domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; skąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami ip. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziej znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały
domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; zkąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziéj znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Póki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster
ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Poki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 359
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pójdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe Moje serce nieszczęśliwe
Tak w popioły obróciło, Jak słońce ziemię spaliło,
Gdy woźnica niewiadomy Źle woz kierował złocony. Wami, o progi kochane Świadczę,
parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pojdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe Moje serce nieszczęśliwe
Tak w popioły obrociło, Jak słońce ziemię spaliło,
Gdy woźnica niewiadomy Źle woz kierował złocony. Wami, o progi kochane Świadczę,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zahaczysz, Powiadaj, że mię miłujesz bez miary — Słowa twe żadnej tu nie znajdą wiary. Dobywaj z serca samego wzdychania, Lej łzy i daw się od rzewnego łkania,
Przysięgaj, żeś się statecznie kochała — Nie będziesz wiary i w przysiędze miała. Powiadaj, w serce żeś strzałą raniona Kupidynową i że uleczona Już ta na wieki rana być nie może — Już mię nie zwabisz, strzeż mię tego, Boże! Widzę, co się w cię wlewa i jak mało Szczerości samo przyrodzenie-ć dało; Widzę, żeś serce nosiła kłamliwe — Nie wierzę-ć, boś mi zabiła za żywe. CHCE I NIE
zahaczysz, Powiadaj, że mię miłujesz bez miary — Słowa twe żadnej tu nie znajdą wiary. Dobywaj z serca samego wzdychania, Lej łzy i daw się od rzewnego łkania,
Przysięgaj, żeś się statecznie kochała — Nie będziesz wiary i w przysiędze miała. Powiadaj, w serce żeś strzałą raniona Kupidynową i że uleczona Już ta na wieki rana być nie może — Już mię nie zwabisz, strzeż mię tego, Boże! Widzę, co się w cię wlewa i jak mało Szczerości samo przyrodzenie-ć dało; Widzę, żeś serce nosiła kłamliwe — Nie wierzę-ć, boś mi zabiła za żywe. CHCE I NIE
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 252
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w rząd i ubrany w niesiadane siodło, Tam szedłszy, kędy boskie przejźrenie go wiodło, Sobie jeźdźca, a męża pannie nalazł swojej; Tak stroić, tak na wolą bożą się przystoi Spuścić pannie w świętych cnót rzędzie i w czapragu, Bo wstyd z bogobojnością nadstawią posagu. Po mężu zaś zostałej konia daję wdowie Z nieuleczonym sadnem, norzyca się zowie: Nie da na się wojłoka, choć z najgładszej sierci, Ani siodła by można kłaść aże do śmierci. Mężatkom Bucefała: jeśli w pańskie strzemię Wstąpić lub kto chciał nań wsiąść, zrucał go na ziemię, Tak grzywy nietykane, tak miał ckliwe grzbiety; Pod samym Aleksandrem wyprawiał korbety
w rząd i ubrany w niesiadane siodło, Tam szedszy, kędy boskie przejźrenie go wiodło, Sobie jeźdźca, a męża pannie nalazł swojej; Tak stroić, tak na wolą bożą się przystoi Spuścić pannie w świętych cnót rzędzie i w czapragu, Bo wstyd z bogobojnością nadstawią posagu. Po mężu zaś zostałej konia daję wdowie Z nieuleczonym sadnem, norzyca się zowie: Nie da na się wojłoka, choć z najgładszej sierci, Ani siodła by można kłaść aże do śmierci. Mężatkom Bucefała: jeśli w pańskie strzemię Wstąpić lub kto chciał nań wsieść, zrucał go na ziemię, Tak grzywy nietykane, tak miał ckliwe grzbiety; Pod samym Aleksandrem wyprawiał korbety
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 272
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyciemniejszym/ gdzie to monumetum jest S^o^ erygowane/ pieniądz znalazł i temuż Paraecclesiarchowi oddał. Potym tymże prześcieradłem skurczoną pocirając nogę/ i tej uleczenie u grobu S^o^ znalazł/ zdrów został/ i wstawszy poszedł; i wypełniło się nad nim co napisano: W ten czas skoczy chromy jako jeleń. Za to dobrodziejstwo niebiskimi uleczony farmacami/ robotą długąMonastyrowi powetował; potym w pokoju odszedł do domu swego. Zmarł Liwery 1637. R: dnia 12 Marca w Niedziele godziny 15. Cuda i Paraeneses. PARAENESIS. Jako pożyteczna od miejsc świętych peregrinatia.
DObry pożytek Świętobliwego pielgrzymowania do mejysc SS. Kijowskich/ wzroku przywrócenie/ który osobliwym nam jest wodzem (
przyćiemnieyszym/ gdźie to monumetum iest S^o^ erigowáne/ pieniądz ználazł y temuż Páráecclesiárchowi oddał. Potym tymże prześćirádłem zkurczoną poćiráiąc nogę/ y tey vleczenie v grobu S^o^ ználazł/ zdrow został/ y wstawszy poszedł; y wypełniło się nád nim co nápisano: W ten czás skoczy chromy iáko ieleń. Zá to dobrodźieystwo niebiskimi vleczony phármácámi/ robotą długąMonástyrowi powetował; potym w pokoiu odszedł do domu swego. Zmarł Liweri 1637. R: dnia 12 Marca w Niedziele godziny 15. Cudá y Paraeneses. PARAENESIS. Iáko pożyteczna od mieysc świętych peregrinátia.
DObry pożytek Swiętobliwego pielgrzymowánia do meiysc SS. Kiiowskich/ wzroku przywrocenie/ ktory osobliwym nam iest wodzem (
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 107.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i rzekł: Idź prawi żebrząc u Chrześcijan jałmużny tak wiele/ jak wieleby wystatczyło Euangelium Ołtarzowe łupić/ i złocistym srebrem okować; to sprawiwszy/ nieś ty sama/ i córka twoja do Świętej Lawry Kijowopieczarskiej/ tam je ofiaruj/ a tak od tego ty żalu i frasunku a córka twoja od nienawisnego bólu i choroby uleczone będziecie. Z majętności zasię i dóbr tak twych/ jako i męża twego (snadź były zle zebrane/ że w nich Pan nie korzystał/ albo też po niej trudu potrzebował i pokory) niczego do jałmużny nie przykładaj. Tak uczyniła stroskana i mizerna matka/ zebrała zzebrawszy jałmużnę/ Święte Ewaneglium kupiła/ śrebro złocistemi puklami
y rzekł: Idź práwi żebrząc v Chrzesćian iáłmużny ták wiele/ iák wieleby wystátczyło Euangelium Ołtarzowe łupić/ y złoćistym srebrem okowáć; to spráwiwszy/ nieś ty samá/ y corká twoiá do Swiętey Láwry Kiiowopieczárskiey/ tám ie ofiáruy/ á ták od tego ty żalu i frásunku á corká twoiá od nienawisnego bolu y choroby vleczone będźiećie. Z máiętnośći zásię y dobr ták twych/ iáko y mężá twego (snadź były zle zebráne/ że w nich Pan nie korzystał/ álbo też po niey trudu potrzebował y pokory) niczego do iáłmużny nie przykłáday. Ták vczyniłá stroskána y mizerna mátká/ zebráłá zzebrawszy iáłmuznę/ Swięte Ewáneglium kupiłá/ śrebro złoćistemi puklámi
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 145.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ i na wszystkę Cerkiew jął głosić wołając: Panno Przeczysta/ nie męcz mię więcej/ bo już od tego czasu wychodzę z niego/ i dalej weń nie wchodzę. Skończył się ten Hymn/ a Iwan jako zmarły padszy leżał; podjęli go obróciwszy się Ojcowie Cliroszanie/ i został zdrów/ a cale tak dziwnie uleczony/ szedł z radością bezpieczną w dom swój wysławiając Boga w Trójcy jedynego/ i Matkę jego przebłogosławioną i nad Cherubimy wywyższoną: opowiadając wielmożności Pańskie/ które się nad nim stały w Z. Pieczar: Kijów: Cerkwi. Traktatu wtórego PARAENESIS. Heb: 10. v. 31.
STraszna rzecz jest wpaść w ręce
/ y ná wszystkę Cerkiew iął głośić wołáiąc: Pánno Przeczysta/ nie męcz mię więcey/ bo iuż od tego czásu wychodzę z niego/ y dáley weń nie wchodzę. Skończył się ten Hymn/ á Iwán iáko zmárły padszy leżał; podięli go obroćiwszy się Oycowie Cliroszánie/ y został zdrow/ á cále ták dźiwnie vleczony/ szedł z rádośćią bespieczną w dom swoy wysławiáiąc Bogá w Troycy iedynego/ y Mátkę iego przebłogosłáwioną y nád Cherubimy wywyższoną: opowiádáiąc wielmożnośći Pánskie/ ktore się nád nim sstáły w S. Pieczár: Kiiow: Cerkwi. Tráctatu wtorego PARAENESIS. Heb: 10. v. 31.
STraszna rzecz iest wpáść w ręce
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 200.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w całej Anglii, na wielu miejscach znaczne szkody poczyniło. W kilka dni okręty były skołatane gwałtownie bałwanami.
1385 11 dnia po przeniesieniu Ciała S.Tomasza Arcybiskupa Kantuaryiskiego trzęsienie znaczne w nocy w Anglii.
Drugie tegoż roku było, które poprzedziły częste, i gęste grzmoty i błyskawice.
1390
285. Choroby nowe i nieuleczone.
286. Deszcze i powodzi: głód, i powietrze w Turyngii i na wielu miejscach w Niemczech. Trzesienie ziemi w Szwajcaryj.
1392 28 Sierpnia grad wielkości jaja kokoszy w Niemczech.
1395 w Sierpniu grad znaczny w krajach północych.
1399 Rzeka Ousse przez kilka dni oschła.
Niedaleko Eisenach postrzeżono długie światło, które miano
w całey Anglii, na wielu mieyscach znaczne szkody poczyniło. W kilka dni okręty były skołatane gwałtownie bałwanami.
1385 11 dnia po przeniesieniu Ciała S.Thomasza Arcybiskupa Kantuaryiskiego trzęsienie znaczne w nocy w Anglii.
Drugie tegoż roku było, które poprzedziły częste, y gęste grzmoty y błyskawice.
1390
285. Choroby nowe y nieuleczone.
286. Deszcze y powodzi: głód, y powietrze w Thuryngii y na wielu mieyscach w Niemczech. Trzesienie ziemi w Szwaycaryi.
1392 28 Sierpnia grad wielkości iaia kokoszy w Niemczech.
1395 w Sierpniu grad znaczny w kraiach pułnocnych.
1399 Rzeka Ousse przez kilka dni oschła.
Niedaleko Eisenach postrzeżono długie światło, które miano
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 64
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
piśmie daną, która każdego nauczy. Czytać Instrukccją z którą jeździł ten Zakonnik zwany Ksiądz Cyprian Zmijowski.
COndolendo Ojczyźnie jako każdy dobry powinien, i uważając ją upadającą, a upadającą przez niezgody, przez suspicie: jako niemoże od zguby nad nią wiszącej, tylko per contrarium, to jest zgodę, i jedność animuszów być uleczona: tak z tej observancji która debetur każdemu z Ich Mościów (do których się dają credense) i z powinności Urzędu Senatorskiego znoszę się z Ich Mościami względem tych przeciwności, które gubią Rzeczpospolitą. Powiadają tu barzo głośno, i mianowicie samisz Dworscy nietajnemi trąbią głosami, że przez Księstwo Litewskie ma być koniecznie dopinana Elekcja. A
piśmie dáną, ktora káżdego náuczy. Czytáć Instrukctią z ktorą ieźdźił ten Zakonnik zwány Kśiądz Cyprian Zmijowski.
COndolendo Oyczyznie iáko káżdy dobry powinien, y vważáiąc ią vpadáiącą, á vpadáiącą przez niezgody, przez suspicie: iáko niemoże od zguby nád nią wiszącey, tylko per contrarium, to iest zgodę, y iedność ánimuszow bydź vleczona: ták z tey observantiey ktora debetur káżdemu z Ich Mośćiow (do ktorych się dáią credense) y z powinnośći Vrzędu Senatorskiego znoszę się z Ich Mosćiámi względem tych przećiwnośći, ktore gubią Rzeczpospolitą. Powiádáią tu barzo głośno, y miánowićie sámisz Dworscy nietáynemi trąbią głosámi, że przez Kśięstwo Litewskie ma bydź koniecznie dopinána Elekcya. A
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 112
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666