ea nobis merita: non ea circa cultum Dei Officia etc. W oblężeniu tym przez Titusa, skórę z tarczów obdzierali Żydzi, i jedli z głodu. Maria niejaka z Perei Krainy koło Jordanu leżącej, będąc wtedy w Jeruzalem, bogata, aliàs z głodu tegoż dziecię własne, twarz swą odwróciwszy mieczem pchneła: część upiekła, drugą schowała: na zapach pieczeni zbiegli się drudzy, dała po kawałku. Posiliwszy się wyrzekła: Nunquam fuisti dulcior fili, tibi debeo, quod adhuc vivo. Doniesiono do Tytusa Cesarza, taką okrutną awanturę: na co ręce ku Niebu Cesarz podniósł, wymówił: Ad bellum quidem venimus, sed non cum Numinibus dimicamus
ea nobis merita: non ea circa cultum Dei Officia etc. W oblężeniu tym przez Titusa, skórę z tarczów obdzieráli Zydzi, y iedli z głodu. Marya nieiaka z Perei Krainy koło Iordanu leżącey, będąc wtedy w Ieruzalem, bogata, aliàs z głodu tegoż dziecie własne, twarz swą odwrociwszy mieczem pchneła: część upiekła, drugą schowała: na zapach pieczeni zbiegli się drudzy, dała po kawałku. Posiliwszy się wyrzekła: Nunquam fuisti dulcior fili, tibi debeo, quod adhuc vivo. Doniesiono do Tytusa Cesarza, taką okrutną awanturę: na co ręce ku Niebu Cesarz podniósł, wymówił: Ad bellum quidem venimus, sed non cum Numinibus dimicamus
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 492
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
a zwano go Zorobabel. Był na pogrzebie w Krakowie i jadąc nazad do Wiednia, na Sole, pod Oświęcimiem utonął. Jest tego epitafium.
Z Chwytowa do Wylatowa. We Trzcielu, na Śląsku, za Babim Mostem, był piekarz, co dwa cale worki mąki w jeden chleb abo bulę wetkał; iż kiedy się upiekł, to ośnym nożem dwaj chłopi ledwie grzankę na palcu ukroili; twardy jak piernik toruński, a smaczny jak biskokt. Kupiłem go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali. Mieli go (słyszę
a zwano go Zorobabel. Był na pogrzebie w Krakowie i jadąc nazad do Wiednia, na Sole, pod Oświęcimiem utonął. Jest tego epitafium.
Z Chwytowa do Wylatowa. We Trzcielu, na Śląsku, za Babim Mostem, był piekarz, co dwa cale worki mąki w jeden chleb abo bulę wetkał; iż kiedy się upiekł, to ośnym nożem dwaj chłopi ledwie grzankę na palcu ukroili; twardy jak piernik toruński, a smaczny jak biskokt. Kupiłem go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali. Mieli go (słyszę
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 334
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
potym zaraz wpuścić w ucho Olejek z Migdałów gorżkich z Olejkiem Rucianym zmięszawszy. Item. Weś Cebulę wielką, wydroż ją, nakładź w nie Rad Cyperirod: Bobku, Hanyszku, Kminu kramnego, Bobrowego stroju, wszystkiego potrosze, utrzyj wszystko subtelno, przydaj Olejku Rucianego ile potrzeba, zaszpuntuj, włóż w żarzewie żeby się upiekła, wyciśni potym sok, który kroplami w uszy puszczaj. Item. Olejki słuch naprawiające są różne, osobliwie Rozmarynowy, majeranowy, Szałwiowy, Koprowy, z Kopru włoskiego, Gwoździkowy, z wosku, etc. Te Olejki mają być dystilowane, jednak nie trzeba ich w uszy wpuszczac, ale tylko Bawełnę troszkę napuściwszy kłaść w
potym záraz wpuścić w ucho Oleiek z Migdałow gorżkich z Oleykiem Rućiánym zmięszawszy. Item. Weś Cebulę wielką, wydroż ią, nákłádź w nie Rad Cyperirod: Bobku, Hányszku, Kminu kramnego, Bobrowego stroiu, wszystkiego potrosze, utrzyi wszystko subtelno, przyday Oleyku Ruciánego ile potrzebá, zászpuntuy, włoż w żarzewie żeby się upiekłá, wyciśni potym sok, ktory kroplámi w uszy pusczay. Item. Oleyki słuch náprawiaiące są rożne, osobliwie Rozmárynowy, máieranowy, Szałwiowy, Koprowy, z Kopru włoskiego, Gwozdzikowy, z wosku, etc. Te Oleyki máią bydź dystilowáne, iednák nie trzebá ich w uszy wpusczác, ále tylko Báwełnę troszkę nápuśćiwszy kłáść w
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 54
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
w kominie i worka na koszu. Uciekł z Polskiej, straciwszy w niej wojsko niemężne; Okupić się i musi zapłacić posiężne. Ani pieniędzy, ani ludzi mając tyle, Wraz początek i koniec czyni krotofile. Ani mu tak haramzy, jako luto wołów: Złych był sobie do rady przybrał apostołów. 513. CO SIĘ UPIEKŁO, UKROIĆ
Nie czekając, nim dojdzie pieczenia, je, rzeże Mądry, co się upiekło. Siłu na nią strzeże: Niejeden w garść, i kości nie liznąwszy, chuchnie, Idzie z tym apetytem, z którym wszedł do kuchnie. Ba, jeszcze go przybędzie, i połyka śliny, Widząc, gdy drudzy jedzą
w kominie i worka na koszu. Uciekł z Polskiej, straciwszy w niej wojsko niemężne; Okupić się i musi zapłacić posiężne. Ani pieniędzy, ani ludzi mając tyle, Wraz początek i koniec czyni krotofile. Ani mu tak haramzy, jako luto wołów: Złych był sobie do rady przybrał apostołów. 513. CO SIĘ UPIEKŁO, UKROIĆ
Nie czekając, nim dojdzie pieczenia, je, rzeże Mądry, co się upiekło. Siłu na nię strzeże: Niejeden w garść, i kości nie liznąwszy, chuchnie, Idzie z tym apetytem, z którym wszedł do kuchnie. Ba, jeszcze go przybędzie, i połyka śliny, Widząc, gdy drudzy jedzą
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 313
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Okupić się i musi zapłacić posiężne. Ani pieniędzy, ani ludzi mając tyle, Wraz początek i koniec czyni krotofile. Ani mu tak haramzy, jako luto wołów: Złych był sobie do rady przybrał apostołów. 513. CO SIĘ UPIEKŁO, UKROIĆ
Nie czekając, nim dojdzie pieczenia, je, rzeże Mądry, co się upiekło. Siłu na nią strzeże: Niejeden w garść, i kości nie liznąwszy, chuchnie, Idzie z tym apetytem, z którym wszedł do kuchnie. Ba, jeszcze go przybędzie, i połyka śliny, Widząc, gdy drudzy jedzą; ściera oskominy. Dał ci co król raz za twe życzliwe usługi? Nie spodziewaj,
Okupić się i musi zapłacić posiężne. Ani pieniędzy, ani ludzi mając tyle, Wraz początek i koniec czyni krotofile. Ani mu tak haramzy, jako luto wołów: Złych był sobie do rady przybrał apostołów. 513. CO SIĘ UPIEKŁO, UKROIĆ
Nie czekając, nim dojdzie pieczenia, je, rzeże Mądry, co się upiekło. Siłu na nię strzeże: Niejeden w garść, i kości nie liznąwszy, chuchnie, Idzie z tym apetytem, z którym wszedł do kuchnie. Ba, jeszcze go przybędzie, i połyka śliny, Widząc, gdy drudzy jedzą; ściera oskominy. Dał ci co król raz za twe życzliwe usługi? Nie spodziewaj,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 313
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszedł do kuchnie. Ba, jeszcze go przybędzie, i połyka śliny, Widząc, gdy drudzy jedzą; ściera oskominy. Dał ci co król raz za twe życzliwe usługi? Nie spodziewaj, żeby to potkało cię drugi. I to, coś już wziął, stracisz. Nim cię więcej potka, Ukrój, co się upiekło, nie czekając środka. Siłu zęby przy dworze na jeden kawałek Ostrzy, którymi kłapnie głupi niedośpiałek. Prawda, że też często chart przestanie na śledziu, A brytan zje łososia, leżąc na niedźwiedziu. Nie dał nic król? dość, kiedy zna cię i powieda — Wszak nadzieją żyjemy, chrześcijanie — że da.
wszedł do kuchnie. Ba, jeszcze go przybędzie, i połyka śliny, Widząc, gdy drudzy jedzą; ściera oskominy. Dał ci co król raz za twe życzliwe usługi? Nie spodziewaj, żeby to potkało cię drugi. I to, coś już wziął, stracisz. Nim cię więcej potka, Ukrój, co się upiekło, nie czekając środka. Siłu zęby przy dworze na jeden kawałek Ostrzy, którymi kłapnie głupi niedośpiałek. Prawda, że też często chart przestanie na śledziu, A brytan zje łososia, leżąc na niedźwiedziu. Nie dał nic król? dość, kiedy zna cię i powieda — Wszak nadzieją żyjemy, chrześcijanie — że da.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 313
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
te lepszymi być chcieli? Nic po tym! Grzech Boskimi wielki gardzić dary, Wierz dobrze, jedz też dobrze, a trzymaj się wiary. Co z ust, a nie co w usta, człowieka szkaradzi, Byście i diabła zjedli, nic wam nie zawadzi. Wątpię by który diabeł był w piekle surowy, Upiekł się w onym ogniu od pięty do głowy. Nikomu też, proszę was, zwodzić się nie dajcie, I owszem, raczej diabła, niż ludzi słuchajcie. Bo diabeł nie lada co, przyda się wam prędzej, Do niego tu na ziemi, w piekle jeszcze więcej, By was do Cieplic przyjął, wielka i
te lepszymi być chcieli? Nic po tym! Grzech Boskimi wielki gardzić dary, Wierz dobrze, jedz też dobrze, a trzymaj sie wiary. Co z ust, a nie co w usta, człowieka szkaradzi, Byście i diabła zjedli, nic wam nie zawadzi. Wątpię by który diabeł był w piekle surowy, Upiekł sie w onym ogniu od pięty do głowy. Nikomu też, proszę was, zwodzić sie nie dajcie, I owszem, raczej diabła, niż ludzi słuchajcie. Bo diabeł nie leda co, przyda sie wam pręcej, Do niego tu na ziemi, w piekle jeszcze więcej, By was do Cieplic przyjął, wielka i
Skrót tekstu: ZimBLutKontr
Strona: 351
Tytuł:
Testament
Autor:
Bartłomiej Zimorowicz
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
w lesie owego kasztelu, Prezentują mi szklence i z huty kieliszki, Piwo i chleb owsiany; kury zjadły liszki. Na cóż mi się przyda szkło i toczone czary? Pytam o kopy; oni mury, a Tatary. Wątpię, żeby tu z Krymu po gonty się wlekli; Gorsza, że kogoś zbójcy dziś tydzień upiekli. Wolę ja być w kajdanach niżeli na rożnie. A owi: Niewczym trzeba mieszkać tu ostrożnie, Jako szlachcic powinien, muszkietami kołki, Bramę podufałymi osadzić pachołki; W domu rzeczy nic, a sług kilkunastu chować, Możesz na obie uszy bezpiecznie nocować; Jeśli zawsze bandolet przy talerzu leży, W nocy się
w lesie owego kasztelu, Prezentują mi śklence i z huty kieliszki, Piwo i chleb owsiany; kury zjadły liszki. Na cóż mi się przyda szkło i toczone czary? Pytam o kopy; oni mury, a Tatary. Wątpię, żeby tu z Krymu po gonty się wlekli; Gorsza, że kogoś zbójcy dziś tydzień upiekli. Wolę ja być w kajdanach niżeli na rożnie. A owi: Niewczym trzeba mieszkać tu ostrożnie, Jako szlachcic powinien, muszkietami kołki, Bramę podufałymi osadzić pachołki; W domu rzeczy nic, a sług kilkunastu chować, Możesz na obie uszy bezpiecznie nocować; Jeśli zawsze bandolet przy talerzu leży, W nocy się
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 327
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Tam potym za fortelem Przemysłowym porażone/ a zwierzchnościch wedle zwyczaju na spodek włożona.
Druga mądrość Czeska/ postanowili na Polskę wojować/ i już w drodze byli/ kiedy na nich z skały Baba wieszczka żawołała: Poczekajcie poczekajcie: jeśli Bogom swym nie ofiarujecie Osła/ nic tam nie wskóracie: której Baby usłuchnąwszy/ Osła upiekli i zjedli/ a Śleżakom łeb z uszyma dali. z tąd podziśdzień Czechy zowią Ezel fresser/ a Ślężakom ująwszy suknie róg/ ucho Ośle ukazują/ znacząc/ że to chłopi barzo mądrzy jako Osłowie/ i tak oszukani/ i Osła zjedli: i Polski nie dostali. Oczym Hajek z Liboczan w Kronice Czeskiej opisał
. Tám potym zá fortelem Przemysłowym poráżone/ á zwierzchnośćich wedle zwyczáiu ná spodek włożona.
Druga mądrość Czeska/ postánowili ná Polskę woiowáć/ y iuż w drodze byli/ kiedy na nich z skały Bábá wieszczká żáwołáła: Poczekayćie poczekayćie: iesli Bogom swym nie ofiáruiećie Osłá/ nic tám nie wskoraćie: ktorey Báby vsłuchnąwszy/ Osła vpiekli y ziedli/ á Sleżakom łeb z vszymá dali. z tąd podźiśdźień Czechy zowią Ezel fresser/ á Slężakom viąwszy suknie rog/ vcho Ośle vkázuią/ znácząc/ że to chłopi bárzo mądrzy iáko Osłowie/ y ták oszukáni/ y Osłá ziedli: y Polski nie dostali. Oczym Haiek z Liboczan w Kronice Czeskiey opisał
Skrót tekstu: ZrzenNowiny
Strona: Aijv
Tytuł:
Nowe nowiny z Czech, Tatar i Węgier
Autor:
Jan Zrzenczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
jako dziecię. A chcesz skrzydło od kurczęcia/ czyli ud/ albo gęsicę? Wszystko mi za jedno. Podajcie mi sztukę mięsa. Rozbierz kto tego Kapłuna. Kładźcie przed panią/ przed Pannę. Nie potrzeba mię raczyć wezmę ja sobie. Pocznicie pieczątkę/ a ukrojcie mi też kąsek. Nie dopiekła się. Prawie się upiekła/ i prawie krucha. Przesolono ją. Nie dosolono jej. Chłopię daj czyste talerze. Niechaj dadzą więcej. Moja piękna panno/ dajcie kąsek chleba prze Bóg. Zmiłujcie się nad ubogą sierotą. Zmiłujcie się nad ubogim/ ślepym/ chromym/ ułomnym człowiekiem. Pan Bóg wam zapłaci. Ale co/ tobie musi być
jáko dźiećię. A chcesz skrzydło od kurcżęćiá/ cżyli ud/ álbo gęśicę? Wszystko mi zá jedno. Podayćie mi sztukę mięsá. Rozbierz kto tego Kápłuná. Kłádźćie przed pánią/ przed Pánnę. Nie potrzebá mię racżyć wezmę ja sobie. Pocżnićie piecżątkę/ á ukroyćie mi też kąsek. Nie dopiekłá się. Práwie się upiekłá/ y práwie krucha. Przesolono ją. Nie dosolono jey. Chłopię dáy cżyste tálerze. Niechay dádzą więcey. Mojá piękna pánno/ dayćie kąsek chlebá prze Bog. Zmiłuyćie się nád ubogą sierotą. Zmiłuyćie się nad ubogim/ ślepym/ chromym/ ułomnym cżłowiekiem. Pan Bog wam zápłáći. Ale co/ tobie muśi bydź
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 45
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612