Pomruk Wenerze, paniej wdzięcznej wiosny! Każdy-ć bóg w roku ma swój dział właściwy: Zimą Saturnus zawiaduje krzywy, Jesień Bakchowi, a lato Cererze Służy, lecz wiosnę Wenus pod rząd bierze; Myśmy jej słudzy, dla nas wiosna kwitnie: Żyjmyż, niż koni biała zima przytnie! Wdzięczniejsza-ć wiosna w nietykanym kwiecie Niż doszły owoc jesieni i lecie, I kto obnaży z pierwszych kwiatków ziele, O późny owoc może nie dbać śmiele. Przybądź tu, przybądź do jasnego stoku Już płynącego, twoja-ć to część roku, Umiej jej zażyć, patrz, że wszytkie twory W zalotach trawią czas wiosnowej flory. Tobie-ć się gwoli
Pomruk Wenerze, paniej wdzięcznej wiosny! Każdy-ć bóg w roku ma swój dział właściwy: Zimą Saturnus zawiaduje krzywy, Jesień Bakchowi, a lato Cererze Służy, lecz wiosnę Wenus pod rząd bierze; Myśmy jej słudzy, dla nas wiosna kwitnie: Żyjmyż, niż koni biała zima przytnie! Wdzięczniejsza-ć wiosna w nietykanym kwiecie Niż doszły owoc jesieni i lecie, I kto obnaży z pierwszych kwiatków ziele, O późny owoc może nie dbać śmiele. Przybądź tu, przybądź do jasnego stoku Już płynącego, twoja-ć to część roku, Umiej jej zażyć, patrz, że wszytkie twory W zalotach trawią czas wiosnowej flory. Tobie-ć się gwoli
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 255
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Szły bez pochyby;
Za twą nauką Orfeowe tony Błagały srogie Plutonowe strony, Wzbudziły lasy, miękczyły i skały, Nimfy skakały;
Za tąż nauką, o mistrze łaskawy, Dodaj dowcipu, pokaż sposób prawy, Jak zmiękczyć serce dziewczyneczki skrytej, Tak nieużytej,
Która jak źróbek jeszcze nie łapany Albo leśny sarn nigdy nie tykany Nie da się najrzeć, bo jak człeka zoczy, Chybko uskoczy.
Ach, złe stworzenie, panno nieużyta, Której ani chęć moja znamienita Niewolić może, ni szczere posługi Za czas tak długi!
Patrz, jako Wenus śmieje się z wysoka Ani bystrego z ciebie spuszcza oka; Dziwiąc się twojej tak pięknej krnąbrności, Daje
Szły bez pochyby;
Za twą nauką Orfeowe tony Błagały srogie Plutonowe strony, Wzbudziły lasy, miękczyły i skały, Nimfy skakały;
Za tąż nauką, o mistrze łaskawy, Dodaj dowcipu, pokaż sposób prawy, Jak zmiękczyć serce dziewczyneczki skrytej, Tak nieużytej,
Która jak źróbek jeszcze nie łapany Albo leśny sarn nigdy nie tykany Nie da się najrzeć, bo jak człeka zoczy, Chybko uskoczy.
Ach, złe stworzenie, panno nieużyta, Której ani chęć moja znamienita Niewolić może, ni szczere posługi Za czas tak długi!
Patrz, jako Wenus śmieje się z wysoka Ani bystrego z ciebie spuszcza oka; Dziwiąc się twojej tak pięknej krnąbrności, Daje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 346
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
te gaje I wszytek ten kraj o tę srogość łaje.
Słuchaj, jako krzykliwi I mnie nad cię życzliwi Drobni śpiewają ptacy: Godzien był wierny Tyrsis lepszej płacy.
Patrz, że potok strumienie Pędzi przez te kamienie, Aby nie patrzył, jako Szczerego sługę ważysz lada jako.
Same nawet owieczki Z przyczyny twej ucieczki Pastwiska nietykane Puszczają, nad twą złością zadumane.” PRZYJAŹŃ
Przyjacielem mię zowiesz, ba, i bratem, Ale ja, widzę, nie utyję na tem. Nic mi nie dajesz, choć mię widzisz w nędzy, Ani bez lichwy pożyczysz pieniędzy, O krzywdę moję broni nie dobędziesz Ani w mej sprawie kilka mil ujedziesz, Nawet
te gaje I wszytek ten kraj o tę srogość łaje.
Słuchaj, jako krzykliwi I mnie nad cię życzliwi Drobni śpiewają ptacy: Godzien był wierny Tyrsis lepszej płacy.
Patrz, że potok strumienie Pędzi przez te kamienie, Aby nie patrzył, jako Szczerego sługę ważysz lada jako.
Same nawet owieczki Z przyczyny twej ucieczki Pastwiska nietykane Puszczają, nad twą złością zadumane.” PRZYJAŹŃ
Przyjacielem mię zowiesz, ba, i bratem, Ale ja, widzę, nie utyję na tem. Nic mi nie dajesz, choć mię widzisz w nędzy, Ani bez lichwy pożyczysz pieniędzy, O krzywdę moję broni nie dobędziesz Ani w mej sprawie kilka mil ujedziesz, Nawet
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 351
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nadstawią posagu. Po mężu zaś zostałej konia daję wdowie Z nieuleczonym sadnem, norzyca się zowie: Nie da na się wojłoka, choć z najgładszej sierci, Ani siodła by można kłaść aże do śmierci. Mężatkom Bucefała: jeśli w pańskie strzemię Wstąpić lub kto chciał nań wsiąść, zrucał go na ziemię, Tak grzywy nietykane, tak miał ckliwe grzbiety; Pod samym Aleksandrem wyprawiał korbety.” 168 (P). WSZYTKO CHODZI DOKOŁA
Z człowieka gnój, na gnoju trawa się zaś rodzi; Trawę wół je, człek wołu; wszytko w koło chodzi. Anuż one rozkoszy na świecie kochane,
Gdy swe łajno coraz jesz przedystylowane! Równych
nadstawią posagu. Po mężu zaś zostałej konia daję wdowie Z nieuleczonym sadnem, norzyca się zowie: Nie da na się wojłoka, choć z najgładszej sierci, Ani siodła by można kłaść aże do śmierci. Mężatkom Bucefała: jeśli w pańskie strzemię Wstąpić lub kto chciał nań wsieść, zrucał go na ziemię, Tak grzywy nietykane, tak miał ckliwe grzbiety; Pod samym Aleksandrem wyprawiał korbety.” 168 (P). WSZYTKO CHODZI DOKOŁA
Z człowieka gnój, na gnoju trawa się zaś rodzi; Trawę wół je, człek wołu; wszytko w koło chodzi. Anoż one rozkoszy na świecie kochane,
Gdy swe łajno coraz jesz przedystylowane! Równych
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 272
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ścinają: Połock ubieżany, Smoleńsk obegnany. Nie mieszkaj, a na koń mściwy Wielki wsiadaj bohatyrze, Sam ich sam wzrok twój gniewliwy W złamanym potępi mirze; Jako słoma spłoną, Gdy na to wspomioną. Czyli raz przodkom twym nowy, Nierówne wygrawać boje, Twarde im ucinać głowy I o stołeczne podwoje, Gdzie próg nietykany, Zapierać tarany. Deptała karki uparte Ich niewytrzymana siła, Mury i bramy otwarte Nogą suchą przestąpiła, Twardo ouzdany Car sam brzmiał kajdany. Doznali i ręki twojej, Gdyś bujał nie swemi pióry, Jeszcze nie w ozdobie swojej, I byłeś jako z nas który: Jedno niebo czując, Jeden chleb smakując.
ścinają: Połock ubieżany, Smoleńsk obegnany. Nie mieszkaj, a na koń mściwy Wielki wsiadaj bohatyrze, Sam ich sam wzrok twój gniewliwy W złamanym potępi mirze; Jako słoma spłoną, Gdy na to wspomioną. Czyli raz przodkom twym nowy, Nierówne wygrawać boje, Twarde im ucinać głowy I o stołeczne podwoje, Gdzie próg nietykany, Zapierać tarany. Deptała karki uparte Ich niewytrzymana siła, Mury i bramy otwarte Nogą suchą przestąpiła, Twardo ouzdany Car sam brzmiał kajdany. Doznali i ręki twojej, Gdyś bujał nie swemi pióry, Jeszcze nie w ozdobie swojej, I byłeś jako z nas który: Jedno niebo czując, Jeden chleb smakując.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 7
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Sam pierwszy mężnie ległszy pod Azowem. Zostawa śmierci i pomsta dziadowej Spadła na wnuki, spadła na ich głowy: A ci po sobie nieprzerwaną zgrają Dział ten potomstwa z rąk do rąk podają. O! jako często Bóg i Dniestr zuchwały, Sprośną krwią pienił biłohrockie skały, Jako plugawą pociły się rosą, Tehińskie trawy nietykane kosą! Gdzieby Bizalte, gdzie głuche mówiły, Niezmierne okiem wołoskie mogiły, Siła starzanych głów, siła i kości, Kto z nich łakomy wyżdżąłby wnętrzności. Snaćby świat inszy ochynął swe konie Z potopu Pirrhy po Dewkalionie, I morze z łona wydawszy swe wody, Niezmierzonemi osiadło narody. Nie Don, nie Dunaj
, Sam pierwszy mężnie ległszy pod Azowem. Zostawa śmierci i pomsta dziadowej Spadła na wnuki, spadła na ich głowy: A ci po sobie nieprzerwaną zgrają Dział ten potomstwa z rąk do rąk podają. O! jako często Boh i Dniestr zuchwały, Sprośną krwią pienił biłohrockie skały, Jako plugawą pociły się rosą, Tehińskie trawy nietykane kosą! Gdzieby Bizalte, gdzie głuche mówiły, Niezmierne okiem wołoskie mogiły, Siła starzanych głów, siła i kości, Kto z nich łakomy wyżdżąłby wnętrzności. Snaćby świat inszy ochynął swe konie Z potopu Pirrhy po Dewkalionie, I morze z łona wydawszy swe wody, Niezmierzonemi osiadło narody. Nie Don, nie Dunaj
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 51
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
subtelny. Wargi swą purgurą cale Wstydzą rubin i korale. Słodkością cukier przechodzą, Który kanaryjskie rodzą, Morzem w koło otoczone Szczęśliwe wyspy rzeczone. Szyja biała, twierdzę śmiele Równa śniegom, które ściele Niebo na kark Atlasowy Lub na przykry wierzch Hemowy Piersi pełne jakby owe Wdzięczne jabka granatowe. Na nich groneczka kochane Ręką cudzą nietykane. Ledwo do nich domowemu Za prośbą słudze swojemu Wolno najrzeć, a gdy czasem Tknę, wnet nogi mam za pasem. Rączki jakoby wałeczki, Paluszki jako sponeczki, Które kiedy ja całuję Bynajmniej się nie frasuję, Choćbym królewskiej na wieki Nigdy nie całował ręki. Wszytka postać jej ozdobna Sama na wszytko sposobna, Panieńskie
subtelny. Wargi swą purgurą cale Wstydzą rubin i korale. Słodkością cukier przechodzą, Ktory kanaryjskie rodzą, Morzem w koło otoczone Szczęśliwe wyspy rzeczone. Szyja biała, twierdzę śmiele Rowna śniegom, ktore ściele Niebo na kark Atlasowy Lub na przykry wierzch Hemowy Piersi pełne jakby owe Wdzięczne jabka granatowe. Na nich groneczka kochane Ręką cudzą nietykane. Ledwo do nich domowemu Za proźbą słudze swojemu Wolno najrzeć, a gdy czasem Tknę, wnet nogi mam za pasem. Rączki jakoby wałeczki, Paluszki jako sponeczki, Ktore kiedy ja całuję Bynajmniej się nie frasuję, Choćbym krolewskiej na wieki Nigdy nie całował ręki. Wszytka postać jej ozdobna Sama na wszytko sposobna, Panieńskie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 229
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Że po tym szturmie nagłym, ledwie wytrzymanym, Znowum stanął bezpiecznie w porcie pożądanym.
Za co ja także wzajem na dowód wdzięczności Ołtarz ci alabastrowy W Cyprze twoim postawię i drogich wonności, Które niesie Sabea, nań nakłaść gotowy. Nawet twój obraz w słoniowej Dam misternie wyrżnąć kości. Klęknie i syty cielec jarzmem nietykany, Z roż i lilij wieńcami ukoronowany. 770. Do dobrych towarzyszów o swej miłości.
Próżno błąd mój ganicie, dobrzy towarzysze. Komuż ślepy Kupido pewne prawa pisze? Nie darmo go nie tylko ślepego malują, Ale jeszcze i nadto głuchym być mianują. Głuchym na zdrowe rady, lecz gdy próżnowanie Chwalą, słucha
Że po tym szturmie nagłym, ledwie wytrzymanym, Znowum stanął bezpiecznie w porcie pożądanym.
Za co ja także wzajem na dowod wdzięczności Ołtarz ci alabastrowy W Cyprze twoim postawię i drogich wonności, Ktore niesie Sabea, nań nakłaść gotowy. Nawet twoj obraz w słoniowej Dam misternie wyrżnąć kości. Klęknie i syty cielec jarzmem nietykany, Z roż i lilij wieńcami ukoronowany. 770. Do dobrych towarzyszow o swej miłości.
Prożno błąd moj ganicie, dobrzy towarzysze. Komuż ślepy Kupido pewne prawa pisze? Nie darmo go nie tylko ślepego malują, Ale jeszcze i nadto głuchym być mianują. Głuchym na zdrowe rady, lecz gdy prożnowanie Chwalą, słucha
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 259
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
że wolności zrodzonych i onę niezmiernie sobie szacujących, a jak kto może, najbardziej Ojczyznę kochających ludzi jest i było, którzy przeciw rwaniu i psowaniu sejmów wiele razy nie mniej żałośnie jak rzetelnie i żwawo, nie grzesząc nic przeciw prawu, mówili... § 9 Co to jest mola konsyliorum forma? gdzie o jednym nietykanym i strasznym bałwanie tudzież o drugim bożyszczu, i czy szlachectwo i wolność być może belfniego.
Początek wszystkich nieszczęść i złego, że rady nie mamy. Rady nie mamy, że nie dochodzą sejmy i dochodzić nie mogą. Sejmy nie dochodzą i dochodzić nie mogą nie z tych, które następują, racyj, to jest,
że wolności zrodzonych i onę niezmiernie sobie szacujących, a jak kto może, najbardziej Ojczyznę kochających ludzi jest i było, którzy przeciw rwaniu i psowaniu sejmów wiele razy nie mniej żałośnie jak rzetelnie i żwawo, nie grzesząc nic przeciw prawu, mówili... § 9 Co to jest mola consiliorum forma? gdzie o jednym nietykanym i strasznym bałwanie tudzież o drugim bożyszczu, i czy szlachectwo i wolność być może belfniego.
Początek wszystkich nieszczęść i złego, że rady nie mamy. Rady nie mamy, że nie dochodzą sejmy i dochodzić nie mogą. Sejmy nie dochodzą i dochodzić nie mogą nie z tych, które następują, racyj, to jest,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 187
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
znał/ prócz swego własnego. Jeszcze w koło miast wielkich wałów nie kopano/ Jeszcze z wyprostowanej miedzi nie rabiano Trąb na rogi krzywioncyh: szyszaków/ ni broni Nie znali między sobą/ narodowie oni: I nie mając żołnierza w żadnym używaniu/ Bezpiecznie wiek trawili w wdzięcznym próżnowaniu. Sama wszytko dawała przez się/ nie tykana Broną ziemia/ ni ostrym lemieszem rzezana. Ludzie na tych potrawach/ co nie przymuszone Z swej dobrej wolej rosły przestawając: płone Owoce/ i poziomki po górach roztące; I jagody głogowe/ i jeżyny tkwiące Na ostrych krzach/ zbierali/ i żołądź dojźrzały/ Co Jowiszowe drzewa z siebie go miotały. Wiosna bez końca
znał/ procz swego własnego. Ieszcze w koło miast wielkich wáłow nie kopano/ Ieszcze z wyprostowáney miedźi nie rabiano Trąb ná rogi krzywioncyh: szyszakow/ ni broni Nie ználi między sobą/ narodowie oni: Y nie máiąc żołnierzá w żadnym vżywániu/ Bespiecznie wiek trawili w wdźięcznym proznowániu. Sámá wszytko dawáłá przez się/ nie tykána Broną źiemiá/ ni ostrym lemieszem rzezána. Ludźie ná tych potráwách/ co nie przymuszone Z swey dobrey woley rosły przestawáiąc: płone Owoce/ y poźiomki po gorách rostące; Y iágody głogowe/ y ieżyny tkwiące Ná ostrych krzách/ zbieráli/ y żołądź doyźrzáły/ Co Iowiszowe drzewá z śiebie go miotáły. Wiosná bez końcá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 8
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638