gospodarz, na koniec go teszno; Postrzegszy niepotrzebnej w dobrym winie szkody, I pana, i psa kijem pożenie do wody. 91 (F). DO FRANCISZKA WIŃSKIEGO, EUNUCHA
Rozliczne cuda robi na świecie natura, Kiedy się bazyliszek z jaj starego kura, Wenus (na co poetów wszytkich zgoda) jurna Z urżniętych urodziła jajec od Saturna. Czemuż owałoszono Wińskiego Franciszka? Żeby nie było z jego jaja bazyliszka. Brał się i do bogini. Skoro mu ustrzygną Jajca, i wąż, i Wenus głowy nie podźwigną. 92 (P). MĄŻ Z ŻONĄ DWIE RĘCE
Nie bez przyczyny sam Bóg dwie ręce od wieku, Chcąc
gospodarz, na koniec go teszno; Postrzegszy niepotrzebnej w dobrym winie szkody, I pana, i psa kijem pożenie do wody. 91 (F). DO FRANCISZKA WIŃSKIEGO, EUNUCHA
Rozliczne cuda robi na świecie natura, Kiedy się bazyliszek z jaj starego kura, Wenus (na co poetów wszytkich zgoda) jurna Z urżniętych urodziła jajec od Saturna. Czemuż owałoszono Wińskiego Franciszka? Żeby nie było z jego jaja bazyliszka. Brał się i do bogini. Skoro mu ustrzygną Jajca, i wąż, i Wenus głowy nie podźwigną. 92 (P). MĄŻ Z ŻONĄ DWIE RĘCE
Nie bez przyczyny sam Bóg dwie ręce od wieku, Chcąc
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 47
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i już się nie chwieje. Lecz gdy się korupcja w zanadrzu zagrzeje, Skoro go coś nie barzo lubego zaleci, Poczuje to i sąsiad, poczuje i trzeci: „Niechaj wam — rzeką — panie, otrze kto napiętki.” Ów w stronę, do zanadrza, aż z ołowiu cętki Gdzieś od kilku sukiennych postawów urżnięte, Aż piżmo chłopskiej maści w papierze przejęte. Wszyscy w śmiech niesłychany, co wiedzieli o tem, A mój z izby, tak czujnym obdarzony złotem. 425. DO JEGOMOŚCI PANA DANIELA POTOCKIEGO, KIEDY POJĄŁ JEJMOŚĆ PANNĘ CHWALIBOŻANKĘ W LEWNIOWEJ
Chwali Boga Danijel, że dotychczas zdrowy, Kiedy go nowa jama trzyma i lew nowy
i już się nie chwieje. Lecz gdy się korupcyja w zanadrzu zagrzeje, Skoro go coś nie barzo lubego zaleci, Poczuje to i sąsiad, poczuje i trzeci: „Niechaj wam — rzeką — panie, otrze kto napiętki.” Ów w stronę, do zanadrza, aż z ołowiu cętki Gdzieś od kilku sukiennych postawów urżnięte, Aż piżmo chłopskiej maści w papierze przejęte. Wszyscy w śmiech niesłychany, co wiedzieli o tem, A mój z izby, tak czujnym obdarzony złotem. 425. DO JEGOMOŚCI PANA DANIELA POTOCKIEGO, KIEDY POJĄŁ JEJMOŚĆ PANNĘ CHWALIBOŻANKĘ W LEWNIOWEJ
Chwali Boga Danijel, że dotychczas zdrowy, Kiedy go nowa jama trzyma i lew nowy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 184
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
we dnie i w nocy trwać gomon za uchem. Tamten, prawda, zawsze stał, choć go nogi bolą; Tobie leżeć i siedzieć dał twój słup na wolą. Ale częściej się trafia uciekać z chałupy. Wszytko źle, niechaj ściany podpierają słupy. 54. NA ŻAŁOSNY PRZYPADEK W DOMU ICHMOSCIÓW PANÓW OBORSKICH
Mszcząc Samson urżniętego na głowie warkoczu Nad Filistyny, tudzież wyłupionych oczu, Wywrócił dwa, na których cały dom się wspiera, Filary, trzy tysiące, gdzie i sam umiera, Zabiwszy nieprzyjaciół. Mając zdrowe włosy
I oczy, wywrócił dwa herbowne kolosy Domu swego Oborski, oraz ojca z synem Żałosnym z tego świata zgładziwszy terminem. Nie o
we dnie i w nocy trwać gomon za uchem. Tamten, prawda, zawsze stał, choć go nogi bolą; Tobie leżeć i siedzieć dał twój słup na wolą. Ale częściej się trafia uciekać z chałupy. Wszytko źle, niechaj ściany podpierają słupy. 54. NA ŻAŁOSNY PRZYPADEK W DOMU ICHMOSCIÓW PANÓW OBORSKICH
Mszcząc Samson urżniętego na głowie warkoczu Nad Filistyny, tudzież wyłupionych oczu, Wywrócił dwa, na których cały dom się wspiera, Filary, trzy tysiące, gdzie i sam umiera, Zabiwszy nieprzyjaciół. Mając zdrowe włosy
I oczy, wywrócił dwa herbowne kolosy Domu swego Oborski, oraz ojca z synem Żałosnym z tego świata zgładziwszy terminem. Nie o
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 418
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
złocznice Tylko leczyć powinien, co od szubienice Oderwą się zmęczeni, a ja zaś nie sroce Wypadł z ogona! Był ten, o moje owoce Który się mocno ujął prawnemi terminy, Że sprośne obarczenie nie bez słusznej winy Uszło mym wałasznikom. Każdy się z nich stawił Przed sąd świecąc oczema. Jednak nie przyprawił Nikt już urżniętych bałdow!« — W tym razie z ratusza Mąż nadchodzi. Przy klockach jak niewinna dusza Siedzi pani małżonka, w niej ona pokora, Jakby się powróciła z nieba dziś czy wczora. Głowę krzywi, fałduje nos, dość skąpa w mowie, Kiedy niekiedy słówko — czwaniąc się — odpowie ł to z prośbą. Mąż
złocznice Tylko leczyć powinien, co od szubienice Oderwą sie zmęczeni, a ja zaś nie sroce Wypadł z ogona! Był ten, o moje owoce Ktory sie mocno ujął prawnemi terminy, Że sprośne obarczenie nie bez słusznej winy Uszło mym wałasznikom. Każdy sie z nich stawił Przed sąd świecąc oczema. Jednak nie przyprawił Nikt już urżniętych bałdow!« — W tym razie z ratusza Mąż nadchodzi. Przy klockach jak niewinna dusza Siedzi pani małżonka, w niej ona pokora, Jakby się powrociła z nieba dziś czy wczora. Głowę krzywi, fałduje nos, dość skąpa w mowie, Kiedy niekiedy słowko — czwaniąc się — odpowie ł to z prośbą. Mąż
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 32
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
najpierwej niech wielki we srebro złociste oprawny wszystek darowany od Juliusza 4 Papieża, królowi natenczas Angielskiemu. Pastorat Biskupi z rogu jednorożcowego, a na końcu gałka kryształowa wielka, z osobna róg inszy jednorożcowy, długi jest na naszych łokci półczwarta, który z jednego końca na drugi wskroś przejrzeć, trzeci zaś także róg jednorożcowy, ale urżnięty sztukę, każdy z nich kręcony, szarawy, jako nakształt powróz się kręci, a coraz od korzenia ku końcowi cieńszy.
Szliśmy potem widzieć obbicia tuż przy tej bastyliej królewskie, barzo kosztowne i bogate szpalery tkane złotem, jedwabne co wpół złota prawie, z historiami barzo cudownemi, robota od vivum wszystka, którego
najpierwej niech wielki we srebro złociste oprawny wszystek darowany od Juliusa 4 Papieża, królowi natenczas Angielskiemu. Pastorat Biskupi z rogu jednorożcowego, a na końcu gałka krzyształowa wielka, z osobna róg inszy jednorożcowy, długi jest na naszych łokci półczwarta, który z jednego końca na drugi wskroś przejrzeć, trzeci zaś także róg jednorożcowy, ale urżnięty sztukę, każdy z nich kręcony, szarawy, jako nakształt powróz się kręci, a coraz od korzenia ku końcowi cieńszy.
Szliśmy potem widzieć obbicia tuż przy tej bastyliej królewskie, barzo kosztowne i bogate szpalery tkane złotem, jedwabne co wpół złota prawie, z historyami barzo cudownemi, robota od vivum wszystka, którego
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 153
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883