NA TOŻ
Ludzie po wszytkim świecie rozkazują żonom, My ludziom, którzy nam są poddanymi; to nam Każdy przyzna, kołowrót dziwnie nakręcony: Ludzie żonom, my ludziom, nam panują żony. Niepewny to dom u mnie, kędy w wierzchu dziura, Kędy kogut na grzędzie milczy, pieje kura, Krowa wołu, stokłosa gdzie żyto przesięże. Weznąli żony górę, zginęliście, męże. 351. BIAŁEGŁOWY
Niewiasty do poczętej, do pełnej zaś beczki Któżkolwiek barzo pięknie przyrównał dzieweczki. Bo pełna beczka nie brzmi; przyprawże czop do niej: Im go częściej wyjmujesz, tym ogromniej dzwoni. 352. JEŚLI SIĘ ŻENIĆ ALBO NIE
Żenić się
NA TOŻ
Ludzie po wszytkim świecie rozkazują żonom, My ludziom, którzy nam są poddanymi; to nam Każdy przyzna, kołowrót dziwnie nakręcony: Ludzie żonom, my ludziom, nam panują żony. Niepewny to dom u mnie, kędy w wierzchu dziura, Kędy kogut na grzędzie milczy, pieje kura, Krowa wołu, stokłosa gdzie żyto przesięże. Weznąli żony górę, zginęliście, męże. 351. BIAŁEGŁOWY
Niewiasty do poczętej, do pełnej zaś beczki Ktożkolwiek barzo pięknie przyrównał dzieweczki. Bo pełna beczka nie brzmi; przyprawże czop do niej: Im go częściej wyjmujesz, tym ogromniej dzwoni. 352. JEŚLI SIĘ ŻENIĆ ALBO NIE
Żenić się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 339
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sobie kładzie ten starosta przez mię, Kiedy dziś pięścią, aza jutro szablą weźmie.” 151 (P). SAM SIĘ SWOIM UŁOWIŁ SIDŁEM SPRAWIEDLIWA EGZEKUCJA TESTAMENTU
Umierał poddany mój, długo leżąc chorem. Pisarzem testamentu i egzekutorem Księdza czyni, któremu wszytkich dóbr połowę Odda za duszę, jednę zostawiwszy krowę, Owsa korzec, stokłosy dwa, dzieci sześcioro, Pół poletka słoniny przy żenie. Więc skoro Po pogrzebie, do całej ksiądz się krowy bierze. Darmoż by go grzebł, darmo odmawiał pacierze? Niewiasta się chce wiesić, że jej dzieci głodem Pewnie pomrą; do pana o radę zawodem. I ksiądz z swym testamentem: „Proszę,
sobie kładzie ten starosta przez mię, Kiedy dziś pięścią, aza jutro szablą weźmie.” 151 (P). SAM SIĘ SWOIM UŁOWIŁ SIDŁEM SPRAWIEDLIWA EGZEKUCJA TESTAMENTU
Umierał poddany mój, długo leżąc chorem. Pisarzem testamentu i egzekutorem Księdza czyni, któremu wszytkich dóbr połowę Odda za duszę, jednę zostawiwszy krowę, Owsa korzec, stokłosy dwa, dzieci sześcioro, Pół poletka słoniny przy żenie. Więc skoro Po pogrzebie, do całej ksiądz się krowy bierze. Darmoż by go grzebł, darmo odmawiał pacierze? Niewiasta się chce wiesić, że jej dzieci głodem Pewnie pomrą; do pana o radę zawodem. I ksiądz z swym testamentem: „Proszę,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 609
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Pół poletka słoniny przy żenie. Więc skoro Po pogrzebie, do całej ksiądz się krowy bierze. Darmoż by go grzebł, darmo odmawiał pacierze? Niewiasta się chce wiesić, że jej dzieci głodem Pewnie pomrą; do pana o radę zawodem. I ksiądz z swym testamentem: „Proszę, Mości Panie, Niech stokłosa i owies, i mięso zostanie Przy dzieciach, a mnie krowa”; testament mi za tym Pokaże. „Bardzo dobrze, i ja stanę na tym; Lecz żeby krzywdy w dziale nie było Waszeci, Weźmże, księże, do krowy jeszcze troje dzieci, A matka niech ze trojgiem ostatkiem się chowa; Wszak
, Pół poletka słoniny przy żenie. Więc skoro Po pogrzebie, do całej ksiądz się krowy bierze. Darmoż by go grzebł, darmo odmawiał pacierze? Niewiasta się chce wiesić, że jej dzieci głodem Pewnie pomrą; do pana o radę zawodem. I ksiądz z swym testamentem: „Proszę, Mości Panie, Niech stokłosa i owies, i mięso zostanie Przy dzieciach, a mnie krowa”; testament mi za tym Pokaże. „Bardzo dobrze, i ja stanę na tym; Lecz żeby krzywdy w dziale nie było Waszeci, Weźmże, księże, do krowy jeszcze troje dzieci, A matka niech ze trojgiem ostatkiem się chowa; Wszak
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 609
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do słońca, oddziel od bękartów syny. Niechaj się krew z pieniędzmi w tym skarbie nie miesza. Dość że szkiełka za perły po kościołach wiesza. Pełne tytułów ściany, pełne herbów płatwy, Gdzie miały być nożyce, koziki i dratwy. Wsyp (wszak się łatwo znajdzie tak skuteczne sito), Niechaj wypadnie czyste od stokłosy żyto; Wypleć rzecz niepodobna, bo się tak zagęści, Że ledwie na dziesiątej szlachta siedzi części. I ten ostatek, co nam nie wzięli poganie, Księża i Niemcy albo osiędą mieszczanie; A synowie, w marne się rozsuwszy hołysze, Będą orać Tatarom gdzie na Janczarysze. Nie wiemże, jeśli księża i Niemcy
do słońca, oddziel od bękartów syny. Niechaj się krew z pieniędzmi w tym skarbie nie miesza. Dość że szkiełka za perły po kościołach wiesza. Pełne tytułów ściany, pełne herbów płatwy, Gdzie miały być nożyce, koziki i dratwy. Wsyp (wszak się łatwo znajdzie tak skuteczne sito), Niechaj wypadnie czyste od stokłosy żyto; Wypleć rzecz niepodobna, bo się tak zagęści, Że ledwie na dziesiątej szlachta siedzi części. I ten ostatek, co nam nie wzięli poganie, Księża i Niemcy albo osiędą mieszczanie; A synowie, w marne się rozsuwszy hołysze, Będą orać Tatarom gdzie na Janczarysze. Nie wiemże, jeśli księża i Niemcy
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 394
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Blask inszym Apollowych niestrzymany pieśni,
Gdy się ważą z domowej na twe oczy pleśni; Przecież w paragon z tobą, z Marsyjasem, który Ważył się go, nie wchodzą, przez co pozbył skóry, Ani to bezpieczeństwo Arachnie się nada, Że z Minerwą o prymat nieuważnie wpada. Tobie, zacny Żydowski, kąkol i stokłosę W odjemek odwiawszy, bróg herbów polskich niosę Do twej starej Doliwy: jeślim gdzie nie zdołał, Żebyś z pełnego rogu Amaltei dolał; Niech twe róże z Jerycha swoją wdzięczną wonią Dopełnią niedostatku, niech zbytki zasłonią, Niech pod imieniem twoim nieudolna praca Hybrydy między szlachtą starożytą maca. Pojrzawszy z wierzchu na nią,
Blask inszym Apollowych niestrzymany pieśni,
Gdy się ważą z domowej na twe oczy pleśni; Przecież w paragon z tobą, z Marsyjasem, który Ważył się go, nie wchodzą, przez co pozbył skóry, Ani to bezpieczeństwo Arachnie się nada, Że z Minerwą o prymat nieuważnie wpada. Tobie, zacny Żydowski, kąkol i stokłosę W odjemek odwiawszy, bróg herbów polskich niosę Do twej starej Doliwy: jeślim gdzie nie zdołał, Żebyś z pełnego rogu Amaltei dolał; Niech twe róże z Jerycha swoją wdzięczną wonią Dopełnią niedostatku, niech zbytki zasłonią, Niech pod imieniem twoim nieudolna praca Hybrydy między szlachtą starożytą maca. Pojźrawszy z wierzchu na nię,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 421
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Radzi by je wynieśli, lecz jako, nie wiedzą. Nie pomogły straszydła, nie pomogły płoty, I muszą ludzie z wyspy umykać przed koty. Stara się człek z kłopotem, i dostawszy cieszy, O to, co szkodę abo zgubę mu przyśpieszy: Jako ów, co żałując dać żyta czeladzi, Grunty sobie zawiskie stokłosą szkaradzi; I kiedy wykorzenić ani wypleć może, Tę przedawszy, kupować na chleb musi zboże. 201. NA TOŻ DRUGI RAZ
Cieszy się stary żołnierz, jakby ściął Turczyna, Skoro żona pierwszego powije mu syna: Każe z dział strzelać, sąsiad spraszać do bankietów. Skoro drugiego, nie z dział już, ale z
Radzi by je wynieśli, lecz jako, nie wiedzą. Nie pomogły straszydła, nie pomogły płoty, I muszą ludzie z wyspy umykać przed koty. Stara się człek z kłopotem, i dostawszy cieszy, O to, co szkodę abo zgubę mu przyśpieszy: Jako ów, co żałując dać żyta czeladzi, Grunty sobie zawiskie stokłosą szkaradzi; I kiedy wykorzenić ani wypleć może, Tę przedawszy, kupować na chleb musi zboże. 201. NA TOŻ DRUGI RAZ
Cieszy się stary żołnierz, jakby ściął Turczyna, Skoro żona pierwszego powije mu syna: Każe z dział strzelać, sąsiad spraszać do bankietów. Skoro drugiego, nie z dział już, ale z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 119
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na jednym niebie się nie zmieści. Ledwie mogą dwojakie u jednego stołu Z ojczymem lub z macochą dzieci siedzieć społu; Jakoż ma żyć kilka żon u Turczyna zgodą? Nie masz dziwu, że krowy o byka się bodą. 212. KAŻDY ORZE, JAKO MOŻE
Pan jako chce, ubogi żyje jako może; Ten stokłosę na mąkę, tamten miele zboże. Kmieć czterma abo sześcią, całym wołów cugiem Orze, zagrodnik ledwie półtoru pcha pługiem. Pieszo chodzi, kto nie ma wozu ani koni; Kto nie może księdzem być, w kościele niech dzwoni; Nie umie na warsztacie, niech na bojsku młóci, Grać na skrzypcach, niech śpiewa
na jednym niebie się nie zmieści. Ledwie mogą dwojakie u jednego stołu Z ojczymem lub z macochą dzieci siedzieć społu; Jakoż ma żyć kilka żon u Turczyna zgodą? Nie masz dziwu, że krowy o byka się bodą. 212. KAŻDY ORZE, JAKO MOŻE
Pan jako chce, ubogi żyje jako może; Ten stokłosę na mąkę, tamten miele zboże. Kmieć czterma abo sześcią, całym wołów cugiem Orze, zagrodnik ledwie półtoru pcha pługiem. Pieszo chodzi, kto nie ma wozu ani koni; Kto nie może księdzem być, w kościele niech dzwoni; Nie umie na warsztacie, niech na bojsku młóci, Grać na skrzypcach, niech śpiewa
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 124
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i będzie dobrą gospodynią. Zawodzą się rodzicy, co inaczej czynią: Dziewczę, której by jeszcze potrzeba ćwiczenia, Rozumu z laty, wypchną dla dobrego mienia; Potem żal, kiedy stadło nie może się zgodzić, Czy ją mężowi ćwiczyć, czy jej dzieci rodzić. 385. WODĘ DO MORZA
Do łasa drwa, stokłosę wozi do Podgorza, Ryby do Lwowa, wodę ze stawu do morza, Sukno do Wielkiej Polskiej, żyto na Zawiśle — Straci każdy na forze i swoim umyśle. Tłusty połeć smaruje, zbójców do Wołoszy, Kto bogatego oraz pysznego panoszy. Tam, kędy czego nie masz, wozić — to bez szkody; W Podgórze
, i będzie dobrą gospodynią. Zawodzą się rodzicy, co inaczej czynią: Dziewczę, której by jeszcze potrzeba ćwiczenia, Rozumu z laty, wypchną dla dobrego mienia; Potem żal, kiedy stadło nie może się zgodzić, Czy ją mężowi ćwiczyć, czy jej dzieci rodzić. 385. WODĘ DO MORZA
Do łasa drwa, stokłosę wozi do Podgorza, Ryby do Lwowa, wodę ze stawu do morza, Sukno do Wielkiej Polskiej, żyto na Zawiśle — Straci każdy na forze i swoim umyśle. Tłusty połeć smaruje, zbójców do Wołoszy, Kto bogatego oraz pysznego panoszy. Tam, kędy czego nie masz, wozić — to bez szkody; W Podgórze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 228
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Józefowych Braci, Tyle łask liczę ile kłosów składam, Co niemi sługom swoim wiecznie płaci. I ty Józefie z Bracią swoją w snopach, Złoźcie pokłony, przy Wszechmocnych stopach. A ja mizerak cóż z sobą przyniosę Na dziękczynienie, i winne Ofiary? Kąkol szczerniały, i nikłą stokłosę, Lub wymłocony, z ziarna snopek stary. Niewdzięczność moja jest tego przyczyną, Zem śmieci oddał BOGU z dziesięciną. Teraz jak umiem, jak mogę, tak zdołam, Tak nieskończenie Pana chwalić zacznę, Na pomoc wszelkich żywiołów zawołam, Wyznawać Jego Dobrodziejstwa znaczne, A za ofiarę w tlejącej iskierce, Nie mając co
kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Jozefowych Braci, Tyle łask liczę ile kłosow zkładam, Co niemi sługom swoim wiecznie płaci. Y ty Jozefie z Bracią swoią w snopach, Złoźcie pokłony, przy Wszechmocnych stopách. A ia mizerak coż z sobą przyniosę Na dziękczynienie, y winne Ofiary? Kąkol szczerniały, y nikłą stokłosę, Lub wymłocony, z ziarna snopek stary. Niewdzięczność moia iest tego przyczyną, Zem śmieci oddał BOGU z dziesięciną. Teraz iak umiem, iak mogę, tak zdołam, Tak nieskończenie Pana chwalić zacznę, Na pomoc wszelkich żywiołow zawołam, Wyznawać Jego Dobrodzieystwa znaczne, A za ofiarę w tleiącey iskierce, Nie maiąc co
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 195
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
zimnie nie zbywa, Komin ci Ojcem, Fajerka zaś Matką, Kożuch dobrodziej, a zapiecek chatką. Nazwą cię jeszcze owym chudem wołem, Którego we śnie Farao obaczył, Ten siedm zjadł tłustych i z rogami społem, Przecię tłustości nikt na nim nie baczył, Toż samo znaczą owe nikłe kłosy, Ze zbożem nawet pojadły stokłosy. Rzeką po cóżeś proźniaczko nikczemna, Do nas trafiła zwytrawionym brzuchem, Co Wiosna, Lato, i Jesień przyjemna, Przysposobiły dosłyszałaś uchem, Więc jak furia przychodzisz z hałasem, Z cepem, siekierą, postronkiem za pasem. Przychodzisz zworem próżnym na boisko, Nic nieprzyniesiesz, raczej brać masz wolą, Z
zimnie nie zbywa, Komin ci Oycem, Faierká zaś Mátką, Kożuch dobrodziey, a zápiecek chátką. Názwą cię ieszcze owym chudem wołem, Ktorego we śnie Farao obáczył, Ten siedm ziadł tłustych y z rogámi społem, Przecię tłustości nikt ná nim nie báczył, Toż samo znáczą owe nikłe kłosy, Ze zbożem náwet poiadły stokłosy. Rzeką po cożeś proźniaczko nikczemna, Do nas tráfiła zwytráwionym brzuchem, Co Wiosna, Láto, y Jesień przyiemna, Przysposobiły dosłyszałaś uchem, Więc iák furya przychodzisz z háłasem, Z cepem, siekierą, postronkiem zá pásem. Przychodzisz zworem prożnym ná boisko, Nic nieprzyniesiesz, ráczey brać masz wolą, Z
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 118
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752