miały. Mówią że w nich gorąco: stąd Peruki wolą: Stąd/ strzygą przyrodzony warkocz/ czyli golą? Zal mi/ częstej ich prace/ z strzyżenia częstego: Włożyć głowę/ raz w ukrop; a dość będzie tego. Tego zamilczeć trudno/ od czego śledziona Dziw że żyje/ niezwykłem śmiechem umartwiona: Stroje w Polskę/ a z Polski/ gdzieś powędrowały/ Rozumem owe głowy/ co na to przystały; By/ w jedwabiach/ czyniąc brak/ wzgardziwszy włosowe/ Przypadały do gustu/ Garsety Skopowe. Prawieć Moda: pokrywa piersi Sobol drogi/ A z Baranem na czoło/ czy to nie śmiech srogi
miały. Mowią że w nich gorąco: ztąd Peruki wolą: Ztąd/ strzygą przyrodzony wárkocz/ czyli golą? Zal mi/ częstey ich prace/ z strzyżeniá częstego: Włożyć głowę/ raz w vkrop; á dość będźie tego. Tego zámilczeć trudno/ od czego śledźioná Dźiw że żyie/ niezwykłem śmiechem vmartwioná: Stroie w Polskę/ á z Polski/ gdźieś powędrowáły/ Rozumem owe głowy/ co ná to przystały; By/ w iedwabiách/ czyniąc brák/ wzgárdźiwszy włosowe/ Przypadáły do gustu/ Gársety Skopowe. Práwieć Modá: pokrywá pierśi Sobol drogi/ A z Báránem ná czoło/ czy to nie śmiech srogi
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Dv
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do rozwodu, Musisz gnić, musisz cierpieć, musisz wąchać smrodu. I bać się grzechu trzeba: któż tak umartwiony,
Żeby sobie nie życzył pogrześć tak złej żony? Od czegóż, rzeczesz, uszy? Od czegóż są oczy? Patrzyć, pytać się, nim cię tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedłszy, jakby
nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do rozwodu, Musisz gnić, musisz cierpieć, musisz wąchać smrodu. I bać się grzechu trzeba: któż tak umartwiony,
Żeby sobie nie życzył pogrześć tak złej żony? Od czegóż, rzeczesz, uszy? Od czegóż są oczy? Patrzyć, pytać się, nim cię tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedszy, jakby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 127
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ uwolniona jest od zakonu mężowego. 3. Przetoż tedy póki mąż żywie/ będzie zwana czudzołożnicą/ jeśliby żoną inszego męża została: a jeśliby mąż jej umarł/ wolna jest od zakonu onego/ aby nie była cudzołożnicą/ choćby się inszego męża żoną stała. 4. A tak bracia moi/ i wyście umartwieni zakonowi przez ciało CHrystusowe/ abyście się stali inszego/ to jest tego który wzbudzony jest zmartwych/ abyśmy owoc przynosili Bogu. 5. Abowiem gdyśmy byli w ciele/ namiętności grzechów które się wzniecały przez Zakon/ mocy dokazywały w członkach naszych ku przynoszeniu owocu śmierci. 6. Lecz teraz staliśmy się
/ uwolniona jest od zakonu mężowego. 3. Przetoż tedy poki mąż żywie/ będźie zwána czudzołożnicą/ jesliby żoną inszego męża zostáłá: á jesliby mąż jej umárł/ wolna jest od zakonu onego/ áby nie byłá cudzołożnicą/ choćby się inszego mężá żoną stáłá. 4. A ták braćia moji/ y wyśćie umartwieni zakonowi przez ćiáło CHrystusowe/ ábyśćie się stáli inszego/ to jest tego ktory wzbudzony jest zmartwych/ ábysmy owoc przynośili Bogu. 5. Abowiem gdysmy byli w ćiele/ namiętnośći grzechow ktore śię wzniecáły przez Zakon/ mocy dokázywáły w cżłonkách nászych ku przynoszeniu owocu śmierći. 6. Lecż teraz stálismy się
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 166
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
PLATO wleciech 70 zostających od Magictratu releguje do kominka. MACRIANUS Cesarskiej Godności akceptować niechciał, że w Krześle, nie na koniu siedzieć był aptior: że się włazni kompać, nie potem zalewać Marsowym, wygodnie spać, smaczno jeść, pić, rzecz Staremu przyzwoitszą osądził, niż in imperio, od tego wszystkiego być umartwionym, jako onim świadczy Trebellius Pollio. Starzy mają do siebie, że są lękliwi, suspicaces, narzekający, è contra Młodzi serca są śmiałego i odważnego, Sławy i Chwały apetyczni: pro meta nie interes i profit, ale honor stawiący. Nie na lata patrzyć nałeży Młodego Człeka, lecz na rozum i mądry proceder
PLATO wleciech 70 zostaiących od Magictratu releguie do kominka. MACRIANUS Cesarskiey Godności akceptować niechciał, że w Krześle, nie na koniu siedzieć był aptior: że się włazni kompać, nie potem zalewać Marsowym, wygodnie spać, smaczno ieść, pić, rzecz Staremu przyzwoitszą osądził, niż in imperio, od tego wszystkiego bydź umartwionym, iako onim swiadczy Trebellius Pollio. Starzy maią do siebie, że są lękliwi, suspicaces, narzekaiący, è contra Młodzi serca są smiałego y odważnego, Sławy y Chwáły appetyczni: pro meta nie interes y profit, ale honor stawiący. Nie na lata patrzyć nałeży Młodego Człeka, lecz na rozum y mądry proceder
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 351
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
1633. Inni są Szlachtą Na-tivitate, rodząc się z Szlachetnych Antenatów i Rodziców, bo praestantius est Nibilem esse natum, quam factum. Inni Nobilitatione przychodzą do Prerogatyw Szlachectwa, ale nie zaraz do Honorów admittuntur, i nie wszelkich Wolności odbierają beneficium; gdyż często muszą jakie subire Ojczyzny Nova Onera, aż do trzeciej generacijj umartwieni, chybaby merita wielkie, copacitas Osoby, et Lex była dispensatrix: iako patet z Konstytucyj Anni 1676. A Radzce Krakowscy i Wileńscy tym samym że Consularem na Osobach swoich mają Dignitatem, już Szlachectwa są darowani Prerogatywą, według Przywileju danego Wileńskiemu Magistratowi Roku 1568 u Olszarewicza. Tę SZLACHTĘ de Nowo kreowaną GRZYMUŁTOWSKI Wojewoda Poznański
1633. Inni są Szlachtą Na-tivitate, rodząc się z Szlachetnych Antenátow y Rodzicow, bo praestantius est Nibilem esse natum, quam factum. Inni Nobilitatione przychodzą do Prerogatyw Szlachectwa, ale nie zaraz do Honorow admittuntur, y nie wszelkich Wolności odbieraią beneficium; gdyż często muszą iakie subire Oyczyzny Nova Onera, aż do trzeciey generaciiy umartwieni, chybaby merita wielkie, copacitas Osoby, et Lex była dispensatrix: iako patet z Konstytucyi Anni 1676. A Radzce Krakowscy y Wileńscy tym samym że Consularem na Osobach swoich maią Dignitatem, iuż Szlachectwa są darowani Prerogatywą, według Przywileiu danego Wileńskiemu Magistratowi Roku 1568 u Olszarewicza. Tę SZLACHTĘ de Nowo kreowaną GRZYMUŁTOWSKI Woiewoda Poznański
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 378
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
przez niespanie. Żył około Roku 324. Lat życia swego przependził 105. Pustelniczego żywota mogą się nazwać Magistri Z. Hilarion, Z. Pachomiusz, czwartego wieku Sanctitatis Miracula. Tym idzie w ekwał Z. Symeon Słupnik, żyjący około Roku 380. stojący z umartwienia na słupie wysokim 40. łokci lat 30. prawdziwy umartwionego Zakonnego życia Obraz, Caelo quám terrae propior.
Tychże wieków, tojest Roku 350, czyli 560 zajaśniał światu Z. Bazyli od nauki, świątobliwości, i triumfów nad Heretykami, Magnus nazwany. Dekret gdy na wygnanie jego pisał Walens Cesarz Heretyk, pióro atramentu trzykroć nie puściło, Krzesło się zacęsło, ręka strętwiała Cesarzowi
przez niespanie. Zył około Roku 324. Lat życia swego przependził 105. Pustelniczego żywota mogą się nazwáć Magistri S. Hilarion, S. Pachomiusz, czwartego wieku Sanctitatis Miracula. Tym idzie w ekwał S. Symeon Słupnik, żyiący około Roku 380. stoiący z umartwienia ná słupie wysokim 40. łokci lat 30. prawdziwy umartwionego Zakonnego życia Obraz, Caelo quám terrae propior.
Tychże wiekow, toiest Roku 350, czyli 560 zaiaśniał światu S. Bazyli od nauki, świątobliwości, y tryumfow nad Heretykami, Magnus nazwany. Dekret gdy ná wygnánie iego pisał Walens Cesarz Heretyk, pioro atramentu trzykroć nie puściło, Krzesło się zatzęsło, ręka strętwiała Cesarzowi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1028
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, jak siedziałem przed stołem, wziął za stół, a tymczasem skoro się odezwał marszałek sam kowieński, ganiąc te tumulta Krzywkowskiemu, zaraz ten ferwor, jak mówią, jakby po uchu dał, ucichł. Taka była jego powaga.
Pojechali zatem wszyscy do Czerwonego Dworu i ja z nimi, dosyć będąc z tego przypadku umartwionym. Pojechałem potem do Stokliszek, a z Stokliszek z umartwieniem do Rasny, że sprawy dobre poutracałem, pieniądze stokliskie i na prawo, i na le-
czenie się, mało co sobie w Wilnie sprawiwszy, wyszafowałem i tak tylko z regestrami ekspensowymi na pewne łajanie do Rasny jechałem.
Matka zaś moja, która
, jak siedziałem przed stołem, wziął za stół, a tymczasem skoro się odezwał marszałek sam kowieński, ganiąc te tumulta Krzywkowskiemu, zaraz ten ferwor, jak mówią, jakby po uchu dał, ucichł. Taka była jego powaga.
Pojechali zatem wszyscy do Czerwonego Dworu i ja z nimi, dosyć będąc z tego przypadku umartwionym. Pojechałem potem do Stokliszek, a z Stokliszek z umartwieniem do Rasny, że sprawy dobre poutracałem, pieniądze stokliskie i na prawo, i na le-
czenie się, mało co sobie w Wilnie sprawiwszy, wyszafowałem i tak tylko z regestrami ekspensowymi na pewne łajanie do Rasny jechałem.
Matka zaś moja, która
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 115
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
do Mińska, prawie żadnego pieniężnego nie mając od ojca mego na tę drogę suplementu.
Wyjechawszy z Rasnej, jechałem do Szeszowy, gdzie matka moja naówczas rezydowała. Tam tak zagniewaną na mnie matkę moją bez żadnej mojej winy zastałem, że mi się widzieć nawet na pisaną moją suplikę nie pozwoliła. Wyjechałem zatem umartwiony z Szeszowy do Mińska i zjechałem się w Winczu z Sosnowskim naówczas wicemarszałkiem trybunalskim, teraźniejszym pisarzem wielkim lit., z którym razem w kompanii jechałem do Mińska. Jakoż przed reasumpcją kilką dniami stanąwszy w Mińsku, o aktorat wysoki postarałem się. Ale że brat mój, teraźniejszy pułkownik, i drugi, Wacław
do Mińska, prawie żadnego pieniężnego nie mając od ojca mego na tę drogę suplementu.
Wyjechawszy z Rasnej, jechałem do Szeszowy, gdzie matka moja naówczas rezydowała. Tam tak zagniewaną na mnie matkę moją bez żadnej mojej winy zastałem, że mi się widzieć nawet na pisaną moją suplikę nie pozwoliła. Wyjechałem zatem umartwiony z Szeszowy do Mińska i zjechałem się w Winczu z Sosnowskim naówczas wicemarszałkiem trybunalskim, teraźniejszym pisarzem wielkim lit., z którym razem w kompanii jechałem do Mińska. Jakoż przed reasumpcją kilką dniami stanąwszy w Mińsku, o aktorat wysoki postarałem się. Ale że brat mój, teraźniejszy pułkownik, i drugi, Wacław
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 216
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
walor, ale sama księżna Sapieżyna, kanclerzyna lit., którą ubiegli plotkami swymi moi adwersarze, mając przy tym zajątrzone serce, że na jej list nieprędko odpisałem, przy tym będąc wszystkim mającym u kanclerza męża jej łaskę nieprzyjaciółką, mocno tego pilnowała, aby mi się nie dał kanclerz ubłagać. Byłem tedy barzo umartwiony utraceniem łaski kanclerskiej. Po tym sejmiku niedoszłym częste a fałszywe były wiadomości o drugim uniwersale na sejmik, dla których niepewnych nowin często w nocy zbiegałem konno do Brześcia, a po drodze zabiegałem do Piotra Tołłoczki, teraźniejszego stolnika wendeńskiego, przyjaciela mego, z którym razem równo z wschodem słońca przybiegłszy do Brześcia, znajdował
walor, ale sama księżna Sapieżyna, kanclerzyna lit., którą ubiegli plotkami swymi moi adwersarze, mając przy tym zajątrzone serce, że na jej list nieprędko odpisałem, przy tym będąc wszystkim mającym u kanclerza męża jej łaskę nieprzyjaciółką, mocno tego pilnowała, aby mi się nie dał kanclerz ubłagać. Byłem tedy barzo umartwiony utraceniem łaski kanclerskiej. Po tym sejmiku niedoszłym częste a fałszywe były wiadomości o drugim uniwersale na sejmik, dla których niepewnych nowin często w nocy zbiegałem konno do Brześcia, a po drodze zabiegałem do Piotra Tołłoczki, teraźniejszego stolnika wendeńskiego, przyjaciela mego, z którym razem równo z wschodem słońca przybiegłszy do Brześcia, znajdował
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 234
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em księdza Sapiehy, koadiutora wileńskiego, o instancją do kanclerza, ale czy nieszczerze prosił, czy też nic nie wskórał, powiedział mi, że kanclerz jest implacabilis.
Co do brata mego śp. Leona, Poniatowski, naówczas wojewoda mazowiecki, nie rekuzował miejsca jemu, ale kazał mu przyjeżdżać do Warszawy.
Tak tedy dosyć umartwiony wyjechałem z Grodna do Rasny, spiesząc się na roczki decembrowe do Brześcia, po których na święta Bożego Narodzenia do Rasny powróciłem.
Na początku roku 1745 książę Czartoryski, podkanclerzy naówczas litewski, po zabitym, jako się rzekło, Adamie Tarle, wojewodzie lubelskim, na przyjaciółach jego jeszcze pomsty szukał. Było w ziemi
em księdza Sapiehy, koadiutora wileńskiego, o instancją do kanclerza, ale czy nieszczerze prosił, czy też nic nie wskórał, powiedział mi, że kanclerz jest implacabilis.
Co do brata mego śp. Leona, Poniatowski, naówczas wojewoda mazowiecki, nie rekuzował miejsca jemu, ale kazał mu przyjeżdżać do Warszawy.
Tak tedy dosyć umartwiony wyjechałem z Grodna do Rasny, spiesząc się na roczki decembrowe do Brześcia, po których na święta Bożego Narodzenia do Rasny powróciłem.
Na początku roku 1745 książę Czartoryski, podkanclerzy naówczas litewski, po zabitym, jako się rzekło, Adamie Tarle, wojewodzie lubelskim, na przyjaciołach jego jeszcze pomsty szukał. Było w ziemi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 238
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986