Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały im płaty,
Z których dołoman, także kazjaka
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały im płaty,
Z których dołoman, także kazyaka
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
Chciwy na te towary. Bo niezgodą i niesforą Targ się takim naprawia, Co rzecz kupić chcą tak sporą Ciężkim prawem bezprawia. Będzie jeden, będzie drugi, Co ci oczy otwiera, Że w takowy kształt przysługi Na szkodę się zabiera. I że wolność z swej swobody Przez swawolą języka Na szalbierstwo wojewody Nieznacznie się wy smyka. Że on w książąt rejestr godzi, Z ciebie zrobić chce chłopa, Bo mu nudno, że się rodzi W równi, choć sam wart snopa. A ty tego nie pojmując, Przecie swoje klistorzysz, Wszytkim rzeczy wielkie psując, Sobie licha przysporzysz, Bo kiedy się rzecz zupełna Na twym pysku rozerwie, Wybacz,
Chciwy na te towary. Bo niezgodą i niesforą Targ się takim naprawia, Co rzecz kupić chcą tak sporą Ciężkim prawem bezprawia. Będzie jeden, będzie drugi, Co ci oczy otwiera, Że w takowy kształt przysługi Na szkodę się zabiera. I że wolność z swej swobody Przez swawolą języka Na szalbierstwo wojewody Nieznacznie się wy smyka. Że on w książąt rejestr godzi, Z ciebie zrobić chce chłopa, Bo mu nudno, że się rodzi W równi, choć sam wart snopa. A ty tego nie pojmując, Przecie swoje klistorzysz, Wszytkim rzeczy wielkie psując, Sobie licha przysporzysz, Bo kiedy się rzecz zupełna Na twym pysku rozerwie, Wybacz,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 195
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kuchni jego służyło, To się w Postylę jego wtłoczyło, Co przeciw jemu tamże świeciło, To się bynamniej nie poruszyło. O Stanisławie świętym kazanie Obaczcie, jakie o nim matanie! Wiele opuścił, wiele wywrócił, Wymyślił wiele, wiele wyszpocił. Prostakom tylko oczy zasłania,
Z rzeczy prawdziwych czyniąc matania. A wieszże smyku pyszny, nadęty, Że to argument jest barzo wzięty, Iż co sam kradnąc w dybsak nazbiera, Tym katoliki same podpiera. I w Rajach dusznych tak zdrajca wiele Nakrad z doktorów, jak członków wiele. Patrz, jako śmiałe to jest kradzienie: Przez dni i święta toż rozłożenie Pewnych rozdziałów i modlitw mamy, Kiedy
kuchni jego służyło, To się w Postylę jego wtłoczyło, Co przeciw jemu tamże świeciło, To się bynamniej nie poruszyło. O Stanisławie świętym kazanie Obaczcie, jakie o nim matanie! Wiele opuścił, wiele wywrócił, Wymyślił wiele, wiele wyszpocił. Prostakom tylko oczy zasłania,
Z rzeczy prawdziwych czyniąc matania. A wieszże smyku pyszny, nadęty, Że to argument jest barzo wzięty, Iż co sam kradnąc w dybsak nazbiera, Tym katoliki same podpiera. I w Rajach dusznych tak zdrajca wiele Nakrad z doktorów, jak członków wiele. Patrz, jako śmiałe to jest kradzienie: Przez dni i święta toż rozłożenie Pewnych rozdziałów i modlitw mamy, Kiedy
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 284
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
buty i Mikule Bohem.” 115. DO PANI HERBOWNEJ
Masz męża, ale kiedy nie może, cóż po niem. Żaden nie sprząga wołu leniwego z koniem. Żałuję przy trojgu M w herbie twej urody, Że cię wziął Melancholik, Mizerny, choć Młody, Mskłą, Marską, Modną damę; mogłaś sobie smyka Przybrać, żebyć prostował korek u trzewika. 116. DO HERBOWNEGO
Troje M na się wlazło, gdzie nogi ze spodku Rozłożone, brzuchy się stykają we śrzodku.
Co ten herb znaczy, nie wiem, aż z kupy rozbierę I z osobna każdą z tych położę literę. Żeby Miłość znaczyły, ktoś niedobrze marzy:
buty i Mikule Bohem.” 115. DO PANI HERBOWNEJ
Masz męża, ale kiedy nie może, cóż po niem. Żaden nie sprząga wołu leniwego z koniem. Żałuję przy trojgu M w herbie twej urody, Że cię wziął Melankolik, Mizerny, choć Młody, Mskłą, Marską, Modną damę; mogłaś sobie smyka Przybrać, żebyć prostował korek u trzewika. 116. DO HERBOWNEGO
Troje M na się wlazło, gdzie nogi ze spodku Rozłożone, brzuchy się stykają we śrzodku.
Co ten herb znaczy, nie wiem, aż z kupy rozbierę I z osobna każdą z tych położę literę. Żeby Miłość znaczyły, ktoś niedobrze marzy:
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 448
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czynić mocni sią. ponieważ na ten czas jako się więcej Pan Bóg obraża/ tak też szatanom okrucieństwa nad ludźmi czynić/ za sprawą czarownic barziej dopuszcza. Sposoby tedy te są/ wyjąwszy ów/ gdy szatani szkodzą w majętności komu. Pierwszy/ gdy tylko na ciele szkodzą. Drugi/ gdy i na ciele i na smykach wewnętrznych. Trzeci gdy trapią tak z wierzchu/ jako i wewnątrz. Czwarty/ gdy rozum na czas jaki odejmują. Ostatni/ gdy ludzi jako bestie nierozumne czynią. Przyczyn zaś jest pięć dla których Pan Bóg ludzi szatanowi dopuszcza posiadać. Pierwsza jest dla więtszej zasługi. Druga/ pod czas za mały cudzy występek. Trzecia
czynić mocni sią. ponieważ ná ten czás iáko sie więcey Pan Bog obraża/ ták też szátánom okrućieństwá nád ludźmi czynić/ zá spráwą cżárownic bárziey dopuscza. Sposoby tedy te są/ wyiąwszy ow/ gdy szátáni szkodzą w máiętnośći komu. Pierwszy/ gdy tylko ná ciele szkodzą. Drugi/ gdy y ná ćiele y ná smykách wewnętrznych. Trzeći gdy trapią ták z wierzchu/ iáko y wewnátrz. Czwarty/ gdy rozum ná czás iáki odeymuią. Ostátni/ gdy ludźi iáko bestye nierozumne czynią. Przyczyn zás iest pięc dla ktorych Pan Bog ludźi szátánowi dopuscza posiadác. Pierwsza iest dla więtszey zasługi. Druga/ pod czás zá máły cudzy występek. Trzećia
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 112
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tak wszelka ginie cnota, tak przystojność taje, Jako śnieg, gdy mu słońce gorąca dodaje. Nie takiej też ten klejnot szlachectwa był wagi, Póki miał swój szacunek za krwawe odwagi, CZĘŚĆ TRZECIA
Póki nań wydawano przywileje w polu! Nie było jako dzisia w pszenicy kąkolu, Wkupionych barzo mało; żaden nie wlazł smykiem. A któż dziś u nas trzęsie najbardziej sejmikiem? Co wiedzieć kto? Wziąwszy ski, albo od Bracławia, Albo się powie z Mozosz, tak siłę rozprawia, Przygrzawszy animuszu jakimkolwiek trunkiem. Spytasz go, gdzie się rodził? Zaraz basarunkiem Potrząsa; zaraz liczy rotmistrze i pułki, Gdzie służył, choć za ciurę gdzie
Tak wszelka ginie cnota, tak przystojność taje, Jako śnieg, gdy mu słońce gorąca dodaje. Nie takiej też ten klejnot szlachectwa był wagi, Póki miał swój szacunek za krwawe odwagi, CZĘŚĆ TRZECIA
Póki nań wydawano przywileje w polu! Nie było jako dzisia w pszenicy kąkolu, Wkupionych barzo mało; żaden nie wlazł smykiem. A któż dziś u nas trzęsie najbardziej sejmikiem? Co wiedzieć kto? Wziąwszy ski, albo od Bracławia, Albo się powie z Mozosz, tak siłę rozprawia, Przygrzawszy animuszu jakimkolwiek trunkiem. Spytasz go, gdzie się rodził? Zaraz basarunkiem Potrząsa; zaraz liczy rotmistrze i pułki, Gdzie służył, choć za ciurę gdzie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 99
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Tamże stał i Sapieha; usarze na przodzie, Pancerni we trzech szykach byli na odwodzie; Tam Rusinowski z pułki lisowskimi, tamże Zaporowskie z swych szańców patrzyły haramże. Lubomirski postrzegszy, że nań dziurą myszą Opanowawszy lasy, Tatarowie dyszą, Tak skrzydło wyprostował, że zrównał i z szykiem Chodkiewiczowym czoło; i jeśliby smykiem Chciała co orda broić podczas bitwy z Turki, Mógł im dać odpór, mógł ich wegnać w też komórki, A prawym skrzydłem rządząc, pięć rot kopijnika Na samo właśnie czoło pogaństwu wymyka, Swoje i Złotnickiego; w tejże stanął ławie Lipski i Rozdrażewski i Janowski w sprawie. W drugiej za nim sekundzie Żorawiński z
Tamże stał i Sapieha; usarze na przodzie, Pancerni we trzech szykach byli na odwodzie; Tam Rusinowski z pułki lisowskimi, tamże Zaporowskie z swych szańców patrzyły haramże. Lubomirski postrzegszy, że nań dziurą myszą Opanowawszy lasy, Tatarowie dyszą, Tak skrzydło wyprostował, że zrównał i z szykiem Chodkiewiczowym czoło; i jeśliby smykiem Chciała co orda broić podczas bitwy z Turki, Mógł im dać odpór, mógł ich wegnać w też komórki, A prawym skrzydłem rządząc, pięć rot kopijnika Na samo właśnie czoło pogaństwu wymyka, Swoje i Złotnickiego; w tejże stanął ławie Lipski i Rozdrażewski i Janowski w sprawie. W drugiej za nim sekundzie Żorawiński z
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 129
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
ciecze. Cieśle.
GDy namocniej każesz zrobić/ a głupiemu Cieśli/ Lada jako też ulepi obal że się chceszli. Powróżnicy.
POwróżnicy co na urząd powrozy rabiają/ Czasem też znych sami na śmierć koszule mają. Krawcy.
KRawcowi gdy się spodoba grzeczny ćwikiel/ Choćbyś patrzył nieustrzeżesz/ wkieszenią znim smyk. Pasamonicy.
SAm też grzebinogowie jedni Rzemieślnicy/ Jedwabiem robią/ zowią ich Pasamonicy. Którzy miasto Jedwabiu przymieszują nici/ Za takowe oszukanie wiązać ich na wici. Młynarze.
MŁynarze nigdy o chleb nikogo nei proszą/ Nie mowie ja żeby kradli/ do domuim noszą. Na Starygo Sowizrała.
NIe umiałbyś teraz nic
ćiecze. Cieśle.
GDy namocniey każesz zrobić/ á głupiemu Cieśli/ Ládá iáko też vlepi obal że się chceszli. Powroznicy.
POwroznicy co ná vrząd powrozy rabiáią/ Czasem też znych sámi na śmierć koszule máią. Krawcy.
KRáwcowi gdy się spodoba grzeczny ćwikiel/ Choćbyś patrzył nieustrzeżesz/ wkieszenią znim smyk. Pasámonicy.
SAm też grzebinogowie iedni Rzemieśnicy/ Iedwabiem robią/ zowią ich Pásamonicy. Ktorzy miasto Iedwabiu przymieszuią nići/ Za tákowe oszukánie wiązać ich ná wići. Młynarze.
MŁynárze nigdy o chleb nikogo nei proszą/ Nie mowie ia żeby kradli/ do domuim noszą. Na Starigo Sowizrałá.
NIe vmiałbyś teraz nic
Skrót tekstu: NowSow
Strona: A4v
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
baby.
Zaczynajże, Toma, Babie swojej doma, Póki groszy staje, Niech na wino daje. Zjadszy, spiwszy, dominaszku, wędrować ci przydzie, Niechaj baba, żebrać chleba, do szpitala idzie.
Więc tu krzywda żakom, A zwłaszcza śpiewakom: Pić za babie grosze, Głascząc ją po trosze. Wy smykowie, mendykowie, takowych szukajcie, Byle dała, choć zgrzybiała, na to nic nie dbajcie.
baby.
Zaczynajże, Toma, Babie swojej doma, Poki groszy sstaje, Niech na wino daje. Zjadszy, spiwszy, dominaszku, wędrować ci przydzie, Niechaj baba, żebrać chleba, do szpitala idzie.
Więc tu krzywda żakom, A zwłascza śpiewakom: Pić za babie grosze, Głascząc ją po trosze. Wy smykowie, mendykowie, takowych szukajcie, Byle dała, choć zgrzybiała, na to nic nie dbajcie.
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950