Ostatek cale oczom skrył ubior bogaty, Ale stan twój cudowny zdobi wszytkie szaty. Bieżą malarze w swoim rzemieśle ćwiczeni, Bieżą snycerze i ci, co robią z kamieni, Żeby cię na kunszt prac swych konterfetowali A tym sławę swą światu całemu podali. Lecz się i ci w kamienie swoje obracają I owym z rąk strętwiałych pęzle wypadają. O kiedyby te wielkie na ścienie kryształy Reprezentować twoje piękności umiały, Snadnobyś to przyznała, jako ja w tej mierze,
Gdy twą chwalę urodę, idę z tobą szczyrze, Nic ci nie pochlebując; uznałabyś i to, Jakie ja męki cierpię dla ciebie sowito, Żeś tak
Ostatek cale oczom skrył ubior bogaty, Ale stan twoj cudowny zdobi wszytkie szaty. Bieżą malarze w swoim rzemieśle ćwiczeni, Bieżą snycerze i ci, co robią z kamieni, Żeby cię na kunszt prac swych konterfetowali A tym sławę swą światu całemu podali. Lecz się i ci w kamienie swoje obracają I owym z rąk ztrętwiałych pęzle wypadają. O kiedyby te wielkie na ścienie kryształy Reprezentować twoje piękności umiały, Snadnobyś to przyznała, jako ja w tej mierze,
Gdy twą chwalę urodę, idę z tobą szczyrze, Nic ci nie pochlebując; uznałabyś i to, Jakie ja męki cierpię dla ciebie sowito, Żeś tak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 374
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Rozumieliśmy pono, że nam były dane Te pociechy, a ono tylko pożyczane, Kazano oddać – i syn, i córka umiera, Tenże Pan, który był dał, znowu je zabiera. Jemu chwała należy i podziękowanie, Nam poprawa i grzechów gorzkie opłakanie. Kwoli czemu oddaję-ć, com strętwiałą ręką Wlał na papier, nieznośną przciśniony męką, I nad czym pisząc, często zapłakałem rzewnie, Ale ty, czytając, pomożesz mi pewnie. ŻAL DRUGI
O, kiedyż by bez grzechu w naszej było mocy Żal śmiercią uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz
. Rozumieliśmy pono, że nam były dane Te pociechy, a ono tylko pożyczane, Kazano oddać – i syn, i córka umiera, Tenże Pan, który był dał, znowu je zabiera. Jemu chwała należy i podziękowanie, Nam poprawa i grzechów gorzkie opłakanie. Kwoli czemu oddaję-ć, com strętwiałą ręką Wlał na papier, nieznośną przciśniony męką, I nad czym pisząc, często zapłakałem rzewnie, Ale ty, czytając, pomożesz mi pewnie. ŻAL DRUGI
O, kiedyż by bez grzechu w naszej było mocy Żal śmiercią uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 109
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, kiedy mię z Panem Wojewodą Sandomierskim nie chciało Wojsko ad colloquium z sobą przypuścić.
Kładę na dowód mojej około uspokojenia Konfederacji prace list, do Koła Wolborskiego pisany, kiedy od Króla Jego Mości z Jego Mością Panem Wojewodą Sandomierskim wyprawieni, i przeszkodą samegoż Dworu nieprzyjęci byliśmy. Moi Wielce Mości Panowie i Bracia.
STrętwiałą prawie ręką, to moje przychodzi mi dawać do Wm. M. M. Panów pisanie, widząc że tak ostatnie wzięliście przedsię rady, kiedy rozmowy której i nieprzyjaciele z sobą dopuszczają, Wm. M. M. Panowie nam Braciej, Senatorom, Urzędnikom, Komisarzom tej Ojczyzny, nakoniec characterem i prawem Poselstwa
, kiedy mię z Pánem Woiewodą Sendomirskim nie chćiáło Woysko ad colloquium z sobą przypuśćić.
Kłádę ná dowod moiey około vspokoięnia Confoederácyey prace list, do Kołá Wolborskiego pisány, kiedy od Krolá Iego Mośći z Iego Mośćią Pánem Woiewodą Sendomirskim wypráwieni, y przeszkodą sámegoż Dworu nieprzyięći bylismy. Moi Wielce Mośći Pánowie y Bráćia.
ZTrętwiáłą práwie ręką, to moie przychodźi mi dawáć do Wm. M. M. Pánow pisánie, widząc że ták ostátnie wźięliśćie przedśię rády, kiedy rozmowy ktorey y nieprzyiaćiele z sobą dopuszczáią, Wm. M. M. Pánowie nam Bráćiey, Senatorom, Vrzędnikom, Commissarzom tey Oyczyzny, nákoniec chárácterem y práwem Poselstwá
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 92
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
prawdziwy umartwionego Zakonnego życia Obraz, Caelo quám terrae propior.
Tychże wieków, tojest Roku 350, czyli 560 zajaśniał światu Z. Bazyli od nauki, świątobliwości, i triumfów nad Heretykami, Magnus nazwany. Dekret gdy na wygnanie jego pisał Walens Cesarz Heretyk, pióro atramentu trzykroć nie puściło, Krzesło się zacęsło, ręka strętwiała Cesarzowi. Zakon jego totum implevit Orientem. Nikt tam nie chodzi w Mitrze Biskupiej, kto pierwej nie nosi Zakonu tego Kaptura, a tym samym Ordo ten jest Seminarium Greckich Biskupów. Co było Świętych tamże, Z. Bazylego jaśnieli promieniami. Na samej Gorze Atos, vulgo Mons Sanctus, zwanej, jest Klasztorów Z.
prawdziwy umartwionego Zakonnego życia Obraz, Caelo quám terrae propior.
Tychże wiekow, toiest Roku 350, czyli 560 zaiaśniał światu S. Bazyli od nauki, świątobliwości, y tryumfow nad Heretykami, Magnus nazwany. Dekret gdy ná wygnánie iego pisał Walens Cesarz Heretyk, pioro atramentu trzykroć nie puściło, Krzesło się zatzęsło, ręka strętwiała Cesarzowi. Zákon iego totum implevit Orientem. Nikt tam nie chodzi w Mitrze Biskupiey, kto pierwey nie nosi Zákonu tego Kaptura, á tym samym Ordo ten iest Seminarium Greckich Biskupow. Co było Swiętych tamże, S. Bazylego iaśnieli promieniami. Ná samey Gorze Athos, vulgo Mons Sanctus, zwaney, iest Klásztorow S.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1028
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
starością spełzłe litery, na tace je wykładała, de novo uwijała, pisząc imiona. Między Świętościami temi była sztuczka ciała Walentego M. część szczęki z zębem Z. Marty siostry Z. Magdaleny. Był też woreczek jedwabny jak orzech włoski z napisem Jezus, który gdy pruła i rozwięzywała Pani Magdalena, trzy razy jej ręce strętwiały, i skamieniały, aż do płaczu i desperacyj przyszło, a dom cały wonność napełniła. Domyśliła się P. Lukrecja Ursina, iż to miał być Obrzezek Pański, o której pisał do nich nie dawno Klemens VIII. Papież. Więc Kapłan i wszyscy się na to zgodzili, aby owa Panienka Klaryks kontynuowała rozwicie owej Najświętszej
starością spełzłe litery, na tace ie wykładała, de novo uwiiała, pisząc imiona. Między Swiętościami temi była sztuczka ciała Walentego M. część szczęki z zębem S. Marty siostry S. Magdaleny. Był też woreczek iedwabny iak orzech włoski z napisem IESUS, ktory gdy pruła y rozwięzywała Pani Magdalena, trzy razy iey ręce strętwiały, y skamieniały, aż do płacżu y desperacyi przyszło, á dom cały wonność napełniła. Domyśliła się P. Lukrecya Ursina, iż to miał bydź Obrzezek Pański, o ktorey pisał do nich nie dawno Klemens VIII. Papież. Więc Kapłan y wszyscy się na to zgodzili, aby owa Panienka Klarix kontynuowała rozwicie owey Nayświętszey
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 104
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Dianna wiele sławy bierze Swą urodą Najadom: w takiej szytkie prawie Deidamia Siostry, przechodzi postawie. Przyjemniejszy rumieniec w ślicznej twarzy pływa, Blask klejnotów i złota we dwój się dobywa. Równa samej Bogini postać, gdyby węże Z łona, z ręku i głowy rzuciła oręże. Tetydy Syn obaczył: zaraz umysł twardy Odmienił, strętwiał wszytek, i prawie przez kości Przenikając: nowy w nim afekt nagle gości. Zataić się nie może, na wierzch się pokwapia, Twarz rumieni, i lekkim potemczoło skrapia. Jako gdy Massagete w mleko krew mieszają, Albo Kości słoniowej Malarze zadają Purpurową tinkturę: tak w nim różna wstaje Odmiana, raz blednieniem a raz
Dyánná wiele sławy bierze Swą urodą Náiádom: w tákiey szytkie práwie Deidámia Siostry, przechodźi postáwie. Przyiemnieyszy rumieniec w śliczney twarzy pływa, Blásk kleynotow y złotá we dwoy się dobywa. Rowna samey Bogini postáć, gdyby węże Z łoná, z ręku y głowy rzućiłá oręże. Tetydy Syn obaczył: záraz umysł twárdy Odmienił, strętwiał wszytek, y práwie przez kośći Przenikáiąc: nowy w nim áffekt nagle gośći. Zátáić się nie może, ná wierzch się pokwápia, Twarz rumieni, y lekkim potemczoło skrapia. Iáko gdy Mássagete w mleko krew mieszáią, Albo Kośći słoniowey Málárze zádáią Purpurową tinkturę: ták w nim rożna wstáie Odmiáná, raz blednieniem á raz
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 120
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
niem wołanie! Ach! jakie słyszeć było rzechctanie I głos diabelski! Snać pono wyciekła Sama Alekto od Plutona z piekła! Uderzy o maszt sobą i wywinie Kilkakroć kołem, a maszt się przeklnie Na bok proporcem tak, aż dotknął wody Wierzchem kilkakroć — i znowu przez szkody Podniósł się wzgórę! Prze Bóg! aż strętwiały Członki, a włosy na głowie nam wstały Patrzając na to, bośmy rozumieli, Żeśmy się na wznak już wywrócić mieli. Ale cóż czynić? Ręce załamawszy I słów, i płaczu do woli wylawszy, Już nieraz szturmów doświadczywszy takich I strachów będąc świadomi wszelakich, Nakwiliwszy się — w ostatku milczemy, A końca
niem wołanie! Ach! jakie słyszeć było rzechctanie I głos diabelski! Snać pono wyciekła Sama Alekto od Plutona z piekła! Uderzy o maszt sobą i wywinie Kilkakroć kołem, a maszt się przeklnie Na bok proporcem tak, aż dotknął wody Wierzchem kilkakroć — i znowu przez szkody Podniósł się wzgórę! Prze Bóg! aż strętwiały Członki, a włosy na głowie nam wstały Patrzając na to, bośmy rozumieli, Żeśmy się na wznak już wywrócić mieli. Ale cóż czynić? Ręce załamawszy I słów, i płaczu do woli wylawszy, Już nieraz szturmów doświadczywszy takich I strachów będąc świadomi wszelakich, Nakwiliwszy się — w ostatku milczemy, A końca
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 195
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Turecki obarczony i przyćmiony Księżyc: Comminuam aut extinguam. Takich Bohatyrów JAKOBA, WALENTEGO Starostę Barskiego, i REMIGIANA Syna Jego ŁABĘCKICH Ruskie od męstwa znają Kraje, a Tatarskie czują Kroje: Kozackie w swej Krwie własnej, przez ŁABĘCKICH zamoczone pomnią samopały: Północy Horyzont nie tak od naturalnego swego mrozu, jako od ŁABĘCKICH upału wojennego strętwiał nie raz. A czy raz Sarmackie Pola nam zwycięzkich las zrodziły laurów? gdy Ci Fabiusze położonych trupem nieprzyjaciół grunta nasze skropiły posoką, i dla ich złodziejskich inkursyj z tychże trupów naznaczyli granice i usypali kopce kopijami, sparso latè rigant arva cruore. JAKÓB namieniony ŁABĘCKI wydał Śmiatu Rotmistrza PIOTRA, contra hostes Petram na wszystkie
Turecki obárczony y przyćmiony Xiężyc: Comminuam aut extinguam. Tákich Bohátyrow IAKOBA, WALENTEGO Stárostę Bárskiego, y REMIGIANA Syná Iego ŁABĘCKICH Ruskie od męstwa znáią Kráie, á Tátárskie czuią Kroie: Kozáckie w swey Krwie własney, przez ŁABĘCKICH zámoczone pomnią samopały: Pułnocny Horyzont nie tak od náturálnego swego mrozu, iáko od ŁABĘCKICH upału woiennego strętwiał nie raz. A czy raz Sármáckie Polá nam zwycięzkich lás zrodziły laurow? gdy Ci Fabiusze położonych trupem nieprzyiacioł gruntá násze skropiły posoką, y dla ich złodźieyskich inkursyi z tychże trupow náznáczyli gránice y usypali kopce kopiiámi, sparso latè rigant arva cruore. JAKOB námieniony ŁABĘCKI wydał Smiátu Rotmistrzá PIOTRA, contra hostes Petram ná wszystkie
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 6
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Paraliżem naruszonym/ tak we wszytkim ciele/ jako w połowicy/ pić/ i nią członki nacierać dobrze. Subetu.
Od Szpiku/ albo Subetu wzbudza/ tymże sposobem używana. Pamięć przywraca.
Pamięć utraconą przywraca/ namdłoną posila i utwierdza. Zawrotu głowy.
Zawrót głowy leczy/ pijąc/ i głowę nią nacierając. Strętwiałym członkom.
Członkom trętwiejącym jest ratunkiem. Drżącym.
Także członkom drżącym/ albo trzęsącym się. Kaduku.
Padającej niemocy. Mdłości serdecznej
Mdłości serdecznej/ i wielu inym niedostatkom/ pijąc/ jest wielkim lekarstwem. (Matt:) Item. Wzroku mdłemu.
Bywa ina wodka z tegoż Nardusa Indiańskiego czyniona/ przeciwko wszelakim niedostatkom
Páráliżem náruszonym/ ták we wszytkim ćiele/ iáko w połowicy/ pić/ y nią członki náćieráć dobrze. Subetu.
Od Szpiku/ álbo Subetu wzbudza/ tymże sposobem vżywána. Pámięć przywraca.
Pámięć vtráconą przywraca/ námdłoną pośila y vtwierdza. Zawrotu głowy.
Záwrot głowy leczy/ piiąc/ y głowę nią náćieráiąc. Strętwiáłym członkom.
Członkom trętwieiącym iest rátunkiem. Drżącym.
Tákże członkom drżącym/ álbo trzęsącym sie. Káduku.
Pádáiącey niemocy. Mdłośći serdecznej
Mdłośći serdeczney/ y wielu inym niedostátkom/ piiąc/ iest wielkim lekárstwem. (Matth:) Item. Wzroku mdłemu.
Bywa ina wodká z tegoż Nárdusá Indyáńskieg^o^ czyniona/ przećiwko wszelakim niedostátkom
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 33
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Subet oddala/ w Oliwie nasienie przetłuczone warząc/ a głowę/ brzytwą wygoloną/ tym ciepło namazując/ i mocno nacierając. Od rozumu odeszłem
Szalonym/ a od rozumu i baczenia odchodzącym. Także Boleniu głowy.
Boleniu zbytniemu głowy/ z pełności flegmy/ uśmierza/ tym ją olejem nacierając. Zapamiętaniu nad przyrodz. Zdumiałem Strętwiałym.
Nad przyrodzenie zapominającym się/ zdumiałym i strętwiałym/ samo Ziele wszystko co nalepiej utłuc/ albo w donicy uwiercieć/ oliwą rozpuścić/ i tym ogoloną głowę nacierać/ dobrze .(Dios:) Uszom ropistym.
Uszy ropą zaciekłe wychędaża/ Sok z kwiecia tego ziela świeżego wyżęty/ a ciepło w nie puszczany: Toż
Subet oddala/ w Oliwie naśienie przetłuczone wárząc/ á głowę/ brzytwą wygoloną/ tym ćiepło námázuiąc/ y mocno nácieráiąc. Od rozumu odeszłem
Szalonym/ á od rozumu y baczenia odchodzącym. Tákże Boleniu głowy.
Boleniu zbytniemu głowy/ z pełności flágmy/ vśmierza/ tym ią oleiem náćieráiąc. Zápámiętániu nád przyrodz. Zdumiáłem Strętwiáłym.
Nád przyrodzenie zápomináiącym sie/ zdumiáłym y strętwiáłym/ sámo Ziele wszystko co nalepiey vtłuc/ álbo w donicy vwierćieć/ oliwą rospuścić/ y tym ogoloną głowę náćieráć/ dobrze .(Dios:) Vszom ropistym.
Vszy ropą záćiekłe wychędaża/ Sok z kwiećia tego źiela świeżego wyżęty/ á ćiepło w nie pusczány: Toż
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 174
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613