przywiązane beły łańcuchami. To, co mogła, łzami ją gęstemi skropiła I z oczami do ziemie nisko ją schyliła I trzęsąc się od płaczu, mdłe słowa poczęła, Słowa mdłe, słabe; ale ledwie je rozczęła, Jako się w nią wróciły, od strachu przerwane I od szumu, co z morza szedł, nazad wegnane.
C.
W tem straszliwy, niezmierny dziw, mało widziany, W pół pod wodą, a w poły z wody ukazany, Jako okręt od wiatrów pogodnych popchniony, Z daleka wielkiem pędem bieżał w port przestrony, Skoro zajźrzał zwyczajnej z daleka potrawy, Wyciągając ku brzegom sprosny pysk plugawy: Panna na poły martwa od
przywiązane beły łańcuchami. To, co mogła, łzami ją gęstemi skropiła I z oczami do ziemie nizko ją schyliła I trzęsąc się od płaczu, mdłe słowa poczęła, Słowa mdłe, słabe; ale ledwie je rozczęła, Jako się w nię wróciły, od strachu przerwane I od szumu, co z morza szedł, nazad wegnane.
C.
W tem straszliwy, niezmierny dziw, mało widziany, W pół pod wodą, a w poły z wody ukazany, Jako okręt od wiatrów pogodnych popchniony, Z daleka wielkiem pędem bieżał w port przestrony, Skoro zajźrzał zwyczajnej z daleka potrawy, Wyciągając ku brzegom sprosny pysk plugawy: Panna na poły martwa od
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 221
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane; Lubo rycerz, lubo jest biała płeć, nikomu Nie przepuszcza podłego lub zacnego domu. Skoro ciało zje, wyssie mózg i krew wypije, Kości po wielkiem lesie tam i sam pokryje, A skórami tych, co je żywo poodziera, Ściany sobie obija i gmachy ubiera.
XLVI.
jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane; Lubo rycerz, lubo jest biała płeć, nikomu Nie przepuszcza podłego lub zacnego domu. Skoro ciało zje, wyssie mózg i krew wypije, Kości po wielkiem lesie tam i sam pokryje, A skórami tych, co je żywo poodziera, Ściany sobie obija i gmachy ubiera.
XLVI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 341
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
we wszytkiem biegu w on czas bieżał, Boby go beł Astolfus pewnie nie dobieżał; Ale to wściąga, to wódz koniowi popuszcza, I to cwałem, to się zaś kłosem sporem puszcza. Na ostatek po długiem bieganiu po lesie W pole wyszli i tam się zeszli w onem czesie, Gdzie było moc rycerzów, wegnanych czarami, Co bez więzienia byli więcej, niż więźniami. PIEŚŃ XXII.
XIV.
Do pałacu wielkiego wpadł wieśniaczek młody Na koniu, który z wiatry móg biegać w zawody. Astolf za niem z daleka bieży przez zagony, Hełmem, zbroją, orężem inszem obciążony. Nakoniec i on sam wbiegł; tu dopiero zginął
we wszytkiem biegu w on czas bieżał, Boby go beł Astolfus pewnie nie dobieżał; Ale to wściąga, to wódz koniowi popuszcza, I to cwałem, to się zaś kłosem sporem puszcza. Na ostatek po długiem bieganiu po lesie W pole wyszli i tam się zeszli w onem czesie, Gdzie było moc rycerzów, wegnanych czarami, Co bez więzienia byli więcej, niż więźniami. PIEŚŃ XXII.
XIV.
Do pałacu wielkiego wpadł wieśniaczek młody Na koniu, który z wiatry móg biegać w zawody. Astolf za niem z daleka bieży przez zagony, Hełmem, zbroją, orężem inszem obciążony. Nakoniec i on sam wbiegł; tu dopiero zginął
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 172
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
uskoczył. We mnie jest przykład, którego wzdychanie Dobrze wprzód każde opieprzy śniadanie, Nim go pożyję; bo walne powodzi Ryk mój i z płaczem serdecznym przewodzi. Czegom się lękał? czegom się obawiał? Oto mi wszytko zły los poprzyprawiał, Rozwiodła na mnie przygoda swe skrzydła, A com się ich bał wegnanym w jej sidła. Izaliż stosów nie cierpliwiem znosił, Choć się nademną srogi w róg komosił, Zaż nie milczałem w mym przypadku smutny, A przecię na mnie przyszedł gniew okrutny. Job Cierpiący Job Cierpiący Job Cierpiący Pieśń Czwarta. Elifas Temanites, pierwszy z Jobowych Przyjaciół, w rozmowie swojej przymawia
uskoczył. We mnie iest przykład, ktorego wzdychánie Dobrze wprzod káżde opieprzy śniadánie, Nim go pożyię; bo walne powodźi Ryk moy i z płaczem serdecznym przewodźi. Czegom się lękał? czegom się obáwiał? Oto mi wszytko zły los poprzypráwiał, Rozwiodła ná mnie przygoda swe skrzydła, A com się ich bał wegnanym w iey śidła. Izaliż stosow nie ćierpliwiem znośił, Choć się nádemną srogi w rog komośił, Zaż nie milczałem w mym przypadku smutny, A przećię ná mnie przyszedł gniew okrutny. Job Cierpiący Job Cierpiący Job Cierpiący Pieśń Czwartá. Eliphas Themanites, pierwszy z Jobowych Przyiaćioł, w rozmowie swoiey przymawia
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 19
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
dwu odjachaniem/ tym rychlej miasto rebelizować miało/ przedsię sądził nieprzystojną ich zatrzymawać/ by się nie zdał abo im krzywdę czynić/ abo się sam lękać. Otoż na odjezdnym/ krótko dobroczynności swoje przeciw Edwom przypomniał/ których/ i jako w podłym pierzu pod swą obronę niekiedy wziął pokazował/ ponieważ już byli do miast wegnani/ z ról i folwarków obnażeni/ ligę z drugimi utracili/ trybut dawać musieli/ gdy zastawy pokojowe z okrutną zelżywością pierwej im wydarto/ a teraz do jakiego szczęścia ywspaniałości za staraniem jego przyszli/ że nie tylko na dawnym pierwszym swoim stopniu stanęli/ ale wszelką swoję lat przeszłych zacność i zachowanie teraźniejszym przewysszyli. Co wedle
dwu odiáchániem/ tym rychley miasto rebellizowáć miáło/ przedśię sądźił nieprzystoyną ich zátrzymáwáć/ by sie nie zdał abo im krzywdę czynić/ abo sie sam lękáć. Otoż ná odiezdnym/ krotko dobroczynnośći swoie przećiw Edwom przypomniał/ ktorych/ y iáko w podłym pierzu pod swą obronę niekiedy wźiął pokázował/ ponieważ iuż byli do miást wegnáni/ z rol y folwárkow obnażeni/ ligę z drugimi vtráćili/ trybut dáwáć muśieli/ gdy zastáwy pokoiowe z okrutną zelżywośćią pierwey im wydárto/ á teraz do iákiego szczęśćia ywspániáłośći zá stárániem iego przyszli/ że nie tylko na dawnym pierwszym swoim stopniu stanęli/ ále wszelką swoię lat przeszłych zacność y záchowánie teráźnieyszym przewysszyli. Co wedle
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 185.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
. NIe zniósł dalej: w przeciwna twarz uwiodszy broni/ Trzy cztery kroć głowićą parzy go po skroni/ Na uchodzącym jedzie/ wali/ szyki myli: Ani się rozpostrzeć da. strach owego chyli: W oczu się zamierzchnęło. W tymże jak uchodzi Na wspak: w pojśrzodku pola na kamień ugodzi. Nań wegnanego Cygna/ Achiles przeszynął Siłą na wznak potężną/ i na ziemię zwinął. Gdzie piersi przycisnąwszy/ tarczą/ i kolany sznur szyszakowy ścisnął/ który zawiązany Węzłem pod brodą zuchom okrutnie dojmuje: Oddech/ i duszy drogę/ nawet odejmuje. Odbytego chcąc obrać/ bechter widzi jego: Neptun wdał ciało w ptaka; co niósł
. NIe zniosł dáley: w przećiwna twarz vwiodszy broni/ Trzy cztery kroć głowićą párzy go po skroni/ Na vchodzącym iedźie/ wáli/ szyki myli: Ani się rospostrzeć da. strach owego chyli: W oczu się zámierzchnęło. W tymże iák vchodźi Ná wspák: w poyśrzodku pola ná kámień vgodźi. Nan wegnánego Cygná/ Achiles przeszynął Siłą ná wznak potężną/ y ná źiemię zwinął. Gdźie pierśi przyćisnąwszy/ tárczą/ y kolány sznur szyszakowy śćisnął/ ktory zawiązány Węzłem pod brodą zuchom okrutnie doymuie: Oddech/ y duszy drogę/ náwet odeymuie. Odbytego chcąc obráć/ bechter widzi iego: Neptun wdał ćiáło w ptáká; co niosł
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 298
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, z większą batalią Jednym i drugim wszytkich zniósł zamachem A jeszcze swoich, co wzajemnie biją. I którzy w ten czas w całym świecie słyną Najmożniejszymi, od niego wyginą. CXCIV. Lubo nie zawsze był niezwyciężony Jak Aleksander; bo jego Hetmani Tyturej, z Kottą, w Galliej zniesiony W Hispaniej zaś insi tak wegnani, Ze obóz jego w pół był oblężony Z strony Pompeja; ten go znowu rani Pod Dyrrachium, w Afryce ucieka, Munda go widzi, jak drzy, i narzeka. CXCV. Ale i Wojska tych Monarchów obu W bitwie ochotne i serdeczne były Wierzgneły jednak u pełnego złobu Gdy się im prace wojenne sprzykrzyły Każde z
, z większą batalią Iednym y drugim wszytkich zniosł zamachem A ieszcze swoich, co wzaiemnie biią. I ktorzy w ten czas w całym świecie słyną Naymoznieyszymi, od niego wyginą. CXCIV. Lubo nie zawsze był niezwyćiężony Iak Alexander; bo iego Hetmani Tyturey, z Kottą, w Galliey znieśiony W Hispaniey zaś inśi tak wegnani, Ze oboz iego w puł był oblężony Z strony Pompeia; ten go znowu rani Pod Dyrrachium, w Affryce ućieka, Munda go widźi, iak drzy, y narzeka. CXCV. Ale y Woyska tych Monarchow obu W bitwie ochotne y serdeczne były Wierzgneły iednak u pełnego złobu Gdy śię im prace woienne sprzykrzyły Każde z
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 52
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693