Naświętsza Panna, trzymająca monstrancją cum venerabile przeciwko piersiom, wyrażając, iż Chrystum in utero portavit. Przez ten czas muzyka in excellenti grała. Stamtąd aż równo ze zmrokiem powróciliśmy do pałacu.
Tu w tych krajach roraty nigdy nie bywają propter29valiqua scelera, o które tu nie trudno, żeby się w kościołach w pociemku, podczas rorat jako zwyczaj przede dniem, nie działy.
Dnia 19 Decembris. Mszy św. słuchali publice księstwo IM u Ojców Karmelitów. Kościół bogaty w splendory, ołtarze i inny aparament kościelny. Prowadzili exhibendo honorem ciż kawalerowie i damy czyniąc asystencją. Książę IM powróciwszy z kościoła, traktował tych i inszych
Naświętsza Panna, trzymająca monstrancją cum venerabile przeciwko piersiom, wyrażając, iż Christum in utero portavit. Przez ten czas muzyka in excellenti grała. Stamtąd aż równo ze zmrokiem powróciliśmy do pałacu.
Tu w tych krajach roraty nigdy nie bywają propter29valiqua scelera, o które tu nie trudno, żeby się w kościołach w pociemku, podczas rorat jako zwyczaj przede dniem, nie działy.
Dnia 19 Decembris. Mszy św. słuchali publice księstwo IM u Ojców Karmelitów. Kościoł bogaty w splendory, ołtarze i inny aparament kościelny. Prowadzili exhibendo honorem ciż kawalerowie i damy czyniąc asystencją. Książę JM powróciwszy z kościoła, traktował tych i inszych
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 160
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
łóżka, uczy w onej dobie. Grek czuły według nauki mistrzyni kochanej Godziny, jak posnęli wszyscy, pożądanej Dopatrzy, idzie cicho, drzwi otwiera małe, Dybie pomału, kroki włócząc ociężałe.
LXIII.
Stopy szeroko kładzie, a zadnią się wspiera, Nos ściska, gębę dłonią dla tchnienia zawiera; Tak więc ostrożnie chodzić w pociemku pragniemy, Gdy goździa lub szkła zdeptać ostrego nie chcemy. Rękę przed sobą niesie, ślepej drogi maca, Chód, jako zawieszony, do łóżka obraca. Nalazł je, a przyjaciół dwu postrzegszy, nogi W zad cicho cofnął: strach go zrazu przejął srogi.
LXIV.
Zaś przystąpił i miedzy Fiametcine obie Kolana wemknąwszy się
łóżka, uczy w onej dobie. Grek czuły według nauki mistrzyni kochanej Godziny, jak posnęli wszyscy, pożądanej Dopatrzy, idzie cicho, drzwi otwiera małe, Dybie pomału, kroki włócząc ociężałe.
LXIII.
Stopy szeroko kładzie, a zadnią się wspiera, Nos ściska, gębę dłonią dla tchnienia zawiera; Tak więc ostrożnie chodzić w pociemku pragniemy, Gdy goździa lub śkła zdeptać ostrego nie chcemy. Rękę przed sobą niesie, ślepej drogi maca, Chód, jako zawieszony, do łóżka obraca. Nalazł je, a przyjaciół dwu postrzegszy, nogi W zad cicho cofnął: strach go zrazu przejął srogi.
LXIV.
Zaś przystąpił i miedzy Fiametcine obie Kolana wemknąwszy się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
roższedł bagnisty; A jeżeli się zrzodło gdzie otwiera, Most z drzewa rzuca nad nim zawiessisty; Trzciną widoki z obozu zawiera, Ażeby tak wał ów był nieprzejrzysty; I w wielkiej swoich robotników mocy, Dziesięć dni nad tym strawi, dziesięć nocy. CLIX. Toż upatrzywszy, czas po temu snadny, Rot kilka wyśle w pociemku i mroku, Ze bliszsze miejsca, gdzie port mógł być składny, I opanują i umocnią z boku. Postrzegł Kasjus ów kopiec tak zdradny, I zdziwiwszy się z pierwszego widoku; Wzajemną sztuką Antoniego zsadza, I wał ów; kopcem poprzecznym przegradza. CLX. Który przez wszytkie bagna i kałuże, Ciągnie do morza,
roższedł bagnisty; A ieżeli się zrzodło gdzie otwiera, Most z drzewa rzuca nad nim zawiessisty; Trzciną widoki z obozu zawiera, Azeby tak wał ow był nieprzeyrzysty; I w wielkiey swoich robotnikow mocy, Dziesięć dni nad tym strawi, dziesięć nocy. CLIX. Tosz upatrzywszy, czas po temu snadny, Rot kilka wysle w pociemku y mroku, Ze blisższe mieysca, gdzie port mogł byc składny, I opanuią y umocnią z boku. Postrzegł Kassyus ow kopiec tak zdradny, I zdziwiwszy się z pierwszego widoku; Wzaiemną sztuką Antoniego zsadza, I wał ow; kopcem poprzecznym przegradza. CLX. Ktory przez wszytkie bagna y kałuże, Ciągnie do morza,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 254
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
, rozwodząc się z tymi perorami tak długo, że już dobrze zmierszchło i czytać bez świecy nie można było. Trzeba było koniecznie światła; którego gdy kazał przynieść marszałek sejmowy, krzyk po wielu ławkach dał się słyszeć: „Nie masz zgody na światło! Sejm się powinien odprawować w dzień.” Kto krzyczał, rozeznać w pociemku nie możno było; ani głosu poznać, z kilku ust razem brzmiącego, żeby marszałek, wielce od wszystkich poważany, mógł sprzeciwiających się do lepszych sentymentów zobligować. Po kilka razy ukazujące się świece we drzwiach izby czapkami i chustkami zgaszono.
Prosił marszałek na miłość ojczyzny, kiedy się nie zdało kończyć przy świecach, aby do
, rozwodząc się z tymi perorami tak długo, że już dobrze zmierszchło i czytać bez świecy nie można było. Trzeba było koniecznie światła; którego gdy kazał przynieść marszałek sejmowy, krzyk po wielu ławkach dał się słyszeć: „Nie masz zgody na światło! Sejm się powinien odprawować w dzień.” Kto krzyczał, rozeznać w pociemku nie możno było; ani głosu poznać, z kilku ust razem brzmiącego, żeby marszałek, wielce od wszystkich poważany, mógł sprzeciwiających się do lepszych sentymentów zobligować. Po kilka razy ukazujące się świece we drzwiach izby czapkami i chustkami zgaszono.
Prosił marszałek na miłość ojczyzny, kiedy się nie zdało kończyć przy świecach, aby do
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 47
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Do lepszej nigdy nie przywiodą rady. Stąd chłop ów mówił, napiwszy się zrana: Mędrsza kobyła jest od mego Pana, Co raz ulgnęła w błocie, aż po szyję, Za co ją tylko ja raz kijem biję, Zawsze ominie fatalną kałużę, A mój Pan, choć go plagi nieraz duże U mojej żony w pociemku potkały, Przecię się wraca w zaloty zuchwały. 17.Osieł 18.Zołw i Zając. Ośmnasta. ZOLW i ZAIĄC.
Festina lente. BAjmy już teraz o zawodzie sławnym, Który się trafił o czasie niedawnym; Czyli też dawnym? nie ma nic do tego, Czy bajka młoda, czyli roku swego?
Do lepszey nigdy nie przywiodą rady. Ztąd chlop ow mowił, napiwszy śię zrana: Mędrsza kobyła iest od mego Pana, Co raz ulgnęła w błoćie, aż po szyię, Za co ią tylko ia raz kiiem biię, Zawsze ominie fatalną kałużę, A moy Pan, choć go plagi nieraz duże U moiey żony w poćiemku potkały, Przećię śię wraca w zaloty zuchwały. 17.Ośieł 18.Zołw i Zaiąc. Ośmnasta. ZOLW i ZAIĄC.
Festina lente. BAymy iuż teraz o zawodźie sławnym, Ktory śię trafił o czaśie niedawnym; Czyli też dawnym? nie ma nic do tego, Czy bayka młoda, czyli roku swego?
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 45
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731