ś pojmany. Mucha cię z oczywistego wyprowadziła niebezpieczeństwa, gdyś do Obozu przyszedł Saulowego, i tam gdy wszyscy twardo spali, a tyś miecz wziął Saulów, a nogą zaplątałeś się między Saula i Abnera wraz spiących, ja zesłałem Muchę, która kąsać poczęła Abnera, a on swoję nogę umykając, twoję uplątaną uwolnił. Pająk cię w jaskini zasłonił pajęczyną, gdy cię Saul szukał; o czym Tostatus i Jonstonus. Muchy Megareńczyków swoją molestyą z osiedlisk ruszyli swoich, według Eliana. W Hiszpanioli pewny rodzaj jest Much COCCINUS zwanych, których oczy jak świece. Wielu Obywatelów tamecznych oświecają stoły: Podróżnym także są miasto latarni, owszem sznury
ś poymany. Mucha cię z oczywistego wyprowadziła niebespieczeństwa, gdyś do Obozu przyszedł Saulowego, y tam gdy wszyscy twardo spali, a tyś miecz wziął Saulow, a nogą zaplątałeś się między Saula y Abnera wraz spiących, ia zesłałem Muchę, ktora kąsać poczełá Abnera, a on swoię nogę umykaiąc, twoię uplątaną uwolnił. Paiąk cię w iaskini zasłonił paięczyną, gdy cię Saul szukał; o czym Tostatus y Ionstonus. Muchy Megareńczykow swoią molestyą z osiedlisk ruszyli swoich, według Eliana. W Hiszpanioli pewny rodzay iest Much COCCINUS zwanych, ktorych oczy iák świece. Wielu Obywatelow tamecznych oświecaią stoły: Podrożnym także są miasto latarni, owszem sznury
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 604
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
) rzecz do rycerstwa uczynił/ i nieco ich pobudziwszy/ bitwę dał. Rzymianie z góry rohatynami ciskając/ łacno on tłum nieprzyjacielski przełomili/ a rozerwawszy go/ do szabel się porwali/ i na nie natarli. Mieli to Francuzowie na wielkiej przeszkodzie/ iż gdy barzo wielu tarcze rohatynami Rzymskimi za jednym ciśnieniem przebite/ i uplątane były/ ani żelaza zgiętego wyjąć/ ani lewą ręką (zatrudnioną mając) snadnie bić się mogli/ tak/ że siła ich/ długo ramionem dla tego pracując/ woleli tarcz porzucić/ i obnażeni potykać się/ aż też od ran zemdleni/ ustępować/ i do góry (która niemal tysiąc kroków od nich była)
) rzecz do rycerstwá vczynił/ y nieco ich pobudźiwszy/ bitwę dał. Rzymiánie z gory rohátynámi ćiskáiąc/ łácno on tłum nieprzyiaćielski przełomili/ á rozerwawszy gi/ do szábel sie porwáli/ y ná nie nátarli. Mieli to Fráncuzowie na wielkiey przeszkodźie/ iż gdy bárzo wielu tarcze rohátynámi Rzymskimi zá iednym ćiśnieniem przebite/ y vplątáne były/ áni żelázá zgiętego wyiąć/ áni lewą ręką (zátrudnioną maiąc) snadnie bić sie mogli/ ták/ że śiłá ich/ długo rámionem dla tego prácuiąc/ woleli tarcz porzućić/ y obnażeni potykáć sie/ áż też od ran zemdleni/ vstępowáć/ y do gory (ktora niemal tyśiąc krokow od nich byłá)
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 16.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
w nocy na piekło, aniołów z nim kupy. Naprzód wrota żelazne wyłomał i słupy (Waszmośćeś i z inszymi uciekł, Mości Książę!), Potem nam wszytkich więźniów z obierzy wywiąże. Zdechł Pluto, umilkł Cerber; Scylle i Gorgony, Zdrewniawszy, swoje pod się chowali ogony. Nie snuje się Iksyjon, uplątany w kole, Nie ssie wargi Tantalus przy obłudnym stole. Nie szarpał sęp wątroby do skały przybiłem Tytyjuszu i wody nie czerpały sitem Belidy ani Syzyf bez wszelkiego skutku Wielki kamień windował w górę pomalutku. Kiedy tam i sam chodzą, aż własny on Michał, Poznałem go prawdziwie, co nas z nieba spychał,
w nocy na piekło, aniołów z nim kupy. Naprzód wrota żelazne wyłomał i słupy (Waszmośćeś i z inszymi uciekł, Mości Książę!), Potem nam wszytkich więźniów z obierzy wywiąże. Zdechł Pluto, umilkł Cerber; Scylle i Gorgony, Zdrewniawszy, swoje pod się chowali ogony. Nie snuje się Iksyjon, uplątany w kole, Nie ssie wargi Tantalus przy obłudnym stole. Nie szarpał sęp wątroby do skały przybiłem Tytyjuszu i wody nie czerpały sitem Belidy ani Syzyf bez wszelkiego skutku Wielki kamień windował w górę pomalutku. Kiedy tam i sam chodzą, aż własny on Michał, Poznałem go prawdziwie, co nas z nieba spychał,
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 631
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987