skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak jako łowiec ze psy zwykł ukryty I z oszczepem, gdy nań wieprz bieży jadowity.
LXXIV.
Który gałęzie łamie i gdzie kły swe krzywe, Upienione i czoło obraca straszliwe, Zda się, że drzewa z gruntu wywrócone wali I że las, jako wielki, po chwili obali. Król się za słupem czai i grabie pilnuje I że mu cło zapłaci, sobie obiecuje. Skoro na celu stanął, on ogień do dziury Przyłożył, gdzie beł oddech w końcu długiej rury
skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak jako łowiec ze psy zwykł ukryty I z oszczepem, gdy nań wieprz bieży jadowity.
LXXIV.
Który gałęzie łamie i gdzie kły swe krzywe, Upienione i czoło obraca straszliwe, Zda się, że drzewa z gruntu wywrócone wali I że las, jako wielki, po chwili obali. Król się za słupem czai i grabie pilnuje I że mu cło zapłaci, sobie obiecuje. Skoro na celu stanął, on ogień do dziury Przyłożył, gdzie beł oddech w końcu długiej rury
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 190
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
choć nieznaczny, Uśmiecha się, gdy czas ma, Kupido sajdaczny. Pod nogami koń dzielny i według podoby, Który do przyrodzonej chodzy i ozdoby, Widząc, że złotem gore i co ma za jeźdźca, Stać spokojnie nie może, lecz na miejsce z miejsca Stąpa, wysmuknionej go szukający nodze, Rzuca wodza i munsztuk upieniony głodze. Tak Ksantus pod Achillem, Cillar pod Kastorem, Ten kiedy szedł na Sfery, tamten gdy Hektorem Rozgniewany zwycięzca obciążywszy osi, Butny jedzie: raz igra, drugi się komosi. Lubomirski
Cóż gdy razem wojskowe instrumenty krzykną, Wszytkim serca skruszone do gruntu przenikną. Dygres CZĘŚĆ TRZECIA
Wszyscy ręce i oczy podniósszy ku Bogu
choć nieznaczny, Uśmiecha się, gdy czas ma, Kupido sajdaczny. Pod nogami koń dzielny i według podoby, Który do przyrodzonej chodzy i ozdoby, Widząc, że złotem gore i co ma za jeźdźca, Stać spokojnie nie może, lecz na miejsce z miejsca Stąpa, wysmuknionej go szukający nodze, Rzuca wodza i munsztuk upieniony głodze. Tak Ksantus pod Achillem, Cillar pod Kastorem, Ten kiedy szedł na Sfery, tamten gdy Hektorem Rozgniewany zwycięzca obciążywszy osi, Butny jedzie: raz igra, drugi się komosi. Lubomirski
Cóż gdy razem wojskowe instrumenty krzykną, Wszytkim serca skruszone do gruntu przenikną. Dygres CZĘŚĆ TRZECIA
Wszyscy ręce i oczy podniósszy ku Bogu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 78
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wiatr wychynąwszy/ Nozdrzmi/ i gębą srogą wód wyrzygnął siła. Czeladź struchlała/ we mnie myśl nie lękła była/ Chutnie przestawająca na wygnańskiej stronie. K morzu w tym powracają szyje płoche konie/ I postawiwszy uszy woźniki chrapają/ I lękną się potwory/ i wóz porywają Na dół z wysokiej skbły. ja daremnie wodze Upienione zadzierzeć uciłuje srodze/ I lec pozad przeciagam/ na wżnak przechyinony. I nicby mi był silen pąd koński szalony/ By było koło które na osi biegało/ Wsztuki się/ wpadszy na pinak/ nie pogruhotało. Ja w tym z wozu: gdzie jak mięwodze zatargnęły/ Żywe wnątrze snować się po pniu/
wiátr wychynąwszy/ Nozdrzmi/ y gębą srogą wod wyrzygnął śiłá. Czeladź struchláłá/ we mnie myśl nie lękła byłá/ Chutnie przestawaiąca ná wygnáńskiey stronie. K morzu w tym powracáią szyie płoche konie/ Y postáwiwszy vszy woźniki chrápáią/ Y lękną się potwory/ y woz porywáią Ná doł z wysokiey skbły. ia dáremnie wodze Vpienione zádźierzeć vćiłuie srodze/ Y lec pozad przećiagam/ na wżnak przechyinony. Y nicby mi był śilen pąd konski szalony/ By było koło ktore ná ośi biegáło/ Wsztuki się/ wpadszy ná pinak/ nie pogruhotáło. Ia w tym z wozu: gdźie iák mięwodze zátárgnęły/ Zywe wnątrze snowáć się po pniu/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 390
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636