błyska aniół mieczem, O gdzie się chronim! O gdzie się ucieczem! 1628. 1629.
Kto w zapalczywości twojej, Kto się żywy, Boże nasz, zostoi? Szczęśliwy, który w budzie gdzie kryjomy Żywot utai, albo tak świadomy Zatopów morskich i flagi, Że gdzie zniknąć mógł tej plagi. I tak ojczyzna uciśniona z gruntu, Nie wie z którego spadnie horyzontu, I sen przyjdzie pożądany, Kto łzy otrze? kto zleczy jej rany. WIERSZ WTÓRY.
Acz nieszczęśliwą nie zna się do końca, Gdy na swem niebie jasne dotąd słońca, I złotym królewskim tronie Sceptra widzi, i obie koronie. Oto ach! biedną rzecz zatrwoży
błyska aniół mieczem, O gdzie się chronim! O gdzie się ucieczem! 1628. 1629.
Kto w zapalczywości twojej, Kto się żywy, Boże nasz, zostoi? Szczęśliwy, który w budzie gdzie kryjomy Żywot utai, albo tak świadomy Zatopów morskich i flagi, Że gdzie zniknąć mógł tej plagi. I tak ojczyzna uciśniona z gruntu, Nie wie z którego spadnie horyzontu, I sen przyjdzie pożądany, Kto łzy otrze? kto zleczy jej rany. WIERSZ WTÓRY.
Acz nieszczęśliwą nie zna się do końca, Gdy na swem niebie jasne dotąd słońca, I złotym królewskim tronie Sceptra widzi, i obie koronie. Oto ach! biedną rzecz zatrwoży
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 88
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
/przenaśladowaniem/ (co pięknie Horatius pod fabułą Prometeusa nam ukazuje) ułomnością/ Pan zbawienia naszego szukając/ chlustać nas zwykł jako synów swoich/ których ulubił; bo mówi: których miłuje Pan/ tych różnie strofuje i karze; do tego aby i przywróceni widzenia/ od tegoż Monarchy za intercessyą Patronki wszystkich utrapionych i uciśnionych mógłsobie uprosić. Spowiedź tedy zwyczajem Chrześcijańskim przystojnie uczyniwszy/ jeśli które były znaki ludzkich nieczystości/ pokutą starszy/ wymiotszy i ochędożywszy dom sumnienia swego/ weń Chrystusa Pana wdzięcznego gościa przyjął/ potym konterfekt świętej twarzy jego/ na kształt owej/ jaką Vernika biała głowa miała/ mile całowawszy: gdy trocha odstąpił/ westchnął sercem
/przenáśládowániem/ (co pięknie Horatius pod fábułą Prometheusá nam vkázuie) vłomnośćią/ Pan zbáwieniá nászego szukáiąc/ chlustáć nas zwykł iáko synow swoich/ ktorych vlubił; bo mowi: ktorych miłuie Pan/ tych rożnie strofuie y karze; do tego áby y przywroceni widzenia/ od tegoż Monárchy zá intercessyą Pátronki wszystkich vtrapionych y vćiśnionych mogłsobie vprośić. Spowiedź tedy zwyczáiem Chrześciáńskim przystoynie vczyniwszy/ iesli ktore były znáki ludzkich nieczystośći/ pokutą stárszy/ wymiotszy y ochędożywszy dom sumnienia swego/ weń Chrystusá Páná wdźięcznego gośćia przyiął/ potym konterfekt świętey twarzy iego/ ná kształt owey/ iáką Verniká biáłá głowá miáłá/ mile cáłowawszy: gdy trochá odstąpił/ westchnął sercem
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 142.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki koniec powieści swojej panna dała, Którą łzami z wzdychaniem często przerywała. Orland, skoro umilkła, który utrapionem I zawsze rad pomagał krzywdą uciśnionem, Nie chciał się z nią rozciągać szerokiemi słowy, Bo z przyrodzenia długiej nie używał mowy, Ale jej rękę daje i więcej ślubuje Uczynić, niżli prosi i niż potrzebuje.
LVIII.
Nie myśli o tem, aby gwoli Birenowi Miała się okrutnemu dać w ręce królowi; Dufa tak swemu męstwu i swej dobrej broni,
, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki koniec powieści swojej panna dała, Którą łzami z wzdychaniem często przerywała. Orland, skoro umilkła, który utrapionem I zawsze rad pomagał krzywdą uciśnionem, Nie chciał się z nią rozciągać szerokiemi słowy, Bo z przyrodzenia długiej nie używał mowy, Ale jej rękę daje i więcej ślubuje Uczynić, niżli prosi i niż potrzebuje.
LVIII.
Nie myśli o tem, aby gwoli Birenowi Miała się okrutnemu dać w ręce królowi; Dufa tak swemu męstwu i swej dobrej broni,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 185
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rządem kontentujących si i szczycących. Nie słychać było o przyciśnionym Szlachcicu, o zrujnowanym Senatorze, o niesprawiedliwych Dekretach, i niewinności mimo słuszność, krzywowykrętnym Sądem podeptanej. Lecz do jakichesmy przyszli czasów! z tych wszystkich wyżuta teraz Ojczyzna ozdób! wszytekiej Stan pomieszany! z fundamentu ruszone prawa i eolności! lamentują, osobnie i powszechnie uciśnieni Poddani! trętwieją i zdumiew’ają się wszytkie wszystkich ludzi w Koronie Stany! Podziwieniem i żalu materią nawet obcym staliśmy się Narodom! nietylko dla niedotrzymania Praw poprzysiężonych, ale prawie dla włożonego już wszytkim na karki niewolej jarzma. Czego żem i ja nie pośledni w tejże Ojczyźnie Szlachcić, i najpierwszy
rządem kontentuiących si y szczycących. Nie słychać było o przyćiśńionym Szláchćicu, o zruinowánym Senatorze, o niespráwiedliwych Decretách, y niewinnośći mimo słuszność, krzywowykrętnym Sądem podeptáney. Lecz do iákichesmy przyszli czásow! z tych wszystkich wyżuta teraz Oyczyzná ozdob! wszytekiey Stan pomieszány! z fundámentu ruszone práwá y eolnośći! lámentuią, osobnie y powszechnie vćiśńieni Poddáni! trętwieią y zdumiew’aią się wszytkie wszystkich ludźi w Koronie Stany! Podźiwieniem y żalu máteryą náwet obcym stálismy się Narodom! nietylko dla niedotrzymánia Praw poprzyśiężonych, ále práwie dla włożonego iuż wszytkim ná kárki niewoley iárzmá. Czego żem y ia nie pośledni w teyże Oyczyznie Szláchćić, y naypierwszy
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 3
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
/ Na tenże czas suchymi naprzód gorącami Zagrzało się powietrze/ srodze upalone/ I lody się zwieszały wiatrami stwardzone. W ten czas dopiero w domiech mieszkania nastały I gęsty chrost/ i prącie łykami wiązane: W ten czas naprzód jęły być zboża rozsiewane Po przeciągłych zagoniech/ i nie przyuczeni Pracej cielcy/ jęczeli jarzmem uciśnieni. A Gdy Saturna pod ciemną. Saturnus był syn człowieka bogatego Uranusa; matkę miał Vesłę: Ten siostrę swoję Opim wziął sobie w Małżeństwo. Brata rodzonego miał Tytana, który acz po śmierci Ojca swego w ojczyźnie chciał panować, jednak widząc, że matka i siostry barziej tego życzyły Saturnowi, ustąpił jemu Królestwa, z
/ Ná tenże czás suchymi naprzod gorącami Zágrzało się powietrze/ srodze vpalone/ Y lody się zwieszáły wiátrámi ztwárdzone. W ten czás dopiero w domiech mieszkánia nástáły Y gęsty chrost/ y prąćie łykámi wiązáne: W ten czás naprzod ięły bydź zbożá rozśiewáne Po przećiągłych zagoniech/ y nie przyuczeni Pracey ćielcy/ ięczeli iárzmem vćiśnieni. A Gdy Sáturná pod ćiemną. Sáturnus był syn człowieká bogátego Vránusá; mátkę miał Vesłę: Ten śiostrę swoię Opim wźiął sobie w Małżeństwo. Bratá rodzonego miał Tytáná, ktory ácz po śmierći Oycá swego w oyczyznie chćiał pánowáć, iednák widząc, że mátka y śiostry bárźiey tego życzyły Sáturnowi, vstąpił iemu Krolestwá, z
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 9
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, I na noc się przynamniej z-nich nie rozbierając. Ot Oczkowe, Rogowe, Arendy, Stawscyźny, Pojemszczyny, Presudy, i Suchomelszczyzny! Ot! i teper jako im grają strojno dudki! I inne nieskończone ansy i pobudki, Tym większego przydając biednym utrapienia, Im żadnego nie widzą prócz z nieba zbawienia. Byli tak uciśnieni. lako w-cieniu wiecznym Zamknieni Aloide: albo ku słonecznym Wyglądają rozparom, i kochanej trawie Frasobliwi z oparzysk Dunajskich Zorawie. Nawet, czym już nie było bronić się i strzelać, Aż przyszło Kompaniom Funtami udzielać Prochów dawno przebranych. A Król gdzieś daleko Ma być jeszcze? i które zwykły zawsze lekko Wlec się
, I na noc sie przynamniey z-nich nie rozbieraiąc. Ot Oczkowe, Rogowe, Arendy, Stawscyźny, Poiemszczyny, Presudy, i Suchomelszczyzny! Ot! i teper iako im graią stroyno dudki! I inne nieskończone ansy i pobudki, Tym wiekszego przydaiąc biednym utrapienia, Im żadnego nie widzą procz z nieba zbawienia. Byli tak ućiśnieni. lako w-ćieniu wiecznym Zámknieni Aloide: álbo ku słonecznym Wyglądaią rozparom, i kochaney trawie Frasobliwi z oparzysk Dunayskich Zorawie. Nawet, czym iuż nie było bronić sie i strzelać, Aż przyszło Kompaniom Funtami udźielać Prochow dawno przebranych. A Krol gdźieś daleko Ma bydź ieszcze? i ktore zwykły zawsze lekko Wlec sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 57
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ale takie, jakimiś strzelał, Wodzu, potem na idących do Emas, z Stygu za powrotem, gdy ich serca oziębłe były rozżarzone, serca Twoją rozmową, me Światło, dotknione. Z tej mowy wnet też moje wnętrzności pałały i głosu niebieskiego zraniły mię strzały, a lubom zostawała morzem otoczona i zimnymi skałami wkoło uciśniona, tak-em jednak topniała od ognia dokoła, jako się więc rozpuszcza w ciepłym piecu smoła. Bogdaj by nas, me Życie, tak ognie topiły, żeby serca i dusze jednym związkiem były! VI
Cóż bowiem jest na niebie i okrom Ciebie, czegom pożądał na ziemi? W Psalmie 72
Me Światło,
ale takie, jakimiś strzelał, Wodzu, potem na idących do Emas, z Stygu za powrotem, gdy ich serca oziębłe były rozżarzone, serca Twoją rozmową, me Światło, dotknione. Z tej mowy wnet też moje wnętrzności pałały i głosu niebieskiego zraniły mię strzały, a lubom zostawała morzem otoczona i zimnymi skałami wkoło uciśniona, tak-em jednak topniała od ognia dokoła, jako się więc rozpuszcza w ciepłym piecu smoła. Bogdaj by nas, me Życie, tak ognie topiły, żeby serca i dusze jednym związkiem były! VI
Cóż bowiem jest na niebie i okrom Ciebie, czegom pożądał na ziemi? W Psalmie 72
Me Światło,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 140
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Roku 1704 z częścią Inflant. Na co bitą monetę z Orłem Rosyiskim Lwa depczącym, z napisem: Sic soleo inimicos.
Na Elekeją pierwszą Najjaśniejszego Stanisława Leszczyńskiego Roku 1704. 19 Julii, kuto monetę z racą zapaloną, do góry lecącą, z napisem: In splendorem rapitur.
W też same czasy, widząc ciężką rewolucją uciśnioną Europę Klemens XI Papież, i nad nią czyniąc kondolencję, bić kazał monetę z Chrystusem Panem Krzyż dźwigającym, i z napisem: Factus est Principatus super humerum eius.
Miasto Augusta, vulgo Auszpurg na monecie, sub forma Białogłowy wybita, w koronie murasnej, z tyłu Armaty, Chorągwie, Piki, kotły mająca; koło
Roku 1704 z częścią Inflant. Na co bitą monetę z Orłem Rosyiskim Lwa depczącym, z napisem: Sic soleo inimicos.
Na Elekeyą pierwszą Nayiaśnieyszego Stanisława Leszczyńskiego Roku 1704. 19 Iulii, kuto monetę z racą zapáloną, do gory lecącą, z napisem: In splendorem rapitur.
W też same czasy, widząc cięszką rewolucyą uciśnioną Europę Klemens XI Papież, y nad nią czyniąc kondolencyę, bić kazał monetę z Chrystusem Pánem Krzyż dzwigaiącym, y z napisem: Factus est Principatus super humerum eius.
Miasto Augusta, vulgo Auszpurg na monecie, sub forma Białogłowy wybita, w koronie murasney, z tyłu Armaty, Choragwie, Piki, kotły maiącá; koło
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1213
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pamięć nasza nie zginie, jeszcze w owej okrom pierworodnego grzechu mających się rodzić niewinności wszystkich razem do szczętu wybić i wygubić usiłowała.
O dziwna losów odmiano! Ten przelęknionego niemego syna wysilony głos, cud przyrodzenia, przykład synowskiej miłości, przeszłe wieki teraźniejszym do wielbienia i naśladowania przesłały wiekom. A teraz, o Boże, obrońco uciśnionych, że po kilkakrotnym kłamliwym oskarżeniu, że po kilkakrotnej wytrzymanej cierpliwie i pokornie zemście, że po suplikowaniu przez pierwsze w Rzpltej osoby o jakąkolwiek wziętego honoru satysfakcją, że po odrzuconych z sromotną wzgardą tych prośbach, ostatnią przyciśnieni potrzebą, do świętej sprawiedliwości jako do jedynej po Bogu ucieczki udałem się. Aliście głos ogromny
pamięć nasza nie zginie, jeszcze w owej okrom pierworodnego grzechu mających się rodzić niewinności wszystkich razem do szczętu wybić i wygubić usiłowała.
O dziwna losów odmiano! Ten przelęknionego niemego syna wysilony głos, cud przyrodzenia, przykład synowskiej miłości, przeszłe wieki teraźniejszym do wielbienia i naśladowania przesłały wiekom. A teraz, o Boże, obrońco uciśnionych, że po kilkakrotnym kłamliwym oskarżeniu, że po kilkakrotnej wytrzymanej cierpliwie i pokornie zemście, że po suplikowaniu przez pierwsze w Rzpltej osoby o jakąkolwiek wziętego honoru satysfakcją, że po odrzuconych z sromotną wzgardą tych prośbach, ostatnią przyciśnieni potrzebą, do świętej sprawiedliwości jako do jedynej po Bogu ucieczki udałem się. Aliście głos ogromny
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 581
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ta opinia, że te obiedwie dysydenckie potencje umyśliły jaki wielki projekt in imperio uczynić, a jak pospolicie mówiono, aby korona cesarska i dysydentom elektorom alternatą z katolickimi mogła się dostawać.
Uczyniła tedy Austria z Francją ligę przeciwko Anglii i Prusakowi. Pociągniono do tejże ligi i Saksonią, która w roku 1745 od króla pruskiego uciśniona i wielką kontrybucją zdarta była.
Sekretna dosyć ta saska z Austrią i z Francją liga była, ale król pruski przekupił sekretarza w gabinecie saskim, który mu tych sekretnych traktatów wydał kopią i sam z Drezna do Berlina uciekł, a zatem i wszystkie sekreta domu saskiego wydał. Widząc zatem król pruski, że i o nim
ta opinia, że te obiedwie dysydenckie potencje umyśliły jaki wielki projekt in imperio uczynić, a jak pospolicie mówiono, aby korona cesarska i dysydentom elektorom alternatą z katolickimi mogła się dostawać.
Uczyniła tedy Austria z Francją ligę przeciwko Anglii i Prusakowi. Pociągniono do tejże ligi i Saksonią, która w roku 1745 od króla pruskiego uciśniona i wielką kontrybucją zdarta była.
Sekretna dosyć ta saska z Austrią i z Francją liga była, ale król pruski przekupił sekretarza w gabinecie saskim, który mu tych sekretnych traktatów wydał kopią i sam z Drezna do Berlina uciekł, a zatem i wszystkie sekreta domu saskiego wydał. Widząc zatem król pruski, że i o nim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 716
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986