. To doskonałość szczęścia najpewniejsza/ dobrze umrzeć z czego żadne nie może dojść jedno ten co dobrze zie. Doszedł ten zacny Młodzieniec zmarły doskonałość swojej/ o której inaczej rzecz nie może/ i dno to że żył dobrze/ bo zmarł pobożnie. Oczym acz sprawy wieku jego/ choć krótkiego świadczą/ ostatnie jednak słowa umierającego najpewniejszy nam koniec szczęśliwego lat swoich dokończenia jawnie opowiedają. Niezajczymy mu nieba/ owszem za nim od niego się skapiajmy/ czyniąc to/ czego on młodością sowią poświadczał: była w nim zawsze skromność/ trzeźwość/ posłuszeństwo wiarą i gorliwość ku nabywaniu cnoty była i ochota ku sławy nabywaniu była i skłonności do wiadomości rzeczy różnych należąca
. To doskonáłość szczęśćia naypewnieysza/ dobrze vmrzeć z czego żadne nie może doyść iedno ten co dobrze żie. Doszedł ten zacny Młodźieniec zmarły doskonáłość swoiey/ o ktorey ináczey rzecż nie może/ i dno to że żył dobrze/ bo zmarł pobożnie. Ocżym ácż spráwy wieku iego/ choć krotkiego świádcżą/ ostátnie iednák słowá vmieráiącego naypewnieyszy nam koniec szcżęśliwego lat swoich dokońcżenia iawnie opowiedáią. Niezáyczymy mu niebá/ owszem zá nim od niego sie zkapiaymy/ cżyniąc to/ cżego on młodośćią sowią poświádcżał: byłá w nim záwsze skromność/ trzeźwość/ posłuszeństwo wiárą y gorliwość ku nábywániu cnoty byłá y ochotá ku sławy nábywániu byłá y skłonnośći do wiadomośći rzecży rożnych należąca
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ś. dzięki Panu Bogu czyni. i owych/ które modlitw/ ofiar/ jałmużn/ i inszych dobrodziejstw Cerkiewnych za sobą do PAna Boga od żywych potrzebują. Za któremi Cerkiew Z. modlitwy do Pana Boga czyni. Jak o tym dowodnie Damascenus Z. Serm de ijs, qui infide obdormierunt. o Czyśćcu. Zbawionych umierających dwojaki stan.
Uważenie Trzecie. Modlitwy za umarłe w wierze/ ofiary/ jałmużny/ pamiątki/ abo pominki trzeciodniowe/ dziewięciodniowe/ czterdziestodniowe/ Rokowe/ i insze za niemi Cerkiewne dobroziejstwa obchody/ nie prosto Czyściec/ ale ogień znacznie rozumiany być podają: gdy w nich proszony bywa P/ Bóg/ aby duszam zeszłym
ś. dźięki Pánu Bogu cżyni. y owych/ ktore modlitw/ ofiar/ iáłmużn/ y inszych dobrodźieystw Cerkiewnych zá sobą do PAná Bogá od żywych potrzebuią. Zá ktoremi Cerkiew S. modlitwy do Páná Bogá cżyni. Iák o tym dowodnie Dámáscenus S. Serm de ijs, qui infide obdormierunt. o Czyścu. Zbáwionych vmieráiących dwoiáki stan.
Vważenie Trzećie. Modlitwy zá vmárłe w wierze/ ofiáry/ iáłmużny/ pámiątki/ ábo pominki trzećiodniowe/ dźiewięćiodniowe/ czterdźiestodniowe/ Rokowe/ y insze zá niemi Cerkiewne dobroźieystwá obchody/ nie prosto Czyśćiec/ ále ogień znácżnie rozumiány bydź podáią: gdy w nich proszony bywa P/ Bog/ aby duszam zeszłym
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 147
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
na ogień wieczny. Tejże Przedwiecznej Prawdy wyroku Mar. 9. Robak Potępieńców nie umiera, i ogień nie gaśnie. I Pawła Świętego słów 2, ad Thesal. 1. Potępieńcy karę zguby swojej odbiorą wieczną. Ani ta wieczność kary piekielnej choć za jeden grzech śmiertelny momentalny, ubliża cokolwiek Sprawiedliwości Boskiej. Bo jako umierający choć w jednym ciężkim grzechu, całą wiecznością zbawiennej pokuty czynić nie może, i grzesznik grzesznikiem jest na wieki, tak słusznie wiecznej podlega karze. I jeżeli kryminały wzgardzonego majestatu ziemskiego wymyślnemi karzą mękami, na okrutną śmierć dekretują sądy ziemskie bez żadnej tyranii. Dopieroż sprawiedliwie windykuje wieczną karą Sędzia Bóg kontempt nieskończenie godnego majestatu swego
ná ogień wieczny. Teyże Przedwieczney Prawdy wyroku Mar. 9. Robak Potępieńcow nie umiera, y ogień nie gaśnie. Y Páwła Swiętego słow 2, ad Thesal. 1. Potępieńcy karę zguby swoiey odbiorą wieczną. Ani tá wieczność káry piekielney choć zá ieden grzech śmiertelny momentalny, ubliża cokolwiek Sprawiedliwości Boskiey. Bo iáko umieraiący choć w iednym ciężkim grzechu, całą wiecznością zbawienney pokuty czynić nie może, y grzesznik grzesznikiem iest ná wieki, ták słusznie wieczney podlega kárze. Y ieżeli kryminały wzgardzonego májestatu ziemskiego wymyślnemi karzą mękami, ná okrutną śmierć dekretuią sądy ziemskie bez żadney tyrannii. Dopieroż sprawiedliwie windykuie wieczną karą Sędzia Bog kontempt nieskończenie godnego majestatu swego
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A3v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
słowa I dusi się w piersiach zaczęta mowa; Kiedy mi słów nie dostaje I ponieważ milczkiem serce się kraje, Niech za słowa — łkanie, Za mowę — gorzki płacz stanie.
Jedźże tedy z Bogiem, a ja, odbieżany, Skończę prędko żywot opłakany Albo przez żal, albo przez własne rany; A ty umierającemu
Nie żałuj której łzy słudze twojemu, Chociaż nie z miłości, Nie z łaski, ale z litości. DO SERCA
Serce, nie skarż na okowy, Całuj ogniwa tego łańcucha, W którym cię trzyma na okup nowy Dobra otucha! Wolności stracenie Miej za zysk i dziękuj uniżenie, Bo ślicznej Heleny Jak twarz nie ma
słowa I dusi się w piersiach zaczęta mowa; Kiedy mi słów nie dostaje I ponieważ milczkiem serce się kraje, Niech za słowa — łkanie, Za mowę — gorzki płacz stanie.
Jedźże tedy z Bogiem, a ja, odbieżany, Skończę prędko żywot opłakany Albo przez żal, albo przez własne rany; A ty umierającemu
Nie żałuj której łzy słudze twojemu, Chociaż nie z miłości, Nie z łaski, ale z litości. DO SERCA
Serce, nie skarż na okowy, Całuj ogniwa tego łańcucha, W którym cię trzyma na okup nowy Dobra otucha! Wolności stracenie Miej za zysk i dziękuj uniżenie, Bo ślicznej Heleny Jak twarz nie ma
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 283
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i wyśmienitych barzo. Miedzy innemi „Raptus Proserpine a deo Plutone”, niesłychanie wielkie i wyrażone dobrze, a zrobione z jednego kamienia marmuru białego; „Oraculum Dei Bachi”, quod de facto antiqui za Boga adorowali, jest ex lapide porphyrii; statua jedna, mirandum in modum naturalissime wyrażona, jednego człowieka padającego i umierającego od przebicia mieczem, którą siedymdziesiąt tysięcy cenią szkutów, co uczyni pięćdziesiąt tysięcy czerwonych złotych.
Jest też w tym pałacu jeden człowiek jakoby połomany, już który się po śmierci w kamień obrócił, jakoż evidentissimum, bo kędy przełomanie jest w kilku miejscach i nogi, i ręki, kości we śrzodku apparent, a co
i wyśmienitych barzo. Miedzy innemi „Raptus Proserpinae a deo Plutone”, niesłychanie wielkie i wyrażone dobrze, a zrobione z jednego kamienia marmuru białego; „Oraculum Dei Bachi”, quod de facto antiqui za Boga adorowali, jest ex lapide porphyrii; statua jedna, mirandum in modum naturalissime wyrażona, jednego człowieka padającego i umierającego od przebicia mieczem, którą siedymdziesiąt tysięcy cenią szkutów, co uczyni piędziesiąt tysięcy czerwonych złotych.
Jest też w tym pałacu jeden człowiek jakoby połomany, już który się po śmierci w kamień obrócił, jakoż evidentissimum, bo kędy przełomanie jest w kilku miejscach i nogi, i ręki, kości we śrzodku apparent, a co
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 220
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ważąc przestrogę daną od Wrony: przecię oskarżył Koronidę u Apollina, że na nim nie przestawając, Ischtsowi młodzieńcowi, synowi Elatowemu, też podczas rada bywała; o co on rozgniewawszy się, gamratkę z łuku zabił: czego potym żałując, Krukowi dla pletliwości białą farbę odjął, a czarną pióra jego odział. Chciał też i umierającej poratować lekarstwy, ale daremnie: bo śmiertelną ranę wziąwszy, umrzeć musiała. I gdy stos drew, ku paleniu ciała jej, wedle zwyczaju Pogańskiego, był zgotowany: wyproł pierwej Apollo płód z żywotą jej, i nazwawszy go Esculapiusem, dał go do Chirona, sławnego lekarza, aby tam był wychowany, i w nauce
ważąc przestrogę dáną od Wrony: przećię oskárżył Koronidę v Apolliná, że na nim nie przestawáiąc, Ischtsowi młodzieńcowi, synowi Elátowemu, też podczás rádá bywáłá; o co on rozgniewawszy się, gámratkę z łuku zabił: czego potym żáłuiąc, Krukowi dla pletliwośći białą farbę odiął, á czarną piorá iego odział. Chćiał też y vmieráiącey porátować lekárstwy, ále dáremnie: bo śmiertelną ránę wziąwszy, vmrzeć muśiáłá. Y gdy stos drew, ku paleniu ćiáłá iey, wedle zwyczáiu Pogáńskiego, był zgotowány: wyproł pierwey Apollo płod z żywotą iey, y názwawszy go Aesculápiusem, dał go do Chironá, sławnego lekárzá, áby tám był wychowány, y w náuce
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 85
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ofiary bogom swym czyniła/ z wielkim nabożeństwem/ i głosem/ vt posset pati, wprzód zawsze prosiła. A zaprawdę słusznie/ bo za niecierpliwością gniew chodzi. Ten Sędziego zabija/ wszelki abowiem gniewliwy zle sądzi/ a sedatio animi et frigus decet imparentes. Niech nam przykładem będzie zacny on Szlachcic Ateński Focion/ Którego już umierającego gdy pytano. Num quid ad filium vellet? Odpowiedział. Maxime iubere me vt iniuriarum populi Atheniensis obliuiseatur. I ten mi tego poświadcza/ że nic potrzebniejszego Szlachcicowi nad Patiencją. Ale pójdę dalej/ czeka mię Liberalitas. Wielki on miłośnik Ojczyzny/ w Księgach swoich/ jakichby miał być Cnot Szlachcic/ skrycie ucząc/
ofiáry bogom swym czyniłá/ z wielkim nabożeństwem/ y głosem/ vt posset pati, wprzod záwsze prośiłá. A záprawdę słusznie/ bo zá niecierpliwośćią gniew chodzi. Ten Sędziego zábiia/ wszelki abowiem gniewliwy zle sądzi/ á sedatio animi et frigus decet imparentes. Niech nam przykładem będzie zacny on Szláchcic Atheński Phocion/ Ktorego iuż vmieráiącego gdy pytano. Num quid ad filium vellet? Odpowiedział. Maxime iubere me vt iniuriarum populi Atheniensis obliuiseatur. Y ten mi tego poświadcza/ że nic potrzebnieyszego Szláchćicowi nád Patientią. Ale poydę dáley/ czeka mię Liberalitas. Wielki on miłośnik Oyczyzny/ w Kśięgách swoich/ iákichby miał być Cnot Szláchćic/ skryćie vcząc/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: A3
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
/ zdradą Tatarzyn/ ledwie nie o raz wszyscy/ jako nam Kronikarze naszy podają/ powstawali/ sprawił to/ że żadna postronna moc/ Korony Polskiej zwalczyć nigdy nie mogła. Wejzrzycie jedno w każdą potrzebę: obaczycie mężnego Polaka/ na zabitą/ jako do tańca kwapiącego się: Obaczycie śmierć uciekającą lotnie goniącego: Usłyszycie śpiewając umierającego. O szczęśliwe Rycerstwo Polskie/ któreś tak drogi klejnot/ wszytkie na świecie rzeczy przechodzący/ na sercu swym zawiesiło! Izalisz ten pozna co jest żywot/ i uczuje smak jego/ który każdej godziny boi się śmierci/ każdej minuty drży: Głupie onemu Artemonowi/ smaczno było na świecie żyć. Historia pisze/ iż bojąc
/ zdrádą Tátárzyn/ ledwie nie o raz wszyscy/ iáko nam Kronikarze nászy podáią/ powstáwáli/ spráwił to/ że żadna postronna moc/ Korony Polskiey zwalczyć nigdy nie mogłá. Weyzrzyćie iedno w káżdą potrzebę: obaczyćie mężnego Polaká/ ná zábitą/ iáko do tańcá kwápiącego się: Obaczyćie śmierć vćiekáiącą lotnie goniącego: Vsłyszyćie spiewáiąc vmieráiącego. O sczęśliwe Rycerstwo Polskie/ ktoreś ták drogi kleynot/ wszytkie ná świećie rzeczy przechodzący/ ná sercu swym záwieśiło! Izalisz ten pozna co iest żywot/ y vczuie smák iego/ ktory káżdey godziny boi się śmierći/ káżdey minuty drży: Głupie onemu Artemonowi/ smáczno było ná świećie żyć. Historya pisze/ iż boiąc
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: I
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
dokazuje Nad tym, którego swobodą szafuje, A przecię samej tylko, zniewolone, Hołdować musi serce me strapione. Płaczem się cieszę w tak ciężkiej niewoli Czekając takiej godziny, rychło li Więźnia pocieszy, niewolnika swego, Lub go przywróci do wolności jego, Lub pożądaną ochłodą litości Uśmierzy zapał serdecznej miłości, A nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie
dokazuje Nad tym, którego swobodą szafuje, A przecię samej tylko, zniewolone, Hołdować musi serce me strapione. Płaczem się cieszę w tak ciężkiej niewoli Czekając takiej godziny, rychło li Więźnia pocieszy, niewolnika swego, Lub go przywróci do wolności jego, Lub pożądaną ochłodą litości Uśmierzy zapał serdecznej miłości, A nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 275
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
znać mogłeś senatorze ojca, dziada, pradziada i tam inszych przodków wysokością wieków zasłonionych. Jednym senatem całe domy i familije adorować potrzeba było, bo albo nosiły na sobie, albo nosić godne i zgodne były senatorską godność przezacne w nich osoby. O czym liczne historyków pióra napełniły owe nieśmiertelne w senacie i na urzędach nie umierające Fabrycyjuszów, Torkwatów, Fabijuszów, Brutusów, Kornelijuszów i insze nomina. A że o tym po polsku się mówi, wejzryjmy też i na dawne Polaków nagrobki, wzbudźmy w pamięci owe zeszłe przez krzywdę wieków Zasławskich, Ostrogskich, Zbarawskich, Żółkiewskich, Tarnowskich i insze stojące jeszcze chwalebnie w wielkich sukcesorach imiona, których pobożności,
znać mogłeś senatorze ojca, dziada, pradziada i tam inszych przodków wysokością wieków zasłonionych. Jednym senatem całe domy i familije adorować potrzeba było, bo albo nosiły na sobie, albo nosić godne i zgodne były senatorską godność przezacne w nich osoby. O czym liczne historyków pióra napełniły owe nieśmiertelne w senacie i na urzędach nie umierające Fabrycyjuszów, Torkwatów, Fabijuszów, Brutusów, Kornelijuszów i insze nomina. A że o tym po polsku się mówi, wejzryjmy też i na dawne Polaków nagrobki, wzbudźmy w pamięci owe zeszłe przez krzywdę wieków Zasławskich, Ostrogskich, Zbarawskich, Żółkiewskich, Tarnowskich i insze stojące jeszcze chwalebnie w wielkich sukcesorach imiona, których pobożności,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 172
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962