Podejrzenie niepokajania.
Nad diament nieużyte Serce twe skamieniało, Twoje grzechy są sowite, W myślach się pomieszało. Cóż? A kiedy śmierć napadnie, Będzie gorzkich powodzi Łez potrzeba: już są na dnie, Już w nich serce nie brodzi. Już przez te przejrzyste zdroje Serca twarde zmiękczone, Żale i ich niepokoje Nie będą uciszone. 7. Eternum praemium et poena.
Caduca, fluxa, vana, Incerta, mente pelle. Aeterna, firma, vera Et certa, mente volve. Seu te obsident pericula, Seu te illicit voluptas, Ne cede, vel dolori Vel inclinato amori. Illum domus polorum, Styks hunc manet profunda. Illic futura
Podejrzenie niepokajania.
Nad dyament nieużyte Serce twe skamieniało, Twoje grzechy są sowite, W myślach się pomieszało. Coż? A kiedy śmierć napadnie, Będzie gorzkich powodzi Łez potrzeba: już są na dnie, Już w nich serce nie brodzi. Już przez te przejrzyste zdroje Serca twarde zmiękczone, Żale i ich niepokoje Nie będą uciszone. 7. Aeternum praemium et poena.
Caduca, fluxa, vana, Incerta, mente pelle. Aeterna, firma, vera Et certa, mente volve. Seu te obsident pericula, Seu te illicit voluptas, Ne cede, vel dolori Vel inclinato amori. Illum domus polorum, Styx hunc manet profunda. Illic futura
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 416
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ręku swoich piastuje! czyli prosty i nigdy niepolerowany język mój arcana divinae mentis WKM. objaśniać potrafi? Czyli tak ogromnego Orła Jovis alitem, mały mój ziemiański nidulus ogarnie i otrzyma? Czyli niewczasy i kłopoty WKM. oprą się doskonale o głową moję: Czyli w-tych burzach i zawieruchach nigdy nieuciszonych/ co dzień sroższych i groźniejszych między skałami nieszczęścia/ na piasku niedostatku publicznego w-Oceanie tumultów i sobie samym przeciwnych wichrów/ inter brevia et Syrtes inwidyej/ dyfidencjej/ malkontentece/ oporu przeciwko dobru pospolitemu/ steru tej wielkiej nawy dotrzymam: Czyli ten starością samą nabutwiały/ i blisko do upadku nachylony Rzeczypospolitej budynek na moich
ręku swoich piástuie! czyli prosty i nigdy niepolerowány ięzyk moy arcana divinae mentis WKM. obiaśniać potrafi? Cżyli ták ogromnego Orłá Jovis alitem, mały moy źiemiánski nidulus ogárnie i otrzyma? Czyli niewczásy i kłopoty WKM. oprą się doskonále o głową moię: Czyli w-tych burzách i zawieruchach nigdy nieućiszonych/ co dźien sroszszych i groźnieyszych między skáłámi nieszczęśćia/ ná piásku niedostátku publicznego w-Oceánie tumultow i sobie sámym przećiwnych wichrow/ inter brevia et Syrtes inwidyey/ dyfidencyey/ málkontentece/ oporu przećiwko dobru pospolitemu/ steru tey wielkiey nawy dotrzymam: Czyli ten stárośćią samą nabutwiáły/ i blisko do upadku náchylony Rzeczypospolitey budynek ná moich
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 21
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
z naszej strony padło dwu Majorów i dwunastu draganij. Dwudziestego szóstego dnia granatami nieprzyjaciel czterech naszych w mieście położywszy/ nazajutrz ku wieczorowi szturmował do Kontraskarpy/ z małą szkodą naszych: ale zajątrzony jednak ugundowałby się był dobrze wałami w Leopolostacie/ gdyby mu nasze Działa nie przeszkadzały. Od dwudziestego siódmego/ aż do trzydziestego dnia/ uciszony nieprzyjaciel/ kilka min zapalił/ któremi palisady około kontraskarpy wysadził: ale jednak nasz żołnierz skurbowawszy przy szturmie nieprzyjaciela/ w nocy nowe wybudowałpalisady/ rpzez te trzy dni sześciu naszych granatami zabito/ a dwu rażono. Więc że nieprzyjaciel wałami osadzony głębiej zstawał/ i nie mogły go kule sięgać; Wycieczki też żadne przez te dni
z nászey strony pádło dwu Máiorow y dwunastu drágániy. Dwudźiestego szostego dniá gránatámi nieprzyiaćiel cżterech nászych w mieśćie położywszy/ názáiutrz ku wiecżorowi szturmowáł do Contráskárpy/ z máłą szkodą nászych: ále záiątrzony iednák vgundowałby się był dobrze wáłámi w Leopolostáćie/ gdyby mu násze Dźiáłá nie przeszkadzáły. Od dwudźiestego śiodmego/ áż do trzydźiestego dniá/ vćiszony nieprzyiaćiel/ kilká min zápalił/ ktoremi pálisády około contráskárpy wysádźił: ále iednák nász żołnierz skurbowawszy przy szturmie nieprzyiaćielá/ w nocy nowe wybudowałpálisády/ rpzez te trzy dni sześćiu nászych gránatámi zábito/ á dwu ráżono. Więc że nieprzyiaćiel wáłámi osádzony głębiey zstáwał/ y nie mogły go kule śięgáć; Wyćiecżki też żadne przez te dni
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: A3
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
w nocy odebrali: także i woda w nagotowane przekopy nie ściekała. Dziewiątego dnia/ Nieprzyjaciel okop Rewelinu otrzymawszy/ tam się Wałem osadził/ i lubo nazajutrz nasi/ wielu nieprzyjaciół trupem położyli/ i z nowych wyrugowawszy okopów/ Tureckie Aproszy zrujnowali: przez następującą noc jednakże/ wszytkie swoje Aproszy restaurował Niepriaciel. Jedynastego dnia uciszony od szturmu Turczyn/ cały dzień kopaniem się bawił: ale na zajutrz/ jednę Minę zapaliwszy/ część Rewelinu wedle Bramy Burgi wysadził/ który uporczywie chcąc szturmem otrzymać/ z wielką swoją szkodą/ i konfuzją był odpędzony: z nasztch ośmdziesiąt legło/ około sześciudziesiąt rażonych/. i Minę jednę naszę zawalono. Do tych czas
w nocy odebráli: tákże y wodá w nágotowáne przekopy nie śćiekáłá. Dźiewiątego dniá/ Nieprzyiaćiel okop Rewelinu otrzymawszy/ tám sie Wałem osádźił/ y lubo názáiutrz náśi/ wielu nieprzyiaćioł trupem położyli/ y z nowych wyrugowawszy okopow/ Tureckie Aproszy zruinowáli: przez nástępuiącą noc iednákże/ wszytkie swoie Aproszy restaurował Niepryiaćiel. Iedynastego dniá vćiszony od szturmu Turcżyn/ cáły dźień kopániem się báwił: ále ná záiutrz/ iednę Minę zápaliwszy/ cżęść Rewelinu wedle Brámy Burgi wysádźił/ ktory vporcżywie chcąc szturmem otrzymáć/ z wielką swoią szkodą/ y confuzyą był odpędzony: z násztch ośmdźieśiąt legło/ około sześćiudźieśiąt ráżonych/. y Minę iednę nászę záwálono. Do tych cżás
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: A4
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
szeptem swoim, i to mocnym na ten czas przyciśniony lodem, spokojnych pod zaszczytem dobrej nadzieje, poprzysięgłej przyjaźni tak daje sposobów, że kiedy Asia tota fremit, u nas pro clangore tubarum, molle lyrae festumq; canunt. Wielkie to W. K. M. Imię, i powodna sprawuje fortuna, że w nieuciszonym zgęstwionych dolegliwości zamieszaniu, inter abundantis ludibria fati, bojaźń od nas, i trwoga, dalekim odpędzona wstrętem, i w ten czas kiedy zajadłe Pogaństwo, skoncentrowane gotuje na nas niebezpieczeństwa: jęczeć albo ulegać na kształt wyniosłej wpułhuczących nawałności skały nigdy nieumiemy. Broni usychać na sercu, w leniwym trudnych czasów piasku zgęstwionemi kwitnąca do
szeptem swoim, y to mocnym na ten czas przyciśniony lodem, spokoynych pod zaszczytem dobrey nadzieie, poprzysięgłey przyiaźni ták dáie sposobow, że kiedy Asia tota fremit, u nas pro clangore tubarum, molle lyrae festumq; canunt. Wielkie to W. K. M. Imię, y powodna spráwuie fortuná, że w nieuciszonym zgęstwionych dolegliwości zámieszaniu, inter abundantis ludibria fati, boiaźn od nas, y trwoga, dalekim odpędzona wstrętem, y w ten czas kiedy záiadłe Pogaństwo, zkoncentrowane gotuie ná nas niebespieczeństwa: ięczeć álbo ulegáć ná kształt wyniosłey wpułhuczących náwałności skały nigdy nieumiemy. Broni usycháć ná sercu, w leniwym trudnych czasow piasku zgęstwionemi kwitnąca do
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 28
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
przechodząc usługi, coraz to nowe łaski, takby do dzięk czynienia przyuczyć miały, żeby się całe życie moje w jedno wdzięczności zamieniło Echo. Przecież miarkować nieporownane równemi słowy, jako u każdego, tak i u mnie, nic inszego nie jest, tylko na niezbrodzone za wiatrem puścić się morze, na którym przy nie uciszonych łaski z wdzięcznością szturmach, pomieszany odgłos, nie wie kiedy i kędy zawinąć do portu. Tak ciężka na usta, dopieroż na serca hojność, sam jej tylko żadnemi nie ścisniony terminami afekt, szczególnie korespondować może. Nie masz języka i skarbu, żeby ów z wysilonej mowy, ten z wywnętrzonych fortun, wysokiej Dobrodziejstwa
przechodząc usługi, coraz to nowe łáski, tákby do dzięk czynięnia przyuczyć miały, żeby się całe życie moie w iedno wdzięczności zámieniło Echo. Przecież miarkowáć nieporownáne rownemi słowy, iáko u każdego, ták y u mnie, nic inszego nie iest, tylko ná niezbrodzone zá wiátrem puścić się morze, ná ktorym przy nie uciszonych łaski z wdzięcznością szturmach, pomieszany odgłos, nie wie kiedy y kędy záwinąć do portu. Ták cięszka ná ustá, dopieroż ná sercá hoyność, sam iey tylko żadnemi nie ścisniony terminámi áffekt, szczegulnie korrespondowáć może. Nie masz ięzyká y skarbu, żeby ow z wysiloney mowy, ten z wywnętrzonych fortun, wysokiey Dobrodzieystwa
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 30
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
i którzy wszytkim zawiadomwali/ do Konstantynopola pozwani/ i z urzędu swego złożeni i udawieni byli. Do tego też to przyszło/ że właśnie tegoż roku w małej Azji wielki rozruch się stał między spachą i Janiczarami/ którzy się śmierci/ swego udawionego Cesarza Ibraima msić chcieli. Jednak zaś wnet uspokojony/ i Przez zgodę uciszony był. Roku 1650. Cesarz Ferdynandus III. Wielką Legacją/ wktórej 136. osób było/ skosztownemi orężentami/ które na 1000000. złotych szacowano/ do Konstantonopoła wyprawił/ gdzie pokoj między Rzymskim i Tureckim Cesarzem/ do 22. lat uczyniony był/ aczkolwiek ten Tyran i wściekły pies częstokroć po sobie znać dał/
y ktorzy wszytkim záwiádomwali/ do Konstántinopolá pozwáni/ y z urzędu swego złożeni y udawieni byli. Do tego tesz to przyszło/ że właśnie tegoż roku w máłey Azyey wielki rozruch śię stał między spachą y Ianiczarámi/ ktorzy śię śmierći/ swego udawionego Cesárzá Ibráimá mśić chćieli. Iednák záś wnet uspokoiony/ y Przez zgodę ućiszony był. Roku 1650. Cesárz Ferdinándus III. Wielką Legácyą/ wktorey 136. osob było/ zkosztownemi oręzentámi/ ktore ná 1000000. złotych szácowano/ do Konstántonopołá wypráwił/ gdźie pokoy między Rzymskim y Tureckim Cesárzem/ do 22. lat uczyniony był/ áczkolwiek ten Tyran y wśćiekły pies częstokroć po sobie znáć dał/
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: H
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
związkowym ludziom, ubodzy wydawali, nie tak im jednak jako przeszłoroczne ustawiczne werbunki i po kilka razy na rok na wydanie chlebów dane asygnacyje i codzienne przechody żołnierskie dokuczyły, oprócz, że przecię ludzi prócz ustawy żołnierskiej, podatki z sejmu uchwalone bardzo trapiły, bo tego w skarbie koronnym nie znać było.
Snadź tedy jakoby trochę uciszona zdała się być Rzeczypospolita, lubo na to panowie i duchowni zgrzytali zębami, atoli obfitość wszelkiej żywności wszędzie była. Ten tylko postępek wojskowy króla i wszystkich adherentów dworskich z niektórymi senatorami wielce alterował, a tak na przyszły rok sejm znowu na uspokojenie związku w miesiącu marcu naznaczono.
Więc i w Ukrainie nie tak dalece nie było
związkowym ludziom, ubodzy wydawali, nie tak im jednak jako przeszłoroczne ustawiczne werbunki i po kilka razy na rok na wydanie chlebów dane asygnacyje i codzienne przechody żołnierskie dokuczyły, oprócz, że przecię ludzi prócz ustawy żołnierskiej, podatki z sejmu uchwalone bardzo trapiły, bo tego w skarbie koronnym nie znać było.
Snadź tedy jakoby trochę uciszona zdała się być Rzeczypospolita, lubo na to panowie i duchowni zgrzytali zębami, atoli obfitość wszelkiej żywności wszędzie była. Ten tylko postępek wojskowy króla i wszystkich adherentów dworskich z niektórymi senatorami wielce alterował, a tak na przyszły rok sejm znowu na uspokojenie związku w miesiącu marcu naznaczono.
Więc i w Ukrainie nie tak dalece nie było
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 315
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
WMP^a^ od tak prędkiego Wyjazdu. Upraszam uniżenie indulge petenti, a żebym mógł tak Wielkiego i Miłego wtym tu kraju in Vicino Wiosek Moich Gościa, personali Venerari Cultu. IMMPan Do J^m^P^a^ Bielińskiego czesnika Koronnego.
Zal WMMP^a^ obrócieby nieba uista metamophorsi wmoj własny, gdybyśmy chcieli pójść ad fontem calisasq dolendi. Jak tylko po uciszonym ab hostio pograniczu obiołem na Podolu kilka Wiosek, stykających się z gruntami Lisowieckiemi, zawsze in pacifica Ich byłem Possessione, trzymając się tego, com zastał przy dawnych zwyczajach i Granicach. Tantum Annorum Spatium przeszło, a niebyło żadnej od Lisowiec o Grunta kłotni i Kontroversij. Czy kto więcej czy mnie miał.
WMP^a^ od tak prętkiego Wyiazdu. Upraszam uniżenie indulge petenti, a żebym mogł tak Wielkiego y Miłego wtym tu kraiu in Vicino Wiosek Moich Goscia, personali Venerari Cultu. JMMPan Do J^m^P^a^ Bielińskiego czesnika Koronnego.
Zal WMMP^a^ obrocieby nieba uista metamophorsi wmoy własny, gdybysmy chcieli poyść ad fontem calisasq dolendi. Jak tylko po uciszonym ab hostio pograniczu obiołem na Podolu kilka Wiosek, stykaiących się z gruntami Lisowieckiemi, zawsze in pacifica Jch byłem Possessione, trzymaiąc się tego, com zastał przy dawnych zwyczaiach y Granicach. Tantum Annorum Spatium przeszło, a niebyło zadney od Lisowiec o Grunta kłotni y Controversiy. Czy kto więcey czy mnie miał.
Skrót tekstu: RzewKor
Strona: 35
Tytuł:
Korespondencja
Autor:
Wacław Rzewuski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1720 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1720
Data wydania (nie później niż):
1750
orły białe a nie konie (Użyczy Wenus wiatrów, a idź po nie) W kantary złote i lejc z karmazynu, Najmilszy synu!
Nie stawaj, proszę, bo koła ogniste, Pospiesz tym prędzej przez obłoki czyste,
Lazurom pięknym jasnością podobne, Światłem ozdobne.
A ja w swych gmachach paniej czekać będę. Gdy uciszony wedle niej usiądę, Dam potraw dosyć i rozkoszne wino, Piękna dziewczyno!
A przy tym akcie będę się gotował, Jakbym cię w gębkę rumianą całował I usta barwą koralu podobne, Barzo nadobne.
Tam się przechodzim na góry osobne, Kędy ujrzywa zwierzątka ozdobne, Jelenie młode, są też i sarneczki, Jako dzieweczki
orły białe a nie konie (Użyczy Wenus wiatrow, a idź po nie) W kantary złote i lejc z karmazynu, Najmilszy synu!
Nie stawaj, proszę, bo koła ogniste, Pospiesz tym prędzej przez obłoki czyste,
Lazurom pięknym jasnością podobne, Światłem ozdobne.
A ja w swych gmachach paniej czekać będę. Gdy uciszony wedle niej usiędę, Dam potraw dosyć i rozkoszne wino, Piękna dziewczyno!
A przy tym akcie będę się gotował, Jakbym cię w gębkę rumianą całował I usta barwą koralu podobne, Barzo nadobne.
Tam się przechodzim na gory osobne, Kędy ujrzywa zwierzątka ozdobne, Jelenie młode, są też i sarneczki, Jako dzieweczki
Skrót tekstu: SzlichWierszeWir_I
Strona: 178
Tytuł:
Wiersze rozmaite JE. Mci Pana Jerzego z Bukowca Szlichtinka
Autor:
Jerzy Szlichtyng
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910