Jedziem z rynku godzinę, jedziem drugą ciągiem, Tnie stangret, tnie forytarz, choć szkaradnym drągiem; Lada rynsztok, lada się trafi w drodze dołek, Musi koniom pomagać nieszczęsny pachołek. Aż skoro na zamkową przyszło wjeżdżać górę, Darmo dźwiga pachołek, darmo gołą skórę Do żywego woźnice ścierwu biczmi sieką;
Konie, jak wryte. Widząc, że nas nie wywleką, Że mi przyjdzie piechotą w błocie zagrzać czoła: „Czy nie widzą przed sobą te marchy anioła Z oślicą Balamową, o czym piszą święci” — Żartem rzekę; na to pan, choć się wstydem kręci: „Kiedyćby chciały mówić”, a ja zaś do pana:
Jedziem z rynku godzinę, jedziem drugą ciągiem, Tnie stangret, tnie forytarz, choć szkaradnym drągiem; Leda rynsztok, leda się trafi w drodze dołek, Musi koniom pomagać nieszczęsny pachołek. Aż skoro na zamkową przyszło wjeżdżać górę, Darmo dźwiga pachołek, darmo gołą skórę Do żywego woźnice ścierwu biczmi sieką;
Konie, jak wryte. Widząc, że nas nie wywleką, Że mi przyjdzie piechotą w błocie zagrzać czoła: „Czy nie widzą przed sobą te marchy anioła Z oślicą Balamową, o czym piszą święci” — Żartem rzekę; na to pan, choć się wstydem kręci: „Kiedyćby chciały mówić”, a ja zaś do pana:
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 210
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI JEJMOŚCI PANNY KASZTELANKI WARSZAWSKIEJ OD JEGOMOŚCI PANA PODSTOLEGO CHEŁMIŃSKIEGO
Wenus z triumfem, pełne zaś ohydy Pallas i Juno powracając z Idy, Dopiero się znać rozstawszy z Parysem, Potkały mnie z twym, o panno, abrysem. Staną jak wryte i pojźrą po sobie, Czym się wszytkie trzy pysznią, widząc w tobie: Pała się Pallas; Juno nie junaczy; I Wenus więdnie, skoro go obaczy. To tak boginie przed obrazem miękną; Cóż, gdy w twarz ujźrą Konstancy ją piękną! I sam by Parys na takie prezenty Oborską obrał, zaniechawszy świętej
, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI JEJMOŚCI PANNY KASZTELANKI WARSZAWSKIEJ OD JEGOMOŚCI PANA PODSTOLEGO CHEŁMIŃSKIEGO
Wenus z tryumfem, pełne zaś ohydy Pallas i Juno powracając z Idy, Dopiero się znać rozstawszy z Parysem, Potkały mnie z twym, o panno, abrysem. Staną jak wryte i pojźrą po sobie, Czym się wszytkie trzy pysznią, widząc w tobie: Pała się Pallas; Juno nie junaczy; I Wenus więdnie, skoro go obaczy. To tak boginie przed obrazem miękną; Cóż, gdy w twarz ujźrą Konstancy ją piękną! I sam by Parys na takie prezenty Oborską obrał, zaniechawszy świętej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 237
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pojął chorą żonkę. 273. STAW BEZ WODY
Sąsiad mój, gospodarzem będący ciekawem, Popisuje się z nowo wyrobionym stawem.
Obszedszy wkoło groblą, przyszliśmy do młyna. Barzo dobry; już mu to, myślę, nie nowina. Pytam potem, z którego woda pójdzie stoku. Aż mój duma, stanąwszy, jako wryty, w kroku: „Jeszcze mi to nie padło na myśl jako żywo, Że bez wody ani staw, ani będzie mliwo.” 274. DO JEGOMOŚCI PANA PIENIĄŻKA, ADMINISTRATORA ŻUPNEGO
Narzekamy na króla, że sól w cenę wchodzi. Nie tylko sól, co w ziemi; zboże, co się rodzi, Teraz
pojął chorą żonkę. 273. STAW BEZ WODY
Sąsiad mój, gospodarzem będący ciekawem, Popisuje się z nowo wyrobionym stawem.
Obszedszy wkoło groblą, przyszliśmy do młyna. Barzo dobry; już mu to, myślę, nie nowina. Pytam potem, z którego woda pójdzie stoku. Aż moj duma, stanąwszy, jako wryty, w kroku: „Jeszcze mi to nie padło na myśl jako żywo, Że bez wody ani staw, ani będzie mliwo.” 274. DO JEGOMOŚCI PANA PIENIĄŻKA, ADMINISTRATORA ŻUPNEGO
Narzekamy na króla, że sól w cenę wchodzi. Nie tylko sól, co w ziemi; zboże, co się rodzi, Teraz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 310
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tego świata tablicę/ napełniał obrazami wszelakich kreatur; wydzielił ziemię/ morza/ lasy/ zwierzęta/ ludzie/ i inne wszystkie rzeczy/ tak od ręki (i że tak rzekę) rzucając pędzlem. Skoro przyszedł do nazacniejszej tej kreatury swojej/ Bogarodzice mówię/ o której naprzód pomyślił/ nim świat miał postanowić; stanął jak wryty nad malowaniem tym/ ukazał siłę potęgi swojej wszytkę/ bo ani może/ by też chciał/ lepszej/ zacniejszej matki sobie stworzyć/ jako jest Bogarodzica Maria. Tak i Tomasz święty o tym uczy. I nie darmo więc śś. Doktorowie/ one słowa Mędrca/ sposabiają do Panny naświętszej. Zwierciadło bez zmazy Boskiego dzieła
tego świátá tablicę/ nápełniał obrázámi wszelákich kreátur; wydźielił źiemię/ morzá/ lásy/ źwierzętá/ ludźie/ y inne wszystkie rzeczy/ ták od ręki (y że ták rzekę) rzucáiąc pędzlem. Skoro przyszedł do nazacnieyszey tey kreátury swoiey/ Bogárodźice mowię/ o ktorey naprzod pomyślił/ nim świát miał postánowić; stánął iák wryty nád málowániem tym/ vkazał śiłę potęgi swoiey wszytkę/ bo áni może/ by też chćiał/ lepszey/ zacnieyszey mátki sobie stworzyć/ iáko iest Bogárodźicá Márya. Ták y Thomasz święty o tym vczy. I nie dármo więc śś. Doktorowie/ one słowá Mędrcá/ sposabiáią do Pánny naświętszey. Zwierćiádło bez zmázy Boskiego dziełá
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 13
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Panna naświętsza była oną skrzynią Testamentu/ (jako tego doznał Alfons ś. w tajemnicach) która w sobie zawiera rozgę/ mannę/ i tablice Prawa. Rózga jest Chrystus/ dziś odpędzająca smoka piekielnego/ od Jana przez poświęcenie. Manna jest Duch ś. który zstąpił na Bogarodzicę: a tablice Prawa/ które w sercu wryte/ zawsze nosiła. Któremu prawu tak wiele dogadzała/ iz Panieństwa nawet swego/ które/ z Gabrielem mówiąc/ nad matectwo prze- Adam nowy Chrystus. Jerem: 14. 8. Mat: 25. Obraz nowy. Cnot początek. Początek jaki. Ser: 3. De Annunc. Cnoty naświętszej Panny. o Bogarodzicy
Pánná naświętsza byłá oną skrzynią Testámentu/ (iáko tego doznał Alfons ś. w táiemnicách) ktora w sobie záwiera rozgę/ mánnę/ y tablice Práwá. Rozgá iest Chrystus/ dźiś odpędzáiąca smoká piekielnego/ od Ianá przez poświęcenie. Mánná iest Duch ś. ktory zstąpił ná Bogárodźicę: á tablice Práwá/ ktore w sercu wryte/ záwsze nośiłá. Ktoremu práwu ták wiele dogadzałá/ iz Pánieństwá náwet swego/ które/ z Gábryelem mowiąc/ nád mátectwo prze- Adam nowy Chrystus. Ierem: 14. 8. Matt: 25. Obraz nowy. Cnot początek. Początek iáki. Ser: 3. De Annunc. Cnoty naświętszey Pánny. o Bogárodźicy
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 16
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
W WIlią zielonych Świątek śnieg wielki spadł, sześć dni leżący, który nad nadzieję wielką obfitość przyniosłurodzajów ziemskich, Miechowita, Długosz, Bielski testantur, Die 23 Aprilis, Roku. - 1353. WŁADYSŁAW Książę Opolski, Cudowny Obraz Najświętszej Panny Dzieło Rąk Z. Łukasza z Zamku Bełzkiego do Opola prowadząc, na Jasnej Gorze jak wryty ruszyć nie mogąc tam założył Klasztor. OO Paulinów z Węgier sprowadzonych, Długosz lib: 10. testatur, Roku - 1381. W Styczniu ekstraodrynaryjne były ciepła, że się drzewa rozwijały: ale też w Maju cudowne śniegi, i mrozy tego powetowały, Roku - 1402. WOJEWODA Lubelski Institutus, gdyżWojewoda Sandomierski sam Funkcjom tak
W WIlią zielonych Swiątek śnieg wielki spadł, sześć dni leżący, ktory nad nadzieię wielką obfitość przyniosłurodzaiow ziemskich, Miechowita, Długosz, Bielski testantur, Die 23 Aprilis, Roku. - 1353. WŁADYSŁAW Xiąże Opolski, Cudowny Obraz Nayswiętszey Panny Dzieło Rąk S. Łukasza z Zamku Bełzkiego do Opola prowadząc, na Iasney Gorze iak wryty ruszyć nie mogąc tam założył Klasztor. OO Paulinow z Węgier sprowadzonych, Długosz lib: 10. testatur, Roku - 1381. W Styczniu extráordynaryine były ciepła, że się drzewa rozwiiały: ale też w Maiu cudowne śniegi, y mrozy tego powetowały, Roku - 1402. WOIEWODA Lubelski Institutus, gdyżWoiewoda Sandomirski sám Funkcyom tak
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 215
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
kształt łodzi, ale słuszniej Sankami nażwać się mogącej, do której zaprzągłszy tego RANIFERA, posniegach wielkich: zwierzchu zaskorupiałych tęgością mrozów tamecznych, wożą się, o wszem i Towary futrzane, tak wywożą, mając ich abundantiam, gdyż nie czym inszym, tylko zwierzyną żyją i rybą. W tym biegu RANIFER zgłodzony staje jak wryty statis temporibûs, kopytami silno śnieg łamie i grzebie, trawę letnią śniegiem okrytą odkrywa, popas sobie czyniąc; posiliwszy się, zaczętą kontynuje drogę.
SUHAK, Zwierz prędkości wielkiej i dzikości, do dzikiej podobny Kozy, rogami uarmowany od natury. To w nim tylko rzecz osobliwa, że pasąc się nazad się pomyka, pysk
kształt łodzi, ale słuszniey Sankami nażwáć się mogącey, do ktorey zaprzągłszy tego RANIFERA, posniegach wielkich: zwierzchu zaskorupiałych tęgością mrozow tamecznych, wożą się, o wszem y Towary futrzane, tak wywożą, maiąc ich abundantiam, gdyż nie czym inszym, tylko zwierzyną żyią y rybą. W tym biegu RANIFER zgłodzony staie iak wryty statis temporibûs, kopytami śilno śnieg łamie y grzebie, trawę letnią śniegiem okrytą odkrywa, popas sobie czyniąc; posiliwszy się, zaczętą kontynuie drogę.
SUHAK, Zwierz prędkości wielkiey y dzikości, do dzikiey podobny Kozy, rogami uarmowany od natury. To w nim tylko rzecz osobliwa, że pasąc się nazad się pomyka, pysk
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 584
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
gdzie miększej nabywszy skory, do morza wraca się, i znowu twardą widząc swoję barwę, słodkich wód pragnie. Albertus Magnus.
TORPEDO DRĘTWIK Ryba, jakiąś dziwną qulitatem i pro- o Rybach osobliwych
prietatem w sobie mająca, że Rybakom strętwienie jakieś przynosi: nawet sieci jakąś zaraża złością, dopieroż ryby inne, które jak wryte stanąwszy, jej się stają łupem. Jest dziwnie powoli pływająca ryba, i prawie najleniwsza, a najprędszego Głowacza uchodzi, co czyni w błocie się zataiwszy, Arystoteles, Plinius, Opianus, Salianus.
TACHIN jest w rzece jednej w Prowincyj Lukomoryj Moskiewskiej należącej do Samogedii Ryba, która ma oczy, ręce, gębę ludzką i
gdzíe miększey nabywszy skory, do morza wraca się, y znowu twardą widząc swoię barwę, słodkich wod pragnie. Albertus Magnus.
TORPEDO DRĘTWIK Ryba, iakiąś dziwną qulitatem y pro- o Rybach osobliwych
prietatem w sobie maiąca, że Rybakom strętwienie iakieś przynosi: náwet sieci iakąś zaraża złością, dopieroż ryby inne, ktore iak wryte stanąwszy, iey się staią łupem. Iest dziwnie powoli pływaiąca ryba, y prawie nayleniwsza, á nayprędszego Głowaczá uchodzi, co czyni w błocie się zataiwszy, Aristoteles, Plinius, Oppianus, Salianus.
TACHIN iest w rzece iedney w Prowincyi Lukomoryi Moskiewskiey należącey do Samogedii Ryba, ktora ma oczy, ręce, gębę ludzką y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 634
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
czego i syn jego, książę miecznik lit., jako przeszły marszałek trybunalski jest implikowany, myśleć nie dopuszcza. Obrócił potem ferwor swój na marszałka nadwornego koronnego, że on tylko dla jednych jest z faworem, a drugich sam pokrzywdzą, kiedy nawet od konsylium wspólnego ich oddala. Abramowicz, pisarz ziemski wileński, stał jak wryty, nic księciu hetmanowi nie odpowiedając, a marszałek nadworny koronny wziął księcia hetmana na konferencją do drugiego pokoju. Gdy książę hetman z marszałkiem wyszedł, ja przystąpiłem do Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego, prosząc, aby o ten ferwor księcia hetmana nie tracił do mnie dobrego serca. Abramowiczowi tylko się łzy w oczach zakręciły,
czego i syn jego, książę miecznik lit., jako przeszły marszałek trybunalski jest implikowany, myśleć nie dopuszcza. Obrócił potem ferwor swój na marszałka nadwornego koronnego, że on tylko dla jednych jest z faworem, a drugich sam pokrzywdzą, kiedy nawet od konsylium wspólnego ich oddala. Abramowicz, pisarz ziemski wileński, stał jak wryty, nic księciu hetmanowi nie odpowiedając, a marszałek nadworny koronny wziął księcia hetmana na konferencją do drugiego pokoju. Gdy książę hetman z marszałkiem wyszedł, ja przystąpiłem do Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego, prosząc, aby o ten ferwor księcia hetmana nie tracił do mnie dobrego serca. Abramowiczowi tylko się łzy w oczach zakręciły,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 742
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
owych w niewolą zabranych ludzi Imiona na kartce wswych domach zawieszone, tylko co uciekną, wlot pan oddaje ich czartom; jakieś słowa przymawiając, aIsiści niewolnikom uciekającym prezentują się po drogach, ścieżkach O Czarcie.
w postaci Lwów, smoków, Morza, rzeki, reprezentują im, że się albo wracają nażad, albo doczekają jak wryci na miejscu pogoni. Maiolus.
10. Bierze czart na siebię ciało z powietrza, z grubych waporów ziemskich. Z. Antoniemu Pustelnikowi dawał się widzieć strasząc go, to w postaci zwierząt strasznych, to ptaków drapieżnych. Z Pachomiuszowi w postaci koguta; Z. Romualdowi w postaci Jelenia; Z. Hilarionowi, w postaci
owych w niewolą zábránych ludzi Imiona ná kartce wswych domach zawieszone, tylko co uciekną, wlot pan oddaie ich czártom; iákieś słowa przymawiaiąc, aIisiśći niewolnikom uciekaiącym prezentuią się po drogach, ścieszkách O Czarcie.
w postaci Lwow, smokow, Morza, rzeki, reprezentuią im, że się álbo wracaią náżad, álbo doczekaią iák wryci na mieyscu pogoni. Maiolus.
10. Bierze czart na siebię ciało z powietrza, z grubych waporow ziemskich. S. Antoniemu Pustelnikowi dáwał się widzieć strasząc go, to w postaci zwierząt strasznych, to ptakow drapieżnych. S Pachomiuszowi w postáci koguta; S. Romualdowi w postaci Ielenia; S. Hilarionowi, w postaci
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 206
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754