 538
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Nację, a żadna do gruntu tej nie zlustruje Krainy, którą na wiele Prowincyj podzieloną rządzą Królikowie Kazique. Obywatele Florydy, ile w górzystej Krainie żyją pająkami, mrówkami, jaszczurkami, wężami. etc. Zony mają kupione sobie u Królików swoich: które na złym złapane uczynku do drzewa na dzień cały przywiązane bywają, często sieczone rozgami. Matrony po porodzeniu, Dzieci dnia trzeciego do rzeki niesą, obmywają: Gospodarze siekier i motyk kamiennych zażywają, aliàs kamienia bardzo twardego ostro się jak krzemień łupającego, miasto pługów, jakichsi deszczek zażywają: włosy mają aż po uda długie: nagość swoje tylko z przodu jeleniemi obsłaniają skorami. Na wojnę idąc łuk
Nácyę, á żadná do gruntu tey nie zlustruie Kráiny, ktorą ná wiele Prowincyi podźieloną rządzą Krolikowie Kazique. Obywátele Floridy, ile w gorzystey Kráinie żyią paiąkami, mrowkami, iaszczurkami, wężami. etc. Zony máią kupione sobie u Krolikow swoich: ktore ná złym złapáne uczynku do drzewá ná dźień cały przywiązane bywáią, często sieczone rozgami. Matrony po porodzeniu, Dźieci dnia trzeciego do rzeki niesą, obmywáią: Gospodarze siekier y motyk kamiennych zażywáią, aliàs kamienia bardzo twárdego ostro się iak krzemień łupaiącego, miasto pługow, iakichsi deszczek záżywaią: włosy maią aż po uda długie: nágość swoie tylko z przodu ieleniemi obsłaniaią skorámi. Ná woynę idąc łuk
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 671
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
każdy z nas byli obrócili Na swe przypadki, żeśmy cudzych nie patrzyli. Jam się przecię obejźrzał na jej wrzask do dziury I ujźrzałem, że ją już zewlókł Cyklop z skóry I wtrącił ją w jaskinią. A myśmy skórami Nakryci, po staremu szli między owcami, Gdzie nas pasterz wprowadził w łąki niesieczone, Między piękne pagórki i chrusty zielone. PIEŚŃ XVII.
LVIII.
Gdzieśmy potem czekali, ażby usnął w cieniu, Podle lasu, przy pewnem wesołym strumieniu. Ten ku morzu, a ten się ku górom udawa; Norandyn z nami nie chce i w stadzie zostawa. Taka go miłość wzięła przeciwko Lucynie,
każdy z nas byli obrócili Na swe przypadki, żeśmy cudzych nie patrzyli. Jam się przecię obejźrzał na jej wrzask do dziury I ujźrzałem, że ją już zewlókł Cyklop z skóry I wtrącił ją w jaskinią. A myśmy skórami Nakryci, po staremu szli między owcami, Gdzie nas pasterz wprowadził w łąki niesieczone, Między piękne pagórki i chrósty zielone. PIEŚŃ XVII.
LVIII.
Gdzieśmy potem czekali, ażby usnął w cieniu, Podle lasu, przy pewnem wesołem strumieniu. Ten ku morzu, a ten się ku górom udawa; Norandyn z nami nie chce i w stadzie zostawa. Taka go miłość wzięła przeciwko Lucynie,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 15
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Tak się ją barzo brzydził, zostawszy jej mężem, Jako jaką gadziną albo jakim wężem.
LVII.
Nikt nie widział, aby się miał śmiać; wszytkie słowa Żałosne, każda była smętna jego mowa. Wzdychał zawsze, od żalu tak opanowany, Że z niego beł Orestes własny, na przemiany Od piekielnych jędz biczem sieczony troistem, Kiedy matkę swą zabił pospołu z Egistem, Mając mord popełniony ustawnie przed sobą, Że nakoniec legł, wielką złożony chorobą. PIEŚŃ XXI.
LVIII.
Kiedy zła nierządnica potem obaczyła, Że była Filandrowi brzydka i niemiła, Pierwszej chęci i pierwszej płomienie miłości Obraca w gniew, w nienawiść i w srogie wściekłości
, Tak się ją barzo brzydził, zostawszy jej mężem, Jako jaką gadziną albo jakiem wężem.
LVII.
Nikt nie widział, aby się miał śmiać; wszytkie słowa Żałosne, każda była smętna jego mowa. Wzdychał zawsze, od żalu tak opanowany, Że z niego beł Orestes własny, na przemiany Od piekielnych jędz biczem sieczony troistem, Kiedy matkę swą zabił pospołu z Egistem, Mając mord popełniony ustawnie przed sobą, Że nakoniec legł, wielką złożony chorobą. PIEŚŃ XXI.
LVIII.
Kiedy zła nierządnica potem obaczyła, Że była Filandrowi brzydka i niemiła, Pierwszej chęci i pierwszej płomienie miłości Obraca w gniew, w nienawiść i w srogie wściekłości
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 164
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zachowany/ i z przerzniętych jej wnętrzności wyjęty był dopiero siedmmiesięczny; gdy potym będąc w Zakonie Redemptionis de Mercede captivorum, będąc w Afryce w Algerze/ i tam na wybawienie pojmanych się zaprzedał/ a wielu Maurów i Żydów tamże CHrystusowi pozyskał/ kijmi srodze zbity jest: a gdy nie przestawał opowiadać CHrystusa/ biczmi po ulicach sieczony/ a usta jego za to opowiadanie CHrystusa zaszyte i żelazną kłódką zamknięte/ od której klucz Tyran sam nosił/ rozkazawszy go związać i w ciemnicę wrzucić. Po dwu dniach wszedszy tam stróżowie więzienia/ naleźli go w zachwyceniu/ ramię wzniesione mającego/ i te słowa na murze pokazującego: Ne auferas de oer meo verbum veritatis
záchowány/ i z przerzniętych iey wnętrznośći wyięty był dopiero śiedmmieśięczny; gdy potym będąc w Zakonie Redemptionis de Mercede captivorum, będąc w Afryce w Algerze/ i tám ná wybáwienie poimánych się zaprzedał/ á wielu Maurow i Zydow támże CHrystusowi pozyskał/ kiymi srodze zbity iest: á gdy nie przestawał opowiádáć CHrystusá/ biczmi po ulicách śieczony/ á ustá iego za to opowiadánie CHrystusá zászyte i żelazną kłotką zámknięte/ od ktorey klucz Tyran sam nośił/ roskazawszy go związáć i w ćięmnicę wrzućić. Po dwu dniách wszedszy tam strożowie więźienia/ naleźli go w zachwyceniu/ ramię wznieśione maiącego/ i te słowá ná murze pokázuiącego: Ne auferas de oer meo verbum veritatis
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 84
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695