Nie przyszlaby do związków ani do takiego Zamieszania, zniszczenia Polska nasza swego. Żyłby żołnierz wedle swych artykułów prawnych, Nie tak, jako widzimy, w opresyjach jawnych, W przywłaszczonej własności, w upierzonej dumie; Zbytkiem, jak chce, sam bierze w przedsięwziętym szumie. Nic to z łanu jednego sto złotych i więcej Wybrać deputatowi. Jest w świeżej pamięci. Manifest ów duchownych, na sejmie wniesiony, Przeciw tym sangwisugom prawnie uczyniony.
A w oczach wyniszczone same włości stoją, Tak duchowne, jak inne: Boga się nie boją. Nie wedle uchwal dawnych, ustawów sejmowych, Starodawnych hetmanów ordynków chlebowych Chleby biorą z niszczonych Bellonami włości:
Nie przyszlaby do związków ani do takiego Zamieszania, zniszczenia Polska nasza swego. Żyłby żołnierz wedle swych artykułów prawnych, Nie tak, jako widzimy, w opresyjach jawnych, W przywłaszczonej własności, w upierzonej dumie; Zbytkiem, jak chce, sam bierze w przedsięwziętym szumie. Nic to z łanu jednego sto złotych i więcej Wybrać deputatowi. Jest w świeżej pamięci. Manifest ów duchownych, na sejmie wniesiony, Przeciw tym sangwisugom prawnie uczyniony.
A w oczach wyniszczone same włości stoją, Tak duchowne, jak inne: Boga się nie boją. Nie wedle uchwal dawnych, ustawów sejmowych, Starodawnych hetmanów ordynków chlebowych Chleby biorą z niszczonych Bellonami włości:
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 731
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
na żyto. Święcze się, księży stanie: bez pługu, bez brony Ma żyto; co rzecz większa: ma dzieci bez żony. 459. ZĘBY
Uskarżał mi się jeden szlachcic stary srodze, Że już tylko samymi dziąsłami chleb głodzę, Że mu jedne wygniły, a drugie, w chorobie, Przed bólem balwierzowi kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze.
na żyto. Święćże się, księży stanie: bez pługu, bez brony Ma żyto; co rzecz większa: ma dzieci bez żony. 459. ZĘBY
Uskarżał mi się jeden szlachcic stary srodze, Że już tylko samymi dziąsłami chleb głodzę, Że mu jedne wygniły, a drugie, w chorobie, Przed bólem balwierzowi kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zatłumi, niewinność sama sobą bezpieczna.
Nastąpi czwarta i ostatnia część z plantą lub rzeczywistymi sposobami, jakby się miała w radach i w elekcjach praktykować pluritatis. Część IV O LEPSZEJ RAD FORMIE § 10 Refleksyje ogólne nad przełożonymi rad formami. To jest, że mogą być naśladowane, lubo nie we wszystkim, ale godzi się wybrać z nich, co dla nas lepszego być może, że wszystkie zgadzają się zupełnie z wolnością. Że nic doskonałego nie masz w radach i rządach ludzkich, że i pluralitas ma swoje defekty.
Oświadczyć powinienem cel mój, końce i przyczyny, dla których formy rad najwyższych tych kilku rzplitych krótko zebrałem.
Obrazy tedy
zatłumi, niewinność sama sobą bezpieczna.
Nastąpi czwarta i ostatnia część z plantą lub rzeczywistymi sposobami, jakby się miała w radach i w elekcyjach praktykować pluritatis. Część IV O LEPSZEJ RAD FORMIE § 10 Refleksyje ogólne nad przełożonymi rad formami. To jest, że mogą być naśladowane, lubo nie we wszystkim, ale godzi się wybrać z nich, co dla nas lepszego być może, że wszystkie zgadzają się zupełnie z wolnością. Że nic doskonałego nie masz w radach i rządach ludzkich, że i pluralitas ma swoje defekty.
Oświadczyć powinienem cel mój, końce i przyczyny, dla których formy rad najwyższych tych kilku rzplitych krótko zebrałem.
Obrazy tedy
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 295
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
jako w nowy a blisko wybrany Róg musi Konia podkowa dolec. Zaczym nodze ugodzić chcąc/ musi ziemie nie tęgo chwytać/ i trzepić się/ bezpiecznie niestepując. A tak do najstarszego rogu Kowal Podkowę niech przybija. Lepiej tedy Koniowi na obłamanym rogu trochę postać ażeby wyrósł. Aniżeliby mu za żywe miał zabić. Także wybrać dla przystania podkowy. A jeśliby się nie mógł obejść/ żeby w drogę przyszło na Koniu jechać/ tedy na słoninie dać ukować. Jeździć tez na nim w nocy barzo źle/ i nie zdrowo Koniowi/ i więcej mu zaszkodzi to/ aniżby w najgórętsze dni miał jechać. Co łatwe znać/ iż Koń barziej
iako w nowy á blisko wybrány Rog muśi Koniá podkowá dolec. Záczym nodze vgodźić chcąc/ muśi źiemie nie tęgo chwytáć/ y trzepić sie/ bespiecznie niestepuiąc. A tak do naystárszego rogu Kowal Podkowę niech przybiia. Lepiey tedy Koniowi ná obłamánym rogu trochę postać ażeby wyrosł. Aniżeliby mu zá żywe miał zabic. Także wybráć dla przystánia podkowy. A iesliby sie nie mogł obyść/ żeby w drogę przyszło ná Koniu iechać/ tedy ná słoninie dáć vkować. Ieźdźić tez ná nim w nocy bárzo źle/ y nie zdrowo Koniowi/ y więcey mu zászkodźi to/ ániżby w naygorętsze dni miał iecháć. Co łatwe znáć/ iż Koń bárźiey
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 25
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Elekcyj Króla na sejmie, ale i to prawda, że Poseł nie miałby prawa obierać inszego Króla, tylko tego, którego mu szlachcic wprzód poda za kandydata.
Owsżem przez to facultas Posła zda się być bardziej limitata nie mogąc Króla obrać tylko z pomiędzy kandydatów obranych obranych; sźlachcicowi zaś byłoby wolno bez żadnej subiekcyj wybrać sobie kandydata, jakiego sam według swojej woli zechce.
Co mnie zaś najbardziej utwierdza in meo proposito, to: że jest secundùm formam usitatam obrad naszych; wszak nie godzi się mieć sejmu bez sejmików przedsejmowych, na których antecedenter traktują się materie; i z których instrukcje Województw formowane, idą do decyzyj Rzeczypospolitej na sejmie zgromadzonej
Elekcyi Krola na seymie, ale y to prawda, źe Poseł nie miałby práwa obieráć inszego Krola, tylko tego, ktorego mu szláchćic wprzod poda za kándydata.
Owsźem przez to facultas Posła zda się bydź bardźiey limitata nie mogąc Krola obráć tylko z pomiędzy kándydatow obránych obránych; sźlachćicowi źaś byłoby wolno bez źadney subiekcyi wybráć sobie kándydata, iakiego sam według swoiey woli zechce.
Co mnie záś naybardźiey utwierdza in meo proposito, to: źe iest secundùm formam usitatam obrad naszych; wszak nie godźi się mieć seymu bez seymikow przedseymowych, na ktorych antecedenter tráktuią się máterye; y z ktorych instrukcye Woiewodztw formowáne, idą do decyzyi Rzeczypospolitey ná seymie zgromádzoney
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 173
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
mającego, wielą innymi suplementowałem rzeczami.
Potem roczki marcowe były, na których zwykłe częstowania czyniłem, i już na trybunał dla zakończenia sprawy z Grabowskim, sędzią ziemskim, i z Parowińską do Wilna wybierałem się. Pierwej bracia moi, teraźniejszy pułkownik i Wacław, wyjechali, ja zaś, nie mogąc się prędzej wybrać, a raczej nie mając o czym jechać, gdyż ociec nasz na tę sprawę nie chciał ekspensować,
musiałem się opóźnić trochę. Byłem w Kodniu u Sapiehy kanclerza, stamtąd tylko czerw, zł 4 mając, powróciwszy do Rasnej, wybrałem się potem z Czemer do Wilna i zajechawszy do Michała Buchowieckiego rotmistrza,
mającego, wielą innymi suplementowałem rzeczami.
Potem roczki marcowe były, na których zwykłe częstowania czyniłem, i już na trybunał dla zakończenia sprawy z Grabowskim, sędzią ziemskim, i z Parowińską do Wilna wybierałem się. Pierwej bracia moi, teraźniejszy pułkownik i Wacław, wyjechali, ja zaś, nie mogąc się prędzej wybrać, a raczej nie mając o czym jechać, gdyż ociec nasz na tę sprawę nie chciał ekspensować,
musiałem się opóźnić trochę. Byłem w Kodniu u Sapiehy kanclerza, stamtąd tylko czerw, zł 4 mając, powróciwszy do Rasnej, wybrałem się potem z Czemer do Wilna i zajechawszy do Michała Buchowieckiego rotmistrza,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 268
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zabrania wszelkiego żalu i nie chce apostoł św., aby się serce osierocone w skalisty odmieniło
kamień, ale zabrania smutku zbytecznego, takiego, jaki miewają ci, którzy nadziei nie mają swego czasu zmartwychwstać i obaczyć się wzajemnie. Nie każe się zbytecznie smucić, bo czyż słusznaż? Kiedy i wy w tę drogę wybrać się musicie, nieutulenie opłakiwać tych, którzy się w tęż drogę przed wami wybrali.
„Et vos” etc., etc., jestże też taki zwyczaj kędy smucić się kochającemu z tego, iż ukochany jego albo z więzienia, albo z wygnania uwolniony do ojczyzny poszedł? Wierzcie mi, że kto pozwoliwszy nieco
zabrania wszelkiego żalu i nie chce apostoł św., aby się serce osierocone w skalisty odmieniło
kamień, ale zabrania smutku zbytecznego, takiego, jaki miewają ci, którzy nadziei nie mają swego czasu zmartwychwstać i obaczyć się wzajemnie. Nie każe się zbytecznie smucić, bo czyż słusznaż? Kiedy i wy w tę drogę wybrać się musicie, nieutulenie opłakiwać tych, którzy się w tęż drogę przed wami wybrali.
„Et vos” etc., etc., jestże też taki zwyczaj kędy smucić się kochającemu z tego, iż ukochany jego albo z więzienia, albo z wygnania uwolniony do ojczyzny poszedł? Wierzcie mi, że kto pozwoliwszy nieco
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 478
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, Dworu jakie mają być struktury, dałem lekcją w części 1. nowych moich Aten, folio 224. 225. etc. z tamtąd chciej informari, jeśli, co tentujesz murować, lub budować, dla BOGA, lub dla sijebie.
Arędarza mianowicie żyda jeźli Pan ma w dobrach swoich, powinien go ex millibus wybrać, aby był bez noty, z kre- O Ekonomice mianowicie o Arędarzu.
dytem wielkim, już bywałego na arędzie, nie zdzierce; któryby z Pana się i jego poddanych zapomagał dopiero, żeby wielkiej z sobą nie miał familii: żeby raty płacił punktualnie, anticipative. Zboża, drew, poddanych nie dawać mu do
, Dworu iakie maią bydź struktury, dałem lekcyą w części 1. nowych moich Aten, folio 224. 225. etc. z tamtąd chciey informari, iezli, co tentuiesz murować, lub budować, dla BOGA, lub dla siiebie.
Arędarza mianowicie żyda ieźli Pan ma w dobrach swoich, powinien go ex millibus wybrać, aby był bez noty, z kre- O Ekonomice mianowicie o Arędarzu.
dytem wielkim, iuż bywałego na arędzie, nie zdzierce; ktoryby z Pana się y iego poddanych zapomagał dopiero, żeby wielkiey z sobą nie miał familii: żeby raty płacił punktualnie, anticipative. Zboża, drew, poddanych nie dawać mu do
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 362
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
długim moczeniem bywają zepsute, zgnojone. W przędzeniu co obserwować, aby nie śliną, ale wodą czystą nici maczać, i włukno, gdyż ślina słona zjada przędzę, i rzecz szpetna, prządka też schnie przez te ślinienie. Zwijać też zaraz z wrzecion na motowidła, aby nici niegniły: a tak zwinowszy, motek wybrać. Gdy robi tkacz, dobrze się trzeba dojrzeć, gdyż pasmy ujmuje, i płótno rzadkie robi, odebrawszy go od tkacza zaraz zolić i prać, bo mu omastka, alias klejster od tkacza dany dla gładkości, zaszkodzi, długo leżącemu; bo go mol, myszy, szczury pogryzą; czego kupcy skupujący płótna do Gdańska
długim moczeniem bywaią zepsute, zgnoione. W przędzeniu co obserwować, aby nie sliną, ale wodą czystą nici maczać, y włukno, gdyż slina słona ziada przędzę, y rzecz szpetna, prządka też schnie przez te slinienie. Zwiiać też zaraz z wrzecion na motowidła, aby nici niegniły: á tak zwinowszy, motek wybrać. Gdy robi tkacz, dobrze się trzeba doyrzeć, gdyż pasmy uymuie, y płotno rzadkie robi, odebrawszy go od tkacza zaraz zolić y prać, bo mu omastka, alias kleyster od tkacza dany dla gładkości, zaszkodzi, długo leżącemu; bo go mol, myszy, szczury pogryzą; czego kupcy skupuiący płutna do Gdańska
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 413
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, na miejscu chłodnym, na wolnym powietrzu, lub w chłodnej i suchej piwnicy. Sekret dziwny o węgorzach
Napisał Szentywani z Autorów, że Węgorza uwędziwszy, i na kawałki porąbawszy, te kawałki, ktoby w szadzawkę, w jezioro powrzucał, mialby z tych kawałków nowe węgorze żywe. Dla nabycia pamięci.
Kadzidła wybrać bardzo białego, utrzyć, i jeśli wzimie zażywasz, z mieszaj z winem jeśl w lecie zwodą w której rozynki warzone, wypić, i to wtedy gdy miesiąca przybywa, zrana, wpołudnie, i w wieczor pamięci sobie przydasz wiele Autor Phasi. Albo też wyjąć z kuropatwy żółć, nią skronie smarować
, na mieyscu chłodnym, na wolnym powietrzu, lub w chłodney y suchey piwnicy. Sekret dziwny o węgorzach
Napisał Szentywani z Autorow, że Węgorza uwędziwszy, y ná kawáłki porąbawszy, te káwałki, ktoby w szadzawkę, w iezioro powrzucał, mialby z tych kawałkow nowe węgorze żywe. Dla nabycia pamięci.
Kadzidła wybrać bardzo białego, utrzyć, y ieśli wzimie zażywasz, z mieszay z winem ieśl w lecie zwodą w ktorey rozynki warzone, wypić, y to wtedy gdy miesiąca przybywá, zrana, wpołudnie, y w wieczor pamięci sobie przydasz wiele Autor Phasi. Albo też wyiąć z kuropátwy żołć, nią skronie smarować
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 512
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754