, Żywot i zdrowie, niż jeszcze uznamy, Witam tem światłem, i w taką ponurą Dotąd twarz swoję, złotą cynosurą. Dosiągłeś nas tu aż na stronę drugą Nocnego morza ręką twoją długą: Kiedy stoimy jak na szrot wydani Sami, od wszystkich, ach! nie ratowani! Nie chciałeś z naszych piersi uroszczonych Budować mostu, aleś ukorzonych Przyjął w obronę, i dał wdzięczne domy Przez ognie widzieć i straszne swe gromy. Jużże pójdż dalej gdzie cię niebo wzywa, J skąd fortuna niesie przyjażliwa! A żadne, tuszę, nie oprąć się tamy, Aż do stolice i korony samej.
Ty masz nam cerę starożytną wrócić
, Żywot i zdrowie, niż jeszcze uznamy, Witam tem światłem, i w taką ponurą Dotąd twarz swoję, złotą cynosurą. Dosiągłeś nas tu aż na stronę drugą Nocnego morza ręką twoją długą: Kiedy stoimy jak na szrot wydani Sami, od wszystkich, ach! nie ratowani! Nie chciałeś z naszych piersi uroszczonych Budować mostu, aleś ukorzonych Przyjął w obronę, i dał wdzięczne domy Przez ognie widzieć i straszne swe gromy. Jużże pójdż dalej gdzie cię niebo wzywa, J zkąd fortuna niesie przyjażliwa! A żadne, tuszę, nie oprąć się tamy, Aż do stolice i korony samej.
Ty masz nam cerę starożytną wrócić
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 147
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, który tedy rani Zdał się wschodzie nad zwyczaj, przyszłą niepogode Słońcem swoim zadetym, i tak drogą szkode Nasze znacząc. Wiec jako wczorajszą umową Wodzów wyższych Stanęło, Wojsko wszytko głową rmsly. Rusy się ku Jezierny, a Straż duża przed niem Z-zwyczajnymi posłuchy wyszedszy nadedniem Pierwej kredensowała, przez owe tak złopy We dwu miejsc uroszczone. Korecki w-te tropy, Z-Połkiem swoim ogromnym zastepował Czoło. Toż Armata, i przy niej dążyły około Reimenty Piechotne. Aż gdzie wszytka była Sama zdrowia nadzieja, i serce i siła, Król Połkami gestymi zewsząd zasłoniony. Dalsze boki szczyciły, i zad nieskończony Ruszenia pospolite zastepy swoimi. A Korycki po wszytkich z
, ktory tedy rani Zdał sie wschodzie nad zwyczay, przyszłą niepogode Słońcem swoim zádetym, i tak drogą szkode Násze znacząc. Wiec iako wczorayszą umową Wodzow wyższych staneło, Woysko wszytko głową rmsly. Rusy sie ku Ieźierny, á Straż duża przed niem Z-zwyczáynymi posłuchy wyszedszy nadedniem Pierwey kredensowáłá, przez owe ták złopy We dwu mieysc uroszczone. Korecki w-te tropy, Z-Połkiem swoim ogromnym zástepował Czoło. Toż Armata, i przy niey dążyły około Reimenty Piechotne. Aż gdźie wszytká byłá Sámá zdrowia nadźieiá, i serce i śiłá, Krol Połkámi gestymi zewsząd zásłoniony. Dalsze boki szczyćiły, i zad nieskończony Ruszenia pospolite zástepy swoimi. A Korycki po wszytkich z
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 83
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jakowego nieszczęśliwego przypadku stało, a WYMPan Marcin Matuszewic, stolnik województwa brzeskiego, nie chcąc mnie do dalszych prowadzić ekspensów prawnych, ponieważ z przyjacielskiej perswazji zł pol. sześćset dał mi i wypłacił, które rzetelnie do rąk moich odebrałem, za czym tegoż WYMP. stolnika brzeskiego i WYMPP. braci IMci wyż wyrażonych z uroszczonej przeze mnie wyż wyrażonej pretensji, jako też z procederu prawnego i dekretów przerzeczonych, ad datam praesentem zaszłych, wiecznymi i nieodzownymi czasy kwituję, takowe dekreta w grodzie brzeskim i w trybunale głównym W. Ks. Lit. i cały proceder prawny zaszłe kasuję, anihiluję i z ksiąg eliminować pozwalam, i żadnej najmniejszej pretensji o
jakowego nieszczęśliwego przypadku stało, a WJMPan Marcin Matuszewic, stolnik województwa brzeskiego, nie chcąc mnie do dalszych prowadzić ekspensów prawnych, ponieważ z przyjacielskiej perswazji zł pol. sześćset dał mi i wypłacił, które rzetelnie do rąk moich odebrałem, za czym tegoż WJMP. stolnika brzeskiego i WJMPP. braci JMci wyż wyrażonych z uroszczonej przeze mnie wyż wyrażonej pretensji, jako też z procederu prawnego i dekretów przerzeczonych, ad datam praesentem zaszłych, wiecznymi i nieodzownymi czasy kwituję, takowe dekreta w grodzie brzeskim i w trybunale głównym W. Ks. Lit. i cały proceder prawny zaszłe kasuję, anihiluję i z ksiąg eliminować pozwalam, i żadnej najmniejszej pretensji o
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 787
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, Zabiełły, marszałka kowieńskiego, którego jednak, choć nie zawsze, użyteczna mi była i potrzebna przyjaźń, umyśliłem pisać do samej Zabiełłowej, marszałkowej kowieńskiej, siostry żony mojej, oświadczając się z moją nieodstępną addykcją. Żebym zaś nie dał się w czym być winien, eksplikowałem się obszernie we wszystkich punktach tak uroszczonej do mnie pretensji, jako też moich cordoliów do marszałka kowieńskiego, a to dlatego czyniłem, aby mnie niesprawiedliwie marszałek kowieński o jaką moją złą czynność nie osławiał i na dobrej nie szkodził mi opinii.
Jako zaś ten list z powinną pisałem submisją, tak prosiłem marszałkowej kowieńskiej, aby sama moją sprawę osądziła i
, Zabiełły, marszałka kowieńskiego, którego jednak, choć nie zawsze, użyteczna mi była i potrzebna przyjaźń, umyśliłem pisać do samej Zabiełłowej, marszałkowej kowieńskiej, siostry żony mojej, oświadczając się z moją nieodstępną addykcją. Żebym zaś nie dał się w czym być winien, eksplikowałem się obszernie we wszystkich punktach tak uroszczonej do mnie pretensji, jako też moich cordoliów do marszałka kowieńskiego, a to dlatego czyniłem, aby mnie niesprawiedliwie marszałek kowieński o jaką moją złą czynność nie osławiał i na dobrej nie szkodził mi opinii.
Jako zaś ten list z powinną pisałem submisją, tak prosiłem marszałkowej kowieńskiej, aby sama moją sprawę osądziła i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 835
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, Jeden z woskowym gdy leciał towarem, Drugiego Bogi w szpiegi wysyłali, Ten wiek odrzucił, Pogan obyczaje, Żeby człek latał nikt wiary nie daje.
Ucisz się auro, nie szum, zwolna dmuchaj, Impet zatrzymaj, nie mrucz, nie hałasuj, Z pilnością tego co ci powiem słuchaj, Urazy do mnie uroszczone skasuj, Wszak nie ja jestem twych odmian Autorką, Być za co nie mam furyj Sukcesorką. Na rzecz gotowę trafiam w wielu Księgach, Zal mnie nad ludzkim zawodem unasza, Jak wielom prawa złomałeś w przysięgach, Wolno się o to spytać Eneasza, Wolno Ulissa którymiś ty rządził, Jak długoś tych dwóch lawirując
, Jeden z woskowym gdy leciał towarem, Drugiego Bogi w szpiegi wysyłali, Ten wiek odrzucił, Pogan obyczaie, Zeby człek látał nikt wiary nie daie.
Ucisz się auro, nie szum, zwolna dmuchay, Impet zátrzymay, nie mrucz, nie háłasuy, Z pilnością tego co ći powiem słuchay, Urázy do mnie uroszczone skássuy, Wszák nie ia iestem twych odmian Autorką, Bydź zá co nie mam furyi Sukcessorką. Ná rzecz gotowę trafiam w wielu Xięgach, Zal mnie nad ludzkim záwodem unásza, Ják wielom práwa złomałeś w przysięgach, Wolno się o to spytać Eneasza, Wolno Ulissa ktorymiś ty rządził, Ják długoś tych dwoch lawiruiąc
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 156
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
tak wzajem gotowy W oset przetworzyć różą wykrętnymi słowy. Krwią tchnie nasz Osman i choć orlim spadał lotem, Jednako swym i cudzym pogardza żywotem; Nie może się ukoić, choć fortuna przeczy, I tylko naszą zgubą serce swe poleczy; Już sto stracił tysięcy pod Chocimem ludzi; Wżdy w nim dotąd gorliwej żądze nie wystudzi Uroszczona nadzieja, że po piersi aże We krwi naszej jego się arabczyk umaże. Nazbyt-eś, Herkulesie, nazbyt śmiały, wierę, Gdy się kwapisz piekielną nawiedzić Megierę, Ślepyś, że nas i śpiących, i czujących do niej Każdy dzień i godzina i minuta goni? Strasznym pędem lecimy w otchłań śmierci srogiej,
tak wzajem gotowy W oset przetworzyć różą wykrętnymi słowy. Krwią tchnie nasz Osman i choć orlim spadał lotem, Jednako swym i cudzym pogardza żywotem; Nie może się ukoić, choć fortuna przeczy, I tylko naszą zgubą serce swe poleczy; Już sto stracił tysięcy pod Chocimem ludzi; Wżdy w nim dotąd gorliwej żądze nie wystudzi Uroszczona nadzieja, że po piersi aże We krwi naszej jego się arabczyk umaże. Nazbyt-eś, Herkulesie, nazbyt śmiały, wierę, Gdy się kwapisz piekielną nawiedzić Megierę, Ślepyś, że nas i śpiących, i czujących do niéj Każdy dzień i godzina i minuta goni? Strasznym pędem lecimy w otchłań śmierci srogiéj,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 293
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
? Z której ściśniony Rzym się dziś ozdobił I niewolnicze wyzuwszy arkany Wskrzesił Urzędy, prawa, rządy, stany. XXVI. Czemuż nie raczej tak wielkiej dzielności Mężów, Ojczyźnie dobrze zasłużonych? Z Kapitolium do swej społeczności I nie prosicie do Rad poróżnionych? Nie tylko dzięki, nie tylko jedności Godni są, ale koron uroszczonych Za swoje męsne odwagi i dziła Ta mowa Cynny Pieczętarza była. XXVII. Lecz kupna zgraja, widząc co się dzieje Ze się w fakcją Szlachta nie gromadzi, Nadęte tracić poczyna nadzieje Woła o pokoj i do zgody radzi, Rzymscy Panowie, co się wam to dzieje? Dla czego się tak Ojczyzna szkaradzi? A
? Z ktorey śćiśniony Rzym się dźiś ozdobił I niewolnicze wyzuwszy arkany Wskrześił Vrzędy, prawa, rządy, stany. XXVI. Czemusz nie raczey tak wielkiey dźielnośći Mężow, Oyczyznie dobrze zasłuzonych? Z Kapitolium do swey społecznośći I nie prośićie do Rad poroznionych? Nie tylko dźięki, nie tylko iednośći Godni są, ale koron uroszcżonych Za swoie męzne odwagi y dźiła Ta mowa Cynny Pieczętarza była. XXVII. Lecz kupna zgraia, widząc co się dźieie Ze się w fakcyą Szlachta nie gromadźi, Nadęte traćić poczyna nadźieie Woła ó pokoy y do zgody radźi, Rzymscy Panowie, co się wam to dźieie? Dla czego się tak Oyczyzna szkaradźi? A
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 8
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Przy wszytkich prawie Bogów obecności Za ich fortelem ukłoty napiętem, Dwudziestą trzema ran do zelzywości. A on mogąc mieć z nich każdego ściętem Wolał ich przy swej zostawić całości, Po niektórych zaś tego sobie życzył Żeby i Państwo kto z nich odziedziczył. XXXIII. Insi zaboju pomazani zbrodnią Co mieli karać winowajców, to ich Za uroszczoną wpuścili przewodnią I do Prowincyj, i do Pułków swoich, Skąd oni wziąwszy przeciw nam pochodnią Wszytkie roższarpią składy, złota, co ich Mogło być w skarbie, i wojskiem nas gromią Z Narody, których szable nasze złomią. XXXIV. A zaś miasteczka od nas zwojowane, Ze ich rozkazu nie słuchają w niczem, Cześcią
Przy wszytkich prawie Bogow obecnosci Za ich fortelem ukłoty napiętem, Dwudziestą trzema ran do zelzywosci. A on mogąc miec z nich kazdego sciętem Wolał ich przy swey zostawic całosci, Po niektorych zas tego sobie zyczył Zeby y Państwo kto z nich odziedziczył. XXXIII. Insi zaboiu pomazani zbrodnią Co mieli karać winowaycow, to ich Za urosżczoną wpuscili przewodnią I do Prowincyi, y do Pułkow swoich, Zkąd oni wziąwszy przeciw nam pochodnią Wszytkie roższarpią składy, złota, co ich Mogło być w skarbie, y woyskiem nas gromią Z Narody, ktorych szable nasze złomią. XXXIV. A zaś miasteczka od nas zwoiowane, Ze ich roskazu nie słuchaią w niczem, Czescią
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 166
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
, Co się z obozu do morza podawa, I osiągnąwszy przystęp nań bezpieczny, Rozrzuca z gruntu; dopieroż tu wrzawa Gdy ten naciera; ów odpada wsteczny; Ten się pnie w górę; ów go na dół spycha Inszy już ledwie z ran śmiertelnych dycha. CLXXII. Aż naostatek potężną załogę, Przy uroszczonej do obozu bromie, Przez wielki impet, i niezmierną trwogę, Mniej na się baczny Antoniusz złomie; Czym otworzywszy do obozu drogę; Drze się na szpile, na dardy widomie, I niepośledni między swymi wpada, A za nim większa gdzie może gromada. CLXXIII. Insi, przez jawne rozwaliny weszli, Insi, po
, Co się z obozu do morza podawa, I osiągnąwszy przystęp nań bespieczny, Rozrzuca z gruntu; dopierosz tu wrzawa Gdy ten naciera; ow odpada wsteczny; Ten się pnie w gorę; ow go na doł spycha Inszy iuż ledwie z ran smiertelnych dycha. CLXXII. Asz naostatek potęzną załogę, Przy urosżczoney do obozu bromie, Przez wielki impet, y niezmierną trwogę, Mniey na się baczny Antoniusz złomie; Czym otworzywszy do obozu drogę; Drze się na szpile, na dardy widomie, I nieposledni między swymi wpada, A za nim większa gdzie może gromada. CLXXIII. Insi, przez iawne rozwaliny weszli, Insi, po
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 258
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
, które taborem leży pod Fezulami. Obaczycie, że polega na setniku Man- liuszu, który z własnego domysłu wypowiada wojnę Ludowi Rzymskiemu: że Katylina nic zgoła w to nie wchodzi: że by najmniej nie czekają za nim w obozie; i że daleki on od tego, żeby tam się miał udać, i owszem ten uroszczony wygnaniec do Marsylii prosto ciągnie, jako wieści o im latają. Faesulae, teraz Włosi nazywają Fiesali miasto Toskanii, któremu za Fundatora przypisują Atlasa podług Policjana. Przeciwko Katylinie.
O stanie, to żeś pełen smutku, nie tylko gdy do rządzenia, ale i bronienia Rzpltej przychodzi! cóż jeśliby padł strach na Katylinę
, które taborem leży pod Fezulami. Obaczycie, że polega na setniku Man- liuszu, który z własnego domysłu wypowiada woynę Ludowi Rzymskiemu: że Katylina nic zgoła w to nie wchodzi: że by naymniey nie czekaią za nim w obozie; i że daleki on od tego, żeby tam się miał udać, i owszem ten uroszczony wygnaniec do Marsylii prosto ciągnie, iako wieści o ym lataią. Faesulae, teraz Włosi nazywaią Fiesali miasto Toskanii, któremu za Fundatora przypisuią Atlasa podług Policyana. Przeciwko Katylinie.
O stanie, to żeś pełen smutku, nie tylko gdy do rządzenia, ále i bronienia Rzpltey przychodzi! coż ieśliby padł strach na Katylinę
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 43
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763