by sadzelinik jaki/ Jestem Kuźnik w tym kształcie jak mię widzisz taki. Od ogniać to i dymu tak barzo szczyrniało Na mnie (jako tu oto widzisz) wszytko ciało. A stąd niedbam o świetne i o cudne szaty/ Bo się też tu nie zejdą do naszej roboty. O żywocie
Jestem włąsnie jakoby murzyn uczerniony/ Po wszem ciele i ogniem srodze popalony. Wstąp jeno (obaczysz tu) do nas jako każdy/ Musi się w naszej hucie z ogniem biedzić zawżdy.
Patrzajże jako się to na mnie skwarzy ciało/ Azaż u nas w tym ogniu mamy męki mało? Płomień leci z iskrami w oczy jak perzyny/ Piekę
by sádzelinik iáki/ Iestem Kuźnik w tym kształcie iák mię widźisz táki. Od ogniáć to y dymu ták bárzo sczyrniáło Ná mnie (iáko tu oto widźisz) wszytko ćiáło. A stąd niedbam o świetne y o cudne száty/ Bo sie też tu nie zeydą do nászey roboty. O żywoćie
Iestem włąsnie iákoby murzyn vczerniony/ Po wszem ćiele y ogniem srodze popalony. Wstąp ieno (obaczysz tu) do nas iáko káżdy/ Muśi sie w nászey hućie z ogniem biedźić záwżdy.
Pátrzayże iáko sie to ná mnie skwárzy ćiáło/ Azasz v nas w tym ogniu mamy męki máło? Płomień leći z iskrámi w oczy iák perzyny/ Piekę
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: L4v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
, i patrzać sobie w twarz nie chcieli; I tom powiedział, jako beło rozerwane Ich milczenie, gdy Febus koła spracowane Ostatnie ukazował światu, od jednego, Co je na drodze potkał, rycerza błędnego.
V.
Zarazem beł od baby on rycerz poznany, Olander Hermonides imieniem nazwany, Hermonides, który tarcz wszytkę uczernioną, A na niej za herb poprzek strefę miał czerwoną. Poznawszy go, pierwszy gniew i pychę złożyła I mową i postawą pokornie prosiła Zerbina, aby się jej ziścił w obietnicy, Którą świeżo uczynił walecznej dziewicy. PIEŚŃ XXI.
VI.
On rycerz beł jej w głowę i jej narodowi Nieprzyjaciel, jako to potem Zerbinowi
, i patrzać sobie w twarz nie chcieli; I tom powiedział, jako beło rozerwane Ich milczenie, gdy Febus koła spracowane Ostatnie ukazował światu, od jednego, Co je na drodze potkał, rycerza błędnego.
V.
Zarazem beł od baby on rycerz poznany, Olander Hermonides imieniem nazwany, Hermonides, który tarcz wszytkę uczernioną, A na niej za herb poprzek strefę miał czerwoną. Poznawszy go, pierwszy gniew i pychę złożyła I mową i postawą pokornie prosiła Zerbina, aby się jej ziścił w obietnicy, Którą świeżo uczynił walecznej dziewicy. PIEŚŃ XXI.
VI.
On rycerz beł jej w głowę i jej narodowi Nieprzyjaciel, jako to potem Zerbinowi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 151
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Ktoby beł Orland, dawno, dawno zapomniała. Więc furia nieszczęsna tak go udziałała Odmiennym, podobieństwa iż niema żadnego Do wnuka, jako przedtem bywał, Karłowego; Od słońca jest szkaradnie wszystek opalony, Jak murzyn, który osiadł etiopskie strony, Albo jako Maurowie, co podle mieszkają Nilu, a twarzy nakształt uczernionych mają.
LX.
Oczy mu się pod czoło zmarszczone pokryły, Twarz wyschła, członki insze szczerą kością były; Włosy wzgórę wzjeżone, jak kołtonowate, Broda brzydka, poplwana, policzki kosmate. Ledwie go Angelika nadobna zoczyła, W zad prędko, przeląkszy się, koniem obróciła. Wrzeszcząc ucieka, a jej głosy żałośliwe Powtarza
Ktoby beł Orland, dawno, dawno zapomniała. Więc furya nieszczęsna tak go udziałała Odmiennym, podobieństwa iż niema żadnego Do wnuka, jako przedtem bywał, Karłowego; Od słońca jest szkaradnie wszystek opalony, Jak murzyn, który osiadł etyopskie strony, Albo jako Maurowie, co podle mieszkają Nilu, a twarzy nakształt uczernionych mają.
LX.
Oczy mu się pod czoło zmarszczone pokryły, Twarz wyschła, członki insze szczerą kością były; Włosy wzgórę wzjeżone, jak kołtonowate, Broda brzydka, poplwana, policzki kosmate. Ledwie go Angelika nadobna zoczyła, W zad prętko, przeląkszy się, koniem obróciła. Wrzeszcząc ucieka, a jej głosy żałośliwe Powtarza
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 398
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czasie, Myślcie teraz o swoim, i o moim wczasie, Chwała Bogu już pierwszą odbieram ofiarę, Jednak za upor przeszły, niech odbiorą karę. Ach! jakżem się nasycił, aż miło mej duszy, I kogoż zwłaszcza miły interes niewzruszy. Dulciusz wychodzi, przed którym ludzie uciekają, widząc go uczernionego i szalejącego, który wołając swego Konfidenta, wpada na Dwór i Pokoje Cesarskie, z tamtąd wyśmiany i wypędzony ucieka do siebie wołając: Agaspie, ej Agaspie, Agaspie, Agaspie? Wszak ja gruszki w popiele zwyczajnie niezaspię, Agaspie, ej czy słyszysz? Agaspie ucieka, Cóż to jest bieży szypko, jak pies gdy
czasie, Myślcie teraz o swoim, y o moim wczasie, Chwała Bogu iuż pierwszą odbieram ofiarę, Iednak za upor przeszły, niech odbiorą karę. Ach! iakżem się nasycił, áż miło mey duszy, Y kogoż zwłaszcza miły interess niewzruszy. Dulciusz wychodźi, przed ktorym ludźie uciekaią, widząc go uczernionego y szaleiącego, ktory wołaiąc swego Konfidenta, wpada na Dwor y Pokoie Cesarskie, z tamtąd wyśmiany y wypędzony ucieka do siebie wołaiąc: Agaspie, ey Agaspie, Agaspie, Agaspie? Wszak ia gruszki w popiele zwyczaynie niezaspię, Agaspie, ey czy słyszysz? Agaspie ucieka, Coż to iest bieży szypko, iak pies gdy
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: F2
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. Gdy potem opanowano Warszawę przez szturm, rejterowali się Szwedzi do zamku, ale w dwie godziny poddać się musieli, gdzie ich tylko 800 żywych zastano. – Wziął też król August w niewolą owego Pseudo-prymasa Święcickiego biskupa poznańskiego, który nominował Stanisława królem. Tego gdy z zamku wyprowadzono, miał ręce pod łokcie prochem uczernione, i brwi, także włosy na głowie poopalane, bo sam armaty nabijał i strzelał; nawet pokazało się na tego biskupa, że do samego króla Augusta w pałacu radziwiłowskim stojącego rychtował działo. Zaczem król August odesłał go do Rzymu: tam za dekretem papieskim oddany był na więzienie do Ankony, gdzie siedział półtrzecia roku
. Gdy potém opanowano Warszawę przez szturm, rejterowali się Szwedzi do zamku, ale w dwie godziny poddać się musieli, gdzie ich tylko 800 żywych zastano. – Wziął téż król August w niewolą owego Pseudo-prymasa Święcickiego biskupa poznańskiego, który nominował Stanisława królem. Tego gdy z zamku wyprowadzono, miał ręce pod łokcie prochem uczernione, i brwi, także włosy na głowie poopalane, bo sam armaty nabijał i strzelał; nawet pokazało się na tego biskupa, że do samego króla Augusta w pałacu radziwiłowskim stojącego rychtował działo. Zaczém król August odesłał go do Rzymu: tam za dekretem papiezkim oddany był na więzienie do Ankony, gdzie siedział półtrzecia roku
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 71
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849