, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo połykanych, Poważę się i dalej do ustek rożanych, Przy których są za cyfrę cukry i kanary I same elizejskich poi słodkie nektary. Więc do szyje i lubych pomagranów onych, Nad sam paroski marmur śliczniej ugładzonych, Które choć cienkim rąbkiem zwykły się okrywać, Przecię oczy i usta ważą się tam wrywać. Bo co oko już zajrzy, nieskosztować tego, Gotowa śmierć i jeszcze coś nad śmierć gorszego, Do czego niźli przyjdzie, Hanusienku złota, Tym tylko serdecznego ulżysz mi kłopota, Gdy według słowa będziesz kochać sługę twego A
, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo połykanych, Poważę się i dalej do ustek rożanych, Przy ktorych są za cyfrę cukry i kanary I same elizejskich poi słodkie nektary. Więc do szyje i lubych pomagranow onych, Nad sam paroski marmur śliczniej ugładzonych, Ktore choć cienkim rąbkiem zwykły się okrywać, Przecię oczy i usta ważą się tam wrywać. Bo co oko już zajrzy, nieskosztować tego, Gotowa śmierć i jeszcze coś nad śmierć gorszego, Do czego niźli przyjdzie, Hanusienku złota, Tym tylko serdecznego ulżysz mi kłopota, Gdy według słowa będziesz kochać sługę twego A
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 232
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
tedy on wiatrom ma rozkazować/ a cóż go wiatry mają chwiać? Onci to wiatrom na stronę ustąpić każe/ i od siebie onę odbije/ aby bynamniej nie zamyślały na stonę jaką jego nachylić/ XX. PRóżna i czcza jest trzcina tak zewnątrz jako i wewnątrz ze wszytkiego ogołocona/ i owszem tak od natury po wierzchu ugładzona/ żeby się na niej nic zgoła ostanie mogło. Pewnie tak Dziecię wyrazić przyśli Aniołowie. Leży naguchny namilszy Matki Synaczek/ leży nadobny Panny kochanek bez odzieży/ a tak do nędzy przylgnął afektem/ że choćby kto chciał oprócz ubogich pieluszek/ jakoby listków trzciny/ odziać go jaką odzieżą w tej Stajni/ niechciał
tedy on wiátrom ma roskázowáć/ á coż go wiátry máią chwiać? Onći to wiatrom ná stronę vstąpić każe/ y od siebie onę odbiie/ áby bynamniey nie zámyśláły ná stonę iáką iego náchylić/ XX. PRozna y czcza iest trzćiná ták zewnątrz iáko y wewnątrz ze wszytkiego ogołoconá/ y owszem ták od nátury po wierzchu vgładzona/ żeby się ná niey nic zgołá ostanie mogło. Pewnie ták Dźiećię wyráźić przyśli Anyołowie. Leży náguchny namilszy Mátki Synaczek/ leży nadobny Pánny kochánek bez odźieży/ á tak do nędzy przylgnął áffektem/ że choćby kto chćiał oprocz vbogich pieluszek/ iákoby listkow trzćiny/ odźiać go iáką odźieżą w tey Stáyni/ niechćiał
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 362
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636