, niebezpieczno czekać, Więc stoję w obu ręku trzymając kosturek, Aż on, przypadszy do mnie, ukazuje kurek: „Proszę o sprawiedliwość, Mości panie, że tu Wykręcono mi w stajni krzemień z pistoletu.” Skoro się czeladź zbieży, trzebać by mu tu dać Łacinę, myślę sobie, ale może udać, Włóczący się po dworach szlacheckich, inaczej: Daj, chłopcze, garść krzemieni z mego worka raczej. 417. DO STARCA
Upłynął żywot, dziadu, nie czekaj choroby, Póki jeszcze tchniesz, śmierci upatruj ozdoby. Dobrześ żył? więc co rychlej suń do brzegu sterem, Źle? ile możesz jeszcze zabaw się lawirem,
, niebezpieczno czekać, Więc stoję w obu ręku trzymając kosturek, Aż on, przypadszy do mnie, ukazuje kurek: „Proszę o sprawiedliwość, Mości panie, że tu Wykręcono mi w stajni krzemień z pistoletu.” Skoro się czeladź zbieży, trzebać by mu tu dać Łacinę, myślę sobie, ale może udać, Włóczący się po dworach szlacheckich, inaczej: Daj, chłopcze, garść krzemieni z mego worka raczej. 417. DO STARCA
Upłynął żywot, dziadu, nie czekaj choroby, Póki jeszcze tchniesz, śmierci upatruj ozdoby. Dobrześ żył? więc co rychlej suń do brzegu sterem, Źle? ile możesz jeszcze zabaw się lawirem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 181
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie przysłał według umowy swojej dwudziestu tysięcy sumy żony mojej do Wilna, tedy do Kowna z Wilna wyjechałem. Przyjechawszy do Kowna nie zastałem tam Sirucia, kasztelana witebskiego. Oboje kasztelanowie witebscy byli w Jaśwojniach, o sześć mil od Kowna. W Kownie przy magazynie był pułkownik Darowski, moskiewski Polak, u którego dla włóczących się wszędzie Kałmuków i Kozaków przy magazynie zostawionych wziąłem paszport. Pojechałem zatem z Kowna do Czerwonego Dworu, ale tam Zabiełły,
marszałka kowieńskiego, nie zastałem, gdyż jako regimentarz komenderowany od księcia hetmana pojechał, przeprowadzając Apraksyma do Prus idącego. Zastałem tylko samą marszałkową kowieńską, przed którą żaliłem się na
nie przysłał według umowy swojej dwudziestu tysięcy sumy żony mojej do Wilna, tedy do Kowna z Wilna wyjechałem. Przyjechawszy do Kowna nie zastałem tam Sirucia, kasztelana witebskiego. Oboje kasztelanowie witebscy byli w Jaśwojniach, o sześć mil od Kowna. W Kownie przy magazynie był pułkownik Darowski, moskiewski Polak, u którego dla włóczących się wszędzie Kałmuków i Kozaków przy magazynie zostawionych wziąłem paszport. Pojechałem zatem z Kowna do Czerwonego Dworu, ale tam Zabiełły,
marszałka kowieńskiego, nie zastałem, gdyż jako regimentarz komenderowany od księcia hetmana pojechał, przeprowadzając Apraksyma do Prus idącego. Zastałem tylko samą marszałkową kowieńską, przed którą żaliłem się na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 825
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ marnemi drzewo Pelejskie ramiony. Ni świata konterfektem puklerz okraszony Z bojaźliwą się zgodzi/ i złodziejską ręką. Precz szujo/ ważysz na dar/ któryć będzie męką. Gdziebyć go Greckie zdanie nażyczyło w bledzie Nie strach z ciebie przeciwnik/ lecz co skuść/ mieć będzie I pierzchliwość co sama w tobie tchorzu płuży. Strój włóczącemu taki/ mizernieć posłuży. Imo to twa tarcz rzadko w potrzebie bywała/ Bo cała: razów moja na tysiąc dostała; Dla czego inszego jej namięśnika trzeba. Ale co nam po swarach? niech dojdzie potrzeba A w pojśrzód nieprzyjaciół wszytko powciskajcie: Każciesz dostawać/ i to lepszemu przyznajcie. Skończył Telamonowic/ szmer był pospolity
/ márnemi drzewo Peleyskie rámiony. Ni świátá konterfektem puklerz okraszony Z boiáźliwą się zgodźi/ y złodźieyską ręką. Precz szuio/ ważysz ná dar/ ktoryć będźie męką. Gdźiebyć go Graeckie zdánie nażyczyło w bledźie Nie strach z ćiebie przećiwnik/ lecz co skuść/ mieć będźie Y pierzchliwość co sámá w tobie tchorzu płuży. Stroy włoczącemu taki/ mizernieć posłuży. Imo to twa tarcz rzadko w potrzebie bywáłá/ Bo cáła: rázow moiá ná tyśiac dostáłá; Dla czego inszego iey namięśniká trzebá. Ale co nam po swarách? niech doydźie potrzebá A w poyśrzod nieprzyiaćioł wszytko powćiskayćie: Każćiesz dostáwáć/ y to lepszemu przyznayćie. Skończył Telámonowic/ szmer był pospolity
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 318
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636