Najstarszy bracie.
Wiem, żeś buzdygan powiesił na ścienie, Karwasz pod ławą, a przy cudzej żenie Dźwigasz wrzeciono i zwijasz osnowy Herkules nowy.
Choć kędykolwiek muzyka krzyknęła, Choć piękna para wprzody się wymknęła, Choć za nią orszak zaczyna wesoło Taneczne koło,
Ty barziej wina, miłością spojony Wzrok w pięknym ciele trzymasz utopiony A cicho puszczasz w ucho ulubione Słówka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach
Najstarszy bracie.
Wiem, żeś buzdygan powiesił na ścienie, Karwasz pod ławą, a przy cudzej żenie Dźwigasz wrzeciono i zwijasz osnowy Herkules nowy.
Choć kędykolwiek muzyka krzyknęła, Choć piękna para wprzody się wymknęła, Choć za nią orszak zaczyna wesoło Taneczne koło,
Ty barziej wina, miłością spojony Wzrok w pięknym ciele trzymasz utopiony A cicho puszczasz w ucho ulubione Słowka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 356
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się czyją zabawiać opieką, Kolą, kąsają, parzają i sieką. Nie tak szkodliwe sardyńskie krainy Zioła wydają; nie tak złe gadziny Jadem parskają w wszytkorodnej ziemi; Nie tak wąż świszczy żądły troistymi;
Nie tak jest srogi, tak nieuchroniony Miecz na obiedwie strony wyostrzony Ani tak z szybkiej cięciwy puszczone Żeleźce w nagim ciele utopione; Nie tak okrutne były Atreowe Tasaki, kiedy rozciąwszy w połowę Dziatki niewinne w sztuki porąbały, Z których na rożnach jedne członki drżały, Drugie miotały wody wylęknione, Kotły jęczały na ogień wstawione. I kruk piekielny nie takiej srogości, Który żywego wydziera wnętrzności I gdy je spasie, drugie dodawają Mąk wiecznych, kiedy coraz
się czyją zabawiać opieką, Kolą, kąsają, parzają i sieką. Nie tak szkodliwe sardyńskie krainy Zioła wydają; nie tak złe gadziny Jadem parskają w wszytkorodnej ziemi; Nie tak wąż świszczy żądły troistymi;
Nie tak jest srogi, tak nieuchroniony Miecz na obiedwie strony wyostrzony Ani tak z szybkiej cięciwy puszczone Żeleźce w nagim ciele utopione; Nie tak okrutne były Atreowe Tasaki, kiedy rozciąwszy w połowę Dziatki niewinne w sztuki porąbały, Z ktorych na rożnach jedne członki drżały, Drugie miotały wody wylęknione, Kotły jęczały na ogień wstawione. I kruk piekielny nie takiej srogości, Ktory żywego wydziera wnętrzności I gdy je spasie, drugie dodawają Mąk wiecznych, kiedy coraz
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 444
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ni samego,
Trudno rozkazować Sercu i kierować.
Boskie to są sprawy, Kto komu jest prawy, Nie czekaj litości, Dalekiś miłości.
Poszukaj inszego Pana serca swego. Co raz stanowiemy, Mienić nie możemy. „WIRYDARZ POETYCKI” Z OWENA. NA NIEMCÓW SCOMA
W takiej głąbi, nie wiem, gdzieś prawda utopiona — Rzekł Demokryt — że dotąd nie jest naleziona. Jeśli w winie jest prawda, jako powiedają. Dawno ma być u Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława
ni samego,
Trudno rozkazować Sercu i kierować.
Boskie to są sprawy, Kto komu jest prawy, Nie czekaj litości, Dalekiś miłości.
Poszukaj inszego Pana serca swego. Co raz stanowiemy, Mienić nie możemy. „WIRYDARZ POETYCKI” Z OWENA. NA NIEMCÓW SCOMMA
W takiej głąbi, nie wiem, gdzieś prawda utopiona — Rzekł Demokryt — że dotąd nie jest naleziona. Jeśli w winie jest prawda, jako powiedają. Dawno ma być u Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 594
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
też na tego P. Boga twojego pamiętasz? rozumiem że uboga gospodyni mając biedą świnię w-gospodarstwie częściej i wyraźniej o niej pamięta niżeli wiele ludzi o Bogu. To cię człowiecze P. Bóg nie pozna za swojego z-pamięci. Dał ci Bóg rozum, jakoż też rozum twój w-Panu Bogu twoim utopiony? wymyślisz ty, jako się na bliznim pomścić, jako go oszukać, jako zawziętości twojej dopiąć, ale wieleś też już wymyślił sposobów, przysłużenia się Panu Bogu twojemu. Świat cię, Ciało, Czart, poznają po twoim rozumie, ale Bóg cię po nim nie pozna. Porachuj się któryś przez wszystek żywot wymyślił
też ná tego P. Bogá twoiego pámiętasz? rozumiem że vboga gospodyni máiąc biedą świnię w-gospodárstwie częśćiey i wyráźniey o niey pámięta niżeli wiele ludźi o Bogu. To ćię człowiecze P. Bog nie pozna zá swoiego z-pámięći. Dał ći Bog rozum, iákoż też rozum twoy w-Pánu Bogu twoim vtopiony? wymyślisz ty, iáko się ná bliznim pomśćić, iáko go oszukáć, iáko záwźiętośći twoiey dopiąć, ále wieleś też iuż wymyślił sposobow, przysłużenia się Pánu Bogu twoiemu. Swiát ćię, Ciáło, Czárt, poznáią po twoim rozumie, ále Bog ćię po nim nie pozna. Poráchuy się ktoryś przez wszystek żywot wymyślił
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 55
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
usiadszy zalany wodą odpoczął sobie: Z żalem zaraż a tym wielkim przyjaciele jego skoczywszy/ zaledwie dostali Rybaków z miasta/ ci wsiadszy w podjezdki swoje (tak ten ludu rodzaj czołny gończe zowie) zaledwie go ościami obmacawszy/ jedną wzięli za ziobro/ i we dwie po utonieniu godziny wywlekli bezdusznego/ a jak zwyczaj jest utopionych na beczce taczać/ dla wysączenia z nich zbytniej wody/ na kłodzie onego w niedostatku beczki na ten czas obracali/ lecz żadnej nadziei frasowliwi stąd nie otrzymali/ o żywocie Mikołaja swego: niektórzy lepak z powinowatych jego/ wiedząc barzo dobrze iż wiele dzieje cudów Pan Bóg nad temi/ którzy z wiarą prawdziwą ofiarują/ albo
vśiadszy zálany wodą odpoczął sobie: Z żalem záraż á tym wielkim przyiaćiele iego skoczywszy/ záledwie dostáli Rybakow z miástá/ ći wśiadszy w podiezdki swoie (ták ten ludu rodzay czołny gończe zowie) záledwie go ośćiámi obmacawszy/ iedną wźięli zá źiobro/ y we dwie po vtonieniu godźiny wywlekli bezdusznego/ á iák zwyczay iest vtopionych ná beczce taczáć/ dla wysączenia z nich zbytniey wody/ ná kłodźie onego w niedostátku beczki ná ten czás obrácáli/ lecz żadney nádźiei frásowliwi ztąd nie otrzymáli/ o żywoćie Mikołáiá swego: niektorzy lepák z powinowátych iego/ wiedząc bárzo dobrze iż wiele dzieie cudow Pan Bog nád temi/ ktorzy z wiárą prawdźiwą ofiáruią/ álbo
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 186.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając I brzegi onej wyspy bez lądu mijając, Kędy na suchem piasku dziewka utrapiona Leżała podle mnicha, we śnie utopiona, Wysadziła kilka swych żeglarzów z przygody Na pustą wyspę dla drew i dla słodkiej wody; Którzy naleźli, wszedszy w mieszkania zwierzęce, Angelikę u mnicha starego na ręce.
LXII.
O nieoszacowana, o droga zdobyczy, Jakiej nigdy nie byli godni rozbójnicy! O fortuno! ktoby rzekł, żebyś moc na ziemi
ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając I brzegi onej wyspy bez lądu mijając, Kędy na suchem piasku dziewka utrapiona Leżała podle mnicha, we śnie utopiona, Wysadziła kilka swych żeglarzów z przygody Na pustą wyspę dla drew i dla słodkiej wody; Którzy naleźli, wszedszy w mieszkania źwierzęce, Angelikę u mnicha starego na ręce.
LXII.
O nieoszacowana, o droga zdobyczy, Jakiej nigdy nie byli godni rozbójnicy! O fortuno! ktoby rzekł, żebyś moc na ziemi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 162
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
węchem gdzie w pudle poczuje, Albo dopadszy pudła, trochę go skosztuje.
II.
Który rozum zawściągnie żądze Rugierowe, Żeby miał chcąc upuścić zdobyczy gotowe, Które mu prawie samo szczęście w ręce niesie, Będąc sam tylko w pustem z Angeliką lesie? O Bradamancie swojej więcej nic nie myśli, W której miał przedtem wszytkie utopione myśli: Choć też myśli i choć jej serca nie chce puścić, Błazenby beł, kiedyby i tę miał opuścić,
III.
Z którąby Ksenokrates podomno wstydliwy Nie bełby beł, niżli on, barziej wstrzemięźliwy. Rzucił od siebie Rugier drzewo i tarcz swoję I po częściach zdejmował z siebie ciężką zbroję,
węchem gdzie w pudle poczuje, Albo dopadszy pudła, trochę go skosztuje.
II.
Który rozum zawściągnie żądze Rugierowe, Żeby miał chcąc upuścić zdobyczy gotowe, Które mu prawie samo szczęście w ręce niesie, Będąc sam tylko w pustem z Angeliką lesie? O Bradamancie swojej więcej nic nie myśli, W której miał przedtem wszytkie utopione myśli: Choć też myśli i choć jej serca nie chce puścić, Błazenby beł, kiedyby i tę miał opuścić,
III.
Z którąby Ksenokrates podomno wstydliwy Nie bełby beł, niżli on, barziej wstrzemięźliwy. Rzucił od siebie Rugier drzewo i tarcz swoję I po częściach zdejmował z siebie ciężką zbroję,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 227
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miał kotew z liną; z tak wielkiem srogiego Sercem dziwu tam czekał na miejscu morskiego.
XXXVII.
Skoro plugawa orka bliżej nastąpiła I Orlanda na bacie stojąc obaczyła, Tak szeroko plugawą paszczękę rozdarła, Żeby konia i z chłopem pospołu pożarła. Bez rozmysłu w nią śmiele skoczył, zapędzony Na bacie z wielką kotwią i tak utopiony W brzydkiem garle, kotwicę z wielkiem podziwieniem Między językiem wstawił, między podniebieniem,
XXXVIII.
Tak, że nie mogły spodnie podnosić się szczeki, I zwierzchnie spuszczać więcej u sprosnej paszczęki, Jako kto podkop robi, gdzie piasek wybiera, Ziemię nad sobą wszędzie wiesza i podpiera, I żeby nań nie spadła, kiedy
miał kotew z liną; z tak wielkiem srogiego Sercem dziwu tam czekał na miejscu morskiego.
XXXVII.
Skoro plugawa orka bliżej nastąpiła I Orlanda na bacie stojąc obaczyła, Tak szeroko plugawą paszczekę rozdarła, Żeby konia i z chłopem pospołu pożarła. Bez rozmysłu w nię śmiele skoczył, zapędzony Na bacie z wielką kotwią i tak utopiony W brzydkiem garle, kotwicę z wielkiem podziwieniem Między językiem wstawił, między podniebieniem,
XXXVIII.
Tak, że nie mogły spodnie podnosić się szczeki, I zwierzchnie spuszczać więcej u sprosnej paszczeki, Jako kto podkop robi, gdzie piasek wybiera, Ziemię nad sobą wszędzie wiesza i podpiera, I żeby nań nie spadła, kiedy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 235
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Poetów. F Egeona/ który. Egeon był Olbrzym, ziemie i morza syn, który na morzu mieszka nie swoje miał, i tytanom przeciw Saturnowi walczącym, pomoc dawał. Z im Neptunus o Państwo walczył, jako pisze Kono in Herculea: powiedając, że Egeon od Neptuna wojną zwyciężony był, i w morzu utopiony; i dla tego Vulcanus wyrysował go między wielorybami. G I Doryde/ i córki jej. Dorys imię Boginiej morskiej, ta miała ojca Oceana, matkę Tetyn, a męża Nereusa: z niej wileka wielkość Nimf urodziła się, które Nereidami zową. H Sześć znaków na prawe drzwi. Czyni tu Poeta wzmiankę Zodiaku
Poetow. F Egeoná/ ktory. AEgeon był Olbrzym, źiemie y morzá syn, ktory ná morzu mieszká nie swoie miał, y tytánom przećiw Sáturnowi walczącym, pomoc dawał. Z ym Neptunus o Páństwo walczył, iáko pisze Kono in Herculea: powiedáiąc, że AEgeon od Neptuná woyną zwyćiężony był, y w morzu vtopiony; y dla tego Vulcanus wyrysował go między wielorybámi. G Y Doryde/ y corki iey. Doris imię Boginiey morskiey, tá miáłá oycá Oceáná, mátkę Thetyn, á mężá Nereusá: z niey wileka wielkość Nymph vrodźiłá się, ktore Nereidámi zową. H Sześć znákow ná práwe drzwi. Czyni tu Poetá wzmiánkę Zodyáku
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, toć powinnibyśmy bardziej teraźniejszy wiek sżacować, bo daleko starszy, niż ten, którego nasze zwyczaje stanowiono; a przytym kto wątpi, że jest daleko bardziej oświecony przez eksperiencją, a przeto sposobniejszy ad justam regulam in arte regnandi. Dla czego nasze zwyczaje nam się zdadzą dobre, bośmy tak w nich utopieni, że się o insze i niepytamy. Maxima quae videt quisque haec ingentia putat: Dość że te zwyczaje są cudzoziemskie, żeby się nam zdały cudowne; Poszliśmy na owego który cuncta miratur quibus est mirabilis ipse.
Mowiemy że sżable nasże rozprzestrzeniały granice; prawda, ale wtencżas kiedy insże narody tąź bronią,
, toć powinnibysmy bardźiey teraznieyszy wiek sźacować, bo daleko starszy, niź ten, ktorego nasze zwyczaie stanowiono; a przytym kto wątpi, źe iest daleko bardźiey oświecony przez experiencyą, a przeto sposobnieyszy ad justam regulam in arte regnandi. Dla czego nasze zwyczaie nam się zdadzą dobre, bośmy tak w nich utopieńi, źe się o insze y niepytamy. Maxima quae videt quisque haec ingentia putat: Dość źe te zwyczáie są cudzoźiemskie, zeby się nam zdały cudowne; Poszliśmy na owego ktory cuncta miratur quibus est mirabilis ipse.
Mowiemy źe sźable nasźe rozprzestrzeniały granice; prawda, ale wtencźas kiedy insźe narody tąź bronią,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 8
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733