żywota i drogi stanie/ hydria farinae et lecyto olei non deficiente codziennie siły i krzepkość brali. 2. Iere: 2. Io: 4. Strawne to jest Słowo Boże nie z światowych jakom rzekł zarażonych kłuży/ nie z dziurawych kadłubów jego/ cisternae dissipatae quae non possunt continere aquas, nie z cielesnej massy ugniecionych rogalów/ to jest nie z racyj i wywodów doczesnych dzisiejszych polityków/ i na łeb lecących/ nie stałych statistów; ale z głębokiego fontis falientis in vitam aeternam zrzodła/ z Ducha S^o^. nauki/ z nieba wysypanego ziarna/ którym sami Anielscy Duchowie sytymi są. Psal: 77. Panem Angelorum manducavit homo na pociechę
żywotá y drogi stánie/ hydria farinae et lecyto olei non deficiente codźiennie śiły y krzepkość bráli. 2. Iere: 2. Io: 4. Strawne to iest Słowo Boże nie z świátowych iákom rzekł zárażonych kłuży/ nie z dziurawych kadłubow iego/ cisternae dissipatae quae non possunt continere aquas, nie z ćielesney massy ugniećionych rogálow/ to iest nie z racyi y wywodow doczesnych dźiśieyszych politykow/ y ná łeb lecących/ nie stałych státistow; ále z głębokiego fontis falientis in vitam aeternam zrzodła/ z Duchá S^o^. náuki/ z niebá wysypanego źiárná/ ktorym sami Anielscy Duchowie sytymi są. Psal: 77. Panem Angelorum manducavit homo ná poćiechę
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 172
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
. Karbunkulowi.
Bolączokom ognitym/ które Carbunculami zowią/ jest osobliwym ratunkiem tak sam przez się na nie plastowany/ jako z Rutą/ z Saletrą i z Miodem kładziony. Brodawkom wysokim/ w nogach na palcach.
Brodawki wysokie spiczaste/ i twarde na palcach w nogach/ które Clausos Łacinnicy zowią/ wyciąga Sok z Woskiem ugnieciony/ abo z Figami suchmi utłuczony/ i przykładany/ jeno je pierwej trzeba puszczadłem oberznąć. Podagrze świeżej.
Podagrze świeżej/ nie zastarzałej/ ani zdawna zawziętej/ jest pewnym ratunkiem sok własny Cyrenajski w Occie rościerany/ tym miejsca bolące namazując Martwem kostkom.
Martwe kostki/ i inne wyrośliny na ciele . Także Wrzodom nosnym
. Kárbunkulowi.
Bolączokom ognitym/ ktore Cárbunculámi zowią/ iest osobliwym rátunkiem ták sam przez sie ná nie plastowány/ iáko z Rutą/ z Saletrą y z Miodem kłádźiony. Brodawkom wysokim/ w nogách ná pálcách.
Brodawki wysokie spiczáste/ y twárde ná pálcách w nogách/ ktore Clausos Lácinnicy zowią/ wyćiąga Sok z Woskiem vgnieciony/ ábo z Figámi suchmi vtłuczony/ y przykłádány/ ieno ie pierwey trzebá pusczádłem oberznąć. Podágrze świeżey.
Podágrze świeżey/ nie zástárzáłey/ áni zdawná záwźiętey/ iest pewnym rátunkiem sok własny Cyrenáyski w Ocćie rościerány/ tym mieyscá bolące námázuiąc Martwem kostkom.
Martwe kostki/ y ine wyrośliny ná ćiele . Tákże Wrzodom nosnym
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 190
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
w carnych sukniach, a nawięcej w burych, workami głowy okrywsy; między tkorymi byli cy ludzie, cy tez nie ludzie, ni ocu, ni głowy nie znać; domyślam się przecię, ze to z cudzej ziemie przyśli. Za nimi wsyscy w kosulach długich, biesagi przez się rozłozywsy, głównie z ciasta żółtego ugniecione, rozpalone trzymają. Rozumiałem, ze sca już wciornastko miastecko Spalić — a ludu, ludu za nimi nieprzelicona gromada, było pod sezdziesiat. Jak się tez jus nałazili i nogi ich zabolały, zwrócili się do Bożego domu, w tkorych ja tes pierwej bozych dud nasłuchał się.
Staną ku mnie jacyś w cerwieni słudzy
w carnych sukniach, a nawięcej w burych, workami głowy okrywsy; między tkorymi byli cy ludzie, cy tez nie ludzie, ni ocu, ni głowy nie znać; domyślam się przecię, ze to z cudzej ziemie przyśli. Za nimi wsyscy w kosulach długich, biesagi przes się rozłozywsy, głownie z ciasta zołtego ugniecione, rozpalone trzymają. Rozumiałem, ze sca już wciornastko miastecko Spalic — a ludu, ludu za nimi nieprzelicona gromada, było pod sezdziesiat. Jak sie tez jus nałazili i nogi ich zabolały, zwrocili się do Bozego domu, w tkorych ja tes pierwej bozych dud nasłuchał sie.
Staną ku mnie jacyś w cerwieni słudzy
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 277
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950