pociechy swoje zasadziwszy życzliwością i inszemi zasługami one sobie bozyskać wielce pragnie. Więc i tęchwiloę wyciągają/ i powinność sama każe na złość tym czasom dzisia pokwaszonym/ gdy post nastole mięso pust nadchodzi/ a z tej wieczerzy Kapłona już z stołu wypycha: żeby na odziecz słodkości osobne przyniesione były/ które kwoli ochronieniu zdrowia są urobione. Te naten czas Wm. M. M. P .nie tak wtych blahych przysmakach jako w samej życzliwości Jego M smak swój uważywszy/ to to z chęci pochodzi na ten czas przyjąć raczyła/ do rad aż Pan Bóg da inszą pogodę w dalszych zamysłach serca Je^o& M. do pozyskania wiecznej chęci Wm
poćiechy swoie zásádźiwszy życżliwośćią y inszemi zásługámi one sobie bozyskáć wielce prágnie. Więc y tęchwiloę wyćiągáią/ y powinność sámá każe ná złość tym cżásom dźiśia pokwászonym/ gdy post nástole mięso pust nádchodźi/ á z tey wieczerzy Kápłoná iuż z stołu wypycha: żeby ná odźiecż słodkośći osobne przynieśione były/ ktore kwoli ochronieniu zdrowia są vrobione. Te náten czás Wm. M. M. P .nie ták wtych bláhych przysmákách iáko w sámey życżliwośći Iego M smák swoy vważywszy/ to to z chęći pochodźi ná ten czás przyiąć racżyłá/ do rad áż Pan Bog da inszą pogodę w dálszych zamysłách sercá Ie^o& M. do pozyskánia wiecżney chęći Wm
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: B2v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
określił: Okrągłe nieba postanowione widzimy/ i okrągłości ziemie pewna jest Filozofów doterminacja. Rok sam na kształt koła obróc swój odprawuje. A naostatek sam żywot nasz kołem i okrągłością niejaką jest ograniczony. Upatrując tedy to wszytko: ci zwłaszcza/ którzy około nabywania przyjaźni zamysły swe mają klejnot figury okrągłej/ z najszcownieszego Metalu urobiony/ tym z którymi przyjaźń zobopolną zawierać chcą: ofiarować zwykli/ wiedząc o pewnych istnościach jego. Nie tajno to/ że nad złoto doskonalszego Metalu nie masz: tak też nad szczerą przyjaźń i miłość kosztowniejszego się nic na świecie znaleźć nie może. Do tego jako złoto im częściej i dłużej w ogniu probowane/ tym większej
okryślił: Okrągłe niebá postánowione widźimy/ y okrągłośći źiemie pewna iest Philozophow doterminácya. Rok sam ná ksztáłt kołá obroc swoy odpráwuie. A náostátek sam żywot nász kołem y okrągłośćią nieiáką iest ográniczony. Vpátruiąc tedy to wszytko: ći zwłaszcża/ ktorzy około nábywánia przyiáźni zamysły swe máią kleynot figury okrągłey/ z nayszcownieszego Metallu vrobiony/ tym z ktorymi przyiaźń zobopolną záwieráć chcą: ofiárowáć zwykli/ wiedząc o pewnych istnośćiách iego. Nie táyno to/ żę nád złoto doskonálszego Metallu nie mász: ták też nád szcżerą przyiaźń y miłość kosztownieyszego sie nic ná świećie ználeść nie może. Do tego iáko złoto im cżęśćiey y dłużey w ogniu probowáne/ tym większey
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i brzegu żadnego Nie widzieć, tak prawego jako i lewego, Wziął ją i rzekł: „Abyś już więcej nie szkodziła I żeby między mężnem, a nikczemnem była Różnica i nikt nie miał żadnej więcej w tobie Nadzieje i dufności, zostańże tu sobie.
XCI.
O przeklęta, o broni, w piekle urobiona I z abisów na ludzkie szkody przyniesiona, Którą sam swoją ręką Belzebub ukował, Aby świat przez cię szkodził i w niwecz zepsował, Do piekła, skądeś wyszła, teraz idź, a szkody Więcej nie czyń!” - To mówiąc, wrzucił ją do wody. Tem czasem wielkie płótna wiatry napełniały I do
i brzegu żadnego Nie widzieć, tak prawego jako i lewego, Wziął ją i rzekł: „Abyś już więcej nie szkodziła I żeby między mężnem, a nikczemnem była Różnica i nikt nie miał żadnej więcej w tobie Nadzieje i dufności, zostańże tu sobie.
XCI.
O przeklęta, o broni, w piekle urobiona I z abissów na ludzkie szkody przyniesiona, Którą sam swoją ręką Belzebub ukował, Aby świat przez cię szkodził i w niwecz zepsował, Do piekła, skądeś wyszła, teraz idź, a szkody Więcej nie czyń!” - To mówiąc, wrzucił ją do wody. Tem czasem wielkie płótna wiatry napełniały I do
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 194
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jeszcze barziej dziwowali, Skrzydlatemu koniowi popuścił wodzami I zajął go po bokach trochę ostrogami. Lotny koń poszedł w górę, skrzydłami machając, Zdumiały lud na on dziw w miejscu zostawiając. Skoro tak wszytkie strony obejźrzał Anglii, Obrócił hypogryfa wciąż ku Irlandiej.
XCII.
I widział Hibernią i onę wsławioną Jaskinią, od świętego starca urobioną, W której, jeśli to prawda, jako powiadają, Ludzie grzechów śmiertelnych swoich pozbywają. Skąd hipogryfa w drogę obrócił prościejszą Tam, gdzie morze podlewa Brytanią mniejszą; Gdzie mijając, obaczył z góry rozebraną Angelikę, u ostrej skały uwiązaną.
XCIII.
Uwiązaną u skały królewnę ubogą, Na wyspie Płaczu - bo tak wyspę
jeszcze barziej dziwowali, Skrzydlatemu koniowi popuścił wodzami I zajął go po bokach trochę ostrogami. Lotny koń poszedł w górę, skrzydłami machając, Zdumiały lud na on dziw w miejscu zostawiając. Skoro tak wszytkie strony obejźrzał Angliej, Obrócił hypogryfa wciąż ku Irlandyej.
XCII.
I widział Hibernią i onę wsławioną Jaskinią, od świętego starca urobioną, W której, jeśli to prawda, jako powiadają, Ludzie grzechów śmiertelnych swoich pozbywają. Skąd hipogryfa w drogę obrócił prościejszą Tam, gdzie morze podlewa Brytanią mniejszą; Gdzie mijając, obaczył z góry rozebraną Angelikę, u ostrej skały uwiązaną.
XCIII.
Uwiązaną u skały królewnę ubogą, Na wyspie Płaczu - bo tak wyspę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 219
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie była.
XI.
Przed wieczorem, gdy sobie dobrze odpocznęła, W coby się mogła odziać, szukać tam poczęła; I nalazszy, w grube się szaty ubierała, Jakich przedtem, pewna rzecz, że nie używała, Mając żółte, zielone, modre i czerwone, Różnem, co go na świecie, strojem urobione; Ale jej prosta suknia tak wiele nie bierze, Żeby piękna nie była, choć w podłem ubierze.
XII.
Niech milczy każdy, który Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść mi, Tytyrze, Melibee, i wszyscy odpuście, pasterze! Stamtąd wyszedszy
nie była.
XI.
Przed wieczorem, gdy sobie dobrze odpocznęła, W coby się mogła odziać, szukać tam poczęła; I nalazszy, w grube się szaty ubierała, Jakich przedtem, pewna rzecz, że nie używała, Mając żółte, zielone, modre i czerwone, Różnem, co go na świecie, strojem urobione; Ale jej prosta suknia tak wiele nie bierze, Żeby piękna nie była, choć w podłem ubierze.
XII.
Niech milczy każdy, który Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść mi, Tytyrze, Melibee, i wszyscy odpuście, pasterze! Stamtąd wyszedszy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 229
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Które dopiero piękna wydoiła ręka, A wąskie zstępowało pole między niemi, Równie, jako doliny więc między małemi Pagórkami widziemy, pięknie położone, Śniegami, co dopiero spadły, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidiaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz młody, Kiedy na Idzie sądził trzech bogiń niezgody, Chocia tam Wenus jabłko złote otrzymała, Podomno
, Które dopiero piękna wydoiła ręka, A wązkie zstępowało pole między niemi, Równie, jako doliny więc między małemi Pagórkami widziemy, pięknie położone, Śniegami, co dopiero spadły, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidyaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz młody, Kiedy na Idzie sądził trzech bogiń niezgody, Chocia tam Wenus jabłko złote otrzymała, Podomno
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 243
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w Ebudzie miewali Z tych, które strasznej rybie na pokarm dawali. Nie zbyt długo szukano, jako na ostatek Przyniesiono ich wielki do króla dostatek; W te ubrał Olimpią, acz go to bolało, Że jej nie mógł tak ubrać, jako mu się zdało.
LXXV.
Jeszcze nigdy nie była tak piękna robota, Urobiona z jedwabiów i cienkiego złota, Nad którą swych dowcipów długo Florenczycy Zażyli lubo inszy przedni robotnicy, Żeby godna miała być Olimpiej ciała, Choćby ją własną ręką Minerwa utkała; Tak się w niej beły wszytkie zebrały piękności, Że w niej nie było żadnej niedoskonałości.
LXXVI.
Dla wielu przyczyn Orland barzo się radował, Że
w Ebudzie miewali Z tych, które strasznej rybie na pokarm dawali. Nie zbyt długo szukano, jako na ostatek Przyniesiono ich wielki do króla dostatek; W te ubrał Olimpią, acz go to bolało, Że jej nie mógł tak ubrać, jako mu się zdało.
LXXV.
Jeszcze nigdy nie była tak piękna robota, Urobiona z jedwabiów i cienkiego złota, Nad którą swych dowcipów długo Florenczycy Zażyli lubo inszy przedni robotnicy, Żeby godna miała być Olimpiej ciała, Choćby ją własną ręką Minerwa utkała; Tak się w niej beły wszytkie zebrały piękności, Że w niej nie było żadnej niedoskonałości.
LXXVI.
Dla wielu przyczyn Orland barzo się radował, Że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 245
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wzrost przechodzi każdego. I pieszy pielgrzymowie i ci, co jeżdżają, Niech się żywo z jego rąk ujść nie spodziewają; Jednych rąbie na ćwierci, drugich z skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane;
wzrost przechodzi każdego. I pieszy pielgrzymowie i ci, co jeżdżają, Niech się żywo z jego rąk ujść nie spodziewają; Jednych rąbie na ćwierci, drugich z skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 341
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane; Lubo rycerz, lubo jest biała płeć, nikomu Nie przepuszcza podłego lub zacnego domu. Skoro ciało zje, wyssie mózg i krew wypije, Kości po wielkiem lesie
skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane; Lubo rycerz, lubo jest biała płeć, nikomu Nie przepuszcza podłego lub zacnego domu. Skoro ciało zje, wyssie mózg i krew wypije, Kości po wielkiem lesie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 341
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I w królewskiem pałacu jego postawieni.
XCVII.
Miasto Karła cesarza rządził i sprawował Jerozolimskie państwo. Tamże mu darował, Będąc wdzięczen ludzkości tak wielkiej, onego Książę Astolf swojego olbrzyma wielkiego, Który za dziesięć koni i wielkich noszenie Stał ciężarów i mógł znieść nawiętsze kamienie; Ale mu i sieć przytem darował, własnemi Rękami urobioną Mulcyberowemi.
XCVIII.
A Sansonet zasię dał Astolfowi za ty Upominki do miecza pas piękny, bogaty, Pas bogaty i piękny i na obie nogi Z przęczkami i z bojcami złotemi ostrogi, Co wierzyli, że były rycerza dzielnego, Który pannę wyzwolił od smoka srogiego; W Cefaloniej mu się, gdzie w skarbie leżały,
I w królewskiem pałacu jego postawieni.
XCVII.
Miasto Karła cesarza rządził i sprawował Jerozolimskie państwo. Tamże mu darował, Będąc wdzięczen ludzkości tak wielkiej, onego Książę Astolf swojego olbrzyma wielkiego, Który za dziesięć koni i wielkich noszenie Stał ciężarów i mógł znieść nawiętsze kamienie; Ale mu i sieć przytem darował, własnemi Rękami urobioną Mulcyberowemi.
XCVIII.
A Sansonet zasię dał Astolfowi za ty Upominki do miecza pas piękny, bogaty, Pas bogaty i piękny i na obie nogi Z przęczkami i z bojcami złotemi ostrogi, Co wierzyli, że były rycerza dzielnego, Który pannę wyzwolił od smoka srogiego; W Cefaloniej mu się, gdzie w skarbie leżały,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 254
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905