drogim Kamienion ustępując: choroby niebezpieczne wspomaga. Miłość u niektórych coś małego/ i podłego być sięwidzi/ skutki jednak jej jakby wielkie były/ któr nie widzi? ta sprawuje/ że zdrowie jeden dla drugiego położyć jest gotów: ta wszytkie nieprzyjaźni tłumi i traci: Ta wielom upadkom podporą bywa. Owo zgoła jej wszytkie skutki wypowiedzieć trudna. Mów Zalotnyc i Weselnych koniec. Mowy, które się przy Aktach Żałobnych, abo Pogrzebnych, odprawować mogą. Mowa przy Pogrzebie Młodzienca.
ŚMierć nie użyta śmierć niemiłosierna/ która z zazdrości szatańskiej wkręciła naświat M. P. nie dorosłe ludzie tylko ale i w źlicznym młodości kwieciu dziateczki pożera/ z świata sprzątała
drogim Kámienion vstępuiąc: choroby niebespiecżne wspomaga. Miłość v niektorych coś máłego/ y podłego być sięwidźi/ skutki iednák iey iákby wielkie były/ ktor nie widźi? tá spráwuie/ że zdrowie ieden dla drugiego połozyć iest gotow: ta wszytkie nieprzyiáźni tłumi y tráći: Tá wielom vpadkom podporą bywa. Owo zgołá iey wszytkie skutki wypowiedźieć trudna. Mow Zalotnyc y Weselnych koniec. Mowy, ktore sie przy Aktách Záłobnych, ábo Pogrzebnych, odpráwowáć mogą. Mowá przy Pogrzebie Młodźiencá.
SMierć nie vżyta śmierć niemiłośierna/ ktora z zazdrośći szátáńskiey wkręćiłá náświát M. P. nie dorosłe ludźie tylko ále y w źlicżnym młodośći kwiećiu dźiatecżki pożera/ z świátá sprzątałá
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tylo wspomniawszy na to muszę. Ołtarze pomazano/ Cerkwie poburzono/ krew roźlano/ Mniszki posromocono/ Panny pokażono/ Dzieci wyścinano/ Pany wybito/ Mnichy/ Kapłany/ i niewiasty: Malżeństwa porozrywano/ naczynia Z. połamano/ obrazy prześliczne podeptano i ślinami poszpecono. O ja nieszczęśliwy i nędzny/ a kto może ten upadek wypowiedzieć? Wszytko Mahomet pożarł. Nie tylko Królowa miast wszytkich/ ale i do niej służące krainy/ co dzień więtsze i gorsze rzeczy cierpią/ o których słyszym/ i na nie patrzym. Ale dla czego to wżdy? Mówicie: Dla grzechów naszych. A ja: nic więcej my/ a niżli inne narody Chrześcijańskie Boga
tylo wspomniawszy ná to muszę. Ołtarze pomázano/ Cerkwie poburzono/ krew roźlano/ Mniszki posromocono/ Pánny pokáżono/ Dźieći wyśćinano/ Pány wybito/ Mnichy/ Kápłany/ y niewiásty: Malżeństwá porozrywano/ naczynia S. połamano/ obrázy prześlicżne podeptano y ślinámi poszpecono. O ia nieszcżęśliwy y nędzny/ á kto może ten vpadek wypowiedźieć? Wszytko Máchomet pożarł. Nie tylko Krolowa miast wszytkich/ ále y do niey służące kráiny/ co dźień więtsze y gorsze rzeczy cierpią/ o ktorych słyszym/ y ná nie pátrzym. Ale dla czego to wżdy? Mowićie: Dla grzechow nászych. A ia: nic więcey my/ á niżli inne narody Chrześćiáńskie Bogá
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 193
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
dekretować nie może bez decyzyj Senatorów, których sprawiedliwym decyzjom powinien swoję Sentencją przydać. Nie może ligi żadnej, ani Pokoju, ani Koligacyj ani Paktów stanowić z postronnemi Monarchami bez Konsensu Rzeczypospolitej ani Posłów ekspedyować bez Konsensu przynamniej rezydujących przy boku Senatorów, dawne zaś Pakta po Koronacyj powinien odnowić. Wojska nie może przyczynić, ani wojny wypowiedzieć bez Konsensu Stanów, ani wici na pospolite ruszenie wydać bez pozwolenia Sejmu, honorów tak Nadwornych jako i Koronnych przyczynić nie może, werbunków Cudzoziemskich Oficjerom pozwolić nie może, ani przypowiednich Listów na zaciągi wydać bez konsensu Stanów, ani za granice Polskie wyjechać. Listy, Poselstwa i inne ekspedycje samym Polskim językiem abo łacińskim ekspedyować powinien
dekretować nie może bez decyzyi Senatorów, których sprawiedliwym decyzyom powinien swoję Sentencyą przydać. Nie może ligi żadney, ani Pokoju, ani Kolligacyi ani Paktów stanowić z postronnemi Monarchami bez Konsensu Rzeczypospolitey ani Posłów expedyować bez Konsensu przynamniey rezydujących przy boku Senatorów, dawne zaś Pakta po Koronacyi powinien odnowić. Woyska nie może przyczynić, ani woyny wypowiedźieć bez Konsensu Stanów, ani wići na pospolite ruszenie wydać bez pozwolenia Seymu, honorów tak Nadwornych jako i Koronnych przyczynić nie moźe, werbunków Cudzoźiemskich Officyerom pozwolić nie może, ani przypowiednich Listów na zaćiągi wydac bez konsensu Stanów, ani za granice Polskie wyjechać. Listy, Poselstwa i inne expedycye samym Polskim językiem abo łaćińskim expedyować powinien
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 146
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na równej drodze przez nogę przekinie. Porwie się z łóżka do mnie, lecz wziąwszy ją z przodku, Nie dopuściłem się jej wychylić z namiotku, I po tak długim poście, jakoście słyszeli, Z ochoty zarazem z nią padłem na pościeli. Któż by mógł wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki
przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na równej drodze przez nogę przekinie. Porwie się z łóżka do mnie, lecz wziąwszy ją z przodku, Nie dopuściłem się jej wychylić z namiotku, I po tak długim poście, jakoście słyszeli, Z ochoty zarazem z nią padłem na pościeli. Któż by mógł wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 326
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
porwał Krowickiego W Pińczowie i w Lipowcu wsadził bezecnego. Bo i ten był plebanem, miał charakter święty, Ale mu czart zalecił swą wolą przeklęty. Nie rychło Zebrzydowski powstanie takowy! Już były wzięły górę złe luterskie głowy, Już było kilkanaście duchownych na zmowie, Byli tam i opaci, byli biskupowie, Którzy ci posłuszeństwo wypowiedzieć chcieli Papieżowi, a wszyscy zożeniać się mieli. Ale krakowski tylko był tak na to śmiały, Na heretyki w on czas straszno jeździł z działy, Ministry na Lipowiec ciskał pojmane, O kościoły pozywał na sejm zepsowane. I prawie go był na czas Bóg dał do kościoła, Żeby przed heretyki nie umykał czoła. Który
porwał Krowickiego W Pińczowie i w Lipowcu wsadził bezecnego. Bo i ten był plebanem, miał charakter święty, Ale mu czart zalecił swą wolą przeklęty. Nie rychło Zebrzydowski powstanie takowy! Już były wzięły górę złe luterskie głowy, Już było kilkanaście duchownych na zmowie, Byli tam i opaci, byli biskupowie, Którzy ci posłuszeństwo wypowiedzieć chcieli Papieżowi, a wszyscy zożeniać się mieli. Ale krakowski tylko był tak na to śmiały, Na heretyki w on czas straszno jeździł z działy, Ministry na Lipowiec ciskał poimane, O kościoły pozywał na sejm zepsowane. I prawie go był na czas Bóg dał do kościoła, Żeby przed heretyki nie umykał czoła. Który
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 369
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
; to jest/ że od wiecznego Wulkana piekielnego okrucieństwa wolni/ bo gdyż miłosierdzie jest/ cudzy nędzy w sercach naszych społbolenie/ Pan który miłosierdzia chce a nie ofiary/ Pan który nie pragnie śmierci grzesznego/ ale żeby nawrócił się i żył życzy/ Pan którego miłosierdzie wedle Świętego Dawida wielkie/ lecz jak wielkie Złotousty Święty wypowiedzieć i wymierzyć nie może: zaż i sam nie umiłosierdzi się nad stworzeniem swoim utrapionym/ zaiste umiłosierdzi; probą dzisiejszy Iwan uwolniony od sidła czartowskiego; boć jakoby przez niepodobną rzekł: a jeśliby matka o dziećku swym za pominiała/ ja przecię o tobie nie zapomnię. Królewska rzecz jest upadłych ratować: Król nad
; to iest/ że od wiecznego Wulkaná piekielnego okrućieństwá wolni/ bo gdyż miłośierdźie iest/ cudzy nędzy w sercách nászych społbolenie/ Pan ktory miłośierdzia chce á nie ofiáry/ Pan ktory nie prágnie śmierci grzesznego/ ále żeby náwroćił się y żył życzy/ Pan ktoreg^o^ miłosierdzie wedle Swiętego Dawidá wielkie/ lecz iák wielkie Złotousty Swięty wypowiedźieć y wymierzyć nie może: zaż y sam nie vmiłośierdzi się nád stworzeniem swoim vtrapionym/ záiste vmiłośierdźi; probą dźiśieyszy Iwán vwolniony od sidłá czártowskiego; boć iákoby przez niepodobną rzekł: á ieśliby mátká o dźiećku swỹ zá pominiáłá/ ia przećię o tobie nie zápomnię. Krolewska rzecz iest vpádłych rátowáć: Krol nád
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 201.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
chcąc, skłonili ludzie tak wielkiej srogości, Którzy jej śmierć odwlekli i tej byli wolej Chować ją na dalszy czas od wielkiej niewolej; I póki jedno panny z inszych krajów mieli, Podać na śmierć anielskiej piękności nie chcieli. Nakoniec była Orce od srogiego luda Zawiedziona, a wszytka płakała Ebuda.
LXVI.
Kto może wypowiedzieć skargi, kto łykania, Kto wrzaski, kto wzdychania, kto łzy, narzekania, Gdy w łańcuchu oddana bliskiemu zginieniu, Siedziała, posadzona na zimnem kamieniu, Gdzie mokre na bladą twarz perły wylewała I od srogiego dziwu śmierci wyglądała? Ja nie mogę od żalu mówić: muszę skrócić O tem teraz, a rymy gdzie
chcąc, skłonili ludzie tak wielkiej srogości, Którzy jej śmierć odwlekli i tej byli wolej Chować ją na dalszy czas od wielkiej niewolej; I póki jedno panny z inszych krajów mieli, Podać na śmierć anielskiej piękności nie chcieli. Nakoniec była Orce od srogiego luda Zawiedziona, a wszytka płakała Ebuda.
LXVI.
Kto może wypowiedzieć skargi, kto łykania, Kto wrzaski, kto wzdychania, kto łzy, narzekania, Gdy w łańcuchu oddana blizkiemu zginieniu, Siedziała, posadzona na zimnem kamieniu, Gdzie mokre na bladą twarz perły wylewała I od srogiego dziwu śmierci wyglądała? Ja nie mogę od żalu mówić: muszę skrócić O tem teraz, a rymy gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 164
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Szarańcza nie bywała świat tu nasz zaćmiła. Chroszcząc swoim bowadem, i roztąc w-te siły, lakoby najystraszliwsze Wojska przechodziły. Co starszy uważając z-długiej wiadomości, Ze się było spodziewać takich prędko gości, Mądrze ominowali. Ani co wnet zatym Gorszego nastąpiło, zawiedli się na tym. Część PIERWSZA
Chce ja z-swego początku to złe wypowiedzieć Wy Panny z-Helikonu, którym się wysiedzieć Nie dał do tąd w-pokoju Mars nie unoszony, Dodajcie mi łaski swej, ażasz z-inszej strony Wiatr powionie[...] I ty co panowanie swoje Z-grzmiącym dzielisz Jowiszem, w same te poboje, I Szczero zakrwawione tumułty Marsowe, Tron zasiadszy, dopiero wrócisz Augustowe
Száráńcza nie bywała świát tu nász záćmiła. Chroszcząc swoim bowadem, i rostąc w-te siły, lákoby nayjstraszliwsze Woyská przechodźiły. Co starszy uważáiąc z-długiey wiadomośći, Ze sie było spodziewać tákich pretko gośći, Mądrze ominowáli. Ani co wnet zatym Gorszego nastąpiło, zawiedli się ná tym. CZESC PIERWSZA
Chce ia z-swego początku to złe wypowiedźieć Wy Panny z-Helikonu, ktorym sie wysiedźieć Nie dał do tąd w-pokoiu Mars nie unoszony, Dodayćie mi łaski swey, ażasz z-inszey strony Wiatr powionie[...] I ty co panowanie swoie Z-grzmiącym dźielisz Iowiszem, w same te poboie, I Szczero zakrwawione tumułty Marsowe, Tron zasiadszy, dopiero wroćisz Augustowe
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 3
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
swoich przezacnych.
Jacek: O szczęśliwości rodziców i krwi naonczas szlacheckiej, kędy tak opieka pańska cudze trzymała i zażywała dziatki.
Wincenty: Mogę mówić, że do rodziców spłodzić, do panów wychować należało. Oni bakałarzami i nauczycielami, oni manduktorami i dobrodziejami, słowem, rzekę, ojcami, a nie panami bywali. Trudno wypowiedzieć bez zazdrości, jak to oni przed sobą szykowali, układali, w minę, w fantazyją, w wielorakie czynienie sposobili młódź szlachecką tak dalece, że ten szyk prowadzić, przyprowadzić i odprowadzić, ów krydkę modno i należycie położyć, tamten rzecz głęboko i rzetelnie opisać, inszy wymówić i udać, wszyscy bez nagany należycie czynić
swoich przezacnych.
Jacek: O szczęśliwości rodziców i krwi naonczas szlacheckiej, kędy tak opieka pańska cudze trzymała i zażywała dziatki.
Wincenty: Mogę mówić, że do rodziców spłodzić, do panów wychować należało. Oni bakałarzami i nauczycielami, oni manduktorami i dobrodziejami, słowem, rzekę, ojcami, a nie panami bywali. Trudno wypowiedzieć bez zazdrości, jak to oni przed sobą szykowali, układali, w minę, w fantazyją, w wielorakie czynienie sposobili młódź szlachecką tak dalece, że ten szyk prowadzić, przyprowadzić i odprowadzić, ów krydkę modno i należycie położyć, tamten rzecz głęboko i rzetelnie opisać, inszy wymówić i udać, wszyscy bez nagany należycie czynić
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 276
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
na nas; Beati qui ad caenam nuptiaru Agni vocati sunt. Jakoby chciał rzec/ O dusze nabożne Chrześcijańskie/ które sobie smakujecie ten świat z błota urobiony/ i bawicie się koło niego/ niewiecie wy co wam za rozkoszy w niebie/ co za gody Syn Boży męką swoją sprawił/ nie mogę ja wam tego wypowiedzieć/ i zalecić/ ale ci tylko wiedzą i powiedziećby podobno umieli/ gdyby im to pozwolono/ którzy tej szczęśliwości w niebie zażywają/ a ja wam to tylko powiadam/ iż Beati quid ad caenam nuptiarum Agni vocati sunt. Których bowiem wiedział być wdzięcznymi tego bankiegu jego/ tych przeznaczył wprowadzić na te gody Syna swojego
ná nas; Beati qui ad caenam nuptiaru Agni vocati sunt. Iákoby chćiał rzec/ O dusze nabożne Chrześćiáńskie/ ktore sobie smákuiećie ten świát z błotá vrobiony/ y báwićie się koło niego/ niewiećie wy co wam zá roskoszy w niebie/ co zá gody Syn Boży męką swoią spráwił/ nie mogę ia wam tego wypowiedźieć/ y zálećić/ ále ći tylko wiedzą y powiedźiećby podobno vmieli/ gdyby im to pozwolono/ ktorzy tey szczęśliwośći w niebie záżywáią/ á ia wam to tylko powiádam/ iż Beati quid ad caenam nuptiarum Agni vocati sunt. Ktorych bowiem wiedźiał bydź wdźięcznymi tego bánkiegu iego/ tych przeznáczył wprowádźić ná te gody Syná swoiego
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 77
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649