po wierzchniej znać może postawie. Rugier wsiadł w łódź zarazem i Bogu dziękował, Że w drodze niebezpiecznej zdrowo go zachował; I gadając z żeglarzem bacznem i ćwiczonem, Jechał po morzu cichem i uspokojonem.
XLV.
Chwalił Rugiera, że się tak dobrze postawił, Że się wczas od Alcyny i przedtem wybawił, Niż go uczarowanem kubkiem upoiła, Jako więc miłośnikom wszytkiem swem czyniła; I że przejechał w piękne Logistylle kraje, Gdzie miał uźrzeć pobożne, święte obyczaje I piękność wieczną, która tak pociech użycza, Że serce zawsze karmi, ale nie nasyca.
XLVI.
„Ta - prawi - tak zniewala, tak duszę ujmuje, Że na pierwsze
po wierzchniej znać może postawie. Rugier wsiadł w łódź zarazem i Bogu dziękował, Że w drodze niebezpiecznej zdrowo go zachował; I gadając z żeglarzem bacznem i ćwiczonem, Jechał po morzu cichem i uspokojonem.
XLV.
Chwalił Rugiera, że się tak dobrze postawił, Że się wczas od Alcyny i przedtem wybawił, Niż go uczarowanem kubkiem upoiła, Jako więc miłośnikom wszytkiem swem czyniła; I że przejechał w piękne Logistylle kraje, Gdzie miał uźrzeć pobożne, święte obyczaje I piękność wieczną, która tak pociech użycza, Że serce zawsze karmi, ale nie nasyca.
XLVI.
„Ta - prawi - tak zniewala, tak duszę ujmuje, Że na pierwsze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 207
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
prawie Feratowe ciało, Okrom tam, kędy dziecię, kiedy u macierze W żywocie jeszcze leży, pierwszy pokarm bierze; I póki jeno beł żyw, zawsze tę część ciała, Która będąc wątpliwa, ranom podlegała, Ubezpieczał, jako mógł, sposobem wszelakiem Z wypławnego żelaza blachem siedmiorakiem.
XLIX.
Także właśnie i Orland beł uczarowany, Że jego ciało żadnej nie bało się rany, Okrom pod podeszwami u obu nóg, które Kryły jako nabarziej zawżdy miękką skórę. Ostatek beł, jak marmur, jeśli wieść nie plecie, Co to za szczerą prawdę rozniosła na świecie. Obadwa wprawdzie zawżdy zbroje zażywali Dla ozdoby, nie żeby jej potrzebowali.
L.
prawie Feratowe ciało, Okrom tam, kędy dziecię, kiedy u macierze W żywocie jeszcze leży, pierwszy pokarm bierze; I póki jeno beł żyw, zawsze tę część ciała, Która będąc wątpliwa, ranom podlegała, Ubezpieczał, jako mógł, sposobem wszelakiem Z wypławnego żelaza blachem siedmiorakiem.
XLIX.
Także właśnie i Orland beł uczarowany, Że jego ciało żadnej nie bało się rany, Okrom pod podeszwami u obu nóg, które Kryły jako nabarziej zawżdy miękką skórę. Ostatek beł, jak marmur, jeśli wieść nie plecie, Co to za szczerą prawdę rozniosła na świecie. Obadwa wprawdzie zawżdy zbroje zażywali Dla ozdoby, nie żeby jej potrzebowali.
L.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 260
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sieci, widziemy, jako pospolicie niecnoty i oszukania wychodzą na upadek tych, którzy ich zażywają. Przez Oryla, który w sztuki rozsiekany, lepił samego siebie, ukazuje się, że złość do jakiegokolwiek czasu zwykła trwać niepokarana; ale na ostatek ten, który ją umie poznać i odetnie jej fortele, jako Astolf uciął włos uczarowany, który Oryla przy zdrowiu zachowywał, pożyje ją, że na ostatek upaść musi.
SKŁAD PIERWSZY.
Zawsze każde zwycięstwo chwalebne bywało, Lub się dowcipem lub się szczęściem dostawało. Prawda to, że które się ze krwią swych dostanie, Przyganę pospolicie najduje w hetmanie; Ale to więc dopiero godne jest pochwały I owoc czci
sieci, widziemy, jako pospolicie niecnoty i oszukania wychodzą na upadek tych, którzy ich zażywają. Przez Oryla, który w sztuki rozsiekany, lepił samego siebie, ukazuje się, że złość do jakiegokolwiek czasu zwykła trwać niepokarana; ale na ostatek ten, który ją umie poznać i odetnie jej fortele, jako Astolf uciął włos uczarowany, który Oryla przy zdrowiu zachowywał, pożyje ją, że na ostatek upaść musi.
SKŁAD PIERWSZY.
Zawsze każde zwycięstwo chwalebne bywało, Lub się dowcipem lub się szczęściem dostawało. Prawda to, że które się ze krwią swych dostanie, Przyganę pospolicie najduje w hetmanie; Ale to więc dopiero godne jest pochwały I owoc czci
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 330
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
słowy z pisma świętego wyjętemi i rzeczami świętemi będą przykraszone/ jako się już powiedziało. Bo co to ma ku rzeczy egzorcizując człowieka z czarownanego/ tkać mu w gębę sztukę koziny/ jakoby się diabeł kozła bał. Także gdy koń abo bydlę jakie zachoruje/ szeptać mu pewne słowa w pewne ucho. Także kąpiąc w wannie uczarowanego/ smagać go rozmarynową abo majoranową rozsczką wszędzie po ciele/ twierdząc że to flagelatio daemonum, a czemu niepokrzywa abo niebrezina? Także opłatki dawać o czary pomówionym które lezały tylo na ołtarzu przez Mszą ś. i czasem na nich pewne haraktery pisać. Także dać pierwszą ablucją z kielicha białygłowie dla gładkości. Także gołębięty tylo karmić
słowy z pisma swiętego wyiętemi y rzeczámi świętemi będą przykraszone/ iako się iuż powiedziało. Bo co to ma ku rzeczy exorcizuiąc człowieká z czárownánego/ tkáć mu w gębę sztukę koźiny/ iakoby się diabeł kozła bał. Także gdy koń ábo bydlę iakie záchoruie/ szeptáć mu pewne słowá w pewne vcho. Także kąpiąc w wannie vczarowanego/ smagać go rozmárynową ábo máioranową rozsczką wszędzie po ćiele/ twierdząc że to flagelatio daemonum, á czemu niepokrzywa ábo niebreźina? Także opłatki dawáć o czary pomowionym ktore lezáły tylo na ołtarzu przez Mszą ś. y czasem na nich pewne háráktery pisáć. Także dać pierwszą ablutią z kielichá białygłowie dla głádkośći. Także gołębięty tylo karmić
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 111
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
ochotni ocknęli. PIEŚŃ XVII.
LXX.
W bębny biją po mieście, w głośne trąby grają I na plac naznaczony pospólstwa wołają. Gryfon, skoro obaczył i wozy i konie Na ulicy i wielki zgiełk na każdej stronie, Ubiera się i kładzie na się zwykłą swoję Doskonałą i nieraz doświadczoną zbroję; Bo niepożyta była i uczarowana I własną ręką wiedmy białej hartowana.
LXXI.
Antiocheńczyk się też z niem także gotował, Jachał na plac i członki żelazem warował. Już też od gospodarza beły zgotowane Dla nich wielkie kopie, dobrze zżyłowane; Który swoje powinne i krewne zgromadził I na plac je, czyniąc jem uczciwość, prowadził, Przydawszy jem i piesze
ochotni ocknęli. PIEŚŃ XVII.
LXX.
W bębny biją po mieście, w głośne trąby grają I na plac naznaczony pospólstwa wołają. Gryfon, skoro obaczył i wozy i konie Na ulicy i wielki zgiełk na każdej stronie, Ubiera się i kładzie na się zwykłą swoję Doskonałą i nieraz doświadczoną zbroję; Bo niepożyta była i uczarowana I własną ręką wiedmy białej hartowana.
LXXI.
Antyocheńczyk się też z niem także gotował, Jachał na plac i członki żelazem warował. Już też od gospodarza beły zgotowane Dla nich wielkie kopie, dobrze zżyłowane; Który swoje powinne i krewne zgromadził I na plac je, czyniąc jem uczciwość, prowadził, Przydawszy jem i piesze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 19
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
chocia była z miąższej kości i żelaza, Puściła, znieść nie mogąc tak ciężkiego raza; Przeciął ją aż do zbroje, ale ta wytrwała I nieuchronnej szable moc zahamowała. PIEŚŃ XVII.
CII.
Z Seleucjej pan zaś w łeb tak chrześcijańskiego Rycerza ciął, że razu wytrzymać srogiego Żadne najwyborniejsze żelazo nie mogło; Że beł uczarowany szyszak, to pomogło. Darmo potem i zbroję siecze z każdej miary, Bo i ta także była zrobiona przez czary; A jego zbroja zasię już jest zdziurawiona, Nie w jednem, ale w kilku miejscach od Gryfona.
CIII.
Już u wszytkich rzecz jasna i widoma była, Że Gryfon nad pogańskiem rycerzem miał siła
chocia była z miąższej kości i żelaza, Puściła, znieść nie mogąc tak ciężkiego raza; Przeciął ją aż do zbroje, ale ta wytrwała I nieuchronnej szable moc zahamowała. PIEŚŃ XVII.
CII.
Z Seleucyej pan zaś w łeb tak chrześcijańskiego Rycerza ciął, że razu wytrzymać srogiego Żadne najwyborniejsze żelazo nie mogło; Że beł uczarowany szyszak, to pomogło. Darmo potem i zbroję siecze z każdej miary, Bo i ta także była zrobiona przez czary; A jego zbroja zasię już jest zdziurawiona, Nie w jednem, ale w kilku miejscach od Gryfona.
CIII.
Już u wszytkich rzecz jasna i widoma była, Że Gryfon nad pogańskiem rycerzem miał siła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 27
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Kto beł przyczyną i kto rozczął tę zabawę, Więc rozumiejąc Gryfon, że to krzywda była Taka, że go zarówno z królem obchodziła, Natychmiast sobie podać kopie kazali I z surowemi fuki na wojnę jachali. PIEŚŃ XVIII.
CXVIII.
Z drugiej strony ostrogi swojemu koniowi Astolf włożywszy dobrze w bok Rabikanowi, Bieżał z uczarowanem złotem drzewem w ręku, Które każdego gońcę wysadzało z łęku; Tem napierwej Gryfona śmiałego zawadził I tak, jako potrzeba, z siodła go wysadził; Potem ledwie uderzył w tarcz Akwilantowi, Jako spadł i nogami grzebał po piaskowi.
CXIX.
Inszy także rycerze mężni, znamienici, Od Sansoneta byli drzewem z koni zbici.
, Kto beł przyczyną i kto rozczął tę zabawę, Więc rozumiejąc Gryfon, że to krzywda była Taka, że go zarówno z królem obchodziła, Natychmiast sobie podać kopie kazali I z surowemi fuki na wojnę jachali. PIEŚŃ XVIII.
CXVIII.
Z drugiej strony ostrogi swojemu koniowi Astolf włożywszy dobrze w bok Rabikanowi, Bieżał z uczarowanem złotem drzewem w ręku, Które każdego gońcę wysadzało z łęku; Tem napierwej Gryfona śmiałego zawadził I tak, jako potrzeba, z siodła go wysadził; Potem ledwie uderzył w tarcz Akwilantowi, Jako spadł i nogami grzebał po piaskowi.
CXIX.
Inszy także rycerze mężni, znamienici, Od Sansoneta byli drzewem z koni zbici.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 66
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
albo więc pomścić się gotowi. „Bij! bij!” wielkiem wołają głosem płoche gminy, I wyglądają, stojąc z daleka, nowiny. Gryfon wtem przypadł tam, gdzie czoła obracali Trzej towarzysze i most już opanowali. PIEŚŃ XVIII.
CXXII.
Ochopił mu się Astolf, bo od dnia, którego Mężnie zabił Oryla uczarowanego, Tenże koń miał pod sobą, tenże znak, tęż swoję Nosił na sobie dotąd polerowną zbroję; Ale się nie przypatrzył temu w onej chwili, Kiedy do siebie z drzewy na rynku skoczyli. Wtem go poznał i zaraz chętnie go przywitał I o dawnego jego towarzysza pytał,
CXXIII.
Więc i o to
albo więc pomścić się gotowi. „Bij! bij!” wielkiem wołają głosem płoche gminy, I wyglądają, stojąc z daleka, nowiny. Gryfon wtem przypadł tam, gdzie czoła obracali Trzej towarzysze i most już opanowali. PIEŚŃ XVIII.
CXXII.
Ochopił mu się Astolf, bo od dnia, którego Mężnie zabił Oryla uczarowanego, Tenże koń miał pod sobą, tenże znak, tęż swoję Nosił na sobie dotąd polerowną zbroję; Ale się nie przypatrzył temu w onej chwili, Kiedy do siebie z drzewy na rynku skoczyli. Wtem go poznał i zaraz chętnie go przywitał I o dawnego jego towarzysza pytał,
CXXIII.
Więc i o to
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 67
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i o Sansonecie, co o drugich owych Rycerzach wielkich, syniech Oliwijerowych? Nie baliby się byli pierwej sta tysięcy, A teraz uciekają jako ród zajęcy, Jako króliki, jako gęłębie na ciszą, Kiedy grzmot jaki bliski i kołat usłyszą.
XCIII.
Tak swem jako i obcem dźwięk i moc wadziła, Co z uczarowanego rogu wychodziła; Ucieka za Marfizą Sansonet z Gwidonem, Za Gwidonem Akwilant pospołu z Gryfonem. Ale ich wszędzie ściga i dosięga w uszy Dźwięk, który strach przynosi wylęknionej duszy. Astolf biega po mieście, a u gęby trzyma Swoję trąbę i coraz barziej ją nadyma. PIEŚŃ XX.
XCIV.
Ta do morza, ta
i o Sansonecie, co o drugich owych Rycerzach wielkich, syniech Oliwijerowych? Nie baliby się byli pierwej sta tysięcy, A teraz uciekają jako ród zajęcy, Jako króliki, jako gęłębie na ciszą, Kiedy grzmot jaki blizki i kołat usłyszą.
XCIII.
Tak swem jako i obcem dźwięk i moc wadziła, Co z uczarowanego rogu wychodziła; Ucieka za Marfizą Sansonet z Gwidonem, Za Gwidonem Akwilant pospołu z Gryfonem. Ale ich wszędzie ściga i dosięga w uszy Dźwięk, który strach przynosi wylęknionej duszy. Astolf biega po mieście, a u gęby trzyma Swoję trąbę i coraz barziej ją nadyma. PIEŚŃ XX.
XCIV.
Ta do morza, ta
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 136
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Trąba Astolfowa, którą mu Logistylla darowała, ukazuje zwykłą moc swoję przeciwko czarom. Pinabel trwając w swej przyrodzonej złości, postanowia i wnosi niecnotliwy zwyczaj odzierać białegłowy i rycerze, którzy imo jego zamek jeżdżali, gdzie poznany nakoniec od Bradamanty, bierze ostatnie karanie za wszytkie swoje niecnoty. Rugier nie chcąc używać w skutku tarczy uczarowanej, aby stąd nie nabył przygany, zarzuca ją w studnią, gdzie potem siła ludzi ladajakich daremnie szukać jej przychodzi.
SKŁAD PIERWSZY.
Piękne panny i panie, stwierdzone w stałości, Co przestawacie tylko na jednej miłości, Acz wiem, że takich tak jest mało miedzy wami, Żeby je podomno mógł policzyć palcami, Nie
Trąba Astolfowa, którą mu Logistylla darowała, ukazuje zwykłą moc swoję przeciwko czarom. Pinabel trwając w swej przyrodzonej złości, postanowia i wnosi niecnotliwy zwyczaj odzierać białegłowy i rycerze, którzy imo jego zamek jeżdżali, gdzie poznany nakoniec od Bradamanty, bierze ostatnie karanie za wszytkie swoje niecnoty. Rugier nie chcąc używać w skutku tarczy uczarowanej, aby stąd nie nabył przygany, zarzuca ją w studnią, gdzie potem siła ludzi ladajakich daremnie szukać jej przychodzi.
SKŁAD PIERWSZY.
Piękne panny i panie, stwierdzone w stałości, Co przestawacie tylko na jednej miłości, Acz wiem, że takich tak jest mało miedzy wami, Żeby je podomno mógł policzyć palcami, Nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 169
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905