rzucił za nim, które się w las zamieniły, i były na materię Korabiu Noego. Tego Korabiu (jak ciż Arabowie bają) szukał Og Olbrzym po wodach podczas generalnego Potopu, mając wodę po kolana tylko, choć nad wszystkie góry ta wylała była łokci piętnaście. Głód mu gdy dokuczył, Wieloryby Morskie na słońcu uwędzone, lub przypieczone, były mu nie zupełnym jego jedzeniem, ale jednym kąskiem. Tak Arabes mentiuntur, a Ty Czytelniku metire, jaka wielkość tego Olbrzyma była. Pismo Święte temu Ogowi Olbrzymowi mniejszą zda się przypisować staturę, kiedy Deutoronomii cap. 3. Łoże żelazne jego, w Zamku, czyli w Mieście Rabbat zmierzywszy,
rzucił zá nim, ktore się w las zamieniły, y były na materyę Korabiu Nòégo. Tego Korabiu (iak ciż Arabowie baią) szukał Og Olbrzym po wodach podczas generalnego Potopu, maiąc wodę po kolana tylko, choć nad wszystkie gory ta wylała była łokci piętnaście. Głod mu gdy dokucżył, Wieloryby Morskie na słońcu uwędzone, lub przypieczone, były mu nie zupełnym iego iedzeniem, ale iednym kąskiem. Tak Arabes mentiuntur, a Ty Czytelniku metire, iaka wielkość tego Olbrzyma była. Pismo Swięte temu Ogowi Olbrzymowi mnieyszą zda się przypisować staturę, kiedy Deutoronomii cap. 3. Łoże żelazne iego, w Zamku, cżyli w Mieście Rabbath zmierzywszy,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 96
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
to Kołtunowe to francowate sprawuje/ jednych susząc drugich niepenie tucząc abo radniej przez puchlinę (której zaraz na początku zabiegać trzeba) umarzając abo też oddech sobie jakby w kominie w głowie uczyniwszy włosy kręci/ lepi/ klej/ po kościach łamie/ suszy/ guzy żebra/ wysadza i niższe z stawów kości aż i nakoniec uwędzonego ziemi oddawa. To wszytko bądź franca bądź Kołtun robią nic sami niecierpiąc/ a to żeby wina koltun nie znosieł/ dzieje się to nie tych jadowitą jaką sprawą/ ale każdego człowieka przyrodzeniem/ i za tegoż zbytnimi wilgotnościami: bo gdy Kołtun abo franca koleryka opanuje z swoimi ozdobami/ puntalami/ wrzody/ fistułami
to Kołtunowe to fráncowáte spráwuie/ iednych susząc drugich niepenie tucząc ábo rádniey przez puchlinę (ktorey záraz na początku zábiegáć trzeba) vmarzáiąc ábo też oddech sobie iákby w kominie w głowie vczyniwszy włosy kręći/ lepi/ kliy/ po kośćiách łamie/ suszy/ guzy źiebrá/ wysadza y niższe z stáwow kośći aż y nákoniec vwędzonego źiemi oddawa. To wszytko bądź fráncá bądź Kołtun robią nic sámi niećierpiąc/ á to żeby winá koltun nie znośieł/ dźieie się to nie tych iádowitą iáką spráwą/ ále káżdego człowieká przyrodzeniem/ y za tegoż zbytnimi wilgotnośćiámi: bo gdy Kołtun ábo fráncá koleriká opánuie z swoimi ozdobámi/ puntálámi/ wrzody/ fistułámi
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: D3
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
/ Ja w Mircie utajony/ nie dościgłą oku Takem strzałę nałożył/ miernie i szczęśliwie/ Zem w serce go ugodził/ skąd więcej nie żywie/ Rozlawszy po powietrzu duszę swą plugawą/ A psi żadni i krucy/ tak sprosną się strawą Brzydząc dotąd/ niedotkli ścierwu namniej jego. Prócz sam łupiesz od słońca uwędzony z niego Oto widzisz. Więc iżem dobrym przeto Mężem Zdał się sobie/ i którym pożyłem orężem Dziwu tak szkaradnego/ łuk ten swój i strzały Począłem nieść wysoko. A żem też z tej chwały Unioższy się nad miarę lżyć stąd Kupidyna/ I z niego się naśmiewać tej to Pani Syna/ Która
/ Ia w Mircie vtáiony/ nie dościgłą oku Tákem strzáłę náłożył/ miernie y szczęśliwie/ Zem w serce go vgodził/ zkąd więcey nie żywie/ Rozlawszy po powietrzu duszę swą plugáwą/ A pśi żadni y krucy/ ták sprosną się stráwą Brzydząc dotąd/ niedotkli ścierwu namniey iego. Procz sam łupiesz od słońcá vwędzony z niego Oto widzisz. Więc iżem dobrym przeto Mężem Zdał się sobie/ y ktorym pożyłem orężem Dziwu ták szkárádnego/ łuk ten swoy y strzáły Począłem nieść wysoko. A żem też z tey chwały Vnioższy się nád miárę lżyć ztąd Kupidyná/ Y z niego się náśmiewáć tey to Páni Syná/ Ktora
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 68
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
nieprzyjacielskie: a tak zwycięża i liczbą/ i rozumem. Dysciplina też ich jest tak dobrze sporządzona/ iż w niej nie dają wprzód i Rzymianom/ nie tylo inszym. a zawisła w wielu rzeczach; naprzód/ w skromnym używaniu: przestają na trosze chleba upieczonego pod węglem żarzystym/ i na ryżu z prochem z mięsa uwędzonego na słońcu: wina się im nie godzi pić/ jako i Kartagineńczykom przedtym. W obozie będąc/ każdy dziesiątek Turków mają swoją głowę/ której winni słuchać bez sprzeciwienia. Nie widać tam miedzy nimi i jednej niewiasty. Milczenie się znajduje dziwne barzo; abowiem tak wiele żołnierzów/ sprawują się na skinienie i znaki rąk abo
nieprzyiaćielskie: á tak zwyćięża y liczbą/ y rozumem. Discipliná też ich iest ták dobrze sporządzona/ iż w niey nie dáią wprzod y Rzymiánom/ nie tylo inszym. á záwisłá w wielu rzeczách; naprzod/ w skromnym vżywániu: przestáią na trosze chlebá vpieczonego pod węglem żarzystym/ y ná ryżu z prochem z mięsá vwędzonego ná słońcu: winá się im nie godźi pić/ iáko y Kárthágineńczykom przedtym. W oboźie będąc/ káżdy dźiesiątek Turkow máią swoią głowę/ ktorey winni słucháć bez sprzećiwienia. Nie widáć tám miedzy nimi y iedney niewiásty. Milczenie się znáyduie dźiwne bárzo; ábowiem ták wiele żołnierzow/ spráwuią się ná skinienie y znáki rąk ábo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 172
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609