, jaki ich dozór. Przyjechawszy na folwark, powinien obejść gumno, szpiklerz z lustrować, stodoły, szopy, chlewy, sterty, czy koło nich czysto, czy nakryte siano czy nie idzie na stronę, jak gumienny się sprawuje, czy nie częściej w karczmie jak na gumnie bywa: czy nie kradnie: sekretnie się wybadać jak się P. Podstarości sprawuje czy nie częste sprawuje traktamenta, czy się nie włóczy po jarmarkach, czy młoćby, robocizny sam doziera, ludzi nie rozgania, czy nie ma nadto koni, krów, ludzi przysobie krewnych, czy nie bawi się pijaństem, jakimi handlami, co mu dystrakcje czyni w dozorze Pańskich interesów
, iaki ich dozor. Przyiechawszy na folwark, powinien obyść gumno, szpiklerz z lustrować, stodoły, szopy, chlewy, sterty, czy koło nich czysto, czy nakryte siano czy nie idzie na stronę, iak gumienny się sprawuie, czy nie częściey w karczmie iak na gumnie bywa: czy nie kradnie: sekretnie się wybadać iak się P. Podstarości sprawuie czy nie częste sprawuie traktamenta, czy się nie włoczy po iarmarkach, czy młoćby, robocizny sam doziera, ludzi nie rozgania, czy nie ma nadto koni, krow, ludzi przysobie krewnych, czy nie bawi się piiaństem, iakiemi handlami, co mu dystrakcye czyni w dozorze Pańskich interessow
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 419
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
nad nią pastwi według upodobania: Tak nie którzy trafiają się jako wyzuci znatury ludzkiej do miłosierdzia i polutowania nad bliźnim skłonni/ i serca katowskiego nieużytego/ bo zajuszywszy się na bliźniego/ a widząc że mu nie idą po myśli uchwalone prawem i zwyczajne kwiestie spomowionym w mieście/ i widząc że nic na zmęczonym nie może wybadać według swego zamysły i smaku/ pod pokrywką obawiania się by miejśce nie było sczarowane/ gdzie powołanego pierwej męczono/ wozi się z utrapionym polesiech w nocy i granicach/ pastwiąc się do upodobania/ i męki/ o których się prawu nieśniło tamże nad niem wymyślając/ na które i sami kaci patrzyć nie mogą.
nad nią pástwi według vpodobania: Tak nie ktorzy trafiaią się iako wyzuci znátury ludzkiey do miłośierdzia y polutowánia nad bliźnim skłonni/ y sercá kátowskiego nieużytego/ bo zaiuszywszy się ná bliźniego/ á widząc że mu nie idą po myśli vchwalone práwem y zwyczáine kwiestie zpomowionym w mieście/ y widząc że nic ná zmęczonym nie moze wybadáć według swego zamysły y smaku/ pod pokrywką obawiánia sie by mieiśce nie było zczárowáne/ gdzie powołánego pierwey męczono/ wozi się z utrapionym poleśiech w nocy y gránicach/ pástwiąc się do vpodobania/ y męki/ o ktorych się prawu nieśniło tamże nád niem wymyśláiąc/ na ktore y sami káći pátrzyć nie mogą.
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 99
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
spojrzenie, na jeden raz nam na nasze nieszczęście całą wyjawiło tajemnicę. Karolina rozpływała się prawie we łzach. Nie dała się cieszyć, a jej brat jako nie tak łatwo dotkliwy mężczyna, pozwierzchownie żadnego w prawdzie nie pokazywał smętku, przecież wcale żałosny siedział. Przez długi czas żadnego z nich obojga, nie mogliśmy się wybadać słowa. Krótko, w Klasztorze się dowiedzieli, że zakonnica, imieniem Marianna, która tego roku (dzień i rok oboje się zgadzały) do klasztoru oddana, przed półtora rokiem z niego potajemnie uszła, i że ile wiadomo, młodemu, szlachetnemu kawalerowi ślubowała. Cóż tedy było trzeba czynić? Musieliśmy zamiast do Amsterdamu
spoyrzenie, na ieden raz nam na nasze nieszczęście całą wyiawiło taiemnicę. Karolina rozpływała śię prawie we łzach. Nie dała śię cieszyć, a iey brat iako nie tak łatwo dotkliwy mężczyna, pozwierzchownie żadnego w prawdzie nie pokazywał smętku, przećież wcale żałosny śiedział. Przez długi czas żadnego z nich oboyga, nie mogliśmy śię wybadać słowa. Krotko, w Klasztorze śie dowiedzieli, że zakonnica, imieniem Maryanna, ktora tego roku (dzień i rok oboie się zgadzały) do klasztoru oddana, przed połtora rokiem z niego potaiemnie uszła, i że ile wiadomo, młodemu, szlachetnemu kawalerowi ślubowała. Coż tedy było trzeba czynić? Muśieliśmy zamiast do Amsterdamu
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 50
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
miał żadnej sprawy. Baron, reflektując na grzeczność i humor przyjemnej tego zmyślonego Kawalera, nie przeczył temu; wierzył co usłyszał, aplikując wszystko do swej miłości i poufałości, którą miał przeciw temu Polakowi urodziwemu, tak twierdząc, że gdy by ta Dama zostawała przy jego najmilszy, wielce by mu się przysłużyć mogła, i wybadać wszystkie przyczyny, czemu tak długo przedłuża termin ich wesela. Ten umysł, tak się w kradł, i upodobał jego kochaniu i nadziejom, że zaraz proponował Grafowi, żeby tę Damę do usług Ich Mościom swoim Córkom przyjął; a żeby go, dla swoich własnych interesów, tym prędzej do tego perswadował, dał mu do
miał żadney spráwy. Báron, reflektuiąc ná grzeczność y humor przyięmney tego zmyślonego Káwálerá, nie przeczył temu; wierzył co usłyszał, ápplikuiąc wszystko do swey miłośći y poufałośći, ktorą miał przećiw temu Polakowi urodźiwemu, ták twierdząc, że gdy by tá Dámá zostawáłá przy iego naymilszy, wielce by mu się przysłużyć mogłá, y wybadać wszystkie przyczyny, częmu tak długo przedłuża termin ich wesela. Ten umysł, tak się w kradł, y upodobał iego kochániu y nádźieiom, że zaraz proponował Gráffowi, żeby tę Dámę do usług Ich Mośćiom swoim Corkom przyiął; á żeby go, dla swoich własnych interessow, tym prędzy do tego perswádował, dał mu do
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 33
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
w wodzie głębokiej omoczy, Jak Narcyss wzgardził Nimfę a do źrzodła kwapił Z łez własnych trunku zażył, i śmierci się napił, Skończył ze wstydem Wojnę z Kupidem. Na pysznego który, o sobie wiele trzyma, i nad wszystkich się wynosi w doskonałości.
RAz gdy się w pychę Merkuriusz wzbije Chcąc ludzkie zdania o sobie wybadać Wnet takowego sposobu zażyje, A żeby z siebie, własną postać składać, A inną przybrać, żebraka czy kupca I udać na czas, z wymownego, głupca. Wchodzi w mieszkanie, pewnego skulptora A ten usilnie pilnując rzemiosła Nie myśli, żeby zmyślona pokora W dom jego, Bogów sprowadziła posła, Wycina nosy, oczy
w wodzie głębokiey omoczy, Ják Narcyss wzgárdził Nimfę á do źrzodła kwapił Z łez własnych trunku zażył, y śmierći się nápił, Zkończył ze wstydem Woynę z Kupidem. Ná pysznego ktory, o sobie wiele trzyma, y nad wszystkich się wynosi w doskonałości.
RAz gdy się w pychę Merkuryusz wzbiie Chcąc ludzkie zdánia o sobie wybadać Wnet tákowego sposobu zażyie, A żeby z siebie, własną postać skłádać, A inną przybrać, żebráka czy kupca Y udać ná czás, z wymownego, głupca. Wchodzi w mieszkánie, pewnego skulptora A ten usilnie pilnuiąc rzemiosła Nie myśli, żeby zmyślona pokora W dom iego, Bogow sprowádziła posła, Wycina nosy, oczy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 346
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
święto Jana Chrzciciela postanowiona być powinna. Przy którym to postanowieniu górnika i robotnika wszytkiego, każdego z osobna, jednego po drugim o imię, przezwisko, lata i sposób do życia, czym się więc bawi, wypytać się i to wszytko konotować tudzież jeżeli do tej roboty, do której się udaje, sposobnym będzie, exquisite wybadać się. Tych zaś, którzy by jeszcze annos competentes videlicet dwudziestu lat nie mieli, albo cale do osady nie przypuszczać, albo tylko na połowę lenungu przyjmować, rzemieślników aktualnych, którzy rzemiesła robią i niemi się żywić mogą, nie przypuszczać, in reliquo przy tymże postanowieniu wszytko to accurate zachować i obserwować będzie należało,
święto Jana Chrzciciela postanowiona być powinna. Przy którym to postanowieniu górnika i robotnika wszytkiego, każdego z osobna, jednego po drugim o imię, przezwisko, lata i sposób do życia, czym się więc bawi, wypytać się i to wszytko konotować tudzież jeżeli do tej roboty, do której się udaje, sposobnym będzie, exquisite wybadać się. Tych zaś, którzy by jeszcze annos competentes videlicet dwudziestu lat nie mieli, albo cale do osady nie przypuszczać, albo tylko na połowę lenungu przyjmować, rzemieślników aktualnych, którzy rzemiesła robią i niemi się żywić mogą, nie przypuszczać, in reliquo przy tymże postanowieniu wszytko to accurate zachować i obserwować będzie należało,
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 172
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
Panów/ Bogu ducha oddał/ i tak umarły/ do zamku przywieziony/ gdzie był i Balsame namazany. etc.
Zbójcę zaraz pojmano/ gdyż to Tyraństwo spełniwszy samby się zabił/ by mu do tego guardia nieprzeszkodziła. W więzieniu siedzi/ od którego aż do tąd/ ktoby go do tego namówił/ wybadać się niemożono. Rodem jest Francus/ z Miasta Angolem/ żonę i dzieci ma w Inderlandzie/ skąd o wielkiej nocy wyszedł/ żeby tu w Paryżu zabójstwo to wypełnił. I tak ten okrutnik trwa przecie wtym diabelskim opętaniu/ mówiąc: Gdyby mi się potych mękach toż czynić trafiło/ znowubym się
Pánow/ Bogu duchá oddał/ y ták vmárły/ do zamku przywieźiony/ gdźie był y Bálsáme námázány. etc.
Zboycę záraz poimáno/ gdyż to Tyráństwo spełniwszy samby się zábił/ by mu do tego guardia nieprzeszkodźiłá. W więźieniu śiedźi/ od ktorego áż do tąd/ ktoby go do tego námowił/ wybádáć się niemożono. Rodem iest Fráncus/ z Miástá Angolem/ żonę y dźieći ma w Inderlandźie/ skąd o wielkiey nocy wyszedł/ żeby tu w Páryżu zaboystwo to wypełnił. Y ták ten okrutnik trwa przećie wtỹ diabelskim opętániu/ mowiąc: Gdyby mi się potych mękách toż cżynić tráfiło/ znowubym się
Skrót tekstu: JudCerem
Strona: B2v
Tytuł:
Ceremonie i porządek w koronowaniu Marii de Medici
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Bazyli Judycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610