jagody. Znam cię ziołko, że parzysz, choć rościesz w ogrodzie. Wolę mądrą przed szkodą być, niźli po szkodzie. Co ty za zdrady mówisz? co za oszukania? Czyli jeszcześ szczyrego mojego kochania Nie doznała? P. I barzo znam się na tych figlach I wiem, że z wami trzeba stąpać jak po igłach. Znowu ty to o sobie mówisz. Nasze mowy Takie są jak uczynki, myśl się zgadza z słowy. Ale żeby niewieścią chytrość opisała, Mądrego Salomona głowa nie zdołała. Ostrożność zwać chytrością i to wierę nowa, A kogoż kiedy która zwiodła białagłowa? Mężczyzna się zaś pono żaden nie urodził,
jagody. Znam cię ziołko, że parzysz, choć rościesz w ogrodzie. Wolę mądrą przed szkodą być, niźli po szkodzie. Co ty za zdrady mowisz? co za oszukania? Czyli jeszcześ szczyrego mojego kochania Nie doznała? P. I barzo znam się na tych figlach I wiem, że z wami trzeba stąpać jak po igłach. Znowu ty to o sobie mowisz. Nasze mowy Takie są jak uczynki, myśl się zgadza z słowy. Ale żeby niewieścią chytrość opisała, Mądrego Salomona głowa nie zdołała. Ostrożność zwać chytrością i to wierę nowa, A kogoż kiedy ktora zwiodła białagłowa? Mężczyzna się zaś pono żaden nie urodził,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 381
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Patrz też wzajem na nagrody Na palmy, na korony, Na triumfy męczennicze, Zwycięstwa okazałe Wojsk niebieskich, na dziewicze Wieńce. I także małe Dzieciny ciebie przemogą I dziewczęta pieszczone? Bież, zwycięż subtelną nogą. Te ścieżki pochodzone Niech cię nie straszą: do nieba Niemasz gładzonej drogi. Nie po kwiatach stąpać trzeba Kto chce wniść w tamte progi. Corollarium.
lte nefandi Quos tulit aetas Nostra per orbem, Dicite nullum Posse iugales Nectere pennas, Queis pia virtus Ingeniumque
Przydatek.
Idźcie zuchwali Coście w te lata Późne nastali Sromoto świata. Mówcie, że loty Wozów skrzydlatych Nie mogą w noty, W rozum bogatych.
Foedere
. Patrz też wzajem na nagrody Na palmy, na korony, Na tryumfy męczennicze, Zwycięstwa okazałe Wojsk niebieskich, na dziewicze Wieńce. I także małe Dzieciny ciebie przemogą I dziewczęta pieszczone? Bież, zwycięż subtelną nogą. Te ścieżki pochodzone Niech cię nie straszą: do nieba Niemasz gładzonej drogi. Nie po kwiatach stąpać trzeba Kto chce wniść w tamte progi. Corollarium.
lte nefandi Quos tulit aetas Nostra per orbem, Dicite nullum Posse iugales Nectere pennas, Queis pia virtus Ingeniumque
Przydatek.
Idźcie zuchwali Coście w te lata Poźne nastali Sromoto świata. Mowcie, że loty Wozow skrzydlatych Nie mogą w noty, W rozum bogatych.
Foedere
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 419
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Też klacze, gdy już zrzebce mają, ze dwa miesiące, naganiać potrzeba stadnikowi, na grunta górzyste, suche, kamieniste, aby sił nabierały zrzebce, i po między kamienie chodząc, róg im u kopyt twardnieje, i ładnie rośnie, okrzesuje się, i przez to nauczyli się nóg podnosić, mijając kamienie, mocno stąpać i ostróżnie, niechcąc obrazić swej nogi. W Włoszech, Hiszpanii, Tartaryj, Turczech, Arabii, Grecyj, dla ciepła choć w zimne czasy, konie w polu chodzą. W Polsce i winnych krajach dla śniegów i zimna non item; dlatego na siano, dobrą paszę do stadnicy stado zaganiane ma być, tam
Też klacze, gdy iuż zrzebce maią, ze dwa miesiące, naganiać potrzeba stadnikowi, na grunta gorzyste, suche, kamieniste, aby sił nabierały zrzebce, y po między kamienie chodząc, rog im u kopyt twardnieie, y ładnie rosnie, okrzesuie się, y przez to nauczyli się nog podnosić, miiaiąc kamienie, mocno stąpać y ostrożnie, niechcąc obrazić swey nogi. W Włoszech, Hiszpanii, Tartaryi, Turczech, Arabii, Grecyi, dla ciepła choć w zimne czásy, konie w polu chodzą. W Polszcze y winnych kraiach dla sniegow y zimna non item; dlatego na siano, dobrą paszę do stadnicy stado zaganiane ma bydź, tam
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 478
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. A w bok za nią stary zamek, Przezeń do kościoła ganek; I ten w kuchnią odnowiony, Gdzie potrzeba, poprawiony. W którym łaźnia, do niej woda Rurami bieży, nie szkoda Przypomnieć, że do cynowej Jakby sadzawki coś nowej;
W tej się Państwo zwykło kąpać, W wodzie pływać, wolno stąpać; Ledwie do wzrostu nie będzie, Której, gdy chcą, wnet ubędzie. Wynidę przez bramę z zamku. I postrzegę z drzewa ganku; Za niem ogród jest niewielki, W nim są kwiatki, owoc wszelki, A krynica tuż przy wieży, Z której woda w zamek bieży. Jeden chłop kołem sprawuje, Do
. A w bok za nią stary zamek, Przezeń do kościoła ganek; I ten w kuchnią odnowiony, Gdzie potrzeba, poprawiony. W którym łaźnia, do niej woda Rurami bieży, nie szkoda Przypomnieć, że do cynowej Jakby sadzawki coś nowej;
W tej się Państwo zwykło kąpać, W wodzie pływać, wolno stąpać; Ledwie do wzrostu nie będzie, Której, gdy chcą, wnet ubędzie. Wynidę przez bramę z zamku. I postrzegę z drzewa ganku; Za niem ogród jest niewielki, W nim są kwiatki, owoc wszelki, A krynica tuż przy wieży, Z której woda w zamek bieży. Jeden chłop kołem sprawuje, Do
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 36
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
go nijako Dostać mogła: Owo w tym będąc poczcie sama/ Niedba o nic/ byleby jako Dom Priama Kiedyś zrujnowała/ światem tak wichrzyła/ I z was ludzi igraszkę sobie tę stroiła.
Więc że dzień się pochylił i słońce zelżyło Z ognia swego/ jeślibyć i to lubo było Po dzisiejszej fatydze stąpać się w tej strudze Zemną spół kryształowej. Na żadneyć usłudze Tu nie zejdzie. A wnetże wielkie dwie miednice/ I mydła/ i tuwalne niosą służebnice Z prześcieradły w onnemi. Gdzie się rozebrawszy Do nagości niewinnej/ i obwarowawszy Strażą brzegi/ żeby ich ludzkie dosiądź oko Tam nie mogło/ po łona wstydliwe głęboko W
go niiáko Dostać mogłá: Owo w tym będąc poczcie sámá/ Niedba o nic/ byleby iáko Dom Pryáma Kiedyś zruinowáłá/ światem ták wichrzyłá/ Y z was ludźi igraszkę sobie tę stroiła.
Więc że dzien się pochylił y słonce zelżyło Z ogniá swego/ ieslibyć y to lubo było Po dzisieyszey fátydze stąpáć się w tey strudze Zemną społ krzyształowey. Na żadneyć vsłudze Tu nie zeydzie. A wnetże wielkie dwie miednice/ Y mydłá/ y tuwálne niosą służebnice Z przescierádły w onnemi. Gdzie się rozebráwszy Do nágości niewinney/ y obwarowawszy Strażą brzegi/ żeby ich ludzkie dosiądz oko Tám nie mogło/ po łoná wstydliwe głęboko W
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 87
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
. Z tej przyczyny żup swoich nie osadził nikiem Król uważny naonczas, tylko lunatykiem: Takiemu dał do skarbu darów bożych klucze, Który się, choćby upadł (broń Boże!), nie stłucze. To ma, kto się w miesięcznej pełni na świat rodzi, Że po ścianach krom zdrowia naruszenia chodzi; Tak mu stąpać po ziemi, jako i po stropie. Ty przecie, radzę, mocno każ kręcić konopie, Inakszy bowiem aspekt waszej świetnej Luny; Niech się drapią po drzewach wiewiórki i kuny. 17. DO PANIEJ HERBOWNEJ
Odmienny miesiąc w herbie ma ta grzeczna pani, Ale w mowie i w głowie nie znać tego na niej.
. Z tej przyczyny żup swoich nie osadził nikiem Król uważny naonczas, tylko lunatykiem: Takiemu dał do skarbu darów bożych klucze, Który się, choćby upadł (broń Boże!), nie stłucze. To ma, kto się w miesięcznej pełni na świat rodzi, Że po ścianach krom zdrowia naruszenia chodzi; Tak mu stąpać po ziemi, jako i po stropie. Ty przecie, radzę, mocno każ kręcić konopie, Inakszy bowiem aspekt waszej świetnej Luny; Niech się drapią po drzewach wiewiórki i kuny. 17. DO PANIEJ HERBOWNEJ
Odmienny miesiąc w herbie ma ta grzeczna pani, Ale w mowie i w głowie nie znać tego na niej.
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 400
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; Drugi, omylony w swej, wiesza się, imprezie. A cóż mówić o żalu i zbytnim frasunku? Żaden z najmocniejszego tak nie bredzi trunku, Kiedy i Bogu bluźni. Pod tąż kładę wiechą Nagłą a wielką serce pijane pociechą; Drugi ledwie nadzieję, nie samę rzecz trzyma, Nie wie, jako ma stąpać, i tak się odyma, Tak się, przenosząc okiem równych swych, kokoszy; Często skutek nadzieją skołoźrywą spłoszy. Tu łakomce, tu liczę nieuważne śmiałki: Wszyscy bez wina, miodu drwią i bez gorzałki. Ci już nie drwią, ale śpią sami, jako drzewa, Których tu świecka swacha winem swym zalewa.
; Drugi, omylony w swej, wiesza się, imprezie. A cóż mówić o żalu i zbytnim frasunku? Żaden z najmocniejszego tak nie bredzi trunku, Kiedy i Bogu bluźni. Pod tąż kładę wiechą Nagłą a wielką serce pijane pociechą; Drugi ledwie nadzieję, nie samę rzecz trzyma, Nie wie, jako ma stąpać, i tak się odyma, Tak się, przenosząc okiem równych swych, kokoszy; Często skutek nadzieją skołoźrywą spłoszy. Tu łakomce, tu liczę nieuważne śmiałki: Wszyscy bez wina, miodu drwią i bez gorzałki. Ci już nie drwią, ale śpią sami, jako drzewa, Których tu świecka swacha winem swym zalewa.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 7
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gwiazdę zstępując postępował, wlaśnie na siódmym Niebie porwał mnie do więzienia Saturnus, żem Australem i Borealem pozabijał Polos, iże ona Linea imaginaria, którą Aksem nazywają po śmierci tych dwóch nieboszczyków od żalu śmierć miała. T. I od tego śmierć miała. Diabeł był Wmci. po tej pompie z gwiazdy na gwiazdę stąpać, lepiej było tysiąc kroć wziąwszy na się obie niedźwiednie, tąż dżurą, którąś Wmć. wskoczył zaskoczyć jako jeden powiedział, despekt, za despekt, którędyś wlazł tędyż wylęż: Niedźwiednią mógłbyś Wmć. wygodzić owemu wczorajszemu Kwestarzowi, i niebyłbyś w tarasie u tego zapalczywego Siwosza. B.
gwiazdę zstępuiąc postępował, wlaśnie ná siodmym Niebie porwał mnie do więźienia Sáturnus, żem Australem y Borealem pozábiiał Polos, iże oná Linea imaginaria, ktorą Axem nazywaią po śmierći tych dwoch niebosczykow od żalu śmierć miáłá. T. Y od tego smierć miałá. Diabeł był Wmći. po tey pompie z gwiazdy ná gwiazdę stąpáć, lepiey było tyśiąc kroć wźiąwszy ná się obie niedźwiednie, tąz dźurą, ktorąś Wmć. wskoczył zaskoczyć iáko ieden powiedźiał, despekt, zá despekt, ktorędyś wlazł tędyż wylęż: Niedźwiednią mogłbyś Wmć. wygodźić owemu wczorayszemu Questarzowi, y niebyłbyś w táráśie u tego zápalczywego Siwoszá. B.
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 14
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Miłość z pokorą wszystkim usługuje. Tu posłuszeństwo kark schyla pod stryczek, Pysznej gotowe Twarzy dać policzek. Tum się dopiero jak ze snu ocucił, Tu mię Niebieskie światło oświeciło, Tum się serdecznie za mój błąd zasmucił, Tu miłosierdzie Skarb mi otworzyło, I pokazało dowodne przykłady, Zem nie był godzien w Świętych stąpać ślady. Zwyczaj z Reguły w tym Klasztorze taki: Skoro się zacznie Post Czterdziesto-dniowy, Ciała Pańskiego zbawienne przysmaki Wziąwszy, każdy z nas wychodzić gotowy W najgłębsze puszcze i dzikie jaskinie, Co rok ta droga, żadnego nie minie.
Ten czas na samej Miłości Chrystusa Trawić należy, żałować za zbrodnie, Być męźnym
Miłość z pokorą wszystkim usługuie. Tu posłuszeństwo kárk schyla pod stryczek, Pyszney gotowe Twárzy dać policzek. Tum się dopiero iák ze snu ocucił, Tu mię Niebieskie światło oświeciło, Tum się serdecznie zá moy błąd zasmucił, Tu miłosierdzie Skárb mi otworzyło, Y pokázało dowodne przykłady, Zem nie był godzien w Swiętych stąpać ślady. Zwyczay z Reguły w tym Klasztorze táki: Skoro się zácznie Post Czterdziesto-dniowy, Ciała Pańskiego zbáwienne przysmaki Wziąwszy, każdy z nás wychodzić gotowy W náygłębsze puszcze y dzikie iaskinie, Co rok ta droga, żadnego nie minie.
Ten cżas ńá samey Miłości Chrystusa Tráwić náleży, żałować zá zbrodnie, Bydź męźnym
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 159
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Trudno muru głową przebić. Ten temu Pan/ kto kogo zie. Tak temu rad/ jakoby mu psi obiad zjedli. Tak temu mił/ jako sól w oku. Trzeba mu jak wrzodowi wygadzać. 70 Centuria Decimaquinta. Stefanus R. 80
Tak to prawda/ jako keidy żywe kiełbasy po świecie latały. Trzeba tam stąpać/ jako po brzytwach. Tanquam super spinas incede[...] . Trafił Diabeł na Pogana. Twardy Koziel doić. Ty za plotki/ a plotki za cię. Anguem concupiscis, et te anguis. Tak dobry ubogi/ jako i ten co nie ma nic. Tu góre/ tu boli. Hinc lupus vrget, hinc canis angit
Trudno muru głową przebić. Ten temu Pan/ kto kogo zie. Ták temu rad/ iákoby mu pśi obiad ziedli. Ták temu mił/ iáko sol w oku. Trzebá mu iák wrzodowi wygadzáć. 70 Centuria Decimaquinta. Stephanus R. 80
Ták to prawdá/ iáko keidy żywe kiełbásy po świećie latáły. Trzebá tám stąpáć/ iáko po brzytwách. Tanquam super spinas incede[...] . Tráfił Diabeł ná Pogáná. Twárdy Koźiel doić. Ty zá plotki/ á plotki zá ćię. Anguem concupiscis, et te anguis. Ták dobry vbogi/ iáko y ten co nie ma nic. Tu gore/ tu boli. Hinc lupus vrget, hinc canis angit
Skrót tekstu: RysProv
Strona: I2
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618