, drugie wstają, trzecie wstać gotują się i niby przez gwałt dobywają się; jedne ciała zupełne, drugie w kościach zupełnych, inne w kościach rozsypanych i t. d.; jedne dusze z ciałami wesoło i z afektem pragnienia powstające, drugie odwracające i zakrywające oczy od twarzy Majestatu Pańskiego; krzywiące się, marszczące, wrzeszczące, rozpaczające i t. d.; ciała świętych, Bartłomiej z skórą i t. d.; toż z raju wychodzący Eliasz i Enoch, i t. d.: zgoła sztuka nad wszystkie sztuki. Skarby tego kościoła nadzwyczajnie wielkie i nieporównane i t. d.; na wierzchu kościoła cegielnie i t.
, drugie wstają, trzecie wstać gotują się i niby przez gwałt dobywają się; jedne ciała zupełne, drugie w kościach zupełnych, inne w kościach rozsypanych i t. d.; jedne dusze z ciałami wesoło i z afektem pragnienia powstające, drugie odwracające i zakrywające oczy od twarzy Majestatu Pańskiego; krzywiące się, marszczące, wrzeszczące, rozpaczające i t. d.; ciała świętych, Bartłomiéj z skórą i t. d.; toż z raju wychodzący Eliasz i Enoch, i t. d.: zgoła sztuka nad wszystkie sztuki. Skarby tego kościoła nadzwyczajnie wielkie i nieporównane i t. d.; na wierzchu kościoła cegielnie i t.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 89
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
goni: lasy one Brzmią, wrzaskiem pochwyconej dziewki uderzone; Z których wbiegli na łąkę wielką, gdzie osobny Pałac beł na ustroniu wielki i ozdobny.
VIII.
Z marmuru, który sztucznie z wierzchu beł rzezany, Różnego pyszny pałac beł pobudowany; Do tego bieżał rycerz w złotą bramę lśniącą, Niosąc na ręku smętną dziewicę wrzeszczącą. Przypadł i Bryliador tam po małej dobie, Mając rozgniewanego Orlanda na sobie; Który skoro weń wjechał, wszędzie upatrował, Ale rycerza ani panny nie najdował.
IX.
Zsiada z Bryliadora i gniewem zażarty, Głębiej wchodzi i pałac przebiega otwarty I wszędzie i tam i sam rączo się uwija, Żadnej sale, żadnego
goni: lasy one Brzmią, wrzaskiem pochwyconej dziewki uderzone; Z których wbiegli na łąkę wielką, gdzie osobny Pałac beł na ustroniu wielki i ozdobny.
VIII.
Z marmuru, który sztucznie z wierzchu beł rzezany, Różnego pyszny pałac beł pobudowany; Do tego bieżał rycerz w złotą bramę lśniącą, Niosąc na ręku smętną dziewicę wrzeszczącą. Przypadł i Bryliador tam po małej dobie, Mając rozgniewanego Orlanda na sobie; Który skoro weń wjechał, wszędzie upatrował, Ale rycerza ani panny nie najdował.
IX.
Zsiada z Bryliadora i gniewem zażarty, Głębiej wchodzi i pałac przebiega otwarty I wszędzie i tam i sam rączo się uwija, Żadnej sale, żadnego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 250
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
bito z obudwu stron bardzo gęsto, a Elearowie także całą noc (za namyślnem napomnieniem) dobrą myśl w obozie swym, trąbami, bębnami, szurmami, wykrzykaniem i błyskaniem się po polach oświadczali. Nazajutrz szturm zamyślony na dalszą przeniósłszy, cały tydzień także z obudwu stron z dział bito, a z wysp Reńskich ciurowie wrzeszczący mgłę w oczy puszczali. W nocy, to jest z soboty na niedzielę, gdy już szańce pokopano, calusieńką noc z dział bito, a nadedniem do szturmu przypuszczono. Zaczem zaraz Germerszanom Pan Bóg serce odjął, aby był pokazał przez Ewangelią ś. (która wtenczas o drodze P. Jezusowej przez środek Samarii i
bito z obudwu stron bardzo gęsto, a Elearowie także całą noc (za namyślnem napomnieniem) dobrą myśl w obozie swym, trąbami, bębnami, szurmami, wykrzykaniem i błyskaniem się po polach oświadczali. Nazajutrz szturm zamyślony na dalszą przeniósłszy, cały tydzień także z obudwu stron z dział bito, a z wysp Reńskich ciurowie wrzeszczący mgłę w oczy puszczali. W nocy, to jest z soboty na niedzielę, gdy już szańce pokopano, calusieńką noc z dział bito, a nadedniem do szturmu przypuszczono. Zaczem zaraz Germerszanom Pan Bóg serce odjął, aby był pokazał przez Ewangielią ś. (która wtenczas o drodze P. Jezusowej przez środek Samaryi i
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 98
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
w postaci człowieczej Diabeł/ który z nią do kościoła wszedł. A iż właśnie tedy sługa Boży przeciw pysze i wymyślnym Almodskim strojom i ubiorom wołał: ali się ona Panna nań tak była obruszyła/ i gniewem zapaliła/ że z kościoła z wielką furyją jeszcze pod kazaniem wyszła/ przeklinając gorliwego sługę Bożego przeciw przeklętej pysze wrzeszczącego. On Galant (Diabeł) zaraz za oną Panną z kościoła w pięty/ pytając jej: Miła Panno/ powiedzcie mi/ jako się wam dzisiejsze kazanie podobało? Która odpowiedziała: Życzyłabym temu Popu tego/ kiedyby go Diabli wżdy raz wzięli: Gdyż o niczym inszym każać nie umie jedno o pyszel Ledwie
w postáći człowieczey Dyiabeł/ ktory z nią do kośćiołá wszedł. A iż właśnie tedy sługá Boży przećiw pysze y wymyślnym Almodskim stroiom y ubiorom wołał: áli śię oná Pánná nań ták byłá obruszyłá/ y gniewem zápaliłá/ że z kośćiołá z wielką furyią iescze pod kazániem wyszłá/ przeklináiąc gorliwego sługę Bożego przećiw przeklętey pysze wrzesczącego. On Gálánt (Dyiabeł) záraz zá oną Pánną z kośćiołá w pięty/ pytáiąc iey: Miłá Pánno/ powiedzćie mi/ iáko śię wam dźisieysze kazánie podobáło? Ktora odpowiedźiáłá: Zyczyłábym temu Popu tego/ kiedyby go Dyiabli wżdy raz wźięli: Gdyż o niczym inszym każáć nie umie iedno o pyszel Ledwie
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Hiiii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
wybić to z głowy cerą albo jaką zabawą. Pomnę w Tarnowie, jadąc z Krakowa, kiedym był tak strapiony i podziałem tych nieszczęsnych chlebów tak sturbowany, siadając nad tym po całej nocy, żem już prawie ledwo żył, tedyś Wć tak na mnie była dyskretna, żeś żadną żywą miarą dziecięcia, wrzeszczącego mi nad głową, do drugiej naprzeciwko nie pozwalała wynieść izby, choć tam było arcywcześnie dla niego i ciepło, i choć o zdrowie mężowe każda żona bardziej dbać aniżeli o dziecięce powinna. Nie dziwuj się Wć temu, że to przyszło na myśl; bo myśląc ustawicznie o jednym, muszą rzeczy wszystkie przeszłe, by najdawniejsze
wybić to z głowy cerą albo jaką zabawą. Pomnę w Tarnowie, jadąc z Krakowa, kiedym był tak strapiony i podziałem tych nieszczęsnych chlebów tak sturbowany, siadając nad tym po całej nocy, żem już prawie ledwo żył, tedyś Wć tak na mnie była dyskretna, żeś żadną żywą miarą dziecięcia, wrzeszczącego mi nad głową, do drugiej naprzeciwko nie pozwalała wynieść izby, choć tam było arcywcześnie dla niego i ciepło, i choć o zdrowie mężowe każda żona bardziej dbać aniżeli o dziecięce powinna. Nie dziwuj się Wć temu, że to przyszło na myśl; bo myśląc ustawicznie o jednym, muszą rzeczy wszystkie przeszłe, by najdawniejsze
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 401
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
/ pieśń o statku swym człowiekowi. Zagrasz zaiste o statku swojej przeciw człowiekowi miłości/ a lubo z paszczęk brzydliwych napadną krzyki/ nie zagłuszą jednak wdzięcznego słodu miłości/ tak żeć wszytek świat da pochwałę. O zaiste to człowiek/ co wszytkie huki swym głosem przewyciężył/ wydał się barziej głos Jezusa miłującego/ niż żyda wrzeszczącego. dotrzymał JEZUS statecznie głosu aż do końca/ umiłowawszy do końca/ gdy żyd w okrzyku ustawał/ JEZUS miłość przeciw żydowi oświadczał/ i tego który go lżył na ganku stojącego/ on we wnętrznościach serca miluchno chował. tego który go z ganku znieść kazał/ on zbawiennie do siebie pociągał. Umiesz podobno duszo tak grać
/ pieśń o státku swym człowiekowi. Zágrasz záiste o státku swoiey przećiw człowiekowi miłośći/ á lubo z pászczęk brzydliwych nápádną krzyki/ nie zágłuszą iednák wdźięcznego słodu miłośći/ ták żeć wszytek świat da pochwałę. O záiste to człowiek/ co wszytkie huki swym głosem przewyćiężył/ wydał się barziey głos Iezusá miłuiącego/ niż żydá wrzeszczącego. dotrzymał IEZVS státecznie głosu áż do końcá/ vmiłowawszy do końca/ gdy żyd w okrzyku vstawał/ IEZVS miłość przećiw żydowi oświadczał/ y tego ktory go lżył ná ganku stoiącego/ on we wnętrznośćiach sercá miluchno chował. tego ktory go z ganku znieść kazał/ on zbáwiennie do siebie poćiągał. Vmiesz podobno duszo ták gráć
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 429
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
po wszytkie lata pokaże jak stateczny/ ale najbarziej w ten czas/ gdy stanie na ganku z trzcinianym instrumentem chcąc graniem swoim dzikie bestie do siebie zwabić/ i one cichemi bydlątkami poczynić/ tam bowiem na niego srodze zarykną/ tam mu ostatnią sławę odejmą/ bezecnym godnym okrutnej śmierci uczynią wrzaskiem swoim. A on miłując i wrzeszczące/ nie się nie chwiejąc w stateczności/ obróci serce do Ojca swego/ i zagra mu w nim uciesznie: Reus est mortis. piosnkę która poczyna: Winien jest śmierci. Długoż mój Ojcze przewłaczasz moje pragnienie/ znieś mię najprędzej z tego świata/ pragnę aby mię wyniesiono dla twej miłości/ dla tych i dla
po wszytkie látá pokaże iák stateczny/ ale naybarźiey w ten czas/ gdy stánie ná ganku z trzćinianym instrumentem chcąc grániem swoim dźikie bestye do siebie zwabić/ y one cichemi bydlątkámi poczynić/ tam bowiem ná niego srodze zarykną/ tam mu ostatnią sławę odeymą/ bezecnym godnym okrutney śmierći vczynią wrzaskiem swoim. A on miłuiąc y wrzeszczące/ nie się nie chwieiąc w statecznośći/ obroći serce do Oycá swego/ y zagra mu w nim vćiesznie: Reus est mortis. piosnkę ktora poczyna: Winien iest śmierći. Długoż moy Oycze przewłaczasz moie pragnienie/ znieś mię nayprędzey z tego światá/ prágnę áby mię wynieśiono dla twey miłośći/ dla tych y dla
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 432
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, między tymi dwiema tylko sam na sam wołającymi. Lecz gdy Poniatowski, nie dbając już o danie sobie głosu, zaczął wymawiać te pierwsze słowa: „Znajduje się między nami..;”, huknęła na niego cała partia dworska, a naprzeciw niej równym hukiem powstała partia Czartoryskich, tak iż przed hukiem obydwu stron wrzeszczących na siebie: „Nie ma zgody na głosowanie przed obraniem marszałka” i „Prosiemy o głos dla posła mówiącego”, dalszych słów Poniatowskiego, które były: „...nie-szlachcic Bryll, poseł warszawski”, nikt przed hałasem słyszeć nie mógł, chyba tuż siedzący przy Poniatowskim.
Zaczęty ten wrzask od samych posłów
, między tymi dwiema tylko sam na sam wołającymi. Lecz gdy Poniatowski, nie dbając już o danie sobie głosu, zaczął wymawiać te pierwsze słowa: „Znajduje się między nami..;”, huknęła na niego cała partia dworska, a naprzeciw niej równym hukiem powstała partia Czartoryskich, tak iż przed hukiem obydwu stron wrzeszczących na siebie: „Nie ma zgody na głosowanie przed obraniem marszałka” i „Prosiemy o głos dla posła mówiącego”, dalszych słów Poniatowskiego, które były: „...nie-szlachcic Bryll, poseł warszawski”, nicht przed hałasem słyszeć nie mógł, chyba tuż siedzący przy Poniatowskim.
Zaczęty ten wrzask od samych posłów
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 103
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak