pojmą. Na czym te odmiany zawisły. A to się tak przeczyści świat zrujnowany Wszytką zgruntu niecnotą; jako przetapiany Kruszec w ogniu potrzykroć. Skąd wrócone cnoty Imą znowu królować/ i wiek kwitnąć złoty. Czego gdy podobnego więcej jeszcze było/ Ptastwo inne przejąwszy/ w tym je zagłuszyło/ A owe tą przechacką urekreowane/ Gdy słońce w tym zapadło już nadpracowane/ Wrócą się do Klasztoru. Gdzie ją Polidorze Ksieni pilno zaleci/ żeby w jej komorze Spół się z nią położyła. Jakoż noc tę miała Spokojniejszą nad inne/ i aż do dnia spała Smaczno barzo białego. Nakoniec gdy wnidzie Słońce ranne/ pozwoli że od niej odyidzie
poymą. Ná czym te odmiány záwisły. A to się ták przeczyści świát zruinowány Wszytką zgruntu niecnotą; iáko przetapiány Kruszec w ogniu potrzykroć. Zkąd wrocone cnoty Imą znowu krolowáć/ y wiek kwitnąć złoty. Czego gdy podobnego więcey ieszcze było/ Ptástwo inne przeiąwszy/ w tym ie zagłuszyło/ A owe tą przechacką vrekreowane/ Gdy słonce w tym zápádło iuż nádprácowáne/ Wrocą się do Klasztoru. Gdzie ią Polidorze Xieni pilno záleci/ żeby w iey komorze Społ się z nią położyłá. Iákoż noc tę miáłá Spokoynieyszą nád inne/ y áż do dniá spáłá Smáczno bárzo białego. Nákoniec gdy wnidzie Słonce ránne/ pozwoli że od niey odyidzie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 119
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
mię zewsząd doszłych nad wieczorem, których zabierając się do wczasu, nie czytałem, chcąc ujść jakowych gryzot. 15. Wiele o sciencjach waszmość pani Dąbskiej starościny winowrocławskiej słysząc, byłem ciekaw ją poznać jako damę godnego urodzenia de domo grafównę Szliwen. Z racji tej tedy będąc u nich w Białachowie, gdziem zupełnie urekreowany nienasyconym słuchaniem niesłychanych w mężczyźnie, a dopiroż w damie, tak chwalebnych przymiotów i sciencji, został na świat, wspak one obracający, głosicielem. Przy którym to wyznaję śmiele, że świat nie zna, czyli tyż, zazdroszcząc, nie chce się znać na przymiotach tego feniksa niewiast, który nie tylko de omni scibili
mię zewsząd doszłych nad wieczorem, których zabierając się do wczasu, nie czytałem, chcąc ujść jakowych gryzot. 15. Wiele o sciencjach waszmość pani Dąbskiej starościny winowrocławskiej słysząc, byłem ciekaw ją poznać jako damę godnego urodzenia de domo grafównę Szliwen. Z racji tej tedy będąc u nich w Białachowie, gdziem zupełnie urekreowany nienasyconym słuchaniem niesłychanych w mężczyźnie, a dopiroż w damie, tak chwalebnych przymiotów i sciencji, został na świat, wspak one obracający, głosicielem. Przy którym to wyznaję śmiele, że świat nie zna, czyli tyż, zazdroszcząc, nie chce się znać na przymiotach tego feniksa niewiast, który nie tylko de omni scibili
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 126
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak